Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 114280.46 kilometrów w tym 31036.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 581592 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

powyżej 100 km

Dystans całkowity:32506.07 km (w terenie 6391.00 km; 19.66%)
Czas w ruchu:1368:55
Średnia prędkość:20.50 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:166617 m
Suma kalorii:18852 kcal
Liczba aktywności:270
Średnio na aktywność:120.39 km i 5h 52m
Więcej statystyk
  • DST 119.59km
  • Czas 05:47
  • VAVG 20.68km/h
  • VMAX 56.40km/h
  • Kalorie 2189kcal
  • Podjazdy 1606m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 7. Kiezmarsky Hrad

Piątek, 7 czerwca 2013 · dodano: 07.06.2013 | Komentarze 4

Nareszcie pogodny dzień. Zatem można udać się na dłuższą wycieczkę.
Postanowiliśmy odwiedzić kilka miejsc na Spiszu.
Na początek długi podjazd do Bukowiny Tatrzańskiej i na Głodówkę. Widoków niewiele, Tatry skryły się za chmurami.

Widok z Bukowiny Tatrzańskiej w stronę Tatr © Skowronek

Następnie zjazd do Łysej Polany, przekraczamy granicę i naprzemienne podjazdy i zjazdy do miejscowości Zdiar. A stąd zjazd (częściowo z wykorzystaniem wygodnej drogi rowerowej) wprost do Białej Spiskiej. Po drodze znudzeni policjanci dla zabawy "łapią" Rafała radarem. Ubaw mają przy tym, że hej...
Odsłaniają się również widoki na góry.
Fragment Tatr Bielskich widziany z drogi do Białej Spiskiej © Skowronek

W Białej Spiskiej (przysiółek Strazky) znajdziemy zabytkowy kościółek z XIV w. (niestety zamknięty), dzwonnicę z XVI w. oraz renesansowy kasztel (na jego miejscu wcześniej był gotycki zamek) z parkiem w stylu angielskim.
Na drodze rowerowej do Białej Spiskiej © Skowronek

Kościół św. Anny w Strazkach © Skowronek

Przed renesansową dzwonnicą w Strazkach © Skowronek

Renesansowy kasztel w Strazkach © Skowronek

Stąd już tylko kilka kilometrów do jednego z najstarszych miast na Spiszu - Kieżmarku. Nas interesuje zamek, choć zabytków jest więcej.
Zamek powstał w XV wieku i związane są z nim losy pierwszej turystki tatrzańskiej (wówczas były to Góry Śnieżne) - nieszczęsnej Beaty z Kościeleckich Łaski.
Zamku nie zwiedzamy bo kasa jest zamknięta. Choć według informacji powinien być otwarty.
Dziedziniec kieżmarskiego zamku © Skowronek

Zamek w Kieżmarku © Skowronek

Rynek w Kieżmarku © Skowronek

Zatem kierunek na starówkę by po krótkim odpoczynku udać się w drogę powrotną. Wybór padł na drogę przez miejscowość Rakusy. Jest krótsza ale nie polecam, gdyż wiedzie przez osiedle romskie. Nie spotkało nas nic niemiłego ale przejazd i tak jest nieprzyjemny.
Dojeżdżamy do Tatrzańskiej Kotliny i powrót tą samą drogą do Łysej Polany. Tymczasem w przeciwnym kierunku podąża barwny rajd słowackich rowerzystów. Łącznie będzie ich co najmniej 300 osób, mniejsze i większe grupki mijamy na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów. Są też wozy techniczne, bufety, miejsca odpoczynku a wszędzie rowerzyści. Żaden wyścig, po prostu tutejsza rowerowa impreza.
Wreszcie nieco widoków © Skowronek

Z Łysej Polany jedziemy do Zakopanego, obiad w "Smakoszu" i powrót do Poronina.
Kaplica na Jaszczurówce © Skowronek

Trasa: Poronin-Suche - Bukowina Tatrzańska - Głodówka - Łysa Polana - Zdiar - Tatranska Kotlina - Spisska Bela - Kezmarok - Rakusy - Tatranska Kotlina - Zdiar - Łysa Polana - kaplica na Jaszczurówce - Zakopane - Poronin-Suche




  • DST 117.38km
  • Teren 5.00km
  • Czas 06:32
  • VAVG 17.97km/h
  • VMAX 61.30km/h
  • Kalorie 2244kcal
  • Podjazdy 2659m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2. Kubalonka, Przysłop, Salmopolska, Równica

Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 19.05.2013 | Komentarze 10

Rafał opracował na dziś plan bogato-podjazdowy. No to jedziemy.
Z Ustronia podążamy do Wisły. Początkowo na kole pewnego szosowca (takiego starszego, co mu się bardzo nie spieszyło) a potem, od połowy podjazdu, zmiana, co by było kulturalnie.
Z Kubalonki zjeżdżamy do Istebnej a następnie podjeżdżamy z powrotem (już sami) na Kubalonkę. Na przełęczy przerwa na batonika i zjazd obok Zamku Prezydenta RP. Następnie na czarny szlak pieszy i podjazd na Schroniska Przysłop Pod Baranią Górą. Prawie całą drogę asfalt, pod koniec łatwa szutrówka. Teoretycznie jest zakaz, ale... Tak czy inaczej nikt nas nie pogonił a droga jest dziś niemal pusta, zdarzają się pojedynczy wędrowcy.
Na tarasie schroniska ponownie chwila przerwy, tym razem na wygrzanie kości w ciepłych promieniach słońca i zjazd do zapory.
Teraz podjazd na Przełęcz Salmopolską i zjazd do Szczyrku na obiad. Gdy siedzimy w knajpce przy drodze zauważa nas Jakubiszon, okazało się, że wraca ze Skrzycznego. Fajnie się rozmawia lecz niestety czas go goni. Miło było pogawędzić:)
Postanawiamy spróbować podjazdu na Skrzyczne szlakiem konnym, lecz w połowie wysokości okazuje się dla mnie za trudny. Sił jeszcze za mało na terenowe wojaże po górach. Podczas zjazdu pokonuję swój rekord prędkości w terenie: 51 km/h. Prawdopodobnie ze złości.
Po dotarciu do asfaltu ponownie wjeżdżamy na Przełęcz Salmopolską i wracamy do Ustronia, skąd podjeżdżamy na Równicę. Wieczór blisko i aut już bardzo mało, zatem droga mija przyjemnie.
Na Równicy (a właściwie pod wierzchołkiem Równicy, bo ten właściwy jest zalesiony) podziwianie widoków, zdjęcia, zjazd, zakupy, podjazd do kwatery i można odpoczywać. Dzisiejsze przewyższenia to również, jak dotąd, skowronkowy rekord. Szczęściem na asfaltowe podjazdy siły są, wszystkie pokonuję bez problemów, bez przystanków i bez zrzędzenia.
I podobnie jak wczoraj straszą deszczowe chmury ale na straszeniu się kończy.
Mam też wykresy tras, dodam jutro.

Na Przełęczy Kubalonka © Skowronek

Przełęcz Kubalonka © Skowronek

Schronisko Przysłop Pod Baranią Górą. Jak widać idealnie wkomponowane w krajobraz © Skowronek

Zjazd spod Schroniska Przysłop © Skowronek

Jezioro Czerniańskie © Skowronek

Na Przełęczy Salmopolskiej © Skowronek

Próba podjazdu na Skrzyczne © Skowronek

Na Równicy © Skowronek




  • DST 136.32km
  • Teren 7.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 20.20km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Kalorie 1907kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szachownica, Węże i dziadziusiowe "wczasy"

Sobota, 4 maja 2013 · dodano: 04.05.2013 | Komentarze 1

Zdjęć nadal dodać nie mogę, strona wciąż u mnie nie działa. Co za pech:(
Dnia dzisiejszego odrobinkę Jury Wieluńskiej oraz coś niecoś po okolicach.
Początki zwyczajne: do Blachowni. A stamtąd do Panek, korzystając z dróg w mniejszych miejscowościach. Po drodze drewniany kościół św, Jacka w Węglowicach. A raczej chyba w Czarnej Wsi. W każdym razie kiedyś, na zaproszeniu, napisali nam "w Węglowicach" i były problemy, co by tę świątynię odnaleźć.
W Pankach krótki postój nad stawem i kierujemy się do Krzepic.
W Krzepicach był niegdyś zamek. Powstał w XIV w. Do XVII w. jakoś się trzymał ale już w XIX niewiele zostało - tylko ziemne obwarowania bastionowe. I tyle przetrwało do dziś, w dodatku na prywatnym terenie. Chcesz się, turysto, zakraść, by owe obwarowania ujrzeć? Nic z tego, wstępu kamera strzeże, usytuowana dokładnie na wprost bramy. Co za niefart...

Krzepice - pozostałości zamku © Skowronek

Fragment drzwi koscioła św. Jakuba w Krzepicach © Skowronek


Oto próba rekonstrukcji krzepickiego zamku.

Kolejnym ciekawym obiektem w Krzepicach są ruiny synagogi, pochodzącej z XIX w.

Ruiny synagogi w Krzepicach © Skowronek

Wnętrze synagogi © Skowronek

Następnie odwiedzamy kościół św. Jakuba. Niegdyś był tu zespół klasztorny Kanoników Regularnych.
Podobno podczas jednej z ostatnich nawałnic została uszkodzona dzwonnica i podczas remontu znaleziono coś cennego. Tylko nie wiadomo dokładnie, co. I czy to tylko plotka czy prawda?...
Krzepice zachowały średniowieczny układ urbanistyczny.

Kolejny etap to Danków i ruiny fortalicjum. Miejsce to już opisywałam. Od ostatniej wizyty minęło pół roku ale nie widzę by rozpoczęto jakiekolwiek prace. Chyba Brama Krzepicka nie doczeka się renowacji.

Próba rekonstrukcji zamku w Dankowie.

Brama Krzepicka © Skowronek

Brama Krzepicka i fragment murów © Skowronek

Fortyfikacje w Dankowie © Skowronek


Teraz Lipie. W miejscowości tej znajduje się dworek, którego początki sięgają XVIII w. Teren prywatny, zatem tylko zdjęcie przez bramę.
Lipie - dwór © Skowronek


Następnie Rezerwat Szachownica, z pewną ciekawą jaskinią. Jest pochodzenia polodowcowego. To znaczy wapienie już były spękane ale wody topniejącego lodowca zrobiły swoje i utworzyły spory system. Była jedna ale w wyniku obrywów wapienia powstało kilka jaskiń (pięć) a wejść jest 12. Gdyby nie prace kamieniołomu byłaby najdłuższa na Jurze, jako, że łączna długość korytarzy wynosi około 2 km, zatem o wiele więcej od Wiernej.
Zimuje tu ponad 1000 nietoperzy.
Przybędziemy tu jeszcze, z dokładnymi mapami jaskiń, dziś pobieżne oglądanie.
Wejście do jednej z jaskiń systemu Szachownica © Skowronek

Korytarz w jednej z jaskiń © Skowronek

Szachownica © Skowronek

Jaskinia jest niestabilna. Na suficie widoczne miejsca oberwania fragmentów skalnych © Skowronek


Wracamy na asfalt i jedziemy do Parzymiech. Znajduje się tam ośrodek, w którym zdarzyło się "wczasować"dziadziusiowi. Ano, takie to były czasy, że bez alkoholu ani rusz.
Miejscowość Napoleon © Skowronek

Makieta pałacu Potockich w Parzymiechach. Wykonana przez pacjentów ośrodka © Skowronek

Planowaliśmy postój w parku otaczającym ośrodek (pałac został zniszczony podczas II w.ś.) ale atmosfera jest tam niezbyt zachęcająca.
Przeto ruszamy dalej, po drodze mijając Rezerwat Stawiska. Jest bardzo zarośnięty, ścieżek nie widzę ale może są.
Czas nas już goni, zatem szybko do Rezerwatu Węże. Podążamy niebieskim szlakiem, początkowo wjechaliśmy na niewłaściwą górę ale wreszcie znaleźliśmy tę z jaskiniami. Jaskiń też nie mogliśmy znaleźć (na mapie są zaznaczone gdzie indziej niż są) ale pomógł pewien sympatyczny rowerzysta. Mówił też, że w Jaskini Za Kratą usunięto drabiny, które niegdyś umożliwiały turystom zwiedzanie.
Natomiast Jaskinię Stalagmitową zamknięto blachami.
Obejrzeliśmy coś niecoś ale na eksplorację jaskiń będzie osobny dzień. O ile będą dostępne bez sprzętu.
Rezerwat ma jakby dwa oblicza. Po jednej stronie wzgórza jasny, ciepły, słoneczny. Po drugiej mroczny, kamienny świat mchu, porostów i bukowych liści. To takie moje odczucie.
Nie jestem pewna, czy opisy jaskiń na zdjęciach są poprawne.
Jaskinia Zanokcica © Skowronek

Wejście do Jaskini Stalagmitowej © Skowronek

Jaskinia Za Kratą © Skowronek

W Rezerwcie Węże © Skowronek


Zjeżdżamy zatem tym mrocznym lasem, by po pewnym czasie dotrzeć do czerwono znakowanego Szlaku Jury Wieluńskiej. Prowadzi brzegami Warty, rozlanej szeroko, meandrującej i opływającej liczne wysepki. Piękne miejsce, to chyba fragment Wielkiego Łuku Warty.

Warta w okolicy Działoszyna © Skowronek

Wyspy na Warcie © Skowronek

To chyba robota bobrów © Skowronek


Niedaleko znajdują się również Granatowe Źródła ale muszą poczekać na kolejną wycieczkę...
Dojeżdżamy do miejscowości Lisowice (kamieniołom) a następnie do Działoszyna. Odwiedzamy zespół pałacowo - parkowy. Pałac pięknie odrestaurowano. Wieść niesie, iż wcześniej był tu zamek ale stare podania, jak dotąd, nie znalazły potwierdzenia w badaniach. Warto porównać wygląd sprzed remontu z obecnym.
Pałac w obecnym kształcie wzniósł (lub raczej wznoszenie nadzorował) kasztelan Andrzej z Kurozwęk Męciński w XVII w.

Kamieniołom w Lisowicach © Skowronek

Pałac w Działoszynie © Skowronek


Z Działoszyna podążamy do Popowa a stamtąd do Mokrej. Odwiedzamy Miejsce Pamięci Narodowej, miejsce bitwy. A wcześniej, przy drodze uwagę zwraca coś nowego - izba pamięci. To znaczy nie było jej, gdy byliśmy tu ostatnio. Dziś zamknięta ale w piątki jest do 20.00, zatem jeszcze odwiedzimy.

Krótki opis bitwy pod Mokrą © Skowronek

Miejsce Pamięci Narodowej w Mokrej © Skowronek

Z Mokrej jedziemy do Kłobucka a następnie przez Kamyk i Białą do Cze-wy.
Do południa było chłodno i pochmurno, nawet odrobinę kropiło ale z biegiem godzin temperatura rosła a późnym popołudniem wyszło słońce.
Czyli nie ma tego złego. Planowaliśmy dziś buszować w okolicy Zawiercia ale z powodu remontu torów, pomiędzy Porajem a Myszkowem, wprowadzono zastępczą komunikację autobusową, więc trzeba było zweryfikować plany. Okazuje się, że tam padało a u nas, kilkadziesiąt km dalej, słoneczko. Ale fart:) Jest nawet takie przysłowie...

Trasa: Cze-wa - Stara Gorzelnia - Konradów - Blachownia - Cisie - Węglowice - Piła I - Zamłynie - Kawki - Panki - Jamki - Krzepice - Danków - Lipie - Rezerwat Szachownica - Napoleon - Parzymiechy - Grabarze - Draby - Młynki - Węże - Rezerwat Węże - Lisowice - Działoszyn - Popów - Mokra - Kłobuck - Kamyk - Biała - Cze-wa.




  • DST 114.10km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 21.46km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Kalorie 1669kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Razem Na Wyżyny

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 6

Dopołudniowy deszcz kazał plany zmienić. Zatem Rafał zaproponował by udać się na tereny bliskie lecz wciąż nieznane - fragment Jury Wieluńskiej. To znaczy dla mnie nieznane.
Mamy nawet taką specjalną mapę "Razem Na Wyżyny". Cóż to jest? Otóż jest to stowarzyszenie zrzeszające 5 gmin: Kłomnice, Kruszynę, Miedźno, Mykanów, Rędziny. Jest to "związek partnerów publicznych, społecznych i gospodarczych". Jak w życiu:)
Zatem pojedziemy sobie zobaczyć czy owo partnerstwo wpływa na stan tamtejszych dworów i pałaców.
Ruszamy w południe, początkowo miastem, w kierunku dzielnicy Północ (u nas się mówi "do Reala"). Opuszczamy Cze-wę i poprzez Lubojną, Radostków, Mykanów docieramy do Borowna. Pałac stanowi własność prywatną ale bramy są szeroko otwarte, myślę, że ewentualnym gościom nic nie grozi. Otacza go sad a po obu stronach wiodącej doń drogi są dwa stawy. U pałacowych drzwi były kamienne lwy, jeden zaginął po wojnie, drugiego ukradziono w 2000r.
Podczas wojny zamieniony na młyn, przez co ucierpiało jedno skrzydło. Obecni właściciele powoli odbudowują siedzibę.

Pałac w Borownie. © Skowronek

Postali, popatrzyli i jadą dalej - do Kruszyny. Po drodze zatrzymujemy się przy Kolumnie Denhoffów, wzniesionej by upamiętnić miejsce samobójczej śmierci syna Kacpra Denhoffa. A było to tak:
Ów młodzieniec, Otton, zakochał się w pannie. Szlachcianka była lecz ubogiego rodu. Nie pomogły perswazje ani wysłanie syna do Warszawy. Wobec tego ojciec przyczynił się do pożaru, w którym owa panna zginęła (wraz z resztą osób obecnych w dworku). Chłopak popełnił samobójstwo a w miejscu jego śmierci rodzina kazała postawić tę kolumnę. Ojciec natomiast podobno zamknął się w pustelni (którą kazał zbudować w pałacowym parku). Tyle podanie. Pytanie, ile w nim prawdy.
Znalazłam także informację, iż "każdy, kto usiądzie przy kominku pustelni i spojrzy w przeciwległy jej róg (w którym kiedyś był otwór), ten zobaczy połyskującą w słońcu figurę na kolumnie". Dokładnie w linii prostej pustelnia-kolumna znajduje się również Jasna Góra.
Kolumna Denhoffa. © Skowronek

Tyle o kolumnie. Teraz pałac. Dojeżdżamy do bram i... Zamknięty. Wstęp wzbroniony, teren prywatny, uwaga złe psy i tak dalej. Zwiedzania nie będzie. Szkoda. Zdjęcie wykonano przez płot.
Pałac Denhoffów w Kruszynie. © Skowronek

Przeto podążamy dalej, przez Jacków, Widzów, Ludwików, Pławno do klasztoru dominikanów w Gidlach.
Przy Dębie Wolności w Pławnie. © Skowronek

Ale najpierw odwiedziny modrzewiowego kościółka św. Marii Magdaleny. Pierwsza świątynia zbudowana została w tym miejscu już w XI w. Ponoć powstał na miejscu chramu dawnej wiary.
Zabytkowy kościółek św. Marii Magdaleny w Kruszynie. © Skowronek

Przed wizytą w Sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej skromny posiłek "U Brata Dominika" (co by było ascetycznie). Następnie odwiedziny w sanktuarium. Bardzo tam ładnie a dziś dodatkowo spokojnie. Chwila medytacji, następnie nacieszyć oczy ruchomą szopką i w drogę do Garnka.
Przed Sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej. © Skowronek

Wnętrze kościoła w Gidlach. © Skowronek

W Garnku chcemy zobaczyć młyn z początku XX w. Jednak jest bardzo zniszczony i zaniedbany. Mijamy go i podążamy dalej. Dawniej był tu także dość kontrowersyjnej urody dwór lecz już nie istnieje.
Za to dwór i park w Rzekach Wielkich odnowiono z funduszy unijnych. Mieści szkołę podstawową i przedszkole. Na terenie zadbanego parku jest ładny plac zabaw i ławeczki. Urządzamy tu krótką przerwę, by zjeść zakupione w Gidlach obwarzanki.
Kolejny etap to Skrzydlów i Dwór Reszków. Rodzeństwo Reszke obdarzone było talentami wokalnymi. Największą karierę zrobił Jan ale i Edward i Józefina zdobyli uznanie w świecie opery. Ponoć były to kariery jak z bajki.
Brama wprawdzie zamknięta ale ogrodzenia nie ma, można więc spokojnie wjechać. Park zdziczał, budynki również ale ktoś tu zagląda. Liście zgrabione, śmieci wyzbierane a przy kapliczce ten ktoś zapalił lampkę i postawił wazon z kwiatami.
Dwór Reszków. © Skowronek

Kapliczka w parku otaczającym Dwór Reszków. © Skowronek

Na drzwiach dworu wisi tabliczka informująca, że jest tu dyrekcja stadniny. Stadninę założył Jan Reszke, sprowadzał tu konie m.in. z Francji.
No dobrze, późno już, musimy jechać dalej.
W Kłobukowicach uwagę zwraca ładniutki pałac, wystawiony na sprzedaż. Również należał do rodziny Reszke. Usytuowany malowniczo, na wzgórzu nad Doliną Warty, rozciąga się zeń piękny widok. Nawet zadbany i park także niczego sobie. Przyznać trzeba, że śliczny.
XIX w. pałac w Kłobukowicach (na sprzedaż). © Skowronek

Pomarzyć miło.
Obok ogrodzenia biegnie czarny szlak rowerowy, zjeżdżamy nim nad Wartę i podążamy do Mstowa. Po drodze ładne widoki na zielone wzgórza, rzekę, kwitnące drzewa.
Na czarnym rowerowym. © Skowronek

A z Mstowa przez Małusy i Turów do Olsztyna. Fontanny na rynku włączyli. Ma się już ku wieczorowi, zatem przez Kusięta do Cze-wy. Pokonać centrum i dom.
Pochwalę się, że w kwietniu przejechałam ponad 1000 km. Dziękuję Rafale:)
Ciekawe tereny, z pewnością czeka tu jeszcze wiele do odkrycia. No to Razem Na Wyżyny.
Wpis powstał nieco późno, więc przepraszam za ewentualne błędy stylistyczne. Można krytykować:) Poprawię jutro.


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 112.02km
  • Czas 04:56
  • VAVG 22.71km/h
  • VMAX 53.20km/h
  • Kalorie 1785kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klejona setka

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 9

Poranek piękny, słoneczny, prawdziwie wiosenny. Niestety Rafał musiał iść do pracy. Zatem rano wybrałam się samotnie do Blachowni przez Starą Gorzelnię i Konradów. Nawrót przy zbiorniku (lód wreszcie zniknął) i szybciutko z powrotem.
Po obiedzie, natomiast, można już pozwolić sobie na dłuższą wycieczkę. W planie opracowana przez Rafała trasa treningowa. Nie darował mi ani jednej, z tych bardziej znanych, asfaltowych, okolicznych górek.
Przez Kusięta do Olsztyna się udalim. Następnie podjazd do Biskupic i kierunek na Choroń. Zjazd boczną drogą do podstawy podjazdu i z powrotem w górę, do wieży i dalej, do kościoła w Biskupicach.

Widok na Przybynów spod wieży w Choroniu. © Skowronek

Kolejny etap to Zrębice i postój na przystanku tuż obok kościółka św. Idziego (z 1789 r.).
Kościół św. Idziego w Zrębicach. © Skowronek

Późno już i mam lekki kryzys lecz Rafał dopinguje by jechać dalej. W końcu tak bardzo chciałam uzupełnić brakujące do tysiąca kilometry...
I tak oto znaleźlim się w Siedlcu, skręt z drogi głównej w boczną (co by było pod górkę), obok kościoła i ul. Źródlaną, by wyjechać niemalże u stóp Bramy Twardowskiego (zrobiłam zdjęcia, lecz niestety są niewyraźne:( ). Przy parkingu w tył zwrot, lecz tym razem podążamy drogą główną.
Przy studni w Krasawie. © Skowronek

W oddali, nad drogą, góruje Pustynia Siedlecka. © Skowronek

Tak oto ponownie trafilim do Zrębic. A stąd najkrótszą drogą, przez Przymiłowice, do Olsztyna. A z Olsztyna słynną terenową górką do Skrajnicy i wreszcie Cze-wa.
Zachód słońca widziany z początku zjazdu do Skrajnicy. © Skowronek

Przejazd przez centrum i dom. I stówka jest (z dwóch części klejona) i tysiąc jest (też klejony). Nie ma jak motywacja partnera gdy sił i woli brak:)


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 102.58km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:55
  • VAVG 20.86km/h
  • VMAX 55.90km/h
  • Kalorie 1525kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

9000 km wywalczone. Grudniowa setka.

Niedziela, 30 grudnia 2012 · dodano: 31.12.2012 | Komentarze 10

Na początek wieści dobre - MD naprawił mój licznik, będzie miał spokój - koniec męczenia go o podanie kilometrażu:))
Wiatr dziś zdecydowanie przesadził. Jak to mówi seniorka rodu "łeb chce urwać".
Mimo to ruszamy po te skowronkowe 9000 km.
Na początek do Kusiąt i Brzyszowa. Następnie Małusy Wielkie i Żuraw do Julianki. Wiatr dotąd sprzyjający zaczyna przeszkadzać, więc wjeżdżamy na leśne dukty. Po drodze odwiedzamy rodzinę dzików przy Leśniczówce Dziadówki. Dziś obecny jest tatuś-odyniec, ostatnio mamusia-locha była sama z młodym.

I takoż my się z panem odyńcem zaznajomili... © Skowronek

Rodzinka dzików przy Leśniczówce Dziadówki. © Skowronek

Dziki wcinają żołędzie. © Skowronek

Zbieramy dla nich mnóstwo żołędzi, sami również posilamy się nieco (batonikami, nie żołędziami) i ruszamy do Janowa. Stamtąd główną drogą do Złotego Potoku. Jedziemy ścieżką, gdy nagle dobiega nas wesołe pozdrowienie. To Przemo2 i Piksel wraz ze swą zacną kompanią. Poszaleli w terenie a obecnie poszukują miejsca na popas. Zatem wraz z nimi udajemy się do zajazdu w Ostrężniku.
Za Pikselem aparat nie nadążył... © Skowronek

Przemo2 w Ostrężniku. © Skowronek

Pojedli ,popili i jadą dalej. Towarzyszymy im do Siedlca. Następnie kierują się na Pabianice (by znów w teren wjechać), ma zaś jedziemy dalej te skowronkowe km nabijać.
Mijamy Pustynię Siedlecką, w Zrębicach kierujemy się na Biskupice (wiatr daje popalić), pokonujemy podjazd i zjeżdżamy do Olsztyna. Widzimy też, że kompania Przema również właśnie opuściła teren.
W Olsztynie zrobiłam zdjęcie zamku.
Zamek Olsztyn. © Skowronek

Szybko, pędem, przez Kusięta. Następnie w lewo i na rowerostradę (co by było dalej), kawałek lasem i wyjazd na Kręciwilku. Jeszcze tylko 10 km do domu przez miasto i JEST 9000KM! Udało się.


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 107.22km
  • Czas 04:26
  • VAVG 24.18km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Babski wypad do twierdzy bastionowej i podwójny jubileusz

Niedziela, 18 listopada 2012 · dodano: 18.11.2012 | Komentarze 16

W ostatnich dniach w pewnej lokalnej gazecie pojawił się artykuł o planach odbudowy "Bramy Krzepickiej" w Dankowie. Podobny artykuł tutaj. Stał się inspiracją do dzisiejszej wycieczki.
Panowie mieli dziś inne zajęcia, więc wybrałyśmy się same.
Umówiłyśmy się z EdytKą na Sabinowskiej i w drogę. Wczesna pora gwarantuje minimalny ruch samochodowy, zatem główną szosą przez Wręczycę Wielką do Truskolas. Tu odbicie na Zamłynie i Praszczyki, równolegle do drogi głównej, by wyjechać tuż przed Pankami.

W drodze do Panek. © Skowronek

Do Panek drogi Skowronek zna nieźle, lecz za Pankami teren obcy i rozpoczęły się trudności. A wszystko przez mało dokładną mapę 1:100 000 i kompletny brak jakichkolwiek drogowskazów.
W Zwierzyńcu gubię drogę i zamiast do Iwanowic dojeżdżamy do Janików. Nie ma co się wracać, zatem do Krzepic się udajemy. Przy okazji podziwiać można dawny zespół klasztorny Kanoników Regularnych z XV w. Trwa msza i do środka nie wchodzim.
Całą drogę wiatr przeszkadza, z godziny na godzinę na sile przybiera.
Swojski widoczek. (autor: EdytKa) © Skowronek

Co by nie było za dobrze, to i z Krzepic zmyłka: zamiast obranej drogi, do trasy 43 docieramy. Według mapy trasa owa we właściwym kierunku powinna nas doprowadzić. Na skarpie wysokiej trasa biegnie, przeto po schodkach rowery targamy. Zatem ową trasą jedziem (szeroki pas awaryjny posiada a i ruch dziś niewielki). I uwaga: oczom naszym ukazują się drogowskazy na Danków! Jakiż to piękny widok...
Jeszcze tylko kawałeczek i pomiędzy drzewami dojrzeć można bastiony twierdzy.
Zamek wzniesiono nad rozlewiskiem Liswarty. Pierwotny zamek przebudował na bastionową twierdzę kasztelan Warszycki. Zamku tego nie oblegali Szwedzi. Nie wiadomo czy zbyt potężnym się zdawał czy też może kasztelan był hojnym i ugodowym?

W XVII w. w centrum fortalicji wzniesiono kościół i tylko on zachował się w dobrym stanie. Mury zamkowe rozebrano w XIX w. i tylko bastiony, fragment budynku ("Dom Kasztelanowej") i budynek bramny (owa "Brama Krzepicka") się ostały.
Zamek w ruinie, kościół się ostał... (autor: EdytKa) © Skowronek

Budynek bramny tzw. "Brama Krzepicka". © Skowronek

Teren fortalicji jest zadbany, zbudowano tu drogę krzyżową, drzewka rosną, trawa wykoszona, porządek. Pojawiają się turyści, oprócz nas była również spora grupka pieszych.
Na terenie twierdzy. (autor: EdytKa) © Skowronek

EdytKa przed "Domem Kasztelanowej". © Skowronek

Krótki odpoczynek by coś zjeść - EdytKa przygotowała kanapki, Skowronek batoniki. Następnie w drogę powrotną przez Wilkowiecko do Kłobucka. I uwaga: napotykamy liczne drogowskazy! Niesamowite... Wiatr bardzo mocno utrudnia jazdę i miejscami ciężko jechać.
W Kłobucku obieramy drogę przez Kamyk. Zmęczenie daje się już we znaki, lecz tempo wcale nie słabnie. Dojeżdżamy do Cze-wy, do Okulickiego. Tutaj pożegnanie i każda jedzie do siebie. Na zasłużony obiadek, a jakże!
Dziś podwójny jubileusz: każda z nas świętowała kolejny tysiąc w sezonie. EdytKa pokonała już 7000 a ja 8000 km. Do tego wykręciłyśmy setkę (co o tej porze roku i przy tym wietrze jest sporym sukcesem), z jednym tylko odpoczynkiem, ze średnią, której chyba nie powstydziliby się panowie...
Tak czy inaczej, gdy tylko Bramę Krzepicką odbudują trzeba będzie się tam wybrać ponownie. Drogi już znane...


Kategoria powyżej 100 km


  • DST 101.28km
  • Czas 05:24
  • VAVG 18.76km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 6. Szlachetny Grodziec

Piątek, 7 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 0

Z Golejowa jedziem do Lwówka Śląskiego. Przez 10 km ciągnie się wspaniała, malowniczo poprowadzona droga rowerowa.
Następnie na zamek w Płakowicach. Mieści się tam ośrodek chrześcijański ale wejść można na dziedziniec a w biurze dostać pieczątkę i kartki z zamkiem.
Najważniejszą warownią dnia dzisiejszego jest Zamek Grodziec. Na wulkanicznym stożku wzniesiony nad okolicą góruje. I podjazd na ów zamek przyjemny. Bilet kupiwszy godzinami można spacerować po owej wspaniałej gotycko - renesansowej rezydencji. Wprawdzie wyposażenie komnat jest bardzo skromne ale zamek ma miły, prawdziwie zamkowy klimat.
W Warcie Bolesławieckiej poszukujemy ruin Gwiezdnego Zamku. Nazwa piękna lecz ruiny zaniedbane i jeno odrobina z owego zamku została.
Gościszów mocno nas rozczarował a w Radłówce teren prywatny, wstęp wzbroniony.
Wietrzysko dziś tak mocno dało się we znaki, że morale rowerzystów leciało w dół szybciej niż niemieckich żołnierzy pod Stalingradem.


Zamek w Płakowicach. © Skowronek


Zamek Grodziec. © Skowronek


Zamek Grodziec. Widok z krużganków. © Skowronek


Zamek Grodziec. Ciekawy świecznik. © Skowronek


Wnętrza Zamku Grodziec. © Skowronek




  • DST 107.04km
  • Teren 10.00km
  • Czas 05:09
  • VAVG 20.78km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3. Księstwo Świdnicko-Jaworskie

Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 0


Z Dzierżoniowa udajem się do Goli Dzierżoniowskiej. Tamtejszy zamek remontowany jest starannie a praca wre, że ho ho...
W Będkowicach odwiedzamy prastare grodzisko Ślężan.
Następnie kierujem się w stronę pewnej góry.
"Owa góra wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców z powodu swego ogromu oraz przeznaczenia, jako, że odprawiano na niej przeklęte, pogańskie obrzędy" pisał Thiethmar.
Ponoć na stokach owej góry ranił księcia Bolesława niedźwiedź.
Na wierzchołku owej góry był również zamek, na którego miejscu stoi dziś kościółek. I słynne rzeźby kultowe.
Na ową górę można wjechać rowerem lecz nie dziś. Dziś odwiedzim zamek w Sobótce.
Zamek zwie się Górka i stanowi połączenie dawnego opactwa Augustianów z pałacem.
Działa tu restauracja i hotel. Zwiedzać można.
W Borzygniewie również zwiedzać można, lecz zarośla wewnątrz zamku rozpanoszyły się okrutnie. A sama budowla ku upadkowi się chyli.
Domanice prywatne, ogrodzone i psy groźne strzegą dostępu.
W Świdnicy zobaczyć można Kościół Pokoju (na liście UNESCO) a po dawnym zamku pozostał jeno ślad w postaci portalu w kościele zielonoświątkowców.

Zamek w Goli Dzierżoniowskiej. © Skowronek


Zamek Górka w Sobótce. © Skowronek


Zamek Borzygniew. © Skowronek




  • DST 102.11km
  • Teren 7.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 19.39km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2. Wszędy jeno prywata

Poniedziałek, 3 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 0

Pierwszy dziś zamek to Owiesno. Warownia na planie koła, wielka rzadkość. Ponoć Templariusze tu bywali lub Bożogrobcy. Ponoć przez Tatarów był oblegany. Ponoć Zeidlitzowie w 1945 r. ukryli w parku rodowe skarby.
Skarbem jest sama warownia i piękny park, które (choć zamknięte) na szczęście opiekuna odpowiedniego dziś mają: Fundację Zamek Chudów
Wspomnieć należy, iż chcąc podjechać bliżej (dla zdjęcia ładnego) spotkałam dwie pilnujące zamku, kudłate, czarne bestyje, które sprawić potrafią, iż turysta nagle traci ochotę na zdjęcia a zyskuje lekkość w nogach...
Następny zamek, w Stoszowicach, również prywatny i zamknięty.
Takoż zamknięty i ten w Ząbkowicach Śląskich. Za to Krzywa Wieża otwarta.
W Henrykowie opactwo wspaniałe także zamknięte i nawet do kościoła wejść nie można, przez kraty jeno spozierając.
W Witostowicach mur wysoki, tak iż tylko dachy zamkowe widać a w Nieszkowicach próba obejrzenia zamku (urody wątpliwej) kończy się atakiem miejscowych kundli.
Ciepłowody prywatne i zamknięte, zza drzew jeno odrobinę widać. A w Niemczy wstęp wzbroniony.
Bardzo ładnie, że ktoś prywatny zamek kupuje i chroni, lecz przesadą jest sądzić, że wszyscy turyści to dewastatorzy. Takoż niejeden człek prawy chętnie bilet by kupił, by zamek grzecznie zwiedzić.


Ruiny zamku Owiesno. © Skowronek


Zamek (Peterwitz) w Stoszowicach. © Skowronek


Krzywa Wieża w Ząbkowicach Śląskich. © Skowronek


Opactwo cystersów w Henrykowie. © Skowronek


Zamek w Nieszkowicach. © Skowronek