Info
Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112660.14 kilometrów w tym 30097.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 572635 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Sierpień7 - 1
- 2024, Lipiec11 - 2
- 2024, Czerwiec17 - 16
- 2024, Maj16 - 9
- 2024, Kwiecień6 - 4
- 2024, Marzec14 - 14
- 2024, Luty7 - 3
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik15 - 0
- 2023, Wrzesień23 - 0
- 2023, Sierpień15 - 25
- 2023, Lipiec14 - 4
- 2023, Czerwiec15 - 11
- 2023, Maj16 - 4
- 2023, Kwiecień19 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń9 - 8
- 2022, Grudzień2 - 4
- 2022, Listopad14 - 3
- 2022, Październik20 - 2
- 2022, Wrzesień12 - 0
- 2022, Sierpień18 - 4
- 2022, Lipiec17 - 8
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj23 - 0
- 2022, Kwiecień19 - 3
- 2022, Marzec16 - 2
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad9 - 2
- 2021, Październik14 - 2
- 2021, Wrzesień19 - 25
- 2021, Sierpień14 - 10
- 2021, Lipiec15 - 12
- 2021, Czerwiec19 - 6
- 2021, Maj20 - 2
- 2021, Kwiecień17 - 10
- 2021, Marzec17 - 6
- 2021, Luty5 - 2
- 2021, Styczeń5 - 2
- 2020, Grudzień12 - 6
- 2020, Listopad16 - 8
- 2020, Październik12 - 11
- 2020, Wrzesień19 - 6
- 2020, Sierpień15 - 5
- 2020, Lipiec14 - 18
- 2020, Czerwiec17 - 6
- 2020, Maj18 - 10
- 2020, Kwiecień16 - 18
- 2020, Marzec12 - 33
- 2020, Luty6 - 12
- 2020, Styczeń6 - 5
- 2019, Grudzień4 - 1
- 2019, Listopad5 - 6
- 2019, Październik5 - 7
- 2019, Wrzesień7 - 3
- 2019, Sierpień9 - 2
- 2019, Lipiec11 - 4
- 2019, Czerwiec8 - 4
- 2019, Maj7 - 6
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec4 - 14
- 2019, Styczeń1 - 2
- 2018, Grudzień2 - 6
- 2018, Listopad5 - 16
- 2018, Październik8 - 4
- 2018, Wrzesień13 - 12
- 2018, Sierpień16 - 32
- 2018, Lipiec5 - 12
- 2018, Czerwiec12 - 13
- 2018, Maj13 - 13
- 2018, Kwiecień12 - 28
- 2018, Marzec3 - 7
- 2018, Luty1 - 2
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik9 - 2
- 2017, Wrzesień12 - 0
- 2017, Sierpień18 - 12
- 2017, Lipiec14 - 5
- 2017, Czerwiec9 - 21
- 2017, Maj16 - 37
- 2017, Kwiecień13 - 18
- 2017, Marzec9 - 19
- 2017, Luty2 - 4
- 2017, Styczeń1 - 4
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 9
- 2016, Październik15 - 8
- 2016, Wrzesień21 - 15
- 2016, Sierpień24 - 26
- 2016, Lipiec15 - 20
- 2016, Czerwiec17 - 17
- 2016, Maj11 - 8
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec5 - 0
- 2016, Luty2 - 2
- 2016, Styczeń3 - 12
- 2015, Grudzień9 - 10
- 2015, Listopad17 - 35
- 2015, Październik6 - 9
- 2015, Wrzesień16 - 18
- 2015, Sierpień23 - 52
- 2015, Lipiec16 - 55
- 2015, Czerwiec17 - 36
- 2015, Maj21 - 50
- 2015, Kwiecień19 - 29
- 2015, Marzec12 - 38
- 2015, Luty4 - 13
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień10 - 29
- 2014, Listopad10 - 33
- 2014, Październik14 - 40
- 2014, Wrzesień19 - 63
- 2014, Sierpień18 - 68
- 2014, Lipiec16 - 51
- 2014, Czerwiec16 - 78
- 2014, Maj21 - 52
- 2014, Kwiecień11 - 24
- 2014, Marzec13 - 43
- 2014, Luty10 - 21
- 2014, Styczeń9 - 31
- 2013, Grudzień15 - 41
- 2013, Listopad14 - 29
- 2013, Październik11 - 28
- 2013, Wrzesień19 - 82
- 2013, Sierpień22 - 55
- 2013, Lipiec15 - 60
- 2013, Czerwiec23 - 81
- 2013, Maj24 - 63
- 2013, Kwiecień24 - 77
- 2013, Marzec5 - 42
- 2013, Luty10 - 41
- 2013, Styczeń7 - 23
- 2012, Grudzień20 - 39
- 2012, Listopad22 - 81
- 2012, Październik21 - 67
- 2012, Wrzesień22 - 37
- 2012, Sierpień24 - 37
- 2012, Lipiec18 - 17
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj15 - 11
- 2012, Kwiecień9 - 0
- 2012, Marzec6 - 0
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 2
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 9
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- 2010, Sierpień2 - 0
- 2010, Lipiec5 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 0
Łódzkie
Dystans całkowity: | 4918.95 km (w terenie 779.00 km; 15.84%) |
Czas w ruchu: | 171:28 |
Średnia prędkość: | 21.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.80 km/h |
Suma podjazdów: | 15302 m |
Liczba aktywności: | 45 |
Średnio na aktywność: | 109.31 km i 5h 42m |
Więcej statystyk |
- DST 88.90km
- Czas 03:50
- VAVG 23.19km/h
- VMAX 54.00km/h
- Podjazdy 408m
- Sprzęt Bastet
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Gidel na ciasto
Czwartek, 5 kwietnia 2018 · dodano: 05.04.2018 | Komentarze 4
Dziś wolne, można udać się na dłuższą wycieczkę. Rano do kardiologa założyć Holtera a potem na zbiórkę pod Skansen, gdzie czekają już Bartek i Zbyszek. Pojechaliśmy przez Małusy do Mstowa, następnie skręt w stronę Krasic ale na skrzyżowaniu nie jedziemy prosto tylko odbijamy w lewo i po pewnym czasie lądujemy w Skrzydlowie. A stamtąd prosta droga (przez Rzeki Małe, Garnek, Skrzypiec) do Gidel. Byliśmy tu już kilka razy, opisywałam zabytki, więc zainteresowanych pozwolę sobie odesłać do starszych wpisów.
Do sanktuarium nie wchodzę bo stoi pełno aut, chyba jest jakaś uroczystość.
Kawiarnia naprzeciwko sanktuarium nieczynna ale gdy pod sklepem zastanawiamy się, co robić, miła mieszkanka Gidel informuje nas, gdzie znajdziemy kawiarenkę. Trafiamy bezbłędnie a pod kawiarenką dzieci informują nas, że za 10 minut będzie otwarte. Czekamy wraz z nimi na otwarcie i warto bo kawa pyszna i lody także i ciasta. Pani chciała nam nawet wynieść stół (ogródek w remoncie) ale dziękujemy grzecznie, starczą plastikowe pufy.
Po przerwie jedziemy do drewnianego kościółka św. Marii Magdaleny (XV w.) według legendy wzniesionego na miejscu kąciny.
Do Cze-wy wracamy przez Konary, Kłomnice, Rzerzęczyce, Kuchary, Mstów i Srocko. W drodze powrotnej wiatr trochę dokuczał ale było się za kim schować. Fajna, wiosenna wycieczka:)
Bazylika Matki Bożej w Gidlach:
Przerwa przy kawiarni:
Kościół św. Marii Magdaleny:
Coś ciekawego u stóp świątyni:
Ekipa:
- DST 86.10km
- Teren 30.00km
- Czas 04:58
- VAVG 17.34km/h
- VMAX 35.00km/h
- Podjazdy 942m
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Grodzisko na Górze Chełmo
Sobota, 30 września 2017 · dodano: 08.10.2017 | Komentarze 0
- DST 84.11km
- Teren 25.00km
- Czas 04:18
- VAVG 19.56km/h
- VMAX 41.90km/h
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Arboretum i Muzeum Kolei Wąskotorowej
Niedziela, 9 lipca 2017 · dodano: 11.07.2017 | Komentarze 0
- DST 100.75km
- Teren 15.00km
- Czas 04:41
- VAVG 21.51km/h
- VMAX 37.00km/h
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Zagroda Bednarza
Sobota, 8 lipca 2017 · dodano: 11.07.2017 | Komentarze 0
- DST 40.84km
- Teren 20.00km
- VMAX 36.00km/h
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Łódź i okolice
Piątek, 7 lipca 2017 · dodano: 11.07.2017 | Komentarze 0
Kolejny super wyjazd do Goździków:) Przekładany chyba ze sto razy bo a to pogoda do bani, a to w weekend trzeba było do pracy iść... Wreszcie udało się - w południe meldujemy się pod klasztorem w Łagiewnikach.
Za chwilę zjawia się Mariusz i oto wycieczkę czas zacząć. Choć przyznać muszę szczerze, iż przesłany nam wcześniej plan piątkowego zwiedzania burzy nieco mój spokój gdyż wymaga jeżdżenia po mieście. Po dużym mieście... A miejskie kilometry zwykle wywołują u mej osoby nerwową wysypkę, palpitacje tudzież migrenę. Lecz nic na ten temat nie śmiem pisnąć, trza być twardym, raz kozie i tak dalej, jedziemy.
Jeśli coś poplątam proszę mnie poprawić:
Klasztor zostaje na koniec (bo popołudniu ma padać). Najpierw kapliczki. Tak mówi Goździk: kapliczki. Wyobrażasz sobie takie małe, przydrożne ale te są całkiem spore, do tego drewniane, XVIII-wieczne i cudami słynące. Do tego stoją sobie pośród bardzo zielonego lasu. Śliczne. Kapliczki św. Rocha i Antoniego.
Potem podążamy przez Las Łagiewnicki. Baaardzo ładny. I ścieżki super. Goździk prowadzi nas nad Arturówek. Taki zbiornik wody, ładnie zagospodarowany, ponoć ulubione miejsce wypadów mieszkańców Łodzi. Już teraz jest tam sporo ludzi.
Następnie Mariusz prowadzi nas do Miejsca Pamięci - Więzienia Radogoszcz. Rozszerzone Więzienie Policyjne utworzone w 1940 roku w dawnej fabryce włókienniczej. Obecnie mieści muzeum. Miejsce zmusza do refleksji. Jest bardzo ponure. Podczas czytania historii aż się słabo robi...
Wjeżdżamy w serce miasta. Ciśnienie rośnie... Jedziemy wygodną asfaltową drogą rowerową. Piesi pilnują swojego chodnika. Na skrzyżowaniach nawet nie musimy się zatrzymywać bo kierowcy przepuszczają nas bez szemrania. Napięcie spada... Hmm całkiem fajna ta Łódź.
Dojeżdżamy do Manufaktury. Ale ładna... Miejsce super zagospodarowane. I nawet plażę mają. Rozglądamy się na prawo i lewo, ho ho, "achy i ochy". Goście z prowincji przyjechali, he he
Tuż obok jest pałac Poznańskich, obecnie mieści Muzeum Miasta Łodzi. Jest ogromny, ma rzeźbioną fasadę i naprawdę robi wrażenie. Tutaj ścieżek już nie ma, więcej kręcimy asfaltem, chwilami chodnikiem ale jest ok. Duży ruch, do tego tramwaje, mega duże ronda ale jedziemy bez przykrości. Dziwne...
Tym sposobem dojeżdżamy do Kanału Dętka. "To tu" Mówi Goździk. "Ale gdzie?" Rozglądam się na prawo i lewo. Stoimy na dużym placu. "A gdzie to muzeum?" "A tam" - pokazuje metalową kopułę ledwo wystającą nad poziom gruntu. Gdyby nie ochroniarz siedzący przy wejściu (a raczej zejściu) można przegapić.
Za chwilę krętymi schodami schodzimy pod ziemię. Za biurkiem siedzi sobie pan przewodnik, ma bilety i pieczątkę, wejście taniutkie, na turystów czekają kaski (nieobowiązkowe) i latarki. I podziemna trasa turystyczna. Kanał (a właściwie zbiornik na wodę) obudowany cegłą, są pamiątkowe zdjęcia i różne akcesoria pracowników wodociągów. Super klimat i oczywiście kolejna porcja "ochów i achów". Pogadalim także z przewodnikiem. Rafał opowiedział panu nasze wrażenia z jazdy i zwiedzania Łodzi, aż ten się lekko wzruszył takim wychwalaniem jego miasta.
Zachwyceni Dętką wracamy na powierzchnię. Plac na niej zwie się Placem Wolności. Stoi tam pomnik Kościuszki, ratusz (wymaga jeszcze remontu), bardzo ładny kościół (także w remoncie) i rozpoczyna się słynna ulica Piotrkowska (wielce elegancka).
Ale to jeszcze nie koniec zwiedzania. Sprawnie podążamy do kolejnego Miejsca Pamięci - stacji Radegast. Zmusza do refleksji, zwłaszcza gdy wejdziesz do jednego z (oryginalnych) wagonów...
Jedziemy jeszcze na cmentarz żydowski, jest ogromny, niestety w piątki otwarty tylko do 15.00, spóźniliśmy się, trudno, następnym razem.
Pora udać się poza miasto. W pamięci utkwił mi zwłaszcza odcinek niebieskiego szlaku pieszego, wiodącego ścieżką po grobli, kluczącego między dużymi drzewami, po prostu super.
Acha, poszukiwaliśmy jeszcze źródeł Bzury, prawie się udało bo ogrodzenie powstrzymało zapędy eksploratorskie:)
Jechaliśmy także czarnym szlakiem rowerowym (na którym zaliczyłam glebę, pokonała mnie Górka Ślimaka he he) do kościoła mariawitów, gdzie Mariusz poratował H2O2.
Po trochu zaczyna pokrapywać deszcz, akurat w porę wracamy na parking. Odwiedzamy jeszcze klasztor franciszkanów, kościół jest otwarty, można spokojnie wejść do środka.
Pakujemy rowery do aut i jedziemy do Głowna na kolację. W międzyczasie rozpadało się na dobre i nici z wieczornych pogaduch na tarasie ale posiedzielim sobie w domu i gadali, i gadali opychając się przy tym chrupkami. To jest bardzo ciepły dom i to nie tylko pod względem temperatury:)
Tak minął nam pierwszy dzień pobytu w Głownie. I tyle atrakcji, nowości a także miejsc, które dały do myślenia...
Zdjęcia jutro bo późno już.
- DST 80.14km
- Teren 43.00km
- Czas 04:23
- VAVG 18.28km/h
- VMAX 45.80km/h
- Podjazdy 478m
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Okolice Kopalni Bełchatów
Niedziela, 18 czerwca 2017 · dodano: 18.06.2017 | Komentarze 5
Wycieczka przekładana ze sto razy... Ale wreszcie udało się - pogoda jest, jedziemy do Kleszczowa. Sami, bo innych chętnych nie było...
Kleszczów metropolia bogata, parkingów (darmowych) do wyboru, do koloru... A ścieżek rowerowych w okolicy... Ze trzy razy tyle, co w Cze-wie...
Startujemy z parkinu pod kościołem i od razu na pierwszy punkt widokowy. Na razie jest lekka mgiełka lecz na koniec wycieczki planujemy drugi punkt widokowy, na pewno widoczność będzie lepsza.
Następnie jedziemy na Górę Kamieńsk. Na wierzchołek wiedzie podjazd długości ponad 3 km i nachyleniu konkretnym, można się zmęczyć. Ale na razie podjeżdża się całkiem przyjemnie. Z góry zjeżdża tabun kolarzy i nawet ślą pozdrowienia.
Rafał zapowiedział, że podjedziemy dwukrotnie, wspominał też coś o zjeździe torem do DH (co, prawdę mówiąc, jeży mi włos na głowie).
Ale na razie nie ma się co martwić torem bo na wierzchołku wpakowaliśmy się w składowisko gipsu. Wygląda groźnie ale jest dość ubity i można spokojnie jechać.
Dojeżdżamy do krzyża, obok rozpoczyna się szutrowa droga, którą można bardzo fajnie zjechać. Prowadzi z powrotem do asfaltu, wyjeżdża się mniej więcej w połowie i trzeba znów wpakować się na górę, tym razem tylko kawałek asfaltem a reszta w terenie. Dojeżdżamy do stoku a tam (ku mej uldze) ogrodzenie zamyka dostęp do toru DH. Rafał gotów jest przerzucać przezeń rowery ale porządnicka reszta (my tacy grzeczni, nie godzi się...) trwa przy zjeździe szlakiem. Zresztą jeszcze by się od siatki rama porysowała czy coś...
Zjazd szlakiem też nie był taki znowu cukierkowy, bo pełno luźnego materiału skalnego oraz wymyte tu i ówdzie dziury zapewniły wysoki poziom wytrzęsienia. A i piach się nierzadko trafił.
Wyjeżdżamy przy dolnej stacji kolejki. Jest tam sporo ławeczek, można urządzić przerwę na posiłek.
Po przerwie podążamy na szlak czerwony rowerowy. Na mapie wygląda jakby leciał asfaltem ale prędko okazało się (ku naszej radości), że poprowadzono go bitą drogą wzdłuż Widawki (na tym odcinku uregulowanej) początkowo lasem, później polami. Wyjeżdżamy przy zbiorniku Wawrzkowizna. Następnie jedziemy wzdłuż owego zbiornika do szlaku niebieskiego rowerowego, który ma nas doprowadzić do schronów z 1939 r. Tylko na mapie szlak biegnie inaczej niż w rzeczywistości, jedziemy super drogą rowerową wzdłuż ruchliwej trasy. Rowerzystów mnóstwo.
W pewnej chwili zatrzymujemy się by pomyśleć nad trasą. Panowie patrzą na mapy a ja... Wydaje mi się, że słyszę ciche miauczenie. Myślę, że pewno mam omamy, szalona kociara ze mnie, wszędzie słyszę koty... Ale po chwili i chłopcy podnoszą głowy. Coś rzeczywiście gdzieś miauczy. Dźwięk dochodzi z wysokiej trawy przy drodze, za chwilę jest i właściciel głosiku - malutki kotek, na oko 5 - 6 tygodni. Ani go w tej trawie nie widać... Podnoszę burego malca, jest ufny, tuli się. Mina Rafała mówi wszystko: "No i po wycieczce...".
Jak on się tu znalazł? Ściana lasu, droga rowerowa, pas trawy i mega ruchliwa trasa... Po drugiej stronie trasy jest kilka domów. Wzięłam kotka i poszłam popytać. Jedna pani mówi, że to nie jej i w domu obok też nie mają kotów ale w tamtym chyba mają. No to idę do tamtego, dzwonię... Wychodzi pani, kotek na jej widok się wyraźnie ożywił. Ale nic, zobaczymy, co powie... Najwyżej poproszę o przechowanie kotka przez godzinę, dwie, kasę zostawię i popędzę po auto... "Ależ tak, to nasz kotek, od naszej kotki, gdzie był???" Mówię, że po drugiej stronie, to się za głowę złapała. Może poszedł za matką? Nie wiem ale jakim cudem pokonał tę ruchliwą trasę pozostanie dla mnie tajemnicą, bo przyznam, że mnie ciężko było przejść na drugą stronę... Mam nadzieję, że najadł się strachu i więcej tam nie pójdzie...
Kotek uratowany, można jechać dalej. Skręcamy na koński szlak, miejscami przypomina wielką piaskownicę i prowadzi nas do pałacu w Słupi. Niestety, miejsce okazuje się bardzo nieprzyjazne. Zakaz robienia zdjęć a na teren parku roweru nawet wprowadzić nie wolno, trzeba zostawiać przed bramą. Wobec tego niech spadają. Planowaliśmy zjeść tam obiad ale wobec takiego podejścia do turysty dziękujemy.
Z Słupi próbujemy jechać terenem ale droga przechodzi przez prywatny teren, tabliczki straszą psami (no nie, następni...) i zawracamy na asfalt.
Potem trochę lasami, trochę asfaltem, obok zalanego składowiska popiołów, wracamy do Kleszczowa na drugi punkt widokowy. Stąd panorama jest dużo ładniejsza.
No i koniec zwiedzania, pora pakować się i wracać do domów... Na miłej wycieczce czas prędko płynie... A tak fajnie było.
Okolice piękne, bardzo malownicze i tak sobie człek jedzie i rozmyśla jak to fajne tak sobie po prostu jechać pośród tych kolorowych pól i lasów. Mam nadzieję, że wszystko pozwoli wkrótce znów przybyć w łódzkie:)
Na pierwszym punkcie widokowym © Skowronek
Punkt widokowy © Skowronek
Gigantyczna kopara © Skowronek
Wyrobisko © Skowronek
Składowisko gipsu © Skowronek
Składowisko gipsu (autor: Mariusz) © Skowronek
Drugi podjazd na Górę Kamieńsk © Skowronek
Wyciąg (autor: Mariusz) © Skowronek
Na zjeździe © Skowronek
Na czerwonym szlaku rowerowym © Skowronek
Widawka © Skowronek
Droga rowerowa (gdzie niebawem znajdziemy kotka) © Skowronek
Szlak konny © Skowronek
I który zjazd z ronda wybrać? © Skowronek
Przykład okolicznej DDR © Skowronek
Ekipa (autor: Mariusz) © Skowronek
Wyrobisko II © Skowronek
- DST 107.65km
- Teren 40.00km
- Czas 05:27
- VAVG 19.75km/h
- VMAX 36.90km/h
- Podjazdy 492m
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzy Morgi
Poniedziałek, 29 maja 2017 · dodano: 30.05.2017 | Komentarze 3
Dziś wolny dzień. Rafał wymyślił by pojeździć w okolicy Radomska. Auto zostaje w miejscowości Kodrąb. My zaś lasami i bocznymi asfaltami podążamy do kładki w Trzech Morgach. Robi wrażenie... Zwłaszcza chybotanie. Ale spokojnie da się przejść.
Tutejsze okolice są bardzo ładne ale okropnie piaszczyste, ten piach nas wykończył. I do tego stada komarów... Acha i jeszcze fest wiało. Ale wycieczka udana:)
Trasa: Kodrąb - Przerąb - Nowa Huta - Stobnica - Stara - Skotniki - Zuzowy - Dobromierz - Wielgomłyny - Niedośpielin - Karczów - Zapolice - Kodrąb.
Leśny dukt © Skowronek
Trzy Morgi. Kładka © Skowronek
Kładka © Skowronek
Przechodzimy © Skowronek
Na kładce © Skowronek
Mała kładeczka © Skowronek
Piaszczyste okolice © Skowronek
Na szlaku © Skowronek
- DST 94.87km
- Teren 30.00km
- Czas 04:00
- VAVG 23.72km/h
- VMAX 45.00km/h
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Tomaszów i okolice
Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 26.07.2016 | Komentarze 5
"A może byśmy tak, najmilszy,
wpadli na dzień do Tomaszowa?
Może tam jeszcze zmierzchem złotym
ta sama cisza trwa wrześniowa..."
Tekst tej piosenki przypomniała Karolina, nasza przewodniczka na dzisiejszej wycieczce.
Uwaga: będzie dużo czytania i dużo zdjęć:)
A było to tak: razu pewnego uradzilim z Goździkiem, co by może poprosić Karolinę by nas po okolicach swych oprowadziła. Na jej blogu poczytać można o rozmaitych ciekawych miejscach i obejrzeć zdjęcia i pomyślelim, że byśmy chcieli owe miejsca na oczy własne zobaczyć.
Termin umówiony, pogodę zamówiono i tak oto w niedzielny poranek na parkingu przy Skansenie Rzeki Pilicy melduje się liczna ekipa. Goździk przybył z Głowna, Andrzej z Sochaczewa, Darek z Katowic, Tomasz z Zawiercia, my z Cze-wy. Na parkingu oczekuje Karolina. Powitanie, pogaduchy, dostaliśmy plan wycieczki i prezenty:))
Panom najbardziej spodobał się punkt: obiady. Trzy obiady.
Ruszamy. Na początek podążamy do schronu regelbau 621. Jest wyremontowany i pod opieką Stowarzyszenia Labirynt.
Regelbau 621 w Tomaszowie © Skowronek
Następnie podążamy do bunkra w Jeleniu. W Polsce są cztery takie schrony kolejowe, dziś zwiedzimy dwa. Miały chronić pociągi dowodzenia przed atakami lotniczymi podczas wojny z ZSRR. Ostatnio (dwa lata temu) nie mieliśmy latarek ale tym razem zwiedzimy go w całości i kropka. Tak też czynimy: wraz z Rafałem wchodzimy w mrok i idziemy do samego końca, do drugiego wyjścia. Reszta ekipy czeka na zewnątrz.
Wnętrze nie jest bardzo zanieczyszczone, nawet w miarę czysto i nie cuchnie, czym jesteśmy nieco zaskoczeni. Nie ma też ogników, w sumie obejrzały nas ostatnio, może dlatego dziś nie przyszły. Schron ma prawie pół kilometra długości, sporo czasu więc mija zanim dojdzie się do końca. Tymczasem po drugiej stronie oczekuje ekipa paintballowa. Za chwilę będą się strzelać, toteż wypada zniknąć.
Bunkier w Jeleniu © Skowronek
Eksploracja © Skowronek
Bunkier w Jeleniu z zewnątrz jedno z bocznych wyjść) © Skowronek
Leśnym szutrem jedziemy do miejscowości Tresta, gdzie znajduje się drewniany, XVIII-wieczny kościółek. Niestety akurat trwa msza i nie można zwiedzić. Za to spokojnie możemy zajrzeć do wnętrza Sanktuarium Św. Anny w Smardzewicach gdyż akurat skończyła się msza.
Wnętrze Sanktuarium w Smardzewicach © Skowronek
Kolejny etap to Jezioro Sulejowskie i punkt widokowy na tamie. Widok stamtąd jest naprawdę bardzo rozległy i ładny. Warto było tam jechać:)
Widok na Jezioro Sulejowskie © Skowronek
Ekipa na punkcie widokowym © Skowronek
Teraz Groty Nagórzyckie. Gdy byliśmy tam ostatnio był tylko mały kiosk z biletami. Dziś stoi wielki pawilon i obejrzeć można ekspozycję. Wyroby szklane (można też kupić, z czego korzysta Tomasz i kupuje prezent dla żony), minerały, nieco pamiątek.
Ledwo kupiliśmy bilety zaraz wchodzimy. Grupa jest duża i trochę nam ciasno. Ale za to jak przyjemnie chłodno we wnętrzu.
Groty Nagórzyckie © Skowronek
Groty II (autor: Tomasz)
Kolejna atrakcja to Niebieskie Źródła. Śliczne piaskowe gejzery i woda mieniąca się rozmaitymi odcieniami zieleni i błękitu. Miejsce jest tłumnie odwiedzane. Za to mniej tłoczno jest przy Małych Grotach. Na miejsce powiódł nas Rafał swoim sposobem czyli: kierunek właściwy jedziemy na przełaj. I trafilim.
Niebieskie Źródła © Skowronek
Niebieskie Źródła (autor: Siwuch)
Małe Groty © Skowronek
Mały rowerzysta w Małych Grotach (autor: Siwuch)
Pora na Skansen Rzeki Pilicy. Karolina i Darek już go zwiedzali ofiarują się więc pilnować rowerów. Reszta biegnie zwiedzać. Fajnie tam. Dużo ciekawych rzeczy tam jest zebranych, rozmaitych: i młynarskich, i wojennych pamiątek i marynarskich także i z czasów II RP. No i można do bunkra wleźć i hełmy przymierzyć i dróżnikiem na stacji zostać...
Skansen Rzeki Pilicy - zrekonstruowany młyn © Skowronek
Młyn pływający © Skowronek
W Skansenie zobaczyć można różne rodzaje broni © Skowronek
W Skansenie zobaczyć można różne rodzaje broni © Skowronek
Młyńskie koła © Skowronek
Czołg T-34 (w pełni sprawny) © Skowronek
Opancerzony ciągnik artyleryjski Luftwaffe – „Lufcik” wydobyty z dna Pilicy. Także w pełni sprawny © Skowronek
Turysta kuracjusz © Skowronek
Można też wejść do bunkra © Skowronek
Rafał i MG-34 © Skowronek
Przed XIX - wieczną stacją kolejową © Skowronek
Panowie © Skowronek
Achtung minen © Skowronek
Na zwiedzanie Skansenu zeszło nam chyba z godzinę... Teraz obiadek. Karolina prowadzi do lokalu "Kwadrans". Rzecz trzeba, że porcje solidne, jedzenie pyszne i niedrogo.
Brzuchy pełne, siły są, jedziemy dalej. Teraz Białobrzegi i drewniany kościół (niestety zamknięty) oraz Spała. Trochę tam tłoczno, ludzi tłum, normalnie jak w uzdrowisku. Autami się wszędy pchają... Ale warta jest odwiedzenia. Obejrzelim wieżę ciśnień, odwiedzilim pomnik żubra (te prawdziwe niestety są chore...) i dwa bardzo klimatyczne miejsca: obelisk św. Huberta (kojarzy mi się z obiektami na Dolnym Śląsku) i sosny na szczudłach.
Ekipa w komplecie © Skowronek
Spała - obelisk św. Huberta © Skowronek
Spała - sosny na szczudłach © Skowronek
Sosny na szczudłach © Skowronek
Blisko Spały znajduje się Inowłódz - miasto o bogatej historii. Zobaczymy tam ruiny zamku z XIV wieku. Chronił granicę Polski z państewkiem książąt mazowieckich, pobliski bród oraz komorę celną na szlaku handlowym, przekraczającym w tym miejscu Pilicę.
Na zamek wchodzi tylko Karolina, Darek i ja, reszta leniuchuje nad wodą w cieniu mostu zwodzonego.
Inowłódz - zamek © Skowronek
Inowłódz - fragment ekspozycji © Skowronek
Kolejnym ciekawym obiektem w Inowłodzu jest synagoga z XIX wieku. Miejsce jest o tyle ciekawe, że mieści sklep spożywczy a zachowane polichromie i hebrajskie napisy sąsiadują z masłem i czekoladkami. Nie ma się co oburzać, grunt, że mimo burz dziejowych synagoga stoi a polichromii nie zniszczono. W oknach są piękne kraty a na suficie pasujący do całości żyrandol i świeczniki na ścianach. Miejsce ma klimat.
Wnętrze synagogi - sklepu © Skowronek
Wnętrze synagogi © Skowronek
Inowłódz ma jeszcze jedną perełkę: prześliczny, romański (około 1100 r.) kościółek św. Idziego. Karolina zdobyła doń klucz. Miejsce jest naprawdę niesamowite, piękne, surowe. Wiedzie doń ciężki kamienisty podjazd ale warto się pomęczyć. Będąc wewnątrz można niemal poczuć ciężar wieków jakie owe mury dźwigają. Kościół nie ma elektryczności i oświetlany jest jedynie świecami. Zimą, po zmroku, udział tam we mszy musi być naprawdę ciekawym przeżyciem.
Inowłódz - kościół św. Idziego © Skowronek
Wnętrze kościoła św. Idziego © Skowronek
Na chórze © Skowronek
Przechodzimy przez cmentarz i zjeżdżamy w terenie po drugiej stronie. Rafał próbował jeszcze znaleźć bunkier (zaznaczony tam na mapie) ale się nie udało. A na dłuższy chaszczing nie ma czasu. Jedziemy do Konewki, gdzie zwiedzić można drugi bunkier kolejowy. Ten ma opiekuna i mieści ekspozycję. Na zwiedzanie decyduje się tylko Tomasz (dawno temu spędził tam kolonie i chce zobaczyć jak to też teraz wygląda) i ja. Od razu pędzimy do bunkrów pomocniczych gdzie można zejść pod ziemię i tunelem przejść do głównego bunkra. Fajnie tam półmrok oświetlany lampami w kratach i woda kapiąca ze stropu. W ogóle dziś w bunkrach jest bardzo duża wilgoć, w głównym unosi się mgła.
Tak żeśmy prędko pognali, że nie zauważylim, iż Andrzej także podążył do bunkra ale nas zgubił.
Z nowości to można zejść do podziemnych zbiorników (ale trzeba to zgłosić obsłudze) oraz przejechać się dookoła bunkrów terenowym autem z czasów II wojny światowej lub motocyklem. Fajnie tam.
Bunkier w Konewce © Skowronek
Wyjście z podziemi © Skowronek
Rekonstrukcja pociągu dowodzenia © Skowronek
Fragment ekspozycji © Skowronek
Budka strażnika © Skowronek
Fragment ekspozycji II © Skowronek
Czas prędko płynie, pora już wracać. Jedziemy jeszcze tylko zobaczyć zabytkową Aleję Klonową i wracamy na parking.
Aleja Klonowa © Skowronek
Nie wiem czy czegoś nie pominęłam, nie poplątałam, tyle było wrażeń. Wycieczka super udana, tyle fantastycznych miejsc, wszystko takie ciekawe, że chwilami czułam się jak dziecko w sklepie z zabawkami. I do tego tak fajne towarzystwo, że ciężko się było potem rozstać... Mam nadzieję, że jeszcze wiele kilometrów wykręcimy w tym składzie:) Ze względów czasowych z paru atrakcji trzeba było zrezygnować ale to nic, zostaną na następne wycieczki:) A może niedługo zobaczymy się u nas na Jurze:)
Gościna u Goździków. Dzień 2
Niedziela, 26 czerwca 2016 · dodano: 04.07.2016 | Komentarze 5
Drugi dzień tegorocznego pobytu w Głownie. Dziś będą Goździkowe Ścieżki;) Mariusz oprowadzi nas po swoich ulubionych, najładniejszych i najciekawszych miejscach w okolicy. Wprawdzie martwią nieco burzowe prognozy pogody lecz turyści jak to turyści: jechać muszą.
Na początek mały objazd Głowna (które, nawiasem mówiąc, jest bardzo ładnym miastem) a potem wjeżdżamy w las, korzystając z dawnej supertajnej bocznicy prowadzącej do równie supertajnych zakładów, w których pracował Tata Mariusza ale to także tajne, więc nic więcej powiedzieć nie mogę.
Ścieżka prowadzi na most, gdzie chętnie spacerują zakochani, Goździk mówi, że najładniej jest tam jesienią, gdy wokół kolorowo.
Głowno - Most Zakochanych © Skowronek
Leśna ścieżka © Skowronek
Potem odwiedzamy leśne jeziorko o czarnych wodach. Śliczne i spokojne miejsce.
Urokliwe jeziorko © Skowronek
Teraz pora na zabytek. Lasem i polami dojeżdżamy do parku otaczającego Pałac Rzewuskich. Jedziemy wspaniałą, tajemniczą aleją kasztanowców, mijamy staw i oto stoimy u bram pałacu. Obok rośnie wspaniały, ogromny dąb. Jest też szkoła.
Następnie Mariusz poprowadził do cmentarza z I wojny światowej w Poćwiardówce. Troszkę smutne miejsce, mimo że w ładnym lesie i nie zniszczone takie smutne właśnie, skłaniające do zadumy.
Dalsza droga wiedzie polnymi dróżkami, wśród złocistego zboża, chabrów i maków. i prowadzi do zabytkowego młyna w Dąbrówce Małej.
Mariusz poprowadził nas też ścieżkami przez uroczyska. Cieniste, tajemnicze. Fantastyczne:)))
Odwiedziliśmy też dwór w Byszewach, z którym związana jest osoba Jarosława Iwaszkiewicza.
A na koniec wracamy przez rezerwat Parowy Janinowskie. Leśny dukt wiedzie pośród ogromnych, bukowych drzew. Coś wspaniałego:)
W planie było jeszcze Wzgórze Radary, jednak pogoda zaczyna się zmieniać, toteż skrócilim trasę. No i we znaki dawało się też zmęczenie upałem. Niedługo po naszym powrocie przyszła burza i deszcz padał już do wieczora. Po pysznym obiedzie pakujemy nasze rzeczy i niestety musimy już wracać do Cze-wy. To był wspaniały weekend, cudna gościna i atmosfera. A do tego udane wycieczki i dużo zwiedzania. Naprawdę oderwaliśmy się od codzienności, od pracy i naładowaliśmy akumulatory na maksa. Energii starczyło aż na Rajd Tatrzański ale o tym za kilka dni:)))
Okolice Głowna okazały się bardzo zróżnicowane, byłam pod wrażeniem. Z suchego słonecznego pola nagle wjeżdżasz na podmokłe, zacienione uroczysko a z niego na bukowy dukt, który za chwilę przechodzi w śliczną dróżkę wzdłuż ściany lasu. Rozmaita roślinność, kolory i ścieżki i ścieżynki, wszystko to sprawiało, że uśmiech nie schodził z buzi. Nie wiem czy wyszło gramatycznie, może trochę nie po kolei ale chciałam oddać to jak się czuliśmy na tych Goździkowych Ścieżkach:) Bardzo Wam Beatko, Dawidzie, Mariuszu dziękujemy za wszystko:))
Droga do Pałacu Rzewuskich © Skowronek
Aleja Kasztanowców w pałacowym parku © Skowronek
Pałacowy park © Skowronek
Pałac Rzewuskich w Bratoszewicach © Skowronek
Skowronki na pałacowym tarasie (autor: Goździk)
Jedna z goździkowych ścieżek © Skowronek
Poćwiardówka - cmentarz wojenny © Skowronek
Na szlaku © Skowronek
Wspaniały las © Skowronek
Zabytkowy młyn w Dąbrówce Małej © Skowronek
Na trasie wycieczki © Skowronek
Jadą Skowronki (autor: Goździk)
Byszewy - zabytkowy dwór © Skowronek
Byszewy - dąb Jarosław (autor: Goździk)
Leśne uroczysko © Skowronek
Las Janinowski © Skowronek
Wspaniały, bukowy las © Skowronek
Plaża w Głownie © Skowronek
- DST 65.45km
- Teren 22.00km
- Czas 03:41
- VAVG 17.77km/h
- VMAX 47.00km/h
- Podjazdy 355m
- Aktywność Jazda na rowerze
Dolina Środkowej Pilicy
Wtorek, 22 września 2015 · dodano: 22.09.2015 | Komentarze 0
Druga wycieczka do Przedborskiego Parku Krajobrazowego. Będzie i trzecia, gdyż awaria wymusiła ewakuację w połowie trasy.
Podczas pierwszej wycieczki wraz z Parkerem i Siwuchem zwiedziliśmy kawał Przedborskiego PK ale to i tak był tylko jego niewielki fragment. Dziś chcemy zwiedzić kolejny.
Auto zostaje w Maluszynie, my zaś podążamy lasami do miejscowości Łapczyna Wola, gdzie znajdziem ciekawe ruiny zboru ariańskiego. Datowane na XVII wiek, jednak wieża jest dużo starsza a jej pochodzenie - nieznane. Być może była to dawna wieża mieszkalno - obronna.
Ruiny są ogrodzone i niestety podejść nie można. Albo może to i lepiej...
Łapczyna Wola - ruiny zboru ariańskiego (XVII w.) © Skowronek
Podążamy dalej - celem są dwa rezerwaty - Murawy Dobromierskie i Bukowa Góra. Murawy są łatwo dostępne a szata roślinna taka "jurajska". Obok granicy tego rezerwatu znajdujemy ścieżkę, która mozolnym, zarośniętym podjazdem prowadzi na wierzchołek Bukowej Góry. Ciekawe jest, że z rozsłonecznionej łąki, przez ścianę zarośli wjeżdżamy nagle do mrocznego, bukowego lasu. Niektóre drzewa mają ponad 200 lat. Miejsce jest niesamowite. To trzeba zobaczyć. Bukowa Góra kryje pewne tajemne miejsce. By je odnaleźć trzeba przebyć ścianę zarośli i przedrzeć się przez powalone, zmurszałe drzewa, aż wreszcie stajemy przy płocie ogradzającym stary szyb solny. Pochodzi z XVIII wieku i jest pamiątką po poszukiwaczach soli. Gdy po pierwszym rozbiorze Polski kopalnie w Bochni i Wieliczce znalazły
się pod zaborem austriackim, z inicjatywy króla Stanisława Augusta
Poniatowskiego rozpoczęto poszukiwania soli w granicach okrojonego
państwa. Prowadzono je m.in. w okolicach Bożej Woli. Dlaczego tu?
Kolejna legenda mówi, że to dzięki pasącym się krowom, które wylizywały
tutejsze skały, podejrzewano, że muszą zawierać ulubioną przez nie sól.
Szyb ma podobno 10 m głębokości lecz jest częściowo zasypany.
Przedzieranie się do szybu solnego © Skowronek
Szyb solny na Bukowej Górze © Skowronek
Pomnikowe buki w rezerwacie Bukowa Góra © Skowronek
200-letni buk © Skowronek
Na stoku Bukowej Góry © Skowronek
Następnie częściowo w terenie, częściowo asfaltem (przez Brzostek) dojeżdżamy do Przedborza. Najpierw jedziemy do kościoła św. Aleksego. Pochodzi z XIV wieku lecz gotycka jest jedynie wieża z czerwonego piaskowca.
Przedbórz - kościół św. Aleksego (XIV w.) © Skowronek
Wnętrze kościoła św. Aleksego © Skowronek
Plac przed kościołem z kapliczką św. Floriana i pomnikiem przyrody © Skowronek
Przedbórz jest bardzo ładnym, zadbanym i miłym miastem. Można je polubić.
Odwiedzamy jeszcze informację turystyczną, rynek i relikty zamku. O tym gdzie jest informacja dowiaduję się w urzędzie miasta (pokój 104) gdzie miła pani referent ds. turystyki informuje, że IT jest w domu kultury i wręcza mi zestaw folderów i płytę. W IT pani również jest miła, z pieczątką nie ma problemów i dostaję jeszcze dwa zestawy - dla znajomych rowerzystów.
Zamek... Niewiele zostało. Przedbórz to stare miasto, wzmiankowane już w XII wieku. Otaczające go puszcze były ulubionymi miejscami królewskich polowań a król musiał mieć się gdzie zatrzymać. Zamek zbudowano w XIV wieku. Stał na wzgórzu, dziś już tego nie widać ale w średniowieczu układ terenu był inny. Zniszczony podczas "potopu", w XIX wieku ruiny rozebrano. Rekonstrukcja ze strony www.zamki.pl
Rynek w Przedborzu © Skowronek
Relikty zamku w Przedborzu (XIV w.) © Skowronek
Z Przedborza jedziemy przez Policzko, Gaj, gdzie okazuje się, że łańcuch w moim rowerze jest uszkodzony - trzyma się na połowie ogniwa. W takiej sytuacji konieczna jest ewakuacja. Najkrótszą możliwą drogą (przez Dobromierz i Krzętów) wracamy do Maluszyna. A tyle jeszcze miejsc mieliśmy odwiedzić... Pozostaje znów tam wrócić. I miło będzie wrócić bo to prześliczna kraina.