Info
Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Sierpień9 - 4
- 2024, Lipiec11 - 2
- 2024, Czerwiec17 - 16
- 2024, Maj16 - 9
- 2024, Kwiecień6 - 4
- 2024, Marzec14 - 14
- 2024, Luty7 - 3
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik15 - 0
- 2023, Wrzesień23 - 0
- 2023, Sierpień15 - 25
- 2023, Lipiec14 - 4
- 2023, Czerwiec15 - 11
- 2023, Maj16 - 4
- 2023, Kwiecień19 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń9 - 8
- 2022, Grudzień2 - 4
- 2022, Listopad14 - 3
- 2022, Październik20 - 2
- 2022, Wrzesień12 - 0
- 2022, Sierpień18 - 4
- 2022, Lipiec17 - 8
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj23 - 0
- 2022, Kwiecień19 - 3
- 2022, Marzec16 - 2
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad9 - 2
- 2021, Październik14 - 2
- 2021, Wrzesień19 - 25
- 2021, Sierpień14 - 10
- 2021, Lipiec15 - 12
- 2021, Czerwiec19 - 6
- 2021, Maj20 - 2
- 2021, Kwiecień17 - 10
- 2021, Marzec17 - 6
- 2021, Luty5 - 2
- 2021, Styczeń5 - 2
- 2020, Grudzień12 - 6
- 2020, Listopad16 - 8
- 2020, Październik12 - 11
- 2020, Wrzesień19 - 6
- 2020, Sierpień15 - 5
- 2020, Lipiec14 - 18
- 2020, Czerwiec17 - 6
- 2020, Maj18 - 10
- 2020, Kwiecień16 - 18
- 2020, Marzec12 - 33
- 2020, Luty6 - 12
- 2020, Styczeń6 - 5
- 2019, Grudzień4 - 1
- 2019, Listopad5 - 6
- 2019, Październik5 - 7
- 2019, Wrzesień7 - 3
- 2019, Sierpień9 - 2
- 2019, Lipiec11 - 4
- 2019, Czerwiec8 - 4
- 2019, Maj7 - 6
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec4 - 14
- 2019, Styczeń1 - 2
- 2018, Grudzień2 - 6
- 2018, Listopad5 - 16
- 2018, Październik8 - 4
- 2018, Wrzesień13 - 12
- 2018, Sierpień16 - 32
- 2018, Lipiec5 - 12
- 2018, Czerwiec12 - 13
- 2018, Maj13 - 13
- 2018, Kwiecień12 - 28
- 2018, Marzec3 - 7
- 2018, Luty1 - 2
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik9 - 2
- 2017, Wrzesień12 - 0
- 2017, Sierpień18 - 12
- 2017, Lipiec14 - 5
- 2017, Czerwiec9 - 21
- 2017, Maj16 - 37
- 2017, Kwiecień13 - 18
- 2017, Marzec9 - 19
- 2017, Luty2 - 4
- 2017, Styczeń1 - 4
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 9
- 2016, Październik15 - 8
- 2016, Wrzesień21 - 15
- 2016, Sierpień24 - 26
- 2016, Lipiec15 - 20
- 2016, Czerwiec17 - 17
- 2016, Maj11 - 8
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec5 - 0
- 2016, Luty2 - 2
- 2016, Styczeń3 - 12
- 2015, Grudzień9 - 10
- 2015, Listopad17 - 35
- 2015, Październik6 - 9
- 2015, Wrzesień16 - 18
- 2015, Sierpień23 - 52
- 2015, Lipiec16 - 55
- 2015, Czerwiec17 - 36
- 2015, Maj21 - 50
- 2015, Kwiecień19 - 29
- 2015, Marzec12 - 38
- 2015, Luty4 - 13
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień10 - 29
- 2014, Listopad10 - 33
- 2014, Październik14 - 40
- 2014, Wrzesień19 - 63
- 2014, Sierpień18 - 68
- 2014, Lipiec16 - 51
- 2014, Czerwiec16 - 78
- 2014, Maj21 - 52
- 2014, Kwiecień11 - 24
- 2014, Marzec13 - 43
- 2014, Luty10 - 21
- 2014, Styczeń9 - 31
- 2013, Grudzień15 - 41
- 2013, Listopad14 - 29
- 2013, Październik11 - 28
- 2013, Wrzesień19 - 82
- 2013, Sierpień22 - 55
- 2013, Lipiec15 - 60
- 2013, Czerwiec23 - 81
- 2013, Maj24 - 63
- 2013, Kwiecień24 - 77
- 2013, Marzec5 - 42
- 2013, Luty10 - 41
- 2013, Styczeń7 - 23
- 2012, Grudzień20 - 39
- 2012, Listopad22 - 81
- 2012, Październik21 - 67
- 2012, Wrzesień22 - 37
- 2012, Sierpień24 - 37
- 2012, Lipiec18 - 17
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj15 - 11
- 2012, Kwiecień9 - 0
- 2012, Marzec6 - 0
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 2
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 9
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- 2010, Sierpień2 - 0
- 2010, Lipiec5 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 0
50 - 100 km
Dystans całkowity: | 38137.30 km (w terenie 12485.50 km; 32.74%) |
Czas w ruchu: | 1617:53 |
Średnia prędkość: | 18.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.70 km/h |
Suma podjazdów: | 232875 m |
Suma kalorii: | 38927 kcal |
Liczba aktywności: | 537 |
Średnio na aktywność: | 71.02 km i 3h 53m |
Więcej statystyk |
- DST 77.80km
- VMAX 52.10km/h
- Sprzęt Rafałowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
W szosie można się zakochać
Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 10.08.2014 | Komentarze 12
W przedpokoju stoi Rafałowa szosa. Stoi sobie już od pewnego czasu. I kusi. "Skoro jestem takim marnym góralem to może by tak..."
Dziś Rafał musiał iść do pracy. Mogę zatem spróbować swych sił w szosowaniu. Wczoraj wieczorem przygotował dla mnie rower. Próbował też wytłumaczyć skomplikowany system zmiany przełożeń, lecz w końcu stanęło na "lepiej blatu nie ruszaj". Myślę że i tak nie będzie potrzeby.
Wyjeżdżam o 8.15. Pełna obaw bo to moja pierwsza jazda na szosie.
Początkowo jadę przez Stare Błeszno, potem rowerostradą, potem skręcam na Kusięta. Trochę mi dziwnie, mam problemy z opanowaniem kierownicy, nie potrafię sięgnąć po bidon bo mi kiera ucieka, ciężko znaleźć wygodną pozycję. Wiercę się i jadę nieco pokracznie ale w końcu przyzwyczajam się do innego rowerka.
W Olsztynie doganiam dwóch szosowców (jadących spokojnie) i kawałek jadę z nimi. Jeden opowiada o swej miłości do szosy. Do dwóch szos właściwie. Mój (Rafała) rowerek też zostaje pochwalony: "No, ładnie ciągnie ta szosa". I wiecie co? W rowerze szosowym rzeczywiście można się zakochać. W tej lekkości, prędkości. Jazda pustymi drogami to coś wspaniałego.
Żegnam panów za Przymiłowicami, gdzie skręcam na Zrębice. Potem kieruję się na Siedlec. W pewnym momencie za plecami słyszę trzask łamanych gałęzi. Oglądam się... Na drogę pędzą dwa psy! No to CHODU!!! W dwie sekundy prędkość wzrasta do czterdziestu paru. I co? I nas ne dogonyat, he he. Kolejna zaleta szosy.
Potem jadę do Ostrężnika, podjeżdżam sobie na Czatachową i zjeżdżam do Żarek. Fajnie jest bo ruch mały, drogi puste. Tak to można szosować.
W Żarkach skręcam na Wysoką Lelowską. Następnie jadę przez Przybynów i Zaborze do Biskupic. Trochę mi mało jeżdżenia, więc pomykam jeszcze na Zrębice. W Przymiłowicach mija mnie pociąg Cycling Jura (a przynajmniej tak mi się zdaje, widziałam tylko nogi). I tu od razu pozdrawiam wszystkich mijanych (a nie pozdrowionych) dziś znajomych. Bo przez daszek przy kasku to mało co widziałam. Na szosie człek pochylony i prawdę mówiąc widzę tylko przednie koło. A chcąc zobaczyć coś więcej trza głowę zadzierać. Przez to pod koniec boli mnie kark i ramiona. Na następną szosową wycieczkę demontuję daszek.
W Olsztynie skręcam na Kusięta. Tutaj dopadają mnie zachcianki: "Szklanka zimnego mleka. Tak, niech no tylko wrócę do domu. Mleka. I soczewica z masełkiem na drugie śniadanie. Mniam."
Na koniec jadę rowerostradą i przez Stare Błeszno wracam do domu. 11.30 jestem z powrotem, spokojnie zdążę ugotować obiad.
Podsumowując: jazda szosą to naprawdę fajna sprawa. Lecz najlepiej wyjechać jak najwcześniej, by mieć puste drogi. To pozwala w pełni delektować się jazdą. Pod koniec za dużo już było samochodów.
Podjazdy idą szybciej, większości nawet nie zauważyłam. Pewnie dlatego, że jechałam spokojnie, średnia wyszła 25.5km/h. Jedynie Czatachowa i ten upierdliwy podjazd po wstrętnym, popękanym asfalcie między Zaborzem a Biskupicami dały się odczuć.
Warto czasem wybrać się na szosowanie. Tylko muszę popracować nad pozycją bo pod koniec dokuczały mi plecy i ramiona. Albo lepiej wziąć się za ćwiczenia żeby je wzmocnić.
Czatachowa © Skowronek
Przybynów © Skowronek
Widok na Zrębice © Skowronek
- DST 68.60km
- Teren 41.00km
- VMAX 28.30km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Opactwo w Jemielnicy
Poniedziałek, 14 lipca 2014 · dodano: 14.07.2014 | Komentarze 1
Dziś mamy wolne, zatem można udać się na wycieczkę. Nie za długą, bo odczuwam zmęczenie po wczorajszej trasie.
Do tego dzień jest upalny i duszny.
Autem jedziemy do Lublińca, który słynie z bogatej sieci ścieżek rowerowych i wygodnych dróg leśnych. Pod nadleśnictwem można zostawić samochód i od razu wjechać na szlaki rowerowe. Jakościowo różne: trochę błota i kałuż, gałęzi z wycinki, trochę piachu ale i liczne drogi bite, wygodne dla każdego typu roweru. No, może poza szosowymi.
Szlak rowerowy w okolicy Lublińca © Skowronek
Korzonki © Skowronek
Mijamy strzelnicę wojskową a potem szlakiem jedziemy do Dziewiczej Góry (taka leśna osada), stąd dalej lasem (już bez szlaku) do miejscowości Żędowice.
Znajduje się tu wciąż czynny młyn, który wprawdzie zboża nie miele ale pracuje jako mała elektrownia wodna. Młyn zwie się "U Thiela" i jest w posiadaniu tej rodziny od 1864 roku.
Wszystkie maszyny i urządzenia zostały zachowane w oryginalnym stanie a ekspozycja jest dostępna dla zwiedzających.
Właściciele organizują też spływy kajakowe, zjazdy na linie, mają też konie (bardzo zadbane).
Otoczenie młyna jest bardzo ładne i schludne.
Młyn w Żędowicach © Skowronek
Przystań kajakowa w pobliżu młyna © Skowronek
Z Żędowic asfaltem podążamy do Jemielnicy, gdzie zobczyć można kilka ciekawych rzeczy. Na początku uwagę zwraca pomnik poświęcony żołnierzom niemieckim, poległym podczas I i II wojny światowej.
Pomnik w Jemielnicy © Skowronek
Obok znajduje się kościół Wszystkich Świętych zbudowany w XIV wieku. Niegdyś był kościołem parafialnym.
Kościół Wszystkich Świętych w Jemielnicy © Skowronek
Najcenniejszym zabytkiem jest pocysterski zespół klasztorny.
Fundacja opactwa nastąpiła w XIII wieku z inicjatywy książąt opolskich. Z tą fundacją wiązano nadzieje na podjęcie przez cystersów kolonizacji,
bowiem samo opactwo wraz z okolicznymi wsiami znajdowało się w XIV w. w
pobliżu wielkich pustkowi na lewym brzegu Małej Panwi.
Opactwo w Jemielnicy było jedynym klasztorem w regionie strzelecko-toszeckim.
Pod wpływem gospodarki cysterskiej znakomicie rozwinęło się w Jemielnicy
młynarstwo (8 młynów w XVII w.) W dobrach klasztornych uprawiano zboża, chmiel, winorośl,
hodowano owce i niewielką liczbę krów. Doskonale była rozwinięta również
gospodarka rybna i pszczelarstwo. Produkowano piwo sprzedawane w
licznych karczmach leżących w dobrach klasztornych.
W majątku opactwa funkcjonowały prawdopodobnie już w XIV w. kuźnice, a także smolarnia.
W klasztorze funkcjonowała szkoła i przytułek dla biednych, była też biblioteka.
W 1810 władze pruskie przejęły majątek cystersów, likwidując klasztor.
Brama dawnego opactwa cystersów © Skowronek
Młyn w opactwie © Skowronek
Widok na opactwo © Skowronek
Wnętrze kościoła (fota przez kraty)© Skowronek
Pospacerowaliśmy ale warto poinformować, że w Jemielnicy w poniedziałki wszystko jest zamknięte: klasztor, informacja turystyczna, restauracja. Za to w niedzielę za darmo zwiedzić można klasztor z przewodnikiem.
W pobliżu przechodzą burze, zatem rezygnujemy z wycieczki do Strzelc Opolskich i wracamy. Czarnym szlakiem rowerowym do miejscowości Barut, gdzie znajduje się pałac. Niestety, mieści szpital psychiatryczny i wstęp wzbroniony.
Obok pałacu znajduje się Polana śmierci, gdzie w 1946 roku funkcjonariusz UB zamordowali około 200 żołnierzy NSZ i partyzantów. Od 2001 roku, w każdą ostatnią sobotę września na
polanie tej, nazywanej Śląskim Katyniem, odbywa się msza święta i uroczystości poświęcone poległym. To straszne, ponure miejsce.
Barut - Polana śmierci © Skowronek
Jedziemy dalej. Leśnymi ścieżkami docieramy do Solarni a stąd do Dziewiczej Góry i znów szlakiem rowerowym do Lublińca.
Tereny niedaleko od Cze-wy ale mało nam znane. Przy bliższym poznaniu bardzo ciekawe, wokół lasy piękne, warto tu powrócić.
- DST 69.30km
- Teren 35.00km
- VMAX 40.40km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Rekonesans przed malowaniem
Sobota, 12 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 2
Staraniem Związku Gmin Jurajskich w tym roku zostanie odnowiony cały Rowerowy Szlak Orlich Gniazd. Najwyższa pora.
Robota na odcinku Częstochowa - Mirów przypadła Rafałowi, zatem chciał on zobaczyć, w jakim stanie jest szlak. Dlatego też pojechał tam dziś a ja razem z nim, przy okazji będę wycieczkę mieć.
Jedziemy do Kusiąt, gdzie wjeżdżamy na szlak i jedziemy nim do Ostrężnika. Znaki zniszczone, szlaku prawie nie ma, o czym chyba wszyscy wiedzą.
Rafał planuje prace a ja szukam ziół.
Dziurawiec © Skowronek
Odcinek rowerowego szlaku Orlich Gniazd © Skowronek
Maliny przy szlaku © Skowronek
W Ostrężniku poszłam do Źródła Zdarzeń ale dziś wody nie ma. Wszak jest to źródło okresowe.
Źródło Zdarzeń w Ostrężniku © Skowronek
Z Ostrężnika jedziemy Szlakiem Ku Źródłom do Złotego Potoku a stamtąd Drogą Klonową i lasem do przysiółka Brus. Potem terenem do Zrębic, następnie przez Sokole Góry i drogą przeciwpożarową wracamy do Cze-wy.
Na Szlaku Ku Źródłom © Skowronek
Tarnina © Skowronek
Cykoria © Skowronek
W pobliżu Zrębic © Skowronek
A sokół to nas odwiedził dziś rano:
Pustułka © Skowronek
- DST 63.49km
- Teren 16.00km
- VMAX 38.00km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Nerwowo
Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 06.07.2014 | Komentarze 4
Na początku dnia było dobrze. Nawet bardzo dobrze. Rano udałam się do mamy. Jak na niedzielę i wczesną porę ruch był zaskakująco duży. Lecz trafiałam na uprzejmych kierowców - przepuszczali na przejazdach rowerowych a na asfaltach omijali szeroko.
I na tym etapie dnia kończą się uprzejmości. W drodze powrotnej, na Stradomiu, omal nie rozwalił mnie motocyklista. Widział mnie z daleka ale co tam rowerzysta. Niewiele brakowało. Poleciały przekleństwa, których tu nie przytoczę. I to był pierwszy nerw.
Popołudniu Rafał wrócił z pracy i po obiedzie pojechaliśmy do Zrębic.
Jadąc w stronę Michaliny, pod torami, kolejny nerw. Jedzie sobie grupka rowerzystów. Pierwszy jadąc ogląda się za siebie i oczywiście zjeżdża prosto na mnie. Mówię mu grzecznie żeby patrzył, gzie jedzie. Kolejni mijają prawidłowo a ostatni... Gapi się na przednie koło!!! I oczywiście wali prosto na mnie. Tu nerw osiągnął apogeum i posypały się słowa na k... W takich sytuacjach nie potrafię inaczej. Wrzeszczę żeby patrzył gdzie jedzie.
I tu refleksja: gdy jadę przez miasto mam wrażenie, że ludzie PATRZĄ I NIC NIE WIDZĄ. Jedzie taki/taka ścieżką, gapi się bezmyślnie w dal i wjeżdża prosto w Ciebie. Albo jedzie, macie się minąć a on/ona (zwykle ona) zamiast zjechać do swojej prawej to (trzęsąc kierownicą) ładuje prosto w Ciebie. Czy to tylko mnie spotyka czy to norma, hę? Bo już nie wiem czy urojenia mam, czy co?
Wracamy do wycieczki, skończyliśmy na drugim nerwie.
Trzeci nerw przy torach na Bugaju. Rozsiedli się tam SOKiści i gonią rowerzystów. Wiem, to nielegalne przejście ale ruch na tych torach jest tak minimalny, że daliby spokój. Ale nie. Jeden jest grzeczny, drugi nie, dyskutuje z Rafałem, trochę się kłócą ale szkoda czau, spadamy stąd.
Do Olsztyna docieramy przez Skrajnicę. O dziwo, na ścieżce bez nerwów. Pewnie dlatego, że ludzi nie ma.
W Przymiłowicach czwarty nerw, znowu motocyklista. Baran jeden.
Skręcamy na Kotysów i lasem do Zrębic. Celem jest znalezienie ścieżki, którą zostanie poprowadzony zielony szlak pieszy. Obecnie jeden z mieszkańców Zrębic ciągle kasuje znaki (rzeczywiście, szlak przechodzi skrajem jego terenu), dlatego przebieg szlaku zostanie zmieniony.
Podczas poszukiwań piąty nerw bo przyszła burza i pioruny tłuką nad głową. Rewelacja.
Wreszcie nowy wariant opracowany, jest sporo piachu i trochę błota ale skoro taki słabiutki rowerzysta jak ja przejechał lekko to każdy przejedzie. No i jest to szlak dla pieszych...
Tak oto dojeżdżamy do Sokolich Gór. I tu okazuje się, że burza okazała się czymś pozytywnym bo przegoniła spacerowiczów z Sokolich Gór. Żółtym szlakiem do parkingu a następnie na drogę przeciwpożarową. Ciekawe, co dalej - myślę. Długo nie trzeba było czekać. Na niebieski rwerowy wpycha się samochód. A zakaz wjazdu do lasu może się powiesić.
Jest bardzo wąsko, niemal zahacza mnie lusterkiem. I ZARAZ SKRĘCA. Skoro miał skręcać, to nie mógł chwilę poczekać? Mógł ale musi pokazać, że ważniejszy. Polska i Polacy. Piekło.
Szósty nerw. I na tym koniec tej uroczej, sielskiej niedzieli.
Może warto wzbogacić rowerową apteczkę?
- DST 53.86km
- Teren 23.00km
- VMAX 33.70km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Miasto i krótka wycieczka
Czwartek, 3 lipca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 0
Do pracy, na Północ, do weterynarza. Do domu wróciłam późno ale szkoda było pięknej pogody, więc pod wieczór wybraliśmy się na krótką wycieczkę: niebieski i pomarańczowy rowerowy i powrót drogą przeciwpożarową.
- DST 54.50km
- Teren 5.00km
- VMAX 55.00km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Velke Mechove Jezirko
Niedziela, 22 czerwca 2014 · dodano: 22.06.2014 | Komentarze 11
Jarnołtówek - Zlate Hory - Hermanovice - Drakov - Rejviz - Velke Mechove Jezirko - Zlate Hory - Jarnołtówek
Dziś pojechaliśmy sami. Wreszcie ładniejsza pogoda, cieplej ale wietrzysko wciąż silne.
Na początek Zlate Hory i sztolnie ale okazują się zamknięte na cztery spusty (mimo, że reklamowane). Przy drodze chwila rozmowy z przesympatyczną ekipą z Tarnowskich Gór. Następnie szlakiem czerwonym do miejscowości Rejviz, by zobaczyć rezerwat Velke Mechove Jezirko. Kolejna atrakcja to Zlatorudne Mlyny. Nie zwiedzam wewnątrz, natomiast samotnie poszłam na ścieżkę przyrodniczą (którą zachwalała gospodyni). Ale szybko przyłączył się do mnie duży, szary pies, więc ścieżkę zwiedziliśmy razem. Potem znów Zlate Hory, zakupy u Hornakovej i powrót do Jarnołtówka. Koniec wyjazdu, czas wracać do domu.
Rzeźba przy szlaku © Skowronek
Ruina pieca hutniczego przy szlaku © Skowronek
Ścieżka do jeziorka © Skowronek
Rezerwat Velke Mechove Jezirko © Skowronek
Kaczątko © Skowronek
Bardzo ładna ścieżka © Skowronek
Zlatorudne Mlyny © Skowronek
Ścieżka przyrodnicza wokół młynów © Skowronek
Mój przewodnik © Skowronek
Na ścieżce przyrodniczej © Skowronek
Ścieżka przyrodnicza © Skowronek
- DST 94.20km
- VMAX 60.20km/h
- Podjazdy 1910m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dlouhe Strane
Sobota, 21 czerwca 2014 · dodano: 22.06.2014 | Komentarze 18
Priessnitzovy Lazne - Adolfovice - Cervenohorske Sedlo - Dlouhe Strane (1310 m n.p.m.) - Cervenohorske Sedlo - Jesenik
Przy 4-gwiazdkowym hotelu-uzdrowisku siedzą biedne, zaniedbane koty - nie powinnam się dziwić (bo ludzie rzadko traktują zwierzęta dobrze) ale jest to dla mnie szok.
Trasa całkowicie asfaltowa. Na przełęcz i elektrownię podjeżdża bardzo wielu rowerzystów. Zimno i wietrznie. Mino to widoki dziś znacznie ładniejsze niż wczoraj.
Dla mnie kolejna porażka - pełznę powoli, psując średnią.
Przed uzdrowiskiem © Skowronek
Widok na dolny zbiornik (autor:Alek) © Skowronek
Podjazd na Dlouhe Strane (autor: Alek) © Skowronek
Widok z podjazdu na elektrownię (autor: Alek) © Skowronek
Dlouhe Strane - pusty zbiornik (autor: Alek) © Skowronek
Wody nie ma... © Skowronek
W tle Pradziad © Skowronek
Fragment podjazdu na Dlouhe Strane © Skowronek
- DST 78.80km
- Teren 27.00km
- VMAX 59.00km/h
- Podjazdy 2065m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Pradziad
Piątek, 20 czerwca 2014 · dodano: 22.06.2014 | Komentarze 7
Jesenik - Velke Bradlo - Videlsku Kriz - Nad Vysokym Vodopadem - Cervenohorske Sedlo - Svycarna - Praded (1491 m n.p.m.) - Karlova Studanka - Jesenik.
Zimno, wietrznie, deszczowo. Trasa asfaltowo-terenowa, dość długa, chwilami męcząca ale ciekawa. Ze szlaku chwilami piękne widoki. Niestety z Pradziada widoków brak. Plusem jest to, że nie ma tłumów, jakie zwykle kłębią się na tej górze.
Dla mnie porażka, wlokłam się ślamazarnie i średnia strasznie ucierpiała.
Jeden z bunkrów przy szlaku (autor: Alek) © Skowronek
Chłopaki na szlaku © Skowronek
Widok ze szlaku (autor:Alek) © Skowronek
W drodze (autor: Alek) © Skowronek
Jedna z dzisiejszych dróg © Skowronek
Kolejny widok ze szlaku na Pradziada (autor: Alek) © Skowronek
Szlak na Pradziada (autor: Alek) © Skowronek
Chata Svycarna (autor: Alek) © Skowronek
Końcówka podjazdu na Pradziada © Skowronek
Dowlokłam się na wierzchołek © Skowronek
Zjazd z Pradziada (autor: Alek) © Skowronek
Widok na wierzchołek Pradziada (autor: Alek) © Skowronek
Towarzystwo międzynarodowe chroni się przed kolejnym deszczem © Skowronek
- DST 78.80km
- Teren 15.00km
- VMAX 58.70km/h
- Podjazdy 1480m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Zlaty Chlum
Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 22.06.2014 | Komentarze 6
Jarnołtówek - Głuchołazy (wizyta w informacji turystycznej, gdzie pracuje bardzo miły pan)- Pisecna - Jesenik - podjazd częściowo asfaltem częściowo wpychając rowery po pionowej ściance na szlaku pieszym - Zlaty Chlum (875 m n.p.m.) zjazd szutrowymi drogami - Adolfovice wygodnymi szlakami rowerowymi, choć bez pchania rowerów się nie obeszło bośmy się zgubili - Rejviz - Zlate Hory - Jarnołtówek.
Głuchołazy - Wieża Bramy Górnej (autor:Alek) © Skowronek
Pisecna - kościół (autor: Alek) © Skowronek
Zlaty Chlum widziany spod jaskiń na Szpiczaku © Skowronek
Fragment szlaku na Zlaty Chlum (autor:Alek) © Skowronek
Zlaty Chlum - wieża widokowa (autor: Alek) © Skowronek
Zlaty Chlum - widok z wieży © Skowronek
Zlaty Chlum - dalsza część widoku z wieży © Skowronek
Rafał na wieży © Skowronek
Jesenik - Zamek na wodzie © Skowronek
Na szlaku w drodze powrotnej © Skowronek
Jarnołtówek - widok z tamy © Skowronek
Tama w Jarnołtówku © Skowronek
- DST 92.81km
- Teren 43.00km
- VMAX 37.30km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Rezerwat Jeleniak-Mikuliny
Wtorek, 17 czerwca 2014 · dodano: 17.06.2014 | Komentarze 6
Dzisiejszego dnia zapoznamy się z kolejnym fragmentem PK Lasy Nad Górną Liswartą. Tym razem udamy się w okolice Konopisk, Boronowa, Koszęcina.
Asfaltem jedziemy do Sobuczyny i tam skręcamy na leśne ścieżki, którymi dojeżdżamy do Konopisk. Następnie jedziemy do miejscowości Jamki, kawałek bez szlaku, potem szlakiem rowerowym niebieskim, potem bez szlaku do Dębowej Góry.
A stąd lasem do Boronowa.
W okolicy Konopisk © Skowronek
Jagódki © Skowronek
Mijamy centrum Boronowa a następnie jedziemy szutrową drogą do ciekawego przejazdu kolejowego. Takiego na domofon:
Boronów - samoobsługowy przejazd kolejowy © Skowronek
Potem znów wjeżdżamy w lasy. A są to cieniste, mroczne, podmokłe, prześliczne lasy. Dominuje buk i dąb. Liczne są bardzo stare drzewa. Gdzieniegdzie oczka wodne i bagienna roślinność.
400-letni buk w Koszęcinie © Skowronek
Jedna z dzisiejszych dróg © Skowronek
W Koszęcinie odpoczywamy chwilę przy pałacu. Remont już prawie zakończony, turyści wciąż niemile widziani ale na teren parku zostajemy wpuszczeni.
Budynek powstał w XVII wieku ale obecny kształt nadał mu, w XIX wieku, właściciel z rodu von Hohenlohe. Obecnie jest siedzibą Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk". W przypałacowym parku znajdziemy liczne pomniki przyrody.
Pałac w Koszęcinie © Skowronek
Pomnik Stanisława Hadyny w Koszęcinie © Skowronek
Po odpoczynku wracamy do lasu. Celem dzisiejszej wycieczki jest Rezerwat Jeleniak-Mikuliny, chroniący siedliska żurawi oraz liczne rzadkie rośliny. Rezerwat objechaliśmy dookoła, są też groble prowadzące pomiędzy zarośniętymi stawami, pozwalające lepiej przyjrzeć się temu miejscu. Żurawi nie widzieliśmy ale doskonale było je słychać i to bardzo blisko.
Licznie rosną wspaniale kwitnące grzybienie i grążele. Na krańcu rezerwatu niezwykłe spotkanie z przepięknym jeleniem. Uciekł natychmiast ale widzieliśmy go raz jeszcze, w towarzystwie łani.
Dęby na grobli pomiędzy stawem Siewniok a rezerwatem © Skowronek
Pierwsze spojrzenie na rezerwat Jeleniak-Mikuliny © Skowronek
Przecudny grzybień o różowej barwie © Skowronek
W rezerwacie © Skowronek
Grzybień biały i grążele żółte © Skowronek
Kolejna część rezerwatu Jeleniak-Mikuliny © Skowronek
Ciekawe drzewo © Skowronek
Wygląda niczym jakiś dziwny stwór © Skowronek
Wspaniałe, zachwycające miejsce lecz czas goni i musimy już wracać. Jedziemy pośród bujnej zieleni. Chwilami przychodzą na myśl dawne podania i legendy. Widzieliśmy jeszcze dużego, drapieżnego ptaka krążącego nad stawem.
Tajemny las © Skowronek
Wracamy do Koszęcina, stąd do Boronowa. Znów przeprawa przez samoobsługowy przejazd kolejowy i dojeżdżamy do centrum miejscowości.
I znów przez przejazd samoobsługowy © Skowronek
Ze względów czasowych musimy jechać spory kawałek ruchliwą drogą powiatową (błe...). W Leśniakach skręcamy na spokojniejszą drogę przez Jamki i wyjeżdżamy w Pająku. Z Konopisk terenem do Sobuczyny i asfaltem do Cze-wy.
A w Jamkach widzieliśmy kunę.