Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

powyżej 100 km

Dystans całkowity:32296.03 km (w terenie 6291.00 km; 19.48%)
Czas w ruchu:1356:25
Średnia prędkość:20.54 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:165274 m
Suma kalorii:18852 kcal
Liczba aktywności:268
Średnio na aktywność:120.51 km i 5h 52m
Więcej statystyk
  • DST 110.70km
  • Czas 05:26
  • VAVG 20.37km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Podjazdy 226m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiślaną Trasą Rowerową dzień 1

Piątek, 2 września 2022 · dodano: 04.10.2022 | Komentarze 0

Porannym pociągiem jedziemy do Buska Zdrój. Stamtąd podążamy przez Skotniki, Zborów, Trzebicę do granicy z województwem małopolskim. Tam to, w Szczucinie, tuż przy moście wjeżdżamy na Wiślaną Trasę Rowerową. Po kilkuset metrach z niej zjeżdżamy by zwiedzić Muzeum Drogownictwa. Opiekun terenu poinformował nas, że zwiedzanie wnętrza zarezerwowane jest dla grup. Ale turyści indywidualni mogą bezpłatnie zwiedzić skansen maszyn drogowych na zewnątrz a na część maszyn można wchodzić (na tych do których nie można wsiadać wiszą kartki) i do woli robić zdjęcia. Można też wejść na taras widokowy.
Muszę powiedzieć, że miejsce jest świetne, maszyny odnowione, są ciekawe opisy a każda z maszyn ustawiona na podłożu, na którym pracowała. Warto i jeszcze raz warto. Przygotowano też przekroje różnych rodzajów dróg wraz z opisem. Nie miałam pojęcia, że jest ich aż tyle. Po obejrzeniu i analizie owych przekrojów wychodzi, że najlepsze drogi budowano w starożytności...
Po obejrzeniu muzeum wracamy nad rzekę i odtąd jedziemy 60 km świetną, równiutką drogą rowerową na wiślanych wałach. Ustawiono też drogowskazy do atrakcji w sąsiedztwie szlaku, do agroturystyk itp. Na przykład 8 km było do malowanej wsi, Zalipia, wyszło jednak, że czasowo się nie wyrobimy niestety. Jest też krótki odcinek zwykłymi drogami ale spokojnymi.
Wiatr nam sprzyja i kolejne km szlaku mijają bardzo sprawnie i sympatycznie. Tylko przyroda i święty spokój. No po prostu coś pięknego, rewelacja.
Szlak jest bardzo dobrze oznakowany. Koło Opatowca można zjechać do nieczynnej przeprawy promowej. To miejsce gdzie Dunajec wpada do Wisły. Kawałeczek dalej, w Siedliszowicach, jest czynny prom, którym przeprawiamy się na drugi brzeg. Sama przeprawa też jest atrakcją. A jest ich w Polsce coraz mniej, obecnie 60 promów ale wkrótce zostanie kilkanaście. Jedną z przyczyn jest coraz niższy poziom wody, kolejną pewno fundusze... Jadąc drugim brzegiem można zjechać na cypel w miejscu połączenia rzek (Ujście Jezuickie). Zjazd nie jest oznaczony w miejscu gdzie szlak skręca pod kątem 90 stopni w lewo trzeba zjechać z wału. Najpierw szutrowa droga, potem wąska ścieżka prowadzi do celu.
Wracamy na drogę rowerową i podążamy dalej, zmrok już blisko.
Nocleg mamy w Sokołowicach obok Koszyc. By tam dojechać trzeba pokonać 1,5 km krajówką bez pasa awaryjnego a w Małopolsce z uprzejmościami to tak niekoniecznie... Było okropnie ale dojechaliśmy. Nasz nocleg to Huzar, wielki budynek, na dole stacja benzynowa i restauracja a na górze pokoje. Tak rodzaj mansiones jak w starożytności: na dole gospoda oraz miejsce i paliwo dla wierzchowców (obecnie mechanicznych) a na górze spanie dla podróżnych. Nie ma kłopotu z przechowaniem i naszych wierzchowców w zamykanym pomieszczeniu. Pojechaliśmy jeszcze na zakupy do pobliskich Koszyc by mieć coś na śniadanie.
Szczucin. Pierwsze spojrzenie na Wisłę:

Szczucin. Tuż przy moście wjeżdżamy na początek Wiślanej Trasy Rowerowej:

Szczucin. Muzeum Drogownictwa:





Nad Wisłą:

Na szlaku:

Przy drodze:


Nasz prom:

Ujście Dunajca do Wisły:

Na szlaku:




  • DST 100.22km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:47
  • VAVG 20.95km/h
  • VMAX 52.70km/h
  • Podjazdy 708m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łutowiec

Niedziela, 21 sierpnia 2022 · dodano: 28.08.2022 | Komentarze 0

Niedziela także deszczowa ale trafiliśmy w okienko pogodowe. Na góralach ze względu na pogodę. Olsztyn, Skrajnica, Turów, Zagórze, Okrąglik, Śmiertny Dąb, Janów. Następnie do Złotego i Szlakiem Ku Źródłom do Ostrężnika. Pogoda wciąż dobra więc Trzebniów, Moczydło, Łutowiec. Powrót standardowy. Mirów, Żarki i gościńcami z powrotem do Ostrężnika. Siedlec, Zrębice, Olsztyn, Kusięta, huta, dom.





Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 138.67km
  • Czas 05:46
  • VAVG 24.05km/h
  • VMAX 49.30km/h
  • Podjazdy 572m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po okolicy

Poniedziałek, 15 sierpnia 2022 · dodano: 15.08.2022 | Komentarze 0

Miało być więcej km ale od miesiąca dokucza mi rwa kulszowa, do tego upał i okropnie duszno więc skróciliśmy trasę. Huta, Kusięta, Mstów, Rzeki Wielkie, Garnek, Raczkowice, Cielętniki, Sekursko. Potem mieliśmy jechać do Żytna i w stronę Przedborza ale decydujemy już wracać. Do tego popołudniu możliwe burze (których jednak w końcu nie było). Rafał też nie czuje się najlepiej, widać taki dzień. Pniaki, Borzykówka, Borzykowa, Grodzisko, Okołowice, Radoszewnica. Między Cielętnikami a Okołowicami okropnie dziurawe i łatane drogi. Borowce, Dąbrowa Zielona, Przyrów, Staropole, Julianka, Lipnik, Okrąglik, Zagórze, Bukowno, Turów, Kusięta, huta, dom.




  • DST 100.26km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:26
  • VAVG 18.45km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Podjazdy 437m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wdecki Park Krajobrazowy

Niedziela, 7 sierpnia 2022 · dodano: 09.08.2022 | Komentarze 0

Samopoczucie nieco lepsze. Dziś trasa znacznie ciekawsza, mniej piachu, więcej dróg szutrowych lub leśnych ścieżek gdzie nie wjeżdżają auta. Pisałam o tym rok temu. Tutaj samochody mogą wjeżdżać wszędzie i stąd rozjeżdżone i zapiaszczone na maksa leśne drogi.
Śliwice, Osieczna, Kasparus, Osiek, Udzierz, Osie, Tleń, Lisiny, Śliwice.
W miejscowości Kasparus zabytkowa, drewniana zabudowa. W miejscowości Osiek ruiny zamku nad Jeziorem Kałębie (zachował się mały fragment murów). W Osieku również bardzo ładnie zagospodarowana plaża gminna. Są pomosty, ławeczki, drewniany chodnik. Jedyną zaletą popularnej miejscowości Tleń jest droga rowerowa wzdłuż wojewódzkiej. Poza tym tłumy, komercja i nic ciekawego. Przegapiliśmy wieżę widokową. Była też aleja lip drobnolistnych przy leśniczówce Pohulanka. I to tyle.








  • DST 95.69km
  • Teren 45.00km
  • Czas 05:37
  • VAVG 17.04km/h
  • VMAX 54.30km/h
  • Podjazdy 590m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamość

Sobota, 23 lipca 2022 · dodano: 31.07.2022 | Komentarze 2

Upału ciąg dalszy. Dziś Zamość. Po wczorajszym obawiam się trochę ale niepotrzebnie. Trasa super. Najpierw zielonym szlakiem rowerowym wiodącym przez malownicze lasy skrajem Parku /narodowego (ale nie wchodząc w jego granice). Po drodze pomnik upamiętniający Powstanie Zamojskie. Idealnie wkomponowany w otoczenie.



Dojeżdżamy do miejscowości Skaraszów, gdzie wjeżdżamy na czerwony szlak rowerowy i podążamy nim do samego Zamościa. Po drodze wieża widokowa.


Oraz Rezerwat Hubale. To duża łąka, na której mieszkają susły perełkowane. Ich nory sąsiadują z kurhanami z VIII w. Większość z nich dawno zniszczono. Aż okazało się, że suseł występuje jedynie tutaj, na Roztoczu i jego siedliska objęto ochroną (4 rezerwaty). Tak więc tutejszy rezerwat chroni susły a obecność susłów chroni cmentarzysko.
Susłów nie widzieliśmy ale to nie taki proste. Za to ich liczne nory owszem.

Dojeżdżamy do Zamościa. Nie lubię jazdy przez miasta. Zwykle są stresujące i okropne. Ale nie tutaj. Muszę nawet powiedzieć, że po tym mieście rowerem jeździ się całkiem przyjemnie. Najpierw objeżdżamy mury twierdzy. Brama Szczebrzeska:

Potem poleciałam na dzwonnicę katedralną gdzie jest taras widokowy. Dziwne uczucie wędrować obok potężnych dzwonów. Warto wejść, widok piękny.


Obok dzwonnicy jest pomnik Hetmana Jana Zamoyskiego.

Potem pojechaliśmy do Arsenału i na Rynek Wielki, najsłynniejszy zabytek Zamościa, wpisany na listę UNESCO. Tyle, że... Rynku nie widać. Wszystko zastawione.


Pokręciliśmy się jeszcze wokół Starego Miasta i fortyfikacji:


Następnie jedziemy do XIX-wiecznej rotundy. Podczas wojny była więzieniem i obozem przejściowym. Dziś mieści muzeum, zachowano oryginalną bramę z niemieckim napisem z II w.ś. Muzeum jest bardzo przygnębiające ale wszystko przygotowane i odnowione. Obok jest zalew i miejskie kąpielisko. Trochę dziwnie oglądać wojenne zdjęcia i czytać o tym wszystkim gdy zza murów słychać wesoły gwar plaży.


Zamojski widoczek:

Podążamy dalej. Jedziemy do wieży widokowej w miejscowości Budy. Obok znajdują się też kurhany.


Na roztoczańskim szlaku:


Dojeżdżamy do Krasnobrodu. Najpierw wieża widokowa w kamieniołomie z widokiem na zalew:


Następnie jedziemy szlakiem rowerowym przez Rezerwat Święty Roch i na plażę. Rafał poszedł pływać, ja czekam. Tłum, pełno ludzi. Termometr na plaży pokazuje 40.2C.
Na koniec do Kaplicy Objawień Na Wodzie (XVIII w.). Pod kaplicą biją źródła, woda podobno lecznicza, w każdym razie pyszna. Napełniamy bidony i w drogę.

Wracamy do Guciowa po drodze mijając Muzeum Historyczne AK Inspektoratu Zamojskiego w Bondyrzu.




  • DST 108.34km
  • Teren 60.00km
  • Czas 06:22
  • VAVG 17.02km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Podjazdy 857m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczebrzeszyn

Piątek, 22 lipca 2022 · dodano: 31.07.2022 | Komentarze 2

Wczoraj cały dzień jechaliśmy w lesie, więc upał nie był dokuczliwy. Dziś dużo otwartych terenów, sporo górek, co w połączeniu z temperaturą 40C i atakującymi muchami było dość...hm... No w każdym razie trzeba w tym miejscu wspomnieć o świecie owadów roztoczańskich. Otóż: na żadnym wyjeździe nie byliśmy tak pogryzieni jak tutaj. Jadowite i agresywne jest chyba wszystko a najbardziej muchy. Z środków odstraszających nic sobie nie robią. Są nawet tematem rozmów pracowników Parku a więc coś na rzeczy jest. Jadąc rowerem nie ma problemu ale na każde zatrzymanie zlatują się bestie z całej okolicy... Co one jedzą gdy nie ma turystów?
Wróćmy do wycieczki. Z Guciowa jedziemy do Zwierzyńca. Jest to miasto tłoczne i gwarne, chyba najbardziej popularne w okolicy. O tej porze jednak spokojne. Trochę po parku, zobaczyć Kościół Na Wodzie i w dalszą drogę.


Brama wjazdowa do dyrekcji Roztoczańskiego Parku Narodowego. W tym z kolei miejscu trzeba wspomnieć, że Park jest w 99% niedostępny dla turystów. Są tylko: droga rowerowa do Florianki i ścieżka przyrodnicza na Bukową Górę (wstęp płatny) i jeszcze czerwony szlak pieszy ze Szczebrzeszyna częściowo biegnie przez parkowe tereny. Wszędzie są zakazy i monitoring. Chociaż może to i lepiej... I oczywiście przecinają go dwie drogi asfaltowe a kierowcy mimo ograniczenia zap...ją w nosie (lub właściwie znacznie niżej) mając zwierzaki... Polskie realia.

Podążamy na przedmieścia Zwierzyńca do Zalewu Rudka. Nad jego brzegami jest platforma widokowa. A widok... Sami zobaczcie poniżej.



Tuż obok jest Tartaczna Góra a na niej wieża widokowa. Z tej wieży przynajmniej coś widać:


Spod wieży zjeżdżamy do czarnego szlaku rowerowego. Nazywa się Czarna Perła i nie jest łatwy. W wielu miejscach szlak ma niemal górski charakter. Oczywiście dostało mi się za zbyt wolną jazdę ale tam naprawdę było trudno. Do tego straszny upał, który bardzo źle znoszę. Może gdyby nie ten upał...


Dojeżdżamy do Szczebrzeszyna. Wszędzie są tam chrząszcze. Kiedyś przeczytałam na pewnym blogu, że jechać tam dla jakiegoś robala, phi... No cóż, widać niektórzy uznają tylko napompowane atrakcje gardząc skromnym chrząszczem. Natomiast turyści obecni na rynku są zachwyceni i cieszą się jak dzieciaki. Poza robaczkami miasto jest prześliczne, pięknie położone na wzgórzach. Barokowe kościoły, XVI-w. cerkiew, synagoga, cmentarz żydowski, pozostałości zamku. Zdjęcia tylko z rynku bo upał plus sprzeczka odebrały mi chęć na zwiedzanie. Może jeszcze będzie okazja.


Ze Szczebrzeszyna jedziemy w terenie czerwonym szlakiem rowerowym. Jest fantastycznie poprowadzony:

Po drodze mijamy prywatny Skansen Zaburze. Niestety w tygodniu otwarty popołudniami, trochę szkoda bo wszystko wygląda świetnie. Ale gospodarze pewnie pracują i dlatego.
Mijamy też pozostałości dzwonnicy (XVIII w.) w m. Mokrelipie. Po drodze jest też skansen pszczelarstwa w Pasiecie Ulik tylko trzeba się wcześniej umówić. Miody można kupić w Zwierzyńcu obok siedziby Parku Narodowego. W ogóle miody można kupić w wielu miejscach. W przeciwieństwie do malin. Mijamy mnóstwo plantacji ale niestety nigdzie nie można ich kupić. A kraść nie zamierzamy. Za to w końcu (po dwóch próbach) udało się kupić borówki obok Guciowa i ponarzekać właścicielom, że owoce są wszędzie a nikt ich nie sprzedaje przejezdnym tylko do skupu. Więc ostatniego dnia odbierając zamówione borówki dostaliśmy maliny gratis;) Borówki kupicie w miejscowości Obrocz:)

Kolejną miejscowością na trasie jest Radecznica. Na wzgórzu zwanym Łysą Górą wznosi się barokowa bazylika św. Antoniego. U stóp wzgórza znajduje się źródło a nad nim, w miejscu objawień, drewniana kaplica św. Antoniego (tzw. "na wodzie"). Woda ma posiadać uzdrawiające właściwości.


Z Radecznicy nadal podążamy szlakiem czerwonym rowerowym (fajny podjazd w wąwozie po płytach) mijając cmentarz wojenny (1915 r.).

Potem bardzo ciekawy odcinek, konkretny podjazd po płytach przez pola do wieży widokowej w m. Hosznia Ordynacka.


W miejscowości Smoryń trafiliśmy do sklepu U Henia. Posiedzieliśmy gawędząc z właścicielem. Jeśli ktoś będzie w okolicy to warto do niego zajrzeć, bardzo sympatyczne i miłe miejsce. Na zdjęciu pan Henio przed swoim sklepem:

W Szczebrzeszyńskim Parku Krajobrazowym:

Wracamy do Zwierzyńca. Jedziemy do Stawów Echo, jest tam kąpielisko bo Rafał chce popływać. Pełno ludzi, gwar, nie lubię takich miejsc. Od strony platformy widokowej stawy prezentują się znacznie sympatyczniej. Koników polskich niestety nie widzieliśmy.


Na koniec jeszcze na punkt widokowy na puszczańską rzekę Świerszcz i Czarny Staw. Jest tam pięknie...

Mieliśmy już wracać do Guciowa jednak chcę jeszcze podjechać do wieży widokowej na wzgórzu Biały Słup. Znajduje się tam duże pastwisko. Niestety i tu koników polskich nie widać. Jest późno, pewno już śpią. Myślę sobie, że chyba zobaczę je tylko na magnesikach zakupionych w pawilonie Parku Narodowego... Skąd taka mania? To zwierzątko przypomina tarpana, jest czymś puszczańskim, pierwotnym. Mały, spokojny, odporny, wytrzymały. Niezbyt urodziwy w porównaniu z innymi rasami koni, ma jednak w sobie coś takiego swojskiego... Konik polski jest symbolem Roztoczańskiego Parku Narodowego.



Wracamy do kwatery. Nie pomyślałabym, że może być tutaj tak wymagający teren. Między Zwierzyńcem a Szczebrzeszynem solidny góral wymagany.




  • DST 171.96km
  • Teren 3.00km
  • Czas 06:57
  • VAVG 24.74km/h
  • VMAX 49.70km/h
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielgomłyny

Niedziela, 10 lipca 2022 · dodano: 30.07.2022 | Komentarze 0

Pogoda niepewna więc po okolicy. Do Gidel na kawę a potem próba znalezienia nowej drogi do Kobieli Wielkich. Droga jest ale gruntowa. Z Kobieli do Wielgomłynów, następnie Krzętów, Maluszyn, Okołowice, Łysiny, Przyrów, Sieraków, Żuraw, Zagórze, Bukowno, Kusięta, huta, dom. Po drodze dwa razy deszcz.








  • DST 138.34km
  • Czas 05:36
  • VAVG 24.70km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Podjazdy 831m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łutowiec

Niedziela, 3 lipca 2022 · dodano: 30.07.2022 | Komentarze 0

Szosowo po okolicznej Jurze. Za gorąco dla mnie na długie dystanse.




Kategoria powyżej 100 km, Jura


  • DST 100.09km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:34
  • VAVG 17.98km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 502m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Krajobrazowy Pojezierza Iławskiego

Niedziela, 26 czerwca 2022 · dodano: 28.06.2022 | Komentarze 0

Na początek do portu w Iławie. Następnie szlakiem rowerowym (fajne ścieżki) wzdłuż brzegów Jeziora Jeziorak do wieży widokowej w Siemianach. Potem na pomost widokowy i dojeżdżamy do Jerzwałdu. To tam mieszkał, pisał i jest pochowany Zbigniew Nienacki. Kolejna miejscowość na trasie to Witoszewo (dokąd wiodą świetne leśne dróżki) i wreszcie Przezmark, gdzie chcemy zobaczyć ruiny zamku krzyżackiego. Bramy są otwarte, można podjechać ale na posesji nikogo nie ma, dom pusty, wieża zamknięta a otoczenie takie jakby zapomniane. Może właściciele gdzieś pojechali, w każdym razie turyści mile widziani. Robimy zdjęcia wieży (najlepiej zachowana część zamku) i jedziemy dalej. Kolejną atrakcją są ruiny pałacu (XVIII w.) w miejscowości Kamieniec. Podczas kampanii rosyjskiej mieszkał w nim Napoleon Bonaparte. Można wejść na teren pałacowy, trzeba tylko zapytać o pozwolenie. Miejsce jest zadbane i naprawdę warto odwiedzić.
Na koniec ruiny zamku w Szymbarku. Monumentalne. Robią wrażenie. Zamek jest niedostępny, za to można objechać dookoła.
Na koniec dwa zdjęcia alei drzew, które są typowym elementem tutejszego krajobrazu. Super jechać pośród takich drzew, coś pięknego.













  • DST 106.63km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:56
  • VAVG 17.97km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Podjazdy 417m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostróda

Sobota, 25 czerwca 2022 · dodano: 28.06.2022 | Komentarze 0

Dostałam wolny poniedziałek (szkoda, że nie piątek...) więc na szybko planujemy wyjazd. Nocleg znalazłam w Iławie. No to jedziemy. Na miejscu meldujemy się o 11:00, złożyć rowery i w drogę. Przyznam, że początkowo nie jestem zachwycona. Dość długi odcinek jedziemy polami, lasami, po co taki kawał jechać skoro jest niemal tak samo jak u nas tylko skał brak... Oczywiście zdaję sobie sprawę, że gdy się mieszka na Jurze, mając pod nosem te wszystkie wspaniałości, to człowiek staje się ciut wybredny. Po prostu mało co jest w stanie przebić urodę Jury i fakt ten trzeba zaakceptować po prostu. A tyle się naczytałam o Mazurach, jakie to wspaniałe, piękne i w ogóle. Oczywiście zobaczę tylko mały fragment, jednak kolejne dni i kilometry pokazały, że faktycznie: są ładne.
Pierwszą atrakcją są XIX-wieczne schrony w Samborowie. Bunkry strzegły linii kolejowej. Ciekawe miejsce, warto odwiedzić:

Na tych terenach spotykamy liczne, zabytkowe cmentarze, pamiątki po poprzednich mieszkańcach tych ziem. Niektóre całkiem zarośnięte i tylko układ drzew i bluszcz podpowiada, co to. Inne, te w miejscowościach zwykle podzielone na część starą, zarośniętą i całkiem nowoczesną. Widać mieszkańcy podchodzą do sprawy praktycznie: po co marnować dobre miejsca...

Jezioro Czarne. Idealnie czyste stanowi rezerwat przyrody. W skrócie chroni prastare podwodne paprocie bardzo wrażliwe na niewielką nawet ilość zanieczyszczeń.

Dojeżdżamy do Ostródy. Spodziewałam się tłumów, ciasnoty i przeciskania się między autami a tymczasem prosto z lasu wyjeżdżamy na drogę rowerową wzdłuż Jeziora Drwęckiego. I dojeżdżamy nią do samego centrum. Jest spokojnie i bardzo ładnie.

Pojechaliśmy do Wieży Bismarcka, niestety niedostępna:

A tu XIV-wieczny Zamek Komturów Krzyżackich. Mieści muzeum lecz nie zwiedzam bo jest dość późno to raz. A dwa, że upał podczas podróży i na rowerze dał mi już popalić, jestem senna i ledwo żyję i nie mam za bardzo sił na zwiedzanie.

Ostróda:

Z Ostródy wyjeżdżamy bardzo fajnym szlakiem po dawnym torowisku. Niestety jedziemy nim tylko kawałek, po czym wjeżdżamy na mniej uczęszczane dróżki. Ale nie ma czego żałować, jest bardzo ładnie:

Następną atrakcją na trasie jest wieża widokowa w Miłomłynie. Dobrze, że miejscowi powiedzieli nam, w które zarośla trzeba wleźć by tam trafić...


Kolejny przystanek to neogotycki pałac w Karnitach nad Jeziorem Kocioł. Wstęp na teren pałacowy jest płatny  ale warto wyłożyć piątaka bo jest tam bardzo miło. Często w takich miejscach "zwykły" turysta nie ma czego szukać a tutaj jest normalnie, sympatycznie. Rowery oczywiście prowadzimy.

Droga powrotna wiedzie wzdłuż brzegów Jeziora Jeziorak (najdłuższe jezioro w Polsce, 27 km ). A ruch na nim... W jedną i drugą stronę sznureczek jednostek pływających. Trafiliśmy na świetny punkt widokowy na Jeziorak (w pobliżu miejscowości Kwiry):

Spokojnie wracamy do Iławy. Pierwszy dzień udany.