Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Czechy

Dystans całkowity:5327.76 km (w terenie 1370.54 km; 25.72%)
Czas w ruchu:268:33
Średnia prędkość:16.30 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:86257 m
Liczba aktywności:65
Średnio na aktywność:81.97 km i 5h 04m
Więcej statystyk
  • DST 73.50km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:41
  • VAVG 12.93km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Podjazdy 2202m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Černá Hora

Piątek, 11 września 2020 · dodano: 14.09.2020 | Komentarze 1

Głównym punktem dzisiejszego programu będzie podjazd na górę, z którą mierzyłam się już 7 lat temu. Wówczas nie podjechałam całości na raz. Černá Hora.
Auto zostaje w miejscowości Žacléř. Następnie asfaltem podjeżdżamy do wyciągów i tam od razu mega stromo pod górę odrobiną asfaltu i dalej w terenie. Chwilami jest bardzo ciężko, kamienie, wymyte przez wodę koleiny i tym podobne atrakcje.  Dojeżdżamy do schronu.

Potem częściowo asfaltem, częściowo w terenie podążamy do ruin zamku Břecštejn. Niewielka warownia usadowiła się na takiej oto skale:


Na jednej z przełęczy wysłuchaliśmy koncertu na dudach. Taki widok na nasz cel i do tego muzyka:

Był też bardzo ciężki, terenowy podjazd przez miejscowość letniskową z drewnianymi domkami, Bolkov. Nie ma asfaltu tylko przez wioskę biegnie taka jakby ścieżka, pełno kamieni i stromizna. Był to chyba najcięższy odcinek tego dnia, cięższy nawet od Czarnej Góry... Dobrze, że po drodze było źródełko, przynajmniej picia nie brakło...
W końcu podjechaliśmy na szczyt, gdzie miała być wieża widokowa ale zamknięta.
Zjeżdżamy asfaltem wprost do stóp popularnej wieży "Ścieżka w koronach drzew". Ludzi mnóstwo, parking pełny, co chwilę podjeżdża autokar. To nie dla nas...

Mijamy wieżę i rozpoczynamy podjazd na Czarną Górę. Tym razem podjeżdżam bez problemu na raz. Wcale nie było ciężko. Jedynie mijające nas co chwilę dostawczaki były okropnie stresujące: droga wąska a auta pędzą, w nosie mając rowerzystów. Przyznam, że nie spodziewałam się tu takiego ruchu... Wierzchołek jest zalesiony. Jedziemy do nadajnika na szczycie

A następnie do drugiego nadajnika, pełniącego jednocześnie funkcję wieży widokowej.


W oddali widać drugą wieżę widokową. To Hnědý Vrch i najwyższa wieża widokowa w Karkonoszach. Wydaje się tak daleko... No nic, jedziemy. Trochę zjazdów, podjazdów i jesteśmy przy wieży! Sami nie możemy uwierzyć, że tak sprawnie to poszło. Warto było tam przyjechać, widoki świetne.



Zjeżdżamy do Pec pod Sněžkou, skąd kawałek jedziemy główną drogą. Szczęściem jest szeroka a kierowcy ostrożni. W miejscowości Horni Maršov skręcamy znów w teren. Czeka bardzo długi, kilkukilometrowy, podjazd. Jest to droga szutrowa, jednak bardzo wygodna, jedynie ze stromizną trzeba walczyć. W końcu wjechaliśmy na szczyt, jest tam schronisko i punkt widokowy. Ubrać się i parę km zjazdu wprost do auta. Ciężki ale bardzo udany dzień.






  • DST 45.26km
  • Czas 02:40
  • VAVG 16.97km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 550m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Žulová

Niedziela, 11 sierpnia 2019 · dodano: 11.08.2019 | Komentarze 0

Ostatni dzień wyjazdu i parę km po Czechach.
Auto zostaje w miejscowości Bernartice, jest duży parking. To jest to, co lubię w Czechach: nie ma problemu gdzie zostawić auto.
Odwiedziliśmy punkt widokowy Lansky Vrch ze stołem i krzesłami dla olbrzymów:


Drugą atrakcją są Vodopády Stříbrného potoka. Pomnik przyrody, składają się na niego malownicze progi skalne. Bardzo ciekawe miejsce. Jest tam ciemno i niestety zdjęcia niezbyt udane.


Dojeżdżamy do miejscowości Žulová z ładnym kościołem i... Zawracamy. Powrót do auta, zapakować się i do domu.



Kategoria 0-50 km, Czechy, Góry, Wyprawa


  • DST 66.13km
  • Teren 10.00km
  • VMAX 54.00km/h
  • Podjazdy 640m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krnov

Wtorek, 25 czerwca 2019 · dodano: 05.07.2019 | Komentarze 0

Ostatni dzień wyjazdu. Po wczorajszym nogi bolą więc trasa łatwiejsza, więcej asfaltu.
Odwiedziliśmy renesansowy pałac w miejscowości Slezské Rudoltice:


Odwiedziliśmy ruiny kościoła w Pielgrzymowicach. Miejsce klimatyczne, jednak sama miejscowość zniszczona i przygnębiająca. Zapomniane miejsce kilka metrów od granicy...

Następnie pojechaliśmy do miasta Albrechtice, tam urządzamy przerwę nad zbiornikiem Celni rybnik. Następnie podążamy do Krnova. Miasto jest ładne. Ścieżek rowerowych mnóstwo i nie ma problemu z jazdą. Tu ratusz:

Opuszczamy miasto i podjeżdżamy na Cvilín. Znajduje się tam odnowiony barokowy kościół św. Krzyża oraz wieża widokowa Liechtensteinwarte. Niestety zamknięta i w remoncie...

Upał dziś nieznośny, zatem powoli kończymy wycieczkę. Jedziemy do jeszcze jednej wieży widokowej. Stoi na szczycie Strážiště nad Úvalnem i jest pomnikiem Hansa Kudlicha. Odnowiona jednak otwarta tylko w weekendy.

Do auta wracamy korzystając m.in. ze szlaku rowerowego poprowadzonego po nasypie dawnej kolejki wąskotorowej. Po obu stronach drogi drzewa dające miły cień. Jak dobrze, że ich nie wycięli podczas budowy... Jednak da się...
I koniec wyjazdu, spakować rowery i do domu.




  • DST 56.90km
  • Teren 40.00km
  • VMAX 60.00km/h
  • Podjazdy 2042m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lipovské stezky, Šerák (1351 m)

Poniedziałek, 24 czerwca 2019 · dodano: 05.07.2019 | Komentarze 0

Drugiego dnia wyjazd wybraliśmy pieszą wędrówkę. A trzeciego powrót na rowery. Na początek Lipovské stezky. Jedna część jest na trawiastym zboczu, przystosowana dla najmłodszych rowerzystów. Podjazd jest bardzo łatwy, tak by dzieci mogły spokojnie podjechać. minus to zniszczenia, ścieżki są zniszczone, woda robi swoje. Druga, trudniejsza część jest w lesie. Ta jest w dobrym stanie, drzewa skutecznie chronią ścieżki. Całość to około 13 km.
Całkiem fajne te ścieżki.
Następnie ruszamy na Šerák. Mimo stromizn początkowo jest ok, tylko w jednym miejscu szlak zniszczony przez wycinkę i trzeba było podprowadzić. Przyzwyczaiłam się, że czeskie szlaki rowerowe są w pełni przejezdne, jednak tu niespodzianka. Około 2 km przed wierzchołkiem szlak staje się tak trudny, że trzeba by mieć chyba fulla i siłę tyranozaura żeby to pokonać. Stromizna plus kamienie po których ciężko nawet prowadzić... No nic, nie marudzę bo sama chciałam tu przyjechać i spokojnie wtaszczyłam rower, po drodze było też źródełko, woda dodała sił. Końcówkę do schroniska da się jechać.
Jednak trzeba podjeżdżać tu z drugiej strony...
Zjeżdżamy (tą podjeżdżalną stroną) i kierujemy się do auta. Wydawało się, że powinniśmy zjeżdżać a tymczasem ciągle podjazd i podjazd i podjazd... Powoli tracę cierpliwość, co skutecznie pomaga na pewnym trudniejszym terenowym odcinku (w stanie wnerwu lepiej jadę) i wreszcie wracamy do auta.
Dawno nie jeździło się po górach... Ciężkie to ale fajne...
Tutaj Lipovské stezky:




A tu zdjęcia z drugiej części wycieczki:









  • DST 74.85km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:40
  • VAVG 16.04km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Podjazdy 1283m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieże widokowe

Sobota, 22 czerwca 2019 · dodano: 22.06.2019 | Komentarze 2

Udało się: kilka dni w górach. Dziś odwiedzimy kilka miejsc na pograniczu. Auto zostaje w miejscowości Trzebina a my przekraczamy granicę i jedziemy do pierwszej wieży widokowej. Częściowo bocznymi asfaltami, częściowo w terenie. Odzwyczaiłam się od jazdy po górach, ciężko. Zwłaszcza w terenie ale jakoś tam powoli sobie jadę.
Pierwsza wieża Liptaň, na szczycie Strážnice. Trochę ciężko trafić, musimy pokombinować polami a potem zawrócić i znowu podjeżdżać. Dostępna tylko dla mtb. Miejsce jest nieco dzikie, widać, że rzadko ktoś tu zagląda.



Zjeżdżamy spod wieży i kierujemy się do następnej. Zjeżdżamy do wsi a potem czeka nas mozolny podjazd polami i lasem (niebieskim szlakiem pieszym). Trochę męczące i chwilami mam dość ale humor prędko poprawia Krecikowa Ścieżka. A właściwie Ścieżka do Krecikowej Studzienki. Bo nagle okazuje się, że na niej jesteśmy. Są kolorowe przystanki, figurki, śmieszne tabliczki, źródełko, mini-labirynt...
Tu kilka zdjęć:


oliczne 1000
Ze ścieżki zjeżdżamy do asfaltu, jeszcze kawałek drogą i jesteśmy u stóp wieży na Granicznym Wierchu. Jest wyjątkowa, to dwie stare wieże telekomunikacyjne, przerobione na turystyczne i połączone pomostem. Miały być wyburzone ale Město Albrechtice odkupiło je od firmy O2 za symboliczne 1000 koron i przebudowało. Dla turystów udostępnione w 2011 r.
Miejsce jest fantastyczne i na pewno warto odwiedzić. Przy ścieżce do wież ustawiono przyrządy gimnastyczne, tory przeszkód itp.




Podążamy do ostatniej wieży. Miało być 5 ale sił za mało i będą 3. Wieża Na Skalce. Dojechać nań można nawet szosą bo utwardzona droga wiedzie niemal do stóp wieży. Widoki są bardzo ładne tylko zdjęcia kiepsko wyszły.


Pora kierować się z powrotem do auta. Rezygnujemy z terenu i korzystamy z dróg asfaltowych. Bez kombinowania. No, może ze dwa razy... Ale za drugim musieliśmy się 2 km wracać bo polna droga skończyła się na terenie jakiegoś zakładu i nijak było objechać. Po drodze widzieliśmy jeszcze pociąg turystyczny prowadzony przez parowóz. Jest też wagon dla rowerów. Wygląda świetnie i warto byłoby z niej skorzystać, zabrać rowery i potem sobie wrócić. Trasa ma 20 km długości. Link do strony: http://www.osoblazsko.com/pl/o-linii

Bez przygód wracamy sobie do auta. Tutejsze drogi są dużo spokojniejsze niż w Polsce. U nas na każdej, najmniejszej nitce asfaltu pełno aut, tutaj na szczęście mało. Do tego fajne odcinki terenowe. Udana wycieczka tylko trochę sił mało...


Kategoria 50 - 100 km, Czechy, Góry


  • DST 29.90km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 16.02km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Podjazdy 165m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Olsztyn

Wtorek, 1 stycznia 2019 · dodano: 02.01.2019 | Komentarze 2

Noworoczny Olsztyn. Przyznam, że ciężko było wyjść - po wczorajszym bieganiu nogi bolą i nie bardzo mam chęć na rower. Ale wycieczka umówiona, Rafał powtarza, że przecież każdy rok rozpoczynamy rowerowo, zatem trza się zebrać.
Na wycieczkę jedziemy w grupie 6-osobowej.
Gdy podążamy do lasu trochę pada lecz po opuszczeniu granic Cze-wy deszcz odpuszcza. Dzięki temu w pełni nacieszyć się można wycieczką. Co ciekawe, po powrocie do miasta rozpadało się na nowo.
Do Olsztyna podążamy rozmaitymi leśnymi i polnymi ścieżkami, które prowadzą na Górny Ostrówek, skąd roztacza się ładny widok na okolicę, m.in. ciekawie prezentuje się Zamek Olsztyn.
W Leśnym przerwa na herbatę a do domu wracamy szlakiem żółtym pieszym.







Kategoria 0-50 km, Czechy


  • DST 62.60km
  • Czas 03:07
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Podjazdy 1255m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zamek Kolštejn

Niedziela, 17 czerwca 2018 · dodano: 17.06.2018 | Komentarze 0

Ostatni dzień wyjazdu.
Wczoraj ustalono trasę tak, by dla każdego było coś miłego. Czyli dla mnie zamek dla chłopców podjazd na Červenohorské sedlo.
Rano pakujemy graty, pożegnać kwaterę i jedziemy do Jesenika, gdzie zostaje auto. Następnie podążamy do miejscowości Ostružná, normalnie, główną drogą. W tym miejscu rozdzielamy się, gdyż Rafał uparł się na jazdę szlakiem a ja wiem czym to pachnie i wolę jechać do Brannej tak jak do tej pory. Marcinowi także nie uśmiecha się jazda szosą po kamieniach, toteż idzie w moje ślady. Sprawnie dojeżdżamy na miejsce, Branna jest małą ale bardzo ładną miejscowością, ze średniowiecznym klimatem. 
Niestety sam zamek (XIV w.)... Hmmm... Jest taki jakby mało przyjazny. Dziko tam jakoś tak. Prace renowacyjne trwają i może to wszystko po prostu wymaga czasu by stał się weselszym miejscem? Nie wiem...
W planie było zwiedzanie zamku ale zamiast tego wrócilim na rynek (znacznie milsze miejsce) by zwiedzić pobliską cukiernię (jeszcze milsze miejsce). W międzyczasie przybywa Rafał (kamienie zmusiły go do odwrotu) i wszyscy razem jedziemy przez Nove Losiny, właściwie wspinamy się, bo to solidny podjazd. Wreszcie wjeżdżamy między dwa ramiona gór i zjeżdżamy do początku podjazdu na Červenohorské.
Tak jak wczoraj i dziś szaleją tam motocykliści, trochę mało przyjemnie podjeżdżać wśród ryczących maszyn, wiem, droga jest dla każdego ale te ich popisy i hałas są nieco męczące. 
Podjeżdżałam ile tylko sił, dla siebie, PR wskoczyły, by na końcu wyjazdu usłyszeć, że się leniłam. Doskonale wiem, że jeżdżę mizernie, słabo, wolno, że nie mam ani sił ani techniki, że blado wypadam w stravovych statystykach. Oraz że wszystkiego się boję. Nie trzeba o tym przypominać. Chyba na jakiś czas odechciało mi się roweru. Powrót do auta i do domu. Na plus trzeba dodać, że to pierwszy wyjazd w Jeseniky (z czterech) na którym nie padało. Pod względem pogodowym było super. Foty:
Branna. Ratusz w remoncie:

Branna. Zamek Kolštejn:

Powrót wzdłuż rzeki (chyba Białej Głuchołaskiej):




  • DST 148.50km
  • Czas 08:36
  • VAVG 17.27km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Podjazdy 3569m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pradziad i Dlouhé stráně

Sobota, 16 czerwca 2018 · dodano: 17.06.2018 | Komentarze 1

Właściwie nie wiem o czym pisać... Dziś najdłuższa trasa, bogata w podjazdy, w tym dwie gwiazdy czyli Pradziad i Dlouhé stráně.
Startujemy z Vrbna Pod Pradědem, z parkowaniem nie ma problemu, jest spory i darmowy parking. Następnie jedziemy do miejscowości Karlova Studánka (bez zatrzymywania i bez zdjęć) i wreszcie na przełęcz Hvezda, gdzie rozpoczyna się podjazd na Pradziada. Wydaje mi się, że podjeżdżałam najszybciej z dotychczasowych tam pobytów, choć może tylko mi się zdawało. 
Na wierzchołku nerwówka, prędko z powrotem i jedziemy do drugiego podjazdu. Po drodze Rafał i Marcin zafundowali sobie dodatkowy podjazd na kolejną górkę, jednak ja wolę ją objechać. Doskonale wiem, że w moim przypadku sztuczne wydłużanie trasy zwykle kończy się beznadziejnym asfaltem (czy innym kiepskim podłożem) oraz idącą za tym irytacją na niepotrzebne marnowanie sił. Jadę zatem główną drogą, mam mapę, trafię gdzie trzeba. W tych okolicach ruch jest dużo mniejszy niż w Polsce, jedynie stada motocyklistów są ciut... hmm... Stresujące. Dojeżdżam na miejsce, za chwilę zjeżdżają panowie i dalej jedziemy już razem. Niestety obrana przez nas droga kończy się i trzeba parę km pojechać terenem. Jednak kamienie muszą być i basta. 
Na Dlouhé stráně podjeżdżamy częściowo nową drogą (z Vernířovic, o ile dobrze pamiętam), która łączy się z trudniejszym wariantem podjazdu (który swój początek ma w miejscowości Loučná nad Desnou). Ta dojazdówka nie nadaje się na szosę, bardzo złej jakości asfalt, kamienie, ubytki a nawierzchnia taka, że mam wrażenie, iż jadę po tarce.
Dopiero po dotarciu do właściwego podjazdu asfalt jest dobry. Na wierzchołku sporo ludzi, przy zbiorniku trwają prace. Jesteśmy tam tylko chwilę, zaraz zjeżdżamy do chatki na przerwę. Aż tutaj słuchać ryk silników motocyklowych, na Červenohorskym musi być nieciekawie... Wkrótce tam przybywamy, po zjeździe z Dlouhe ląduje się tuż przy początku podjazdu na tę przełęcz. Co tam się wyprawia... Motocykliści jeżdżą w tę i nazad, ciągle mijają nas ci sami. Droga jest szeroka ale i tak jest to mocno stresujące... Na szczęście okupowana jest tylko strona z nowym asfaltem, na zjeździe względny spokój. 
Zjeżdżamy do miejscowości Bělá pod Pradědem a stamtąd... Niespodzianka, czeka kolejny podjazd. Coś nowego, prawda?
Ten jest upierdliwy, ciągnie się i ciągnie, w dodatku zaczyna mi już brakować sił. Wreszcie władowałam się na to całe Videlské sedlo. Teraz już tylko zjazd do auta. 
To był intensywny dzień, chyba pobiłam swój rekord przewyższeń. Większość podjazdów szła jako tako, tylko ten ostatni bardzo kiepsko. Parę zdjęć:
Widok z Pradziada:

Na wierzchołku Pradziada:

Krówki na pastwisku:

Kamienie muszą być:

A tu parę zdjęć z Dlouhé stráně:







  • DST 85.40km
  • Czas 04:30
  • VAVG 18.98km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Podjazdy 1900m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Uzdrowisko Priessnitza

Piątek, 15 czerwca 2018 · dodano: 17.06.2018 | Komentarze 0

Jeseniky. Fajnie znów je odwiedzić. To bardzo ładne góry, spodobają się i rowerzyście, i piechurowi.
Pierwszego dnia spokojna wycieczka po okolicznych górskich dróżkach. Celem jest Jesenik .Zajrzeliśmy też do uzdrowiska Priessnitz. Warto tam podjechać (a podjazd jest solidny...) bo z tarasu rozciągają się piękne widoki na góry. A główną atrakcją są obrotowe ławeczki.









  • DST 55.10km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:34
  • VAVG 12.07km/h
  • VMAX 52.90km/h
  • Podjazdy 1478m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Filipka

Niedziela, 6 maja 2018 · dodano: 07.05.2018 | Komentarze 1

Ostatni dzień wyjazdu. Marcin i Robert jadą na dłuższą trasę. Natomiast ja nie mam już sił i jedziemy z Rafałem na łatwiejszą. Łatwiejszą... 1500 m przewyższenia na 55 km... 
Nasza trasa to takie większe kółeczko po rowerowych szlakach. Na początek podjazd na Filipkę, potem pod grzbietem Stożka, zjeżdżamy do miejscowości Sance i potem znów do góry szlakiem 6081 i cały czas tym szlakiem, potem do Milikova i powrót do auta, gdzie czekamy na chłopaków. Nie powiem, bardzo fajna trasa, miło się jechało.
Zapakować rowery i do domu, koniec urlopu.