Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 554358 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 122.80km
  • VMAX 47.10km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3. Wichry niespokojne

Piątek, 5 września 2014 · dodano: 10.09.2014 | Komentarze 3

Na dzień dzisiejszy uradzono do Lublina się udać. Po drodze kilka ciekawych miejsc odwiedzić. By w owe miejsca dotrzeć podążać będziemy rzadko uczęszczanymi drogami, takimi "wioskowymi".
Jak uradzili, tak pojechali.
I od początku męczarnia. Jedziem pod wiatr. A wieje mocno. Z trudem podążamy w stronę Lublina.
Jako pierwszą odwiedzamy Wąwolnicę a w niej sanktuarium z cudowną figurą Matki Bożej Kębelskiej z 1440 roku.
Wnętrze sanktuarium w Wąwolnicy
Wnętrze sanktuarium w Wąwolnicy © Skowronek
Sanktuarium w Wąwolnicy
Sanktuarium w Wąwolnicy © Skowronek
Drugim odwiedzonym miejscem jest Nałęczów, którego prozdrowotny mikroklimat doceniono już w XVIII wieku.
Oglądamy Dom Zdrojowy, Park Zdrojowy (założony w XVIII wieku) oraz Pałac Małachowskich (XVIII w.), mieszczący Muzeum Bolesława Prusa. Zajrzałam też do informacji turystycznej, lecz pani nie jest zainteresowana turystami.
Przed pałacem znajduje się ławeczka, na której siedzi sobie pan Bolesław Prus. Przysiedliśmy sobie obok niego na chwilę, wzbudzając entuzjazm wśród dostojnych kuracjuszek.
Nałęczów - Stare Łazienki
Nałęczów - Stare Łazienki © Skowronek
Nałęczów - Książę Józef
Nałęczów - Książę Józef © Skowronek
Z Bolesławem Prusem
Z Bolesławem Prusem © Skowronek
Z Nałęczowa wleczemy się do Wojciechowa. Naszym celem jest Wieża Ariańska (XV w.), gotycko-renesansowa wieża obronno-mieszkalna, stanowiąca niegdyś część większego założenia. Zwana Ariańską, jako, że w XVI wieku mieściła zbór ariański. Obecnie mieści informację turystyczną i dwa muzea: regionalne oraz kowalstwa. Ekipa informacji turystycznej pełna jest energii, sporo można się od nich dowiedzieć. Jeden z nich oprowadził mnie po muzeach i nie nawet poległ na żadnym pytaniu. Można też zobaczyć makietę, przedstawiającą pierwotne założenie obronne.
Wstęp niedrogi a konkursowe dzieła kowali warte obejrzenia.
Wieża Ariańska w Wojciechowie
Wieża Ariańska w Wojciechowie © Skowronek
Wieża w Wojciechowie
Wieża w Wojciechowie © Skowronek
Opodal wieży są ławeczki, można coś zjeść. Pogoniłam też śmiecące dzieciaki. A pod sklepem pogawędka z jednym staruszkiem. Chciałam wyciągnąć nieco wojennych opowieści. I nawet się udało, dowiedzieliśmy się gdzie był posterunek niemiecki, jak to się tam okupant potężnie okopał ze strachu przed partyzantami, ale tamci i tak ich dopadli i wybili, a pewien sprytny podwójny agent zrzucił winę na Sowietów, żeby uchronić mieszkańców przed represjami. No i jak dziadek wspomniał Niemców i Ruskich to się zdenerwował i tyle było opowieści. Powiedział, że powinniśmy się i od jednych bandytów i od drugich trzymać z daleka a nie im pokłony bić. I tu ma chyba sporo racji...
No dobrze, toczymy się dalej. A rzec należy, że taka ciężka jazda pod wiatr, po sporych pagórach, po zdemolowanym asfalcie, wywołać może co najwyżej migrenę. Lub histerię. Ewentualnie jedno i drugie. Amortyzator nie radzi sobie z nadmiarem drogowych dziur i łat i po pewnym czasie ręce bolą jak nie wiem co. Nogi też bolą od walki z wiatrem i na przedmieściach Lublina, jadąc pośród samochodów mam już serdecznie dość. Zresztą oboje mamy dość ale nie wypada na koniec się poddawać. Zjeżdżamy na chodnik, lecz ogrom pieszych powoduje, że po chwili spylamy z powrotem do aut. "Miasto wojewódzkie a ścieżki rowerowej oczywiście nie uświadczysz. Phi! Takie to właśnie miasto wojewódzkie" – myślę sobie. I tak dowlekliśmy się do szacownej starówki. Akurat trwa Festiwal Smaku i można spróbować potraw rozmaitych. Są też kramy z chlebusiem, wędlinami i innymi takimi. My jednak podążamy na zamek.
Lublin - Stare Miasto
Lublin - Stare Miasto © Skowronek
Jego początki sięgają XII wieku. Początkowo gród był drewniano – ziemny, potem by poprawić obronność w jego sercu wzniesiono potężną wieżę (25m wysoka, grubość murów 4 m). W XIV wieku zaczęto zmieniać obwarowania drewniane na murowane. Zamek oparł się Tatarom w 1341 roku. Zatem, sądzić można, iż istotnie był mocny.
Kolejne wieki to kolejne rozbudowy oraz kolejne wojny i zniszczenia. Podczas wojny hitlerowcy urządzili tu więzienie, po wojnie wciąż był więzieniem, tyle, że UB. W baszcie można o tym poczytać, aż się słabo robi.
W Kaplicy Trójcy Świętej obejrzeć można bezcenne malowidła bizantyńsko-ruskie. Aż dziwne, że przetrwały.
Obecnie mieści muzeum. Można je zwiedzać po cenach wygórowanych. Późno już i pani w kasie sugeruje, że nie zdążę zwiedzić muzeum. W końcu wykupiłam tylko donżon i taras widokowy.
Przed zamkiem w Lublinie
Przed zamkiem w Lublinie © Skowronek
Baszta Gotycka
Baszta Gotycka © Skowronek
Zamkowa studnia
Zamkowa studnia © Skowronek

Widok na Lublin z zamkowej baszty
Widok na Lublin z zamkowej baszty © Skowronek
Lublin - widok na Stare Miasto
Lublin - widok na Stare Miasto © Skowronek
Z tarasu widać ładnie kawał miasta a rowerzysta myśli: "I jak tu się teraz stąd wydostać?"
Rzecz okazała się łatwiejsza niż można było sądzić patrząc z góry. Bo Lublin ma coś w zanadrzu dla marudnych rowerzystek. Drogę rowerową. I to jaką! Prowadzi z centrum, przez pół miasta i to bez jednego skrzyżowania z ulicami – przechodzi pod nimi. Wije się wzdłuż rzeki Bystrzycy, elegancko prowadząc do Zalewu Zemborzyckiego. A gdy napotyka drogę po prostu przechodzi pod nią. Ścieżką podążają tłumy rowerzystów lecz wszyscy jeżdżą doskonale, każdy po swoim pasie, nikt drogi nie zajeżdża. Wzdłuż ścieżki prowadzi część dla pieszych. I tych jest sporo lecz korzystają ze swojego pasa, żaden nawet stopy na części rowerowej nie postawi. Aż trudno w to uwierzyć, taka kultura?
Wyobraźcie sobie, że nawet szosowcy licznie tu występują. A oni przecież zwykle z takowej infrastruktury nie korzystają.
I nawet szkła tu nie ma, nawet śmieci brak. Dziwne.
Zalew Zemborzycki miejscem jest spokojnym, malowniczym, dla wygody odwiedzających zaopatrzonym w liczne ławeczki oraz WC.
Zalew Zemborzycki
Zalew Zemborzycki © Skowronek
Opuszczamy ścieżkę rowerową (która biegnie dalej wzdłuż brzegów zalewu) i zjeżdżamy na drogi asfaltowe. Wreszcie podążamy z wiatrem.
Asfalty wciąż tragiczne lecz mając szczęśliwie wiatr w plecy jedzie się znacznie lżej.
W Bełżycach poszukujemy zamku. Ciężko to idzie. Wreszcie zagadujemy miejscowe damy. Obeznane z historią mówią nam, że zamku już nie ma a na jego miejscu prywatny inwestor wznosi rekonstrukcję dworu. Kierują nas do Zdroju Władysława Jagiełły, źródła, przy którym ponoć odpoczywał w 1417 roku oraz wspominają o dawnej wieży mieszkalnej, którą trudno obecnie odróżnić od zwykłych budynków ale piwnice zachowały dawny charakter. To właśnie budynek mleczarni jest tym poszukiwanym zamkiem. A raczej stoi na poszukiwanym zamku.
Bełżyce - dwór w odbudowie
Bełżyce - dwór w odbudowie (fota przez bramę)© Skowronek
Zdrój Władysława Jagiełły
Zdrój Władysława Jagiełły © Skowronek
Musimy się spieszyć, późno już. Z powodu wolnej jazdy na początku straciliśmy mnóstwo czasu. Przez Szczuczki, Niezabitów, Zaborze wracamy do Kazimierza Dolnego.





Komentarze
Monica
| 19:39 poniedziałek, 22 września 2014 | linkuj Piękny ten Lublin, od dawna chciałabym się tam wybrać ale jakoś się nie udaje...
Skowronek
| 21:56 czwartek, 11 września 2014 | linkuj To taka gra słów. Tyle było czekania na ten urlop i nareszcie jest:)
stin14
| 20:46 środa, 10 września 2014 | linkuj O deszczach niespokojnych słyszałem, o wichrach jeszcze nie :) Fajny urlop, wreszcie pogoda wam dopisuje.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!