Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 114424.38 kilometrów w tym 31109.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 582241 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 208.94km
  • Czas 10:00
  • VAVG 20.89km/h
  • VMAX 45.70km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na ratunek

Sobota, 11 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 7

Link do zdjęć:
Byczyna 11.VII.2015

Wyjeżdżając na wycieczkę nikt nie przypuszczał, że zmieni się ona w akcję ratunkową. Kto była ratowany? Zgadnijcie...
Tomku, już nigdy nic złego nie powiem na Twój bagażnik. Słowo!
Celem dzisiejszej wycieczki jest zrekonstruowany gród w Biskupicach koło Byczyny. Jadą Siwuch, Parker i my.
Jedziemy przez Łojki, Blachownię, Cisie, Puszczew, Węglowice, Piłę, Zamłynie do Panek. To tereny dobrze nam znane. W Pankach przerwa na drugie śniadanie. Następnie podążamy przez tereny mniej nam znane: Kotary do Starokrzepic. Tutaj skręcamy na Radłów i tym sposobem jesteśmy w województwie opolskim. Dalej jedziemy przez Kozłowice, Biadacz, Maciejów, Paruszowice. Teren jest lekko pagórkowaty, malowniczy, pola, lasy, zadbane przydomowe ogródki, kolorowe kwiaty. Za Paruszowicami skręcamy na drogę krajową 11 ale jedziemy nią tylko kawałeczek i po chwili jesteśmy u celu. Całą drogę było pod wiatr, chwilami męczyliśmy się bardzo.
Jeszcze tylko zakupy bo prowiantu mało (w grodzie nie ma ogólnodostępnej jadłodajni) i oto stoim u bram grodu. Jednak czar prędko pryska. Bowiem pod bramą siedzi kot. Wychudzony, ranny, atakowany przez chmary much. Błagający o pomoc, miauczy, czołga się (bo nie ma sił) gdy podchodzę. Jest ufny, choć ledwo żywy mruczy i pazurkuje gdy go głaszczę. Kolejne stworzenie, które zawiodło się na ludziach.
Wszędzie dziesiątki ludzi: turystów, pracowników grodu, obozowiczów. NIKT się nie zainteresował. Od dzieciaków z obozu rycerskiego dowiaduję się, że kot jest tu już od pewnego czasu. Widziałam miskę (pustą), więc coś mu tam ktoś dawał. Wodę pije chętnie, jeść nie bardzo, próbuje ale z trudem. Nie można tego tak zostawić. Nie można i już.
Idę do wychowawczyń.
"Naprawdę? Kot? Ojej... Nie wiedziały..."
Jak zwykle.
Dzwonię do weterynarza. "Przywieź go do mnie, nie zostawiaj tam".
Przywieź... Łatwo powiedzieć. Jesteśmy rowerami, ponad 100 km od Cze-wy. Może tej podróży nie przeżyć. Ale ryzykujemy, tutaj i tak zdechnie w męczarniach.
Wychowawczynie załatwiły nam pudełko, dużą poszewkę by je wymościć i sznurek. Całe szczęście, że Tomek ma bagażnik. Chłopaki montują to wszystko i jedziemy. Mimo, że teraz jest z wiatrem, to jednak nie poszalejemy. Jedziemy powoli, Tomek ostrożnie wiezie kota, unikając dziur i pęknięć w asfalcie. Co jakiś czas stop by ocenić stan pasażera. Trzyma się dzielnie. Jest spokojny, widać czuje, że nikt mu krzywdy nie zrobi.
W Pankach awaria - odkręciła się szprycha w rowerze Marcina. Serwis, przy okazji szybkie jedzenie w barze przy drodze. Dosiada się do nas rowerzysta, który jak się okazuje, także startuje w Orbicie. Za chwilę podjeżdża ciocia z kuzynem, którzy wypatrzyli nas z samochodu. Rozmawiamy chwilę ale trzeba jechać dalej.
Wreszcie dojeżdżamy. Dobrze, że wet mieszka z tej strony miasta. Kroplówka, antybiotyki, sterydy. Zaczął jeść ale od razu dostał skurczu - zbyt długo głodował. No-spa w zastrzyku przynosi mu ulgę. Jest bardzo słaby, ale może da radę. Widać, że bardzo chce żyć.
Na drugi dzień jest z nim odrobinkę lepiej. Ale tylko odrobinkę. W poniedziałek rano jedzie do kliniki.
I tak to wygląda. Wycieczka zmieniła się w akcję ratunkową. I refleksję nad typowo ludzkimi cechami: okrucieństwem i obojętnością.
Dziękuję chłopaki, bardzo dziękuję, tylko dzięki Wam kociak dostał szansę.





  • DST 98.54km
  • Czas 04:26
  • VAVG 22.23km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spacerkiem

Piątek, 10 lipca 2015 · dodano: 10.07.2015 | Komentarze 2

Dzień wolny. W południe wybraliśmy się na spacer do Bobolic. W drodze powrotnej wiatr nieco dokucza ale co tam. W Kusietach spotkanie z Siwuchem i Agnieszką




  • DST 22.24km
  • VMAX 33.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie" km

Czwartek, 9 lipca 2015 · dodano: 09.07.2015 | Komentarze 2

Do pracy i na Promenadę, na kawę z koleżanką. Powrót z Rafałem.
Jaki przyjemny chłód, aż miło z domu wyjść...
A tymczasem pisklak żyje i ma się lepiej. Ponoć nawet podśpiewywać zaczął. To jest jerzyk:)




  • DST 15.29km
  • VMAX 29.30km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie" km

Poniedziałek, 6 lipca 2015 · dodano: 06.07.2015 | Komentarze 0

Rano przybyłam do pracy rowerem, zostawiłam go i polazłam do piekarni. A po drodze znalazłam pisklę, które wypadło z gniazda. Leżało pod murem kamienicy i nikt nie zwracał na nie uwagi. Zabrałam, pić chciało, jeść nie ale po paru łykach wody od razu widać było, ze czuje się lepiej. Po pracy zaniosłam je do weterynarza (prowadząc rower, by uniknąć wstrząsów). Mam szczęście, że nasza weterynarz zawsze pomoże. Pisklę raczej nie przeżyje, jest w kiepskim stanie po upadku, ale przynajmniej ma spokój i opiekę. Powrót najkrótszą drogą.




  • DST 36.31km
  • Teren 19.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 20.55km/h
  • VMAX 38.90km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Olsztyn

Niedziela, 5 lipca 2015 · dodano: 05.07.2015 | Komentarze 0

Późnym popołudniem jedziemy do Olsztyna. Do wycieczki przyłącza się Edyta. Lepiej będzie jechać lasem, zatem drogą przeciwpożarową do Sokolich Gór a następnie asfaltem na rynek w Olsztynie. Na rynku ustawiono stoliki, krzesła, kanapy i leżaki, działa kawiarnia. Kupujemy lody, rozsiadamy się wygodnie na krzesełkach i słuchamy koncertu, który akurat trwa.
Czas płynie i trzeba wracać. Jedziemy asfaltem w stronę Sokolich Gór, gdzie spotykamy Agę i Tomka. Chwilę pogawędzilim. Następnie skręcamy na pomarańczowy rowerowy, potem niebieski i jesteśmy w Cze-wie.


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 192.33km
  • Teren 90.00km
  • Czas 10:37
  • VAVG 18.12km/h
  • VMAX 53.20km/h
  • Podjazdy 2100m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rowerowy Szlak Orlich Gniazd

Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 05.07.2015 | Komentarze 16

Mam problem z dodaniem zdjęć. Będą później. Tu jest link do zdjęć:
Rowerowy Szlak Orlich Gniazd

Prolog

Rok 2010
Kupuję Visiona - pierwszy porządny rower. Jeden z pracowników sklepu opowiada, że warto sobie Szlak Orlich Gniazd przejechać, że oni z kolegą jeżdżą z Krakowa i jest super. W jedne dzień? W jeden. Niemożliwe. Przejechanie tego szlaku w jeden dzień jest dla mnie niemożliwe i kropka.

Przejdźmy do czasów obecnych

Rok 2015
Jednak warto spróbować.
Pozwolę sobie na dokładniejszy opis trasy, może przyda się on innym turystom, planującym przebyć Rowerowy Szlak Orlich Gniazd.
To zdecydowanie nie był dobry tydzień... Od piątku do niedzieli przeziębienie. We wtorek zatrucie i ból brzucha i problemy do końca tygodnia. Do tego upały... Ale nie mogę teraz rezygnować, w końcu od dawna planowano tą "wycieczkę". Jeśli się teraz wycofam to potem nieprędko będzie okazja powtórzyć...
W sobotę rano wstaję z bólem żołądka. Garść leków i jedziemy na stację. Czekają już Adrian, Robert, Marcin. W pociągu Kulisty z kolegami lecz oni wracają szosowo. W Zawierciu dosiada Tomek.
Wysiadamy na stacji Kraków Mydlniki i jedziemy (klucząc) do początku szlaku. I w tym miejscu od razu trzeba napisać, że znakarze krakowscy sprawę mają w d... Szlak jest oznakowany "na odwal się". Byle jak, często na dziurach w słupach, tak, że ledwo widać. Bardzo trudno odnaleźć znaki. Trzeba po prostu wiedzieć gdzie jechać. Mamy dobrze bo Tomek zna szlak na pamięć i prowadzi ale jak ktoś przybędzie sam to niestety - musi zaopatrzyć się w gps i dokładne, aktualne mapy.
Pierwszy podjazd w wąwozie wreszcie pokonany w siodle (oczywiście w połowie boczną ścieżką). Potem ból odzywa się ze zdwojoną siłą i trzyma do końca. We znaki daje się zwłaszcza w terenie, pod wpływem wstrząsów. Do tego czasem bieganie po krzakach, stąd nazwa tej dyscypliny: biegunka. Do tego okropny upał. Chwilami mam dość...
Między Krakowem a Krzeszowicami mamy odcinki polne oraz wygodne, leśne dukty. Często biegnące pośród pięknego, bukowego lasu.
Z Krzeszowic podjeżdżamy asfaltem Doliną Eliaszówki, gdzie panuje miły chłód. Potem męczący podjazd do Paczółtowic i zjazd do Racławic. Za kościołem skręt w lewo i szlak wspina się na strome wzgórze. Potem wciąż asfaltem jedziemy do Zawady i tam szlak skręca w lewo w teren. Prowadzi szutrami góra-dół-góra-dół. Po drodze ładne widoki.
Wreszcie dojeżdżamy do Olkusza. Tutaj trzeba uważać by się nie zgubić bo oznakowanie wciąż kiepskie. Wreszcie skręt w lewo, w teren i jesteśmy w Rabsztynie. Od tego momentu zaczną się uciążliwe, piaszczyste odcinki.
Przed Jaroszowcem wpych po piachu a następnie zsunięcie się po tymże piachu wprost do sklepu. Luksusowego, bowiem są wygodne krzesła i stoliczki dla klientów. Dłuższa przerwa i znowu w teren. W Golczowicach szlak wychodzi na asfalt. Jedziemy nim do Cieślina a za tą miejscowością szlak skręca w lewo, w las. Szczęściem tutaj oznakowanie jest ciut lepsze, widać pracuje tu inny znakarz.

W Bydlinie szlak mija zamek, potem biegnie kawałek drogą, następnie w prawo i szutrem pod górę, do asfaltu i w prawo, kawałeczek i w lewo, w teren. Podjazd trawiastym singlem (już tu byliśmy i obawiałam się tego odcinka ale poszło gładko) a potem wygodnymi ścieżkami do stóp Skały Biśnik. Jest tu jaskinia, można też wejść na wierzchołek. Szlak biegnie Doliną Wodącej i wychodzi w Smoleniu. Mija zamek i skręca w stronę Złożeńca, gdzie zaliczyć trzeba mozolny podjazd. Dalej asfaltem jedziemy do Ryczowa, potem trochę w terenie do Podzamcza.
Z Podzamcza kiedyś był szuter ale teraz jest asfalt do Bzowa, skąd wygodny dukt prowadzi do Karlina. Potem  Żerkowice, Skarżyce i Morsko. Tutaj piaszczysty odcinek. W ogóle nie jeżdżę dobrze po piachu. Nie umiem, nie lubię i już.

Dalej szlak biegnie do Podlesic, mija Górę Zborów by doprowadzić do Zdowa. Wreszcie Bobolice i Mirów. Niegdyś szlak biegł do Niegowy lecz od zeszłego roku przebieg jest zmieniony i prowadzi wyasfaltowanym Mirowskim Gościńcem prosto do Żarek. Mija sanktuarium Leśniów i w Przewodziszowicach skręca w lewo. Niegdyś był to bardzo piaszczysty odcinek lecz od dwóch lat mamy w tym miejscu nitkę asfaltu. Wreszcie dojeżdżamy do Ostrężnika.

 Przerwa na jedzenie i nieprzyjemny, piaszczysty odcinek do Suliszowic. Następnie asfaltem przez Zrębice. W Zrębicach szlak skręca między domami w lewo i przyjemnym, leśnym duktem wiedzie do miejscowości Przymiłowice-Kotysów. Potem znowu piachy i dojazd do Olsztyna. Z Olsztyna, przez Kusięta szlak biegnie asfaltem. Na wysokości rezerwatu Zielona Góra szlak skręca w prawo. Mija rezerwat bokiem i leśnym duktem prowadzi do drogi, którą przecinamy. Następnie znów lasem i skręt w lewo na asfalt. Wyjeżdżamy w dzielnicy Mirów. Jeszcze tylko pokonać trzy górki na ulicy Mirowskiej (niewysokie ale po męczącym dniu przykre) i jesteśmy na Starym Rynku. Koniec, dojechaliśmy. Dziękuję wszystkim za wparcie i dobre słowo.

I podsumowanie. Jednak się da w jeden dzień. Było ciężko. Bardzo ciężko. Chwilami jechałam automatycznie, gapiąc się tępo na koło poprzednika. Bolało. Ale dojechałam. Odznaka się należy.
Dla zainteresowanych: całkowity czas jazdy 13h20min. Czystej jazdy w siodle 10h19min.
Ale jeśli ktoś chce Jurę bliżej poznać powinien na Szlak Orlich Gniazd przybyć na dwa a nawet trzy dni. Albo lepiej na tydzień. Czasem z niego zjechać by zobaczyć coś więcej: Dolinę Brzoskwinki, Zamek Tenczyn w Rudnie, Klasztor w Czernej, Zamki: Rabsztyn, Bydlin, Smoleń. Zajrzeć do jaskiń i wdrapać się na skałki. Zajrzeć w okno Okiennika Wielkiego i spojrzeć na wyżynny krajobraz z wierzchołka Góry Zborów. Potrzeba więcej czasu by w pełni poczuć jurajski klimat.


 




  • DST 40.38km
  • VMAX 30.20km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie" km

Piątek, 3 lipca 2015 · dodano: 05.07.2015 | Komentarze 0

Praca i miasto z czwartku i piątku. Jest niedobrze, nie wiem jak jutro dam radę przejechać Szlak Orlich Gniazd...




  • DST 26.61km
  • VMAX 31.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie km"

Środa, 1 lipca 2015 · dodano: 01.07.2015 | Komentarze 0

Ze względu na kiepskie samopoczucie (urok czy co? ) miałam zrezygnować z roweru lecz przeważyły względy praktyczne. 




  • DST 65.73km
  • Teren 22.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 20.22km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żarki i 5000 w sezonie

Poniedziałek, 29 czerwca 2015 · dodano: 29.06.2015 | Komentarze 7

W piątek wstałam przeziębiona i w efekcie weekend stracony. A szkoda, bo Rafał pojechał na fajną wycieczkę...
Dziś wolne i samopoczucie już dobre, więc spróbuję jechać na krótką wycieczkę. Takie tam jurajskie kręcenie w spacerowym tempie: droga przeciwpożarowa, Biskupice, Zaborze, Żarki, Ostrężnik, Siedlec, Zrębice... Tu przygoda z pielgrzymami. Wydaje mi się, że R. zareagował nieco zbyt nerwowo, zwłaszcza, że ci tutaj nie byli niegrzeczni, wręcz przeciwnie, byli mili... No nic, przeprosili, ja też ich przeprosiłam (R. już pognał) i jest chyba dobrze. Taka głupia sytuacja ...Zrębice, Sokole Góry i powrót drogą przeciwpożarową. Ledwo żywa dowlokłam się do Cze-wy, bolały mnie chyba wszystkie gnaty i do tego zero mocy. Odrobina chorowania i już formę szlag trafił (z niemieckiego schlag - uderzenie). Mam nadzieję, że do soboty siły wrócą bo niefajnie tak jechać z trudem. Mimo, że z trudem ale piąty tysiąc w tym roku jest. Lecz zgodnie z obliczeniami R. mam co najmniej 350 km straty. Do kogo? Do siebie. Dowiedziałam się bowiem, że w tym roku ścigam się ze sobą...


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 13.10km
  • VMAX 30.40km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Czwartek, 25 czerwca 2015 · dodano: 29.06.2015 | Komentarze 0