Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 114424.38 kilometrów w tym 31109.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 582241 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50 - 100 km

Dystans całkowity:38795.07 km (w terenie 12915.50 km; 33.29%)
Czas w ruchu:1655:27
Średnia prędkość:18.52 km/h
Maksymalna prędkość:74.70 km/h
Suma podjazdów:236363 m
Suma kalorii:38927 kcal
Liczba aktywności:546
Średnio na aktywność:71.05 km i 3h 53m
Więcej statystyk
  • DST 51.20km
  • Teren 35.00km
  • VMAX 58.20km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dostarczyć przesyłkę

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 4

Do południa Rafał pracował, zatem na rower dopiero popołudniu. Wiem, można było jechać rano samotnie ale miałam trochę zajęć.
Na zbiórkę pod Jagiellończykami przybyli Marcin i Tomek. Po drodze spotykamy Edytę i Alka, którzy mieli z nami jechać ale w końcu nie pojechali. Na początek jedziemy niebieskim rowerowym, potem lasem (poza szlakiem) do Dębowca i zjazd do Choronia. Mam tu do doręczenia pewną przesyłkę. Szybko znajduję adresatkę i jesteśmy wolni. Podjeżdżamy z powrotem do Dębowca, po czym czarnym pieszym do Biskupic. A z Biskupic pojechaliśmy w Sokole Góry. A z Sokolich na drogę przeciwpożarową. W połowie drogi żegna nas Tomek i jedzie do Poraja na pociąg, reszta zaś bez przygód wraca w dom swój. Po chorobie trochę brakuje sił ale i tak fajnie wreszcie się ruszyć.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 53.62km
  • Teren 20.00km
  • VMAX 45.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kamieniołom Rudniki

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 9

Popołudniowa wycieczka do kamieniołomu Rudniki w składzie: dwa Rafały, Marcin, Michał, Tomek i ja. Rozmaitymi ścieżkami, bez pośpiechu, w super atmosferze. Do tego piękna pogoda:)
Na Ossona
Na Ossona © Skowronek
Zjazd z Przeprośnej Górki
Zjazd z Przeprośnej Górki © Skowronek
W kamieniołomie Rudniki
W kamieniołomie Rudniki © Skowronek
Z Tomkiem przed wejściem do Jaskini Szmaragdowej
Z Tomkiem przed wejściem do Jaskini Szmaragdowej © Skowronek
Ekipa na punkcie widokowym (nazywa się Dobry Widok)
Ekipa na punkcie widokowym (nazywa się Dobry Widok) © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 78.58km
  • Teren 21.00km
  • VMAX 31.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Arkadia

Środa, 24 września 2014 · dodano: 25.09.2014 | Komentarze 6

Mając dzień wolny a w perspektywie ładną pogodę warto wybrać się gdzieś dalej. Burza mózgów trwała tydzień i wreszcie, dzień przed wyjazdem uradzono udać się do Arkadii koło Łowicza. Ekipa liczy cztery osoby, jadą Edyta, Alek i my.
Samochód zostaje w Skierniewicach (do których powrócimy, jako, że zabytków mają sporo a mało widzieliśmy), rowerzyści zaś jadą do Łowicza. Odwiedzamy tu neogotycką basztę, stanowiącą część tzw. baronii czyli zespołu romantycznego, składającego się z pałacyku, baszty, kaplicy i domku dozorcy. Całość należała do generała Klickiego. Wzniesiona została w XIX wieku.
Neogotycka baszta w Łowiczu
Neogotycka baszta w Łowiczu © Skowronek
Potem pojechaliśmy na rynek, do informacji turystycznej. Chcieliśmy kupić mapę ale nie mają. W ogóle to informacje są dwie, obie niezmiernie kiepskie.
W Łowiczu znajdują się także ruiny zamku ale obecnie w rękach prywatnych, ogrodzone szczelnie i nic nie widać. Z zamku pozostało niewiele, zaledwie resztki zamku górnego. A skoro nic nie widać zza parkanu, to wiele do oglądania raczej nie ma. Wprawdzie można zadzwonić do właściciela, jest podany telefon, ale cena 25 zł za zwiedzanie ma raczej odstraszyć a nie zachęcić ewentualnych turystów.
Łowicz - parkan oddzielający zamek
Łowicz - parkan oddzielający zamek © Skowronek
Potem jedziemy ścieżką wzdłuż Bzury, by zobaczyć najstarszy na świecie, spawany most. Powstał w 1928 roku.
Dodatkowo jest to obiekt obowiązkowy do odznaki kolarskiej.
Bzura
Bzura © Skowronek
Najstarszy na świecie, spawany most
Maurzyce - najstarszy na świecie, spawany most © Skowronek
Potem trochę terenem, trochę asfaltem do Arkadii, założonej w 1778 przez Helenę Radziwiłłową. Stworzyła jedno z najpiękniejszych założeń w Europie, odwiedzane przez znamienite osoby. Park miał być miejscem spokojnym, samotnym i romantycznym. Nadano mu nazwę Arkadia - mitologicznej krainy szczęśliwości. Park zajmuje obszar 14.5 ha. Charakterystyczne są dla niego budowle oraz romantyczne ruiny.
Choć powiem Wam szczerze, że część budowli jest w bardzo złym stanie. Akwedukt i Dom Gotycki po prostu się sypią. Wszędzie tabliczki o niebezpieczeństwie. A przecież miejsce to odwiedza mnóstwo turystów a wstęp tani nie jest (10zł). Zatem dlaczego muzeum tak słabo dba o Arkadię?
Arkadia - Domek Gotycki
Arkadia - Domek Gotycki © Skowronek
Zejście do Groty Sybilli
Zejście do Groty Sybilli © Skowronek
Dom Gotycki
Dom Gotycki © Skowronek
Arkadia - Przybytek Arcykapłana
Arkadia - Przybytek Arcykapłana © Skowronek
Elementy pochodzące z zamku, wmurowane w ścianę Przybytku Arcykapłana
Elementy pochodzące z zamku, wmurowane w ścianę Przybytku Arcykapłana © Skowronek
Arkadia - Akwedukt
Arkadia - Akwedukt © Skowronek
Arkadia - Dom Murgrabiego
Arkadia - Dom Murgrabiego © Skowronek
Arkadia - Świątynia Diany
Arkadia - Świątynia Diany © Skowronek
Wnętrze Świątyni Diany
Wnętrze Świątyni Diany © Skowronek
Po zwiedzeniu Arkadii jedziemy do Nieborowa. Jednak pałacu ani parku nie zwiedzamy bo okropnie drogie. W dodatku jest już późno. Zatem wjeżdżamy w ostępy leśne. Puszcza Bolimowska jest bardzo ładna.
Dworek myśliwski w Puszczy Bolimowskiej
Dworek myśliwski w Puszczy Bolimowskiej © Skowronek
Puszczańskie dukty
Puszczańskie dukty © Skowronek
I tak wracamy do Skierniewic. Na dworcu (bardzo ładnym) odwiedzamy pana Wokulskiego, jedziemy też do zabytkowego parku. Pałac jest już zamknięty, zwiedzimy następnym razem.
Skierniewice - Wokulski na peronie
Skierniewice - Wokulski na peronie © Skowronek
Park w Skierniewicach
Park w Skierniewicach © Skowronek
Skierniewice - w zabytkowym parku
Skierniewice - w zabytkowym parku © Skowronek
Następnie runda honorowa po mieście bo samochodu nie można znaleźć, wreszcie sukces. Ciemno już, zatem wracamy do Cze-wy. Okolice bardzo ładne i ciekawe, warto się wybrać.




  • DST 79.78km
  • VMAX 35.20km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 5. Wieluń

Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 15.09.2014 | Komentarze 0

Krótko: tu trzeba znów przyjechać. Wieluń jest prześlicznym miastem, bogatym we wspaniałe zabytki. Muzeum prezentuje sporą i ciekawą ekspozycję, warto tam zajrzeć. Są na przykład liczne znaleziska z tutejszych grodzisk. Jedno jest zrekonstruowane lecz brakło czasu by doń jechać. W niedziele wstęp gratis. A okolice! Trudno się zdecydować, gdzie jechać, tyle atrakcji. Wreszcie padło na ruiny zamku w Bolesławcu oraz mury Byczyny. A w Chróścinie trafiliśmy przypadkiem do pałacu, który kryje rozmaite tajemnice. Jego lokatorzy opowiedzieli nam co nieco. I nie bez przyczyny miejscowi nazywają go zamkiem... A tuż obok jest cerkiew, ostatnio zrekonstruowana. Mieszkańcy okolic przybywają, by ją podziwiać.
Obiecaliśmy kilku osobom, że tu wrócimy większą chmarą. Tylko trzeba dać wcześniej znać żeby zaklepać prezentację Bitwy Pod Byczyną oraz zwiedzanie Baszty Męczarni. To tyle, zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć, może zaostrzą Wasz apetyt na odwiedziny Wielunia:
Wieluń - muzeum (mieści się w XVII-wiecznych budynkach dawnego klasztoru bernardynek)
Wieluń - muzeum (mieści się w XVII-wiecznych budynkach dawnego klasztoru bernardynek) © Skowronek
Wieluń - ruiny Baszty Skarbczyk
Wieluń - ruiny Baszty Skarbczyk © Skowronek
Wieluń - Baszta Swawola
Wieluń - Baszta Swawola © Skowronek
Wieluń - Baszta Prochownia, mury a w tle Brama Krakowska
Wieluń - Baszta Prochownia, mury miejskie a w tle Brama Krakowska © Skowronek
Baszta Prochownia
Baszta Prochownia a w tle Baszta Męczarnia© Skowronek
Ku pamięci
Ku pamięci © Skowronek
Wieluń - relikty fary (zniszczona została przez Niemców w 1940 roku.)
Wieluń - relikty fary (zniszczona została przez Niemców w 1940 roku.) © Skowronek
Ruiny dworu po drodze
Ruiny dworu po drodze © Skowronek
Bolesławiec - przy starym młynie
Bolesławiec - przy starym młynie © Skowronek
Ruiny zamku w Bolesławcu nad Prosną
Ruiny zamku w Bolesławcu nad Prosną © Skowronek
Widok z wieży
Widok z wieży © Skowronek
Chróścin - pałac zawny zamkiem
Chróścin - pałac zwany zamkiem © Skowronek
Chróścin - cerkiew
Chróścin - cerkiew © Skowronek
Byczyna - Baszta Niemiecka
Byczyna - Baszta Niemiecka © Skowronek
Fragment murów okalających Byczynę
Fragment murów okalających Byczynę © Skowronek
Baszta Polska
Baszta Polska © Skowronek
Miejsce Bitwy Pod Byczyną
Miejsce Bitwy Pod Byczyną © Skowronek




  • DST 63.30km
  • VMAX 39.10km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2. Chełmno

Czwartek, 11 września 2014 · dodano: 12.09.2014 | Komentarze 2

Dziś ma padać. Lecz poranek ładny, spróbujemy jechać. Na początek zamek w Uniejowie. Można wejść na wieżę, jednakowoż ogólnie rzecz biorąc, turyści niemile widziani. Z wieży widziałam ciekawy pojedynek: pustułki z wroną. To dziwne ale wygrała wrona i przegoniła sokoła.
Zamek wzniesiono w XIV wieku. I odtąd aż po wiek XVIII byś ośrodkiem władzy arcybiskupiej. Przez cały czas swego istnienia był zamieszkany i użytkowany. Dziś mieści hotel.
Zamek w Uniejowie
Zamek w Uniejowie © Skowronek
Zamkowa baszta
Zamkowa baszta © Skowronek
Widok na dziedziniec
Widok na dziedziniec © Skowronek
Widok na Uniejów
Widok na Uniejów © Skowronek
W Uniejowie, w kilku miejscach zbudowane są fontanny, w których wypływa woda termalna. Ma 68 stopni Celsjusza i jest bogata w minerały. Uniejów znany jest głównie z term.
Wypływ wód termalnych
Wypływ wód termalnych © Skowronek
Potem pojechaliśmy do Chełmna. Na początek poszukiwania cmentarza wojennego z czasów I wojny światowej. Znajduje się na prywatnej posesji, tuż obok domu. Właściciel odnowił go kosztem własnym i dba o niego. Goście mile widziani. Zostajemy zaproszeni na herbatę pod 250-letnią tują, poopowiadał nam sporo o wydarzeniach, jakie miały tu miejsce podczas obu wojen. Też chętnie zwiedza kraj, poszukuje ciekawych miejsc. Dziwne tak mieć cmentarz na podwórku. Niegdyś w tym miejscu stał modrzewiowy dwór pradziadka właściciela ale został rozebrany na potrzeby wojska. Nikt o zgodę nie pytał. Dwór zabrali, w zamian zostawili cmentarz. Lokatorzy podobno spokojni, nie straszą.
Przyjeżdża tu dużo ludzi, zdarzają się całe wycieczki autokarowe.
Chełmno -cmentarz wojenny z czasów I wojny światowej
Chełmno -cmentarz wojenny z czasów I wojny światowej © Skowronek
Mauzoleum - rotunda
Mauzoleum - rotunda © Skowronek
Podczas II wojny światowej w Chełmnie funkcjonował obóz zagłady, gdzie zginęło ponad 300000 ludzi. To straszne miejsce. Wszystkiego dowiedzieć się można w muzeum. Warto odnotować, że za parkowanie roweru pod muzeum zapłacić trzeba 2 zł. Parking niestrzeżony.
Na terenie obozu trwają obecnie prace remontowe.


Obóz zagłady Kulmhof w Chełmnie
Obóz zagłady Kulmhof w Chełmnie © Skowronek

W tym miejscu były mogiły
W tym miejscu były mogiły © Skowronek
Spichlerz mieszczący muzeum. Po lewej ruiny pałacu (wysadzonego przez Niemców pod koniec wojny)
Spichlerz mieszczący muzeum. Po lewej ruiny pałacu (wysadzonego przez Niemców pod koniec wojny) © Skowronek
Gdy wracamy z lasu (bo jedna część muzeum jest w lesie a druga w centrum miejscowości) zaczyna padać. W deszczu wracamy do Uniejowa.




  • DST 77.80km
  • Teren 7.00km
  • VMAX 43.20km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 1. Pałac Piorunów

Środa, 10 września 2014 · dodano: 12.09.2014 | Komentarze 6

Pierwszy dzień pobytu, dzień dojazdowy. Auto zostawiamy w miasteczku Szadek, przy kościele jest parking. Kościół ten pochodzi z XIV wieku i właśnie trwa jego renowacja. Obok zwraca uwagę dzwonnica, ma wyraźny charakter obronny.
Szadek - XIV-wieczny kościół
Szadek - XIV-wieczny kościół © Skowronek
Dziś pojeździliśmy trochę spokojnymi drogami, gdzie ruch mały i jeno wicher wyje. A wył, oj wył i jazdę utrudniał. Na początek zajrzeliśmy do Pałacu Piorunów. Zbudowany na początku XX wieku, obecne mieści hotel SPA, a jakże. Maria Dąbrowska napisała tu IV tom powieści "Noce i dnie". Mają pieczątkę ozdobną a pani w recepcji jest bardzo sympatyczna i nic się nie dziwi.
Pałac otacza zadbany ogród i park. Obok są stawy hodowlane.
Pałac Piorunów
Pałac Piorunów © Skowronek
Mijaliśmy też dziś liczne kapliczki. A w miejscowości Zadzim pałac w ruinie.
Kapliczka poświęcona Powstańcom
Kapliczka poświęcona Powstańcom © Skowronek
Ruiny pałacu po drodze
Zadzim - ruiny pałacu© Skowronek
Pojechaliśmy też nad jezioro Jeziorsko, by popatrzeć nań z punktu widokowego. W miejscu tym niegdyś stał drewniany gród.
Jezioro Jeziorsko
Jezioro Jeziorsko © Skowronek
A na tutejszych, rozległych łąkach licznie występują kanie.
W pobliżu kanału Brodnia licznie występnują kanie
W pobliżu kanału Brodnia licznie występują kanie © Skowronek
Jest też trochę lasów, a w nich polują grzybiarze.
Leśne runo
Leśne runo © Skowronek
Wracamy do Szadka, ładujemy rowery i jedziemy do Uniejowa.




  • DST 58.40km
  • Teren 15.00km
  • VMAX 45.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 5. Janowiec i poszukiwanie skamieniałości

Niedziela, 7 września 2014 · dodano: 12.09.2014 | Komentarze 0

Kolejny dzień rowerkowania w okolicach Kazimierza Dolnego. Na początek przeprawa promem do Janowca. Sporo ludzi korzysta z promu, koszt przeprawy 6 zł, rowery płyną gratis.
Na promie
Na promie © Skowronek
Celem są ruiny zamku. Niestety, dziedziniec szpecą namioty i inne akcesoria imprezy, która odbędzie się za kilka godzin, połowa zamku jest zamknięta. W dodatku odkąd byłam tu ostatnio (czyli od 20 lat) nie zrobili nic. Mury kruszeją i nie widać by coś z tym robiono. A bilety drogie. Pani w kasie nigdy nie słyszała o rzeczy tak dziwnej jak pieczątka ozdobna. Jedno, wielkie rozczarowanie.
Jedynie wystawa czasowa "Fajans holenderski" jest super. Przepięknie zdobione XVIII- i XIX-wieczne naczynia.
Zamek w Janowcu
Zamek w Janowcu © Skowronek
Pierwotny zamek
Pierwotny zamek © Skowronek
Zamek renesansowy
Zamek renesansowy © Skowronek
Fragment ekspozycji (wystawa
Fragment ekspozycji (wystawa "Fajans holenderski") © Skowronek
Wystawa
Wystawa "Fajans holenderski" © Skowronek
Ściany zamku
Ściany zamku © Skowronek
Zamek w Janowcu
Zamek w Janowcu © Skowronek
Przed zamkową bramą
Przed zamkową bramą © Skowronek
Można też obejrzeć dwór i spichlerz. Te obiekty i wystawy wewnątrz nich są całkiem dobre, można się wiele dowiedzieć. Wrażenie robią zwłaszcza zdjęcia masowych przepraw przez Wisłę, promy, tratwy, na których codziennie przeprawiano stadka krów i koni i to jeszcze w latach 80'tych XX wieku.
Dwór z Moniak
Dwór z Moniak © Skowronek
Wnętrze dworu
Wnętrze dworu © Skowronek
Inne pomieszczenie we dworze
Inne pomieszczenie we dworze © Skowronek
Następnie (częściowo piachami, częściowo asfaltem) dojeżdżamy do kamieniołomu w Nasiłowie. Rzecz jasna, żadnego drogowskazu doń turysta nie uświadczy. Ale w końcu żeśmy trafili. Przyjechaliśmy do niego, ponieważ oglądając wystawę w Muzeum Przyrodniczym, zauważyłam, że większość okazów pochodzi właśnie stąd.
Dostałam pozwolenie na dłuższe poszukiwania skarbów, więc buszuję wśród skał. Niemal każdy kawałek kredowej skały kryje skamieniałe muszle. Jest ich mnóstwo. Wyglądają jakby dopiero były z wody wyjęte. Poza tym jest sporo odcisków koralowców i gąbek. Ja tam jednak poluję na belemnity. Wreszcie jest sukces. Wprawdzie niekompletny ale samodzielnie znaleziony. Niestety nie ma zdjęć, gdyż zbyt zajęta byłam polowaniem na skarby.
W ogóle takie buszowanie po kamieniołomach to świetna zabawa. Poszukiwanie skamieniałości, minerałów, śladów po dawnych jaskiniach.
Łowy przerywa narzekanie, że gorąco i nuda. Zatem trza się zbierać. Proponuję ścieżkę wzdłuż Wisły, piachu na pewno nie będzie. Na początku jest ładna, potem coraz gorsza. Ogromne kałuże (z wodą zaglonioną i mocno cuchnącą), błocko i komary. Rafał jest zły ale przecież nie ma piachu, prawda?
Jedziemy tak dłuższy czas aż dojeżdżamy do asfaltu. Potem przez most na Wiśle i jesteśmy w Puławach. Zaglądamy do informacji turystycznej (nie polecam, obsługa do kitu) i zwiedzamy pałac Lubomirskich. Mieści Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa oraz niedużą ekspozycję. Przy okazji dowiaduję się, że gleby w naszych okolicach są bardzo słabej jakości oraz poznaję historię Floty Wiślanej.
Wokół pałacu rozciąga się piękny park, objeżdżamy cały. W Puławach zjedliśmy też pyszny obiad.
Dawna kaplica pałacowa (obecnie kościół parafialny)
Dawna kaplica pałacowa (obecnie kościół parafialny) © Skowronek
Widok na pałac Czartoryskich w Puławach
Widok na pałac Czartoryskich w Puławach © Skowronek
Sala Gotycka w pałacu w Puławach
Sala Gotycka w pałacu w Puławach © Skowronek
Ekspozycja poświęcona Flocie Wiślanej
Ekspozycja poświęcona Flocie Wiślanej © Skowronek
Świątynia Sybilli w pałacowym parku
Świątynia Sybilli w pałacowym parku © Skowronek
Ciekawe drzewo w parku
Ciekawe drzewo w parku © Skowronek
Czas kierować się już z powrotem. Do Bochotnicy można dojechać ścieżką rowerową wzdłuż wałów wiślanych. Pełno tu rowerzystów, nie wszyscy jeżdżą jak trzeba: zamiast trzymać się swojej prawej jeżdżą całą szerokością. Takich biorę na kurs kolizyjny i zwiewają jak zające.
Potem kawałek ruchliwym asfaltem i jesteśmy w Kazimierzu. Co się tu dzieje, ludzi tłum, samochodów mnóstwo, ledwo się przecisnąć można.
A po zmroku jedziemy do Kwaskowego Dołu. Przejazd mrocznym wąwozem robi wrażenie. Atmosfera doprawdy fantastyczna. Polecam. Zdjęcia kiepsko wyszły, nie oddają rzeczywistości.
Nocny przejazd przez Kwaskowy Dół
Nocny przejazd przez Kwaskowy Dół © Skowronek
Nocą w wąwozie
Nocą w wąwozie © Skowronek
Ściany wąwozu
Ściany wąwozu © Skowronek
W Kwaskowym Dole
W Kwaskowym Dole © Skowronek




  • DST 68.79km
  • Teren 22.00km
  • VMAX 49.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 1. Dwa zamki

Środa, 3 września 2014 · dodano: 09.09.2014 | Komentarze 4

Nareszcie urlop. I nawet pogoda ma być łaskawa. Plan to Kazimierz Dolny i okolice. Byłam tu ostatnio 20 lat temu, miło więc będzie zobaczyć jakie to też zmiany dokonały się w tym czasie.
W dzień dojazdowy, mniej więcej w połowie drogi, robimy przerwę na wycieczkę. Będą dwa zamki: Opoczno i Drzewica.
W Opocznie, w samym sercu grodu znajdziemy ogromny, bezpłatny Parking Miejski. Popołudniami ćwiczą tu przyszli kierowcy aut ciężarowych a miejsca i tak wciąż mnóstwo. Takie coś powinno być w każdym mieście. I z tegoż właśnie parkingu ruszamy na zwiedzanie. Na początek zamek. Pierwotny zamek zbudowano w XIV wieku, lecz nie wiadomo jak wyglądał. Stanowił część miejskich fortyfikacji. Zniszczony w XVI wieku, odbudowany, zniszczony podczas potopu szwedzkiego popadł w ruinę. To, co dziś widzimy powstało w XIX wieku. Jedynie część piwnic zachowała się w pierwotnym stanie. Zamek mieści Muzeum Regionalne, które można zwiedzać za niewielką opłatą 3 zł.
Według legendy z Opoczna pochodziła słynna Esterka.
Fragment ekspozycji poświęcony I wojnie światowej
Fragment ekspozycji poświęcony I wojnie światowej © Skowronek
Opoczno - fragment ekspozycji
Opoczno - fragment ekspozycji © Skowronek
Opoczno - część etnograficzna
Opoczno - część etnograficzna © Skowronek
Świątki
Świątki © Skowronek
Część dotycząca II wojny światowej
Część dotycząca II wojny światowej © Skowronek
Zamek w Opocznie
Zamek w Opocznie © Skowronek
Na placu zamkowym
Na placu zamkowym © Skowronek
Następny zamek to Drzewica. Jedziemy tam drogami asfaltowymi, pod wiatr, co bardzo męczy.
A na miejscu zwykły problem turysty: zamek jest, tylko jak się doń dostać?
W tym przypadku wokół murów mamy teren podmokły a z jednej strony rzekę. Jednak odnalezienie właściwej drogi idzie sprawnie, trzeba tylko chwilę pomyśleć. Choć, po śladach sądząc, liczni śmiałkowie atakują zamek wprost przez trzęsawisko.
Mimo, iż w ruinie, zamek robi wrażenie. Przede wszystkim uwagę zwracają cztery potężne wieże. Grubość murów wynosi 2.4 m. Wzniesiony w XVI wieku z inicjatywy prymasa Macieja Drzewickiego herbu Ciołek. Zamek nie był przebudowywany, zachował pierwotny wygląd. Szkoda, że jest w ruinie.
Podobno miejscowi starają się tu nie łazić po zmroku. Niejeden słyszał i widział w okolicy zamku dziwne zjawiska, związane podobno z feralnym pożarem, po którym zamek popadł w ruinę. I może jest w tym ziarnko prawdy bo ani śmieci za wiele nie ma, ani śladów po ogniskach.
Bramy są zamknięte, własność prywatna, wstęp wzbroniony. Ale można go objechać dookoła, podziwiając ogrom murów.
Zamek w Drzewicy
Zamek w Drzewicy © Skowronek
Dziedziniec (fota przez szparę w bramie)
Dziedziniec (fota przez szparę w bramie) © Skowronek
Wokół zamku
Wokół zamku © Skowronek
Drzewica - zamkowe ściany
Drzewica - zamkowe ściany © Skowronek
Opuszczamy drzewicki zamek by podążyć na północ. Prowadzi nas, czerwono znakowany, Szlak Partyzancki im. "Hubala".
Major Henryk Dobrzański "Hubal". I cóz ja mogę napisać? Niech lepiej każdy sam zapozna się z jego życiorysem. Tu jest ciekawa strona poświęcona Hubalowi.
Ta historia wciąga nas bez reszty. To nie tylko szlak turystyczny, to coś więcej.
Na szlaku majora Henryka Dobrzańskiego
Na szlaku majora Henryka Dobrzańskiego "Hubala" © Skowronek
Po drodze, w miejscowości Studzianna, znajduje się XVII-wieczny zespół klasztorny filipinów. Dawno nie widziałam tak pięknych wnętrz. Ołtarz jest zachwycający, barwny, lekki, rozświetlony słońcem.
Studzianna - bazylika Świętej Rodziny
Studzianna - bazylika Świętej Rodziny © Skowronek
W końcu szlak doprowadza nas na miejsce, gdzie poległ Hubal oraz wielu spośród jego żołnierzy.
Szaniec Majora Hubala
Szaniec Majora Hubala © Skowronek
W tym miejscu 30.IV.1940 r. poległ Major Henryk Dobrzański
W tym miejscu 30.IV.1940 r. poległ Major Henryk Dobrzański "Hubal" © Skowronek
I znów jesteśmy w Miejscu Pamięci i znów nie mamy znicza. Tyle razy obiecuję sobie wozić i zapominam.
Opuszczamy hubalowy szlak i lasami podążamy do miejscowości Buczek. Stąd już asfaltem do Opoczna. Zapakować się i jedziemy do Kazimierza.
Kolega Goździk wspominał kiedyś, że chciałby przejechać cały szlak Majora Hubala. Teraz wiem dlaczego. I chyba sami też tu wkrótce wrócimy.




  • DST 47.40km
  • Teren 19.00km
  • VMAX 47.60km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mstów

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 10.08.2014 | Komentarze 2

Popołudniu Rafał wrócił z pracy i pod wieczór wybraliśmy się na wspólną wycieczkę. Przy okazji przetestuję nowe buty.
W Olsztynie i Poraju pełno będzie ludzi, przeto obieramy kierunek na Mstów. Na początek podążamy czerwonym szlakiem rowerowym a potem asfaltem i już jesteśmy w Mstowie.
Na rynku chwila przerwy a potem szlakiem niebieskim pieszym do Turowa. Na koniec asfaltem do Olsztyna i drogą przeciwpożarową do Cze-wy. Pora późna a wciąż gorąco.
Łącznie przejechałam dziś 125 km.
Na niebieskim szlaku pieszym
Na niebieskim szlaku pieszym © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 77.80km
  • VMAX 52.10km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

W szosie można się zakochać

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 10.08.2014 | Komentarze 12

W przedpokoju stoi Rafałowa szosa. Stoi sobie już od pewnego czasu. I kusi. "Skoro jestem takim marnym góralem to może by tak..."
Dziś Rafał musiał iść do pracy. Mogę zatem spróbować swych sił w szosowaniu. Wczoraj wieczorem przygotował dla mnie rower. Próbował też wytłumaczyć skomplikowany system zmiany przełożeń, lecz w końcu stanęło na "lepiej blatu nie ruszaj". Myślę że i tak nie będzie potrzeby.
Wyjeżdżam o 8.15. Pełna obaw bo to moja pierwsza jazda na szosie.
Początkowo jadę przez Stare Błeszno, potem rowerostradą, potem skręcam na Kusięta. Trochę mi dziwnie, mam problemy z opanowaniem kierownicy, nie potrafię sięgnąć po bidon bo mi kiera ucieka, ciężko znaleźć wygodną pozycję. Wiercę się i jadę nieco pokracznie ale w końcu przyzwyczajam się do innego rowerka.
W Olsztynie doganiam dwóch szosowców (jadących spokojnie) i kawałek jadę z nimi. Jeden opowiada o swej miłości do szosy. Do dwóch szos właściwie. Mój (Rafała) rowerek też zostaje pochwalony: "No, ładnie ciągnie ta szosa". I wiecie co? W rowerze szosowym rzeczywiście można się zakochać. W tej lekkości, prędkości. Jazda pustymi drogami to coś wspaniałego.
Żegnam panów za Przymiłowicami, gdzie skręcam na Zrębice. Potem kieruję się na Siedlec. W pewnym momencie za plecami słyszę trzask łamanych gałęzi. Oglądam się... Na drogę pędzą dwa psy! No to CHODU!!! W dwie sekundy prędkość wzrasta do czterdziestu paru. I co? I
nas ne dogonyat, he he. Kolejna zaleta szosy.
Potem jadę do Ostrężnika, podjeżdżam sobie na Czatachową i zjeżdżam do Żarek. Fajnie jest bo ruch mały, drogi puste. Tak to można szosować.
W Żarkach skręcam na Wysoką Lelowską. Następnie jadę przez Przybynów i Zaborze do Biskupic. Trochę mi mało jeżdżenia, więc pomykam jeszcze na Zrębice. W Przymiłowicach mija mnie pociąg Cycling Jura (a przynajmniej tak mi się zdaje, widziałam tylko nogi). I tu od razu pozdrawiam wszystkich mijanych (a nie pozdrowionych) dziś znajomych. Bo przez daszek przy kasku to mało co widziałam. Na szosie człek pochylony i prawdę mówiąc widzę tylko przednie koło. A chcąc zobaczyć coś więcej trza głowę zadzierać. Przez to pod koniec boli mnie kark i ramiona. Na następną szosową wycieczkę demontuję daszek.
W Olsztynie skręcam na Kusięta. Tutaj dopadają mnie zachcianki: "Szklanka zimnego mleka. Tak, niech no tylko wrócę do domu. Mleka. I soczewica z masełkiem na drugie śniadanie. Mniam."
Na koniec jadę rowerostradą i przez Stare Błeszno wracam do domu. 11.30 jestem z powrotem, spokojnie zdążę ugotować obiad.
Podsumowując: jazda szosą to naprawdę fajna sprawa. Lecz najlepiej wyjechać jak najwcześniej, by mieć puste drogi. To pozwala w pełni delektować się jazdą. Pod koniec za dużo już było samochodów.
Podjazdy idą szybciej, większości nawet nie zauważyłam. Pewnie dlatego, że jechałam spokojnie, średnia wyszła 25.5km/h. Jedynie Czatachowa i ten upierdliwy podjazd po wstrętnym, popękanym asfalcie między Zaborzem a Biskupicami dały się odczuć.
Warto czasem wybrać się na szosowanie. Tylko muszę popracować nad pozycją bo pod koniec dokuczały mi plecy i ramiona. Albo lepiej wziąć się za ćwiczenia żeby je wzmocnić.
Czatachowa
Czatachowa © Skowronek
Przybynów
Przybynów © Skowronek
Widok na Zrębice
Widok na Zrębice © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura