Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Jura

Dystans całkowity:38918.36 km (w terenie 11708.00 km; 30.08%)
Czas w ruchu:1590:58
Średnia prędkość:20.18 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:197192 m
Suma kalorii:25444 kcal
Liczba aktywności:521
Średnio na aktywność:74.70 km i 3h 47m
Więcej statystyk
  • DST 69.30km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 18.90km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 540m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Janów

Piątek, 24 sierpnia 2018 · dodano: 25.08.2018 | Komentarze 2

Urlop lecz ze względów pogodowych zrezygnowaliśmy z wyjazdu. Popołudniu ma burzyć zatem na rower trzeba wyjść wcześniej. Cel to Janów, przy okazji Rafał wyznaczy sobie miejsca do montażu drogowskazów na czarnym szlaku pieszym.
Do Janowa standardowo: pożarówką, przez Sokole Góry do kapliczki św. Idziego, następnie lasem do Pabianic, Drogą Klonową i jesteśmy.
Natomiast powrót na początku Szlakiem Ku Źródłom do Ostrężnika, gdzie podjeżdżamy (ja niestety część podjazdu zepsułam, nie potrafiłam pokonać zakrętów) do wejścia do Jaskini Wiernej, najdłuższej jurajskiej jaskini (ponad kilometr korytarzy). Wierna jest dostępna do zwiedzania kilka razy w roku. Widziałam na zdjęciach, że w środku jest metalowy właz broniący dostępu do korytarzy. Chodzi nie tyle o względy bezpieczeństwa, ile o ochronę szaty naciekowej. Z pewnością zauważycie na zdjęciu znicze. Upamiętniają grotołaza, który zginął w jaskini w 2014 r. przygnieciony głazem.
Z Ostrężnika jedziemy czarnym szlakiem pieszym, po drodze odbijamy jeszcze na ścieżkę, która mnie zaciekawiła. Wiedzie pięknym bukowym lasem pośród skałek.
Czarny szlak pieszy wiedzie nas do Krasawy, gdzie wjeżdżamy na "nowy zielony". Czyli nowy wariant zielonego szlaku pieszego, gdyż trzeba było zmienić przebieg. Dojeżdżamy do Sokolich Gór, gdzie skręcamy na żółty szlak pieszy. Mieliśmy nim wracać do Cze-wy ale chyba źle się zrozumieliśmy i Rafał skręcił w stronę pożarówki i tak pojechaliśmy. Na początku byłam trochę zła ale gdy nadeszły burzowe chmury okazało się, że to jednak on miał rację. Pędem do domu ale i tak ulewa dopadła nas dwie ulice przed domem i trzeba było poczekać na przystanku. Po kilkunastu minutach burza sobie poszła w stronę Olsztyna i można było spokojnie wrócić do domu. Fajna wycieczka ale z powodu upału ciężko mi się jechało a do tego nie wzięłam sobie nic do jedzenia i ledwo dojechałam do domu.
LINK DO ZDJĘĆ: JANÓW


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 85.70km
  • Teren 44.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 17.14km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 540m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wielki Łuk Warty

Niedziela, 12 sierpnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 9

Wielki Łuk Warty z ekipą łódzko-wielkopolsko-mazowiecką czyli z Mariuszem, Dominikiem i Andrzejem. Wyjazd ustalony już oj, dawno, bardzo dawno temu, ze trzy miesiące albo i lepiej. Jako, że my tam już byliśmy to została nam przydzielona rola przewodników wycieczki i zagwarantowania uczestnikom, że nie zaginą pośród ton tamtejszego piachu.
Start z Działoszyna, do wycieczki dołączyli jeszcze Cioran, Piotr i Rafał.
Początkowo korzystamy z czerwono znakowanego Szlaku Jury Wieluńskiej, wiodącego wzdłuż brzegów Warty, mijamy też wapiennik i nieduże kamieniołomy. Obiecaliśmy uczestnikom dużo piachu i  brak obiadu (nad tym drugim chyba bardziej ubolewają). Po wczorajszych opadach piach mokry i łatwiej w nim jechać ale i tak było go mniej niż pamiętaliśmy z wycieczki kilka lat temu. No w każdym razie terenu było dużo, co akurat mnie odpowiada. Co ciekawe sama bym kiedyś nie pomyślała, że tak go polubię...
No dobrze, wróćmy na trasę. Tu foto kamieniołomu i początkowe zmagania terenowe:



Następnie podążamy do Źródła Objawienia ukrytego w lesie niedaleko miejscowości Kałuże. To przepiękne, pełne zieleni miejsce, sami zobaczcie. Na miejscu Cioran pyta "To gdzie te cuda?"... "Cierpliwości, zaraz będą" zdaje się odpowiadać Najświętsza Panienka...



Tymczasem jedziemy dalej, do Kurhanów Książęcych z II w. n.e. w Przywozie. Do dzisiejszych czasów zachowały się dwa. Wydobyte stąd zabytki można oglądać w muzeum w Wieluniu.
W pobliżu znaleziono też ślady osady. Miejsce skłania do zadumy nad przemijającym czasem.

Kolejna atrakcja to Źródło Świętego Floriana. Jest to bardzo ładne miejsce i fajne jest to, że można dojść do samej wody i podziwiać piaskowe "gejzery". Podobno owe źródło ma wielką wydajność, niestety dziś poziom wody jest bardzo niski, zapewne z powodu trwającej suszy... Nazwa źródła pochodzi stąd, iż w dawnych czasach czerpano zeń wodę do gaszenia pożarów.


Jedziemy dalej. Podążamy lasem, przecinamy drogę asfaltową, po drugiej stronie ponownie wpadamy w las i... Przejazd blokuje kilka aut, obok siedzą ludzie, to pielgrzymka. Większość już wyruszyła, została obsługa, powoli pakująca rzeczy. I oto nastąpiły obiecane cuda: zaproszono nas na obiad. Panowie byli przeszczęśliwi:)

Kolejnym miejscem wartym odwiedzenia jest Góra Świętej Genowefy, najbardziej wysunięty na północ ostaniec. Ostatni ostaniec. Oczywiście jedziemy tam w terenie, trochę żeśmy pokręcili i zamiast wyjechać przy nim wyjechaliśmy nad nim i trzeba było zejść stromo w dół. Oczywiście niektórzy próbowali zjeżdżać...




Na koniec pojechaliśmy jeszcze do Żabiego Stawu, niestety, prawie całkiem zarósł... Niepowodzeniem zakończyły się też poszukiwania ścieżki do mostu, którym mieliśmy pokonać Wartę i trzeba było wracać do Działoszyna bo czas goni.
No i koniec wycieczki. Czas płynie zdecydowanie za szybko... Mam nadzieję, że uczestnicy są zadowoleni. Do zobaczenia na następnej wycieczce!
Spójrzmy jeszcze na Wartę:






  • DST 32.61km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 18.63km/h
  • VMAX 31.20km/h
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Miły spacer

Poniedziałek, 6 sierpnia 2018 · dodano: 12.08.2018 | Komentarze 0

Miły, popołudniowy spacer do Olsztyna. Na rynku przerwa na kawę i inne słodkości.



Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 103.83km
  • Teren 80.00km
  • Czas 05:56
  • VAVG 17.50km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Podjazdy 1126m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po Jurze z Jura Bike

Niedziela, 5 sierpnia 2018 · dodano: 12.08.2018 | Komentarze 0

Na wycieczkę z Jura Bike zaprosił nas Rafik. Wycieczka była bardzo jurajska, lepiej, była super - jurajska.
Startujemy z Zawiercia gdzie dowiozły nas koleje. Grupa jest tak liczna, że kierownik pociągu radzi następnym razem zgłosić takową, to będzie taniej. W Zawierciu dołączył jeszcze Przemek z Dąbrowy. Plan to powrót niebieskim szlakiem pieszym Warowni Jurajskich. Tylko trzeba najpierw doń dojechać.
Na początek podążamy szlakiem czerwonym pieszym. Potem trochę się pogubiliśmy, trafiliśmy na czarny pieszy, lądując tym samym w okolicy miejscowości Rodaki. Dziki mapom w telefonie w końcu trafiamy gdzie trzeba, czyli do Podzamcza. Pod murami Zamku Ogrodzieniec chwila przerwy.
Z Podzamcza mniej więcej po czerwonym pieszym do ruin Zamku Bąkowiec w Morsku. Tutaj wjeżdżamy już na niebieski i nim podążamy aż do Ostrężnika. Tam przerwa na obiad i niestety trzeba skrócić trasę. Jedziemy asfaltem do Siedlca a potem w terenie do Krasawy, następnie dawnym zielonym do Sokolich Gór. Tutaj czerwonym pieszym tak zwany podjazd na Puchacza (właściwie podjeżdża się a mini przełęcz między Pustelnicą a Puchaczem). Zjazd niestety strasznie zniszczony, nie daję rady zjechać całości z powodu ogromnych dziur wymytych przez wodę. Do Cz-we wracamy pożarówką.
Bardzo fajna wycieczka, bardzo mi się podobała.

Zamek Ogrodzieniec


Okiennik Wielki

Zamek Bąkowiec




Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 42.86km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 16.28km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Podjazdy 179m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poraj

Niedziela, 29 lipca 2018 · dodano: 01.08.2018 | Komentarze 0

Wycieczka z Olą i Magdą. Wybrałam Poraj bo tam nie ma górek a to pierwsza wycieczka Oli. Na miejsce dotarłyśmy bocznymi asfaltami przez Słowik, Korwinów, Kamienicę i Jastrząb. W kawiarni nad zbiornikiem przerwa na kawę. Upał dziś nieziemski.
Powrót lasami, w cieniu milej. O dziwo wszędzie ludzi mało i fajnie się jedzie. Jechałyśmy sobie spokojnie, pogadałyśmy, super wycieczka. 


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 55.95km
  • Teren 43.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 19.29km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Podjazdy 474m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Powybierać nowe ścieżki

Środa, 25 lipca 2018 · dodano: 26.07.2018 | Komentarze 3

Wy też tak macie, że jadąc autem czy innym środkiem transportu wypatrzycie jakieś ścieżki i potem nie dają Wam spokoju? No to dziś pojechalim sobie takie ścieżki posprawdzać, wybrać sobie co ładniejsze na stałe warianty dojazdowo - łącznikowe, znaleźć jeziorko i kamieniołom na mapie zaznaczone, słowem, powłóczyć się po okolicy.
Tutaj wpis będzie dłuższy bo to wczoraj było i coś niecoś jeszcze pamiętam.
Na początek podążamy przez Hutę i nowym wariantem do Olsztyna. DO jest trudniej niż Z bo niemal do końca mocno pod górę. Ale pola i lasy, przez które podąża rowerzysta nadal równie ładne.
W Olsztynie jedziemy obok spichlerza niewygodnym, kamienistym duktem. Lepiej nie wjeżdżać do lasu tylko podjechać do zamku wzdłuż niego po normalnym polu i już. A tak to żeśmy się namęczyli i nawyrzekali tylko.
No dobrze, teraz obok zamku i piaszczystym zjazdem dojeżdżamy do czerwonego szlaku rowerowego, którym podążamy do Zrębic. Po dojeździe do asfaltu przecinamy go i podążamy ul. Rędzinową do końca. Potem borem, lasem do DK 46, przecinamy i jedziemy pięknym, leśnym odcinkiem wprost do jeziorka. Na mapie to Las Ciecierzyn. Następnie podążamy duktem dość podmokłym, trzeba uważać by nie zjeżdżać tu po opadach. Po drodze miał być kamieniołom lecz wszystko fest zarośnięte, wypatrzyłam tylko wypełnione wodą zapadliska.
Ów dukt prowadzi nas do niebieskiego szlaku pieszego, którym podążamy kawałek do Turowa, gdzie ponownie skręcamy tu i tam, włóczymy się po polach by ostatecznie wylądować w Srocku przy początku nowych ścieżek nordic walking, które ostatnio wymalował Rafał. Proponuje on by je objechać i tu zaczęły się dla mnie schody bo ino mu się ślepia zaświeciły i... POSZLI!!! Nie mogłam za nimi nadążyć, jedynie Dreju zwalniał, co bym dojechała. Przyznam, że byłam już bliska porzucenia tych chartów i zjechania do leśniczówki jakąkolwiek dróżką, gdybym tylko wiedziała, którą na pewno bym tak wnet uczyniła. A tak to pozostało gnać za nimi. Wreszcie objazd się skończył i wrócilim do domu.
Fajna wycieczka, szkoda tylko, że sił mało.







Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 36.10km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 17.06km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Powybierać miejsca na drogowskazy

Piątek, 20 lipca 2018 · dodano: 26.07.2018 | Komentarze 0

Popołudniowa wycieczka w Sokole Góry celem powybierania miejsc, w których postawione zostaną drogowskazy. Wraz z nami wybrali się: Kasia, Rafik, Piotr i Damian.
Do Sokolich Gór dojechalim szlakiem żółtym pieszym, na miejscu kółeczko a potem obok zamku na kawę. Powrót nowym wariantem, w całości wiodącym ładnym terenem, przez pola i lasy. Wariant ów polecenia godny. W sumie to już tydzień temu było i nie bardzo pamiętam czy na trasie było ciężko czy nie ale, że było fajnie to pamiętam.


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 116.44km
  • Teren 80.00km
  • Czas 06:07
  • VAVG 19.04km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 696m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Siewierz z Jura Bike

Niedziela, 8 lipca 2018 · dodano: 09.07.2018 | Komentarze 3

No i nastał kryzys. Nogi wysiadły, inne rzeczy też doszły. Pewne sytuacje i ludzie dali mi mocno do myślenia.
Kilka mądrych rad i sugestii, dobrze czasem posłuchać kogoś patrzącego z dystansu.
Dziś mtb do Siewierza. Oczywiście w wersji skowronkowej czyli chaszczing i krzaczing na całego. A co!
Rankiem pod Skansenem oczekuje już ekipa Jura Bike, w osobach Asi, Rafika, Maćka, Jarka, Fikoła, Piotra i Dreja, których przewodnikami dziś będziemy. I nie spodziewając się, co ich czeka he he...
Na początek do pożarówki a potem (co by nie było za lekko) w prawo i trzeba przeleźć przez tory (kiedyś był przejazd ale okazało się, że niestety jest zasypany...) potem nową ścieżką (odrobina piachu) do kolejnych torów (jesteśmy w Korwinowie). Teraz jedziemy wzdłuż owych torów, po lewej mając Użytek Ekologiczny Zapadliska. Jest ruchliwy odcinek do Katowic, nawet mija nas pociąg, stanowiąc dodatkową atrakcję. Dojeżdżamy do szlaku pomarańczowego rowerowego i nową ścieżką do Osin. Przerwa przy sklepie i przecinamy DW791. Przecinamy ją i mamy pierwszy tego dnia chaszczing. Nie chwaląc się jam to ekipę tam wciągnęła i dobrze się złożyło, bo mimo zarośniętości ścieżka wzdłuż rzeczki okazała się bardzo fajną:

Tym sposobem lądujemy w Jastrzębiu. Lecz na asfalcie długo nie zabawimy, prędko wracamy w teren, na niebieski/zielony szlak rowerowy. Czas jakiś tłuczemy się po lasach by wyjechać przy drodze Poraj - Koziegłowy. Już, już ekipa chciała tym asfaltem do Koziegłów pędzić, lecz Rafał wnet ostudził zapały każąc poszukiwać odbicia w teren po lewej. Wnet odbicie znajdujem i wyjeżdżamy w miejscowości Miłość:

(foto by Mister Dry)
Następnie dojeżdżamy do DW789. Do Koziegłów rzut stąd beretem, lecz Rafał chce je ominąć i zawlec ekipę gdzie indziej. W tym miejscu pożegnał nas Rafik, który chce by było sprawiedliwie: do południa rower, popołudnie z rodziną.
Tymczasem reszta podąża (czytaj: podjeżdża) do Sanktuarium św. Antoniego Padewskiego w Koziegłówkach. To ciekawe miejsce, warto zajrzeć w środka by zobaczyć piękną ambonę w kształcie łodzi. Tym razem jednak nie zwiedzamy lecz podążamy dalej. Na mapie to szlak niebieski rowerowy. Do drogi, podjazd do Pińczyc i super zjazd szutrową drogą do miejscowości Dziewki. Stąd już tylko asfaltem do Siewierza. Kilka zdjęć z trasy:



I tak oto meldujemy się u stóp Zamku Biskupów w Siewierzu. Prze wiele lat zamek był niedostępny lecz po remoncie (z funduszy unijnych) można zwiedzać i to bezpłatnie. Na zwiedzanie poszła tylko czwórka: Jarek i ja (łazimy po całym zamku) oraz Dreju i Maciek (zamiast zwiedzać prowadzą długą i pouczającą dysputę z kustoszem, dręcząc go pytaniami). Acha, pieczątka też jest. Parę zamkowych zdjęć:





Pora na posiłek. Spożywamy go w karczmie "Jędrusiowa Izba", niezłe jadło. Uzupełnić piciu w bidonach i podążamy dalej. W Siewierzu warto jeszcze zwiedzić zabytkowe kościoły i obejrzeć fontannę na rynku z tańczącymi Pannami Siewierskimi.
Na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną pokonujemy DK1 (na takich bez sygnalizacji nawet nie ma co próbować) i oto przybylim na tereny, gdzie rzadko stanie stopa (opona?) częstochowskiego rowerzysty... W każdym razie nasza rzadko tam postanie. A szkoda, bo ładne tereny.
Jedziemy sobie lasami, po drodze jest też leśny staw, wokół ładnie, zielono... Jesteśmy blisko lotniska w Pyrzowicach i co chwilę nad głowami naszymi przelatuje jakiś drimlajner hałasując okrutnie.

I tak oto dojechalim sobie do Cynkowa a stamtąd asfaltem (podjazd solidny) do Woźnik. W Woźnikach popas przy sklepie, gdzie gospodarz doradza którędy najlepiej do Czarnego Lasu jechać by jeszcze się sponiewierać nieco. Idąc za jego radą mamy podjazd po polach, naprawdę fajne dróżki:


Teraz dojeżdżamy do pałacu w Czarnym Lesie. Jest to 4-gwiazdkowy hotel lecz do parku można swobodnie wejść i posiedzieć sobie na ławeczce z widokiem na staw.

Dalej ruszylim asfaltem lecz po drodze Dreju dojrzał polną dróżkę w alei kasztanowców. Mnie też się podoba lecz na mapie po pewnym czasie niknie... Ale na pewno coś tam będzie żeby przejechać, prawda? "MY CHCEMY TAM!" Reszta ekipy nie jest zachwycona ale cóż mają zrobić, milczeniem jeno oponują... I już po chwili mkniemy pośród owych kasztanowców.
Dróżka wcale się nie kończy, tylko po pewnym czasie trzeba wybrać: chaszczing w lewo czy chaszczing w prawo? Mnie pasuje lewa lecz Rafał ciągnie w prawą i w sumie dobrze, bo bardzo fajne, naprawdę super ścieżki.


Tłuczemy się polami, lasami, jedziemy sobie a tu nagle... KAWIARNIA:)) Zielony ogród, stoliczki, ławeczki, miła obsługa, smaczne menu... No kto by się oparł, no kto? ADA Cafe w Rudniku Wielkim:

Akurat ekipa wypoczęła przed kolejną porcją solidnego krzaczingu. Ten jest chwilami dość ekstremalny ale singiel w jednym miejscu po prostu cud-miód. Była też jazda po malowniczych polach oraz na koniec ścieżka trudniejsza, bo co chwilę dostawało się po głowie gałęziami a do tego trza było uważać na koleiny, doły i wodę.


Ten ostatni terenowy odcinek wypuścił nas w Hucie Starej. Ekipa już odetchnęła z ulgą lecz nie wiedzą (ja też nie) że przed nami jeszcze ostatni chaszczing do potęgi. Bo Rafał prawi, że pojedziemy tak jak biegaliśmy czyli szeroką szutrówką i singlem do przejazdu kolejowego na Jesiennej. Tyle, że skręcamy o wiele wcześniej i czeka nas długi odcinek takiego czegoś:

Po czymś takim (w trawie były koleiny) ostateczny singiel jawi się jako lekki i przyjemny. Po dotarciu do szutrówy żegna nas Piotr (woli nie sprawdzać ostatniego singla) reszta podąża dalej i wreszcie wrócilim do Cze-wy.
Do Siewierza ciężko mi się jechało bo niedawno byłam chora i brakowało tchu. Droga powrotne lepiej, do tego niemal same nowe ścieżki, naprawdę super wycieczka.


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 62.89km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:11
  • VAVG 15.03km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uroczysko Bogdaniec

Środa, 6 czerwca 2018 · dodano: 07.06.2018 | Komentarze 5

Piękne miejsce odkryte plus parę km prowadzenia rowerów w poszukiwaniu zagubionego klucza:)

Wszystkie wpisy uzupełnię w sobotę, słowo!
Właściwie to celem wycieczki było wzgórze Kadzielnia i jaskinia, którą Goździk wyczaił na swojej mapie, ale koniec końców żeśmy tam nie dotarli z przyczyn technicznych. A jakich? Odpowiedź poniżej:
Do południa druga praca, z kotem do weterynarza i tym podobne. O 13.00 można jechać. Na początek Dębowcówką, potem kluczyliśmy w poszukiwaniu dojazdu do Użytku Ekologicznego "Zapadliska". Użytek odnaleziony lecz zwiedzać nie za bardzo można, chyba, że w kaloszach. Zresztą nie ma co po obszarze chronionym łazić.
Jedziemy dalej: do pomarańczowego rowerowego, do Dębowca, obok leśniczówki ale za leśniczówką w drugą ścieżkę w prawo. Średni to był wybór bo piachu pełno ale dało się jechać. W ogóle tośmy dziś przez tony piachu przejeżdżali, po piachu podjeżdżali i w piachu zjeżdżali. Ale taki już urok Jury a chcieliśmy pojeździć nowymi ścieżkami. Po pewnym czasie dojeżdża się do zielonego szlaku pieszego w Biskupicach. Ów szlak jest w tym miejscu bardzo fajny, wspina się polną dróżką na strome wzgórze (na którym rozsiadły się Biskupice) gwarantując piękne widoki (i hektolitry potu). Po dojeździe do asfaltu jedziemy prosto, asfalt zaraz się skończy a my zjeżdżamy fajnym zjazdem przez pola. Potem tośmy trochę kluczyli by dojechać do piaskowni w Zaborzu. Warto tam przybyć by zobaczyć jak gruba jest warstwa jurajskiego piachu oraz zobaczyć nietypowe ogrodzenie piaskowni. Tworzą je ogromne korzenie i karpy rzucone jedne na drugie. Naprawdę ciekawy widok.
No dobrze, jedziemy dalej. Zdjęcia piaskowni nie zrobiłam bo wjechaliśmy na jej teren podczas pracy i nie wiem jak by to było potraktowane. Prawdę mówiąc nie wiem czy to obiekt strategiczny? Chyba nie... To w końcu można fotografować czy nie?...
Oczywiście dalej wciąż podążamy w terenie. Dojeżdżamy do Siedlca. To tu znajduje się wzgórze Kadzielnia. Na mapie wjazd nań jest zaznaczony przy ulicy Źródlanej. Krążyliśmy tam w kółko ale między domami nie było żadnej ścieżki:( Może z drugiej strony coś jest ale to by trzeba mieć więcej czasu. Wobec tego postanowilim udać się do drugiej grupy skał, które z mapy tak ładnie się do nas uśmiechają. I warto było bo w ten sposób odkryliśmy Uroczysko Bogdaniec. Piękne miejsce, tak blisko a nigdy wcześniej tam nie byliśmy... 
Powrót czerwonym pieszym, gdzie Rafał ostatnio zgubił klucz do domu, niestety mimo prowadzenia rowerów kluczy nie odnaleziono. Do Cze-wy wracamy przez Sokole Góry i pożarówką. Kilka zdjęć poniżej. Muszę znów to powiedzieć: piękna ta nasza Jura. Cudna.
Pierwsze dwa zdjęcia to poszukiwania Zapadlisk:


I same Zapadliska:

A tak wygląda podjazd na zielonym szlaku pieszym w Biskupicach:

A tu ogrodzenie wokół piaskowni "Zaborze":

Podjazd w Siedlcu (tuż przed skrętem do Uroczyska):

I wreszcie zdjęcia z Uroczyska Bogdaniec:








Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 37.70km
  • Czas 01:29
  • VAVG 25.42km/h
  • VMAX 55.10km/h
  • Podjazdy 332m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Znów URC90

Niedziela, 3 czerwca 2018 · dodano: 03.06.2018 | Komentarze 0

Dziś znów parę km na leciutkim URC90. Fajnie.


Kategoria 0-50 km, Jura