Info
Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 113798.27 kilometrów w tym 30711.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.55 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 579179 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik5 - 0
- 2024, Wrzesień9 - 0
- 2024, Sierpień9 - 4
- 2024, Lipiec11 - 2
- 2024, Czerwiec17 - 16
- 2024, Maj16 - 9
- 2024, Kwiecień6 - 4
- 2024, Marzec14 - 14
- 2024, Luty7 - 3
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik15 - 0
- 2023, Wrzesień23 - 0
- 2023, Sierpień15 - 25
- 2023, Lipiec14 - 4
- 2023, Czerwiec15 - 11
- 2023, Maj16 - 4
- 2023, Kwiecień19 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń9 - 8
- 2022, Grudzień2 - 4
- 2022, Listopad14 - 3
- 2022, Październik20 - 2
- 2022, Wrzesień12 - 0
- 2022, Sierpień18 - 4
- 2022, Lipiec17 - 8
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj23 - 0
- 2022, Kwiecień19 - 3
- 2022, Marzec16 - 2
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad9 - 2
- 2021, Październik14 - 2
- 2021, Wrzesień19 - 25
- 2021, Sierpień14 - 10
- 2021, Lipiec15 - 12
- 2021, Czerwiec19 - 6
- 2021, Maj20 - 2
- 2021, Kwiecień17 - 10
- 2021, Marzec17 - 6
- 2021, Luty5 - 2
- 2021, Styczeń5 - 2
- 2020, Grudzień12 - 6
- 2020, Listopad16 - 8
- 2020, Październik12 - 11
- 2020, Wrzesień19 - 6
- 2020, Sierpień15 - 5
- 2020, Lipiec14 - 18
- 2020, Czerwiec17 - 6
- 2020, Maj18 - 10
- 2020, Kwiecień16 - 18
- 2020, Marzec12 - 33
- 2020, Luty6 - 12
- 2020, Styczeń6 - 5
- 2019, Grudzień4 - 1
- 2019, Listopad5 - 6
- 2019, Październik5 - 7
- 2019, Wrzesień7 - 3
- 2019, Sierpień9 - 2
- 2019, Lipiec11 - 4
- 2019, Czerwiec8 - 4
- 2019, Maj7 - 6
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec4 - 14
- 2019, Styczeń1 - 2
- 2018, Grudzień2 - 6
- 2018, Listopad5 - 16
- 2018, Październik8 - 4
- 2018, Wrzesień13 - 12
- 2018, Sierpień16 - 32
- 2018, Lipiec5 - 12
- 2018, Czerwiec12 - 13
- 2018, Maj13 - 13
- 2018, Kwiecień12 - 28
- 2018, Marzec3 - 7
- 2018, Luty1 - 2
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik9 - 2
- 2017, Wrzesień12 - 0
- 2017, Sierpień18 - 12
- 2017, Lipiec14 - 5
- 2017, Czerwiec9 - 21
- 2017, Maj16 - 37
- 2017, Kwiecień13 - 18
- 2017, Marzec9 - 19
- 2017, Luty2 - 4
- 2017, Styczeń1 - 4
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 9
- 2016, Październik15 - 8
- 2016, Wrzesień21 - 15
- 2016, Sierpień24 - 26
- 2016, Lipiec15 - 20
- 2016, Czerwiec17 - 17
- 2016, Maj11 - 8
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec5 - 0
- 2016, Luty2 - 2
- 2016, Styczeń3 - 12
- 2015, Grudzień9 - 10
- 2015, Listopad17 - 35
- 2015, Październik6 - 9
- 2015, Wrzesień16 - 18
- 2015, Sierpień23 - 52
- 2015, Lipiec16 - 55
- 2015, Czerwiec17 - 36
- 2015, Maj21 - 50
- 2015, Kwiecień19 - 29
- 2015, Marzec12 - 38
- 2015, Luty4 - 13
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień10 - 29
- 2014, Listopad10 - 33
- 2014, Październik14 - 40
- 2014, Wrzesień19 - 63
- 2014, Sierpień18 - 68
- 2014, Lipiec16 - 51
- 2014, Czerwiec16 - 78
- 2014, Maj21 - 52
- 2014, Kwiecień11 - 24
- 2014, Marzec13 - 43
- 2014, Luty10 - 21
- 2014, Styczeń9 - 31
- 2013, Grudzień15 - 41
- 2013, Listopad14 - 29
- 2013, Październik11 - 28
- 2013, Wrzesień19 - 82
- 2013, Sierpień22 - 55
- 2013, Lipiec15 - 60
- 2013, Czerwiec23 - 81
- 2013, Maj24 - 63
- 2013, Kwiecień24 - 77
- 2013, Marzec5 - 42
- 2013, Luty10 - 41
- 2013, Styczeń7 - 23
- 2012, Grudzień20 - 39
- 2012, Listopad22 - 81
- 2012, Październik21 - 67
- 2012, Wrzesień22 - 37
- 2012, Sierpień24 - 37
- 2012, Lipiec18 - 17
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj15 - 11
- 2012, Kwiecień9 - 0
- 2012, Marzec6 - 0
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 2
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 9
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- 2010, Sierpień2 - 0
- 2010, Lipiec5 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 0
powyżej 100 km
Dystans całkowity: | 32506.07 km (w terenie 6391.00 km; 19.66%) |
Czas w ruchu: | 1368:55 |
Średnia prędkość: | 20.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 70.00 km/h |
Suma podjazdów: | 166617 m |
Suma kalorii: | 18852 kcal |
Liczba aktywności: | 270 |
Średnio na aktywność: | 120.39 km i 5h 52m |
Więcej statystyk |
- DST 100.12km
- Czas 03:59
- VAVG 25.13km/h
- VMAX 47.90km/h
- Podjazdy 424m
- Sprzęt Merida Scultura
- Aktywność Jazda na rowerze
Gidle
Niedziela, 26 września 2021 · dodano: 26.09.2021 | Komentarze 2
W czwartek Rafał miał drobny wypadek. Nie wiadomo czy da radę jechać i zmieniać przełożenia ale wyjeżdżamy, najwyżej zaraz wrócimy. Trasa lekka i łatwa, do Gidel. Kusięta, Mstów, Łuszczyn, Skrzydlów, Rzeki Wielkie, Pacierzów, Zawada, Gidle. Na miejscu oczywiście przerwa na kawę i ciasto. Dobrze, że pogoda jest gorsza niż zapowiadali to ludzi za dużo nie ma. I powrót Zawada, Kłomnice, Rzerzęczyce, Mstów, Małusy, Turów, Olsztyn, Skrajnica, huta, dom.
- DST 109.55km
- Czas 06:15
- VAVG 17.53km/h
- VMAX 47.00km/h
- Podjazdy 802m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Obojna - Raków
Poniedziałek, 20 września 2021 · dodano: 21.09.2021 | Komentarze 3
Miało nie padać a oczywiście pada. Cały dzień mży słabiej lub mocniej ale niemal cały czas... Nareszcie świętokrzyskie... Przyznam, że przejeżdżając wczoraj obok dworca w Stalowej Woli miałam ochotę sprawdzić pociągi do domu... Ale w świętokrzyskim będzie lepiej, prawda? I jest lepiej. Po pierwsze oznakowanie zrobione z głową. Po drugie drogi naprawdę spokojne a kierowcy ostrożniejsi. Dojeżdżamy do Sandomierza. Przyznam, że trochę obawiałam się przejazdu przez miasto leżące na styku dwóch dróg krajowych i dwóch wojewódzkich ale niepotrzebnie. Wszędzie są drogi rowerowe, nawet na moście nad Wisłą szeroka rowerówka i chodnik. Sandomierz zwiedzaliśmy dokładnie kilka lat temu ale oczywiście podjeżdżamy na rynek, tutaj jest prześlicznie. Sam szlak biegnie dołem. Przerwa na zapiekanki i w drogę. Teraz piękny, długi odcinek między sadami. Wąska nitka asfaltu całymi kilometrami wije się między drzewkami jabłoni. O tej porze roku jest bardzo kolorowo. Pusto, mijają nas może ze dwa auta. I tak powinno być. Później jest świetny, bardzo konkretny podjazd o ile dobrze pamiętam w okolicy miejscowości Konary. Podjeżdżamy w lessowym wąwozie, jest jak w górach. Później także są różne podjazdy, w końcu to Wyżyna Sandomierska, ale już łagodniejsze.
Jeszcze parę kilometrów i mijamy zamek Krzyżtopór. Nie zwiedzam bo znowu mocniej pada (ale byłam tam już dwa razy). Iwaniska, Marianów, Niedźwiedź i wreszcie Raków. Zakupy (na rynku są trzy sklepy) i do kwatery, mamy w "Przy Źródełku" w Pągowcu leżącym tuż obok Rakowa, dosłownie przez most.
Na tym odcinku nie czepiam się, że brakuje dróg rowerowych bo w większości ruch jest rzeczywiście mały, rowerówki gdzie powinny być tam są a drogi, którymi poprowadzono szlak bardzo fajne.
Wisła w Sandomierzu:
Sandomierz. Zamek, ratusz, Brama Opatowska:
Między sadami:
Zamek Krzyżtopór:
Raków:
- DST 108.01km
- Czas 05:58
- VAVG 18.10km/h
- VMAX 40.00km/h
- Podjazdy 343m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Głuchów - Obojna
Niedziela, 19 września 2021 · dodano: 21.09.2021 | Komentarze 4
Trzeci dzień jazdy w deszczu... Odcinek płaski i raczej nudny.
Jedynie w okolicach Leżajska piękne lasy, szczególnie modrzewiowa aleja
wiodąca do drewnianego pałacyku w Julinie. W Leżajsku warto zobaczyć
klasztor bernardynów niestety jest tuż przed mszą i pędzą tam tłumy
ludzi. Do tego znowu pada więc odpuszczamy i jedziemy dalej. Właściwie
bez zatrzymywania Nowa Sarzyna, Rudnik Nad Sanem, Ulanów i Pysznica,
Stalowa Wola i wreszcie Obojna, gdzie mamy nocleg ("Madejówka", także
fajna kwatera).
Po trzech dniach jazdy GV mam już swoją opinię na temat tej inwestycji, kosztującej 274 miliony zł. Nie wiem na co to poszło ale na pewno nie na infrastrukturę rowerową. Może inne odcinki są lepsze ale tutaj nie bardzo... Autor jednego z blogów napisał, że dla niego istotą takiego szlaku powinno być odizolowanie rowerzystów. I z tym zdaniem się zgadzam. Na R10 90% trasy rowerzysta jest oddzielony od innych użytkowników (w sposób bardziej lub mniej udany). Tymczasem tutaj dróg rowerowych nie ma, jedynie śmiesznie krótkie odcinki. Za to cały czas jeździsz między samochodami. Niektóre drogi są bardzo ruchliwe. A kierowcy różni. No dobrze, pod koniec dnia był długi odcinek DDR wzdłuż drogi wojewódzkiej 858 i tak powinno być wszędzie.
Tej do Stalowej Woli nie liczę bo szlak tamtędy nie biegnie. Są także fajne odcinki ale ogólnie jesteśmy umęczeni. Może po prostu mam za duże oczekiwania ale spodziewałam się czegoś specjalnie dla rowerzystów, całych kilometrów dróg rowerowych lub wydzielonych pasów...
Na wszystkich MOR ta sama tablica, z tym samym tekstem, jak dla imbecyli. Powinny być tablice opisujące dany teren. W ogóle MOR powinno być mniej a fundusze przeznaczone na drogi rowerowe. I tak przerwy robi się na ogół przy sklepach. Oznakowanie w podkarpackim także pozostawia wiele do życzenia (w świętokrzyskim jest dobre). Bo nawigacja i telefony schowane (przypominam, że pada) a na wielu skrzyżowaniach brakuje znaków. Musimy często się zatrzymywać i sprawdzać. Za to za dużo słupków. Na jednym można powiesić kilka tabliczek a nie w jednym miejscu po dwa słupki na oznaczenie MOR, dwa na znak i kolejny na tablicę z kilometrażem. To już obniżyłoby koszty. A najbardziej mnie wkurzył nowiutki asfalcik dla aut a obok niego tablica o funduszach pozyskanych na budowę trasy rowerowej... Może w innych rejonach jest inaczej...
- DST 147.47km
- Teren 2.00km
- Czas 06:20
- VAVG 23.28km/h
- VMAX 51.10km/h
- Podjazdy 447m
- Sprzęt Merida Scultura
- Aktywność Jazda na rowerze
Kobiele Wielkie
Niedziela, 12 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 0
Razem z Rafałem na szosową wycieczkę. Na początek do Gidel, po drodze dojechał do na Poisonek, pogadaliśmy trochę. Jedziemy razem do Kusiąt, później on pędzi do Zagórza a my skręcamy na Mstów.
Za Skrzydlowem źle skręciliśmy i było ciut terenu ale lekki, przejezdny. W Gidlach ciasto i jedziemy dalej. Kawałek wojewódzką i w Żytnie skręt na Kobiele Wielkie. Na drogach spokojnie, nie wieje, jest ciepło ale nie gorąco, warunki super na dłuższą trasę. W planie było dwusetka. Ale za chwilę, przed samymi Kobielami, nagły "brzdęk" psuje wycieczkę. W tylnym kole szosy Rafała pękła szprycha. No i odwrót... Wracamy do Żytna i skręcamy na Cielętniki. To nie był najlepszy pomysł bo zbierają się tam ciemne chmury. Już po chwili jedziemy mokrym asfaltem między kałużami. I tak całą drogę. Za Cielętnikami zaczyna padać więc zawracamy tam gdzie jasno. Przez Raczkowice, Garnek, Skrzydlów. Chmury sobie poszły, znów jest słonecznie. Łuszczyn, Mstów, Joachimów. W Kusiętach znów zawracamy bo nadchodzą kolejne chmury deszczowe. Olsztyn, Skrajnica. Gdy jesteśmy przy stacji benzynowej znów pada. Przeczekaliśmy pod wiatą. Przestało, jedziemy. Przez hutę do domu.
- DST 150.90km
- Teren 20.00km
- Czas 07:20
- VAVG 20.58km/h
- VMAX 33.50km/h
- Podjazdy 245m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Łeba - Hel - Swarzewo
Wtorek, 7 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 0
Rankiem opuszczamy Łebę (nasi znajomi wolą zostać i odpocząć) i zaczynamy kolejny dzień wyprawy. Mamy dojechać na Hel a stamtąd pociągiem na nocleg do Swarzewa. Tuż za Łebą Rafał i ja źle pojechaliśmy i rozdzieliliśmy się z Marcinem. Po pewnym czasie wracamy na szlak, który nadal jest tu dość trudny. To znaczy byłby łatwy i przyjemny jadąc na dobrym rowerze i bez bagażu. Singiel między drzewami, piachy, korzenie, wertepy. Po paru km dojeżdżamy do szerokiej drogi szutrowej. I zamiast nią jechać (jak radziła jedna kobitka) to my szlakiem czerwonym pieszym. A szlakiem był mega wpych do latarni Stilo. Skąd tu takie górki??? Pamiętajcie: jechać szutrówką, potem na węższą drogę w prawo i wygodnie (choć łatwo nie będzie) podjeżdżacie pod samą latarnię. Zjechaliśmy później tamtędy. Do latarni wchodzę ja. W tym czasie Rafał dzwoni do Marcina, który znalazł piękną plażę i radzi tam przyjechać. Rzeczywiście plaża śliczna, pusta, nie wieje, morze czyściutkie, spokojne, warto wejść do wody.
Po plażowaniu zbieramy się w dalszą trasę. Ale jest tutaj tak cudnie, że żal odjeżdżać... Cała ekipa zgodnie postanawia pojechać wzdłuż brzegu. Ludzi nie ma, nie będziemy przeszkadzać. Jedziemy tak dwa kolejne wejścia na plażę. Opuszczamy ją dopiero gdy robi się tłoczniej. Nie wiem czy to zabronione czy nie, zakazu nie ma. A jest to bardzo fajne. Jedziemy oczywiście powoli, podziwiając widoki i nikomu nie wadząc.
Wracamy na szlak. Biegnie szutrową drogą leśną, później mamy już DDR-ki. Dojechaliśmy na północny kraniec Polski, do latarni morskiej Rozewie. Jednak na miejscu doczytałam, że właściwy punkt znajduje się w Jastrzębiej Górze i go minęliśmy. Chłopcy nie chcą wracać 3 km więc jedziemy dalej. A sama latarnia zamknięta, przerwa obiadowa, niestety.
Dojeżdżamy do Władysławowa gdzie i my mamy przerwę obiadową. "U Kojota", też spoko.
Wjeżdżamy na Półwysep Helski. Jest droga rowerowa ale okropnie niewygodna, z krzywej, zapadniętej kostki. Tak jest aż do Jastarni. Potem nawierzchnia się poprawia a ostatni odcinek jest bardzo dobry, szutrowa ścieżka między drzewami. Ładny jest też odcinek wzdłuż brzegów Zatoki Puckiej. Sama zatoka jest bardzo płytka, licznie trenują tam miłośnicy windsurfingu. Jak który wpadnie do wody to wystarczy, że na nogi stanie, nawet bardzo daleko od brzegu wody jedynie po kolana.
Dojechaliśmy na Hel. Nie pamiętam jak to było ale się rozdzieliliśmy z Marcinem. Rafał i ja jedziemy na plażę. Ostatnia na tym wyjeździe kąpiel w morzu (ale tutaj niestety nie jest tak ładnie jak wcześniej, raczej niezbyt czysto, na urlop lepiej wybrać się w bardziej zachodnie rejony wybrzeża). Szybko zbieramy się na dworzec, gdzie czeka już Marcin. I klops. Okazało się, że pociąg jest nabity a rowerzystów więcej nie zabiorą, chyba, że ktoś ma bilet. Bo oprócz nas jest wielu innych... Pamiętajcie: nad morzem nawet na regionalne połączenia trzeba bilety wykupić z dużym wyprzedzeniem. Nie sądziłam, że we wrześniu będą takie tłumy...
I co zrobić??? Musimy 40 km zasuwać rowerami do Swarzewa... Jest już ciemno, dojeżdżamy na 21:00... Za to kwatera super, właściciel także świetny, najlepsza kwatera na tym wyjeździe. "Zajazd Kaszub" 60 zł za osobę ze śniadaniem! A śniadanie wypasione.
Szlak tuż za Łebą wygląda tak:
Latarnia morska Stilo. Wewnątrz jest drewniana, bardzo piękna:
Widok z latarni Stilo:
Cudowna plaża, cudowna woda. Jak tu przejechać obojętnie?:
Nowiutka DDR przed Jastrzębią Górą:
Latarnia morska Rozewie:
Zatoka Pucka:
Początkowy odcinek DDR na Półwyspie Helskim:
Potem jest już lepiej:
Odcinek tuż przed Helem. Niestety na miejscu szybko, szybko i nie mam żadnego zdjęcia.
- DST 125.09km
- Teren 60.00km
- Czas 07:26
- VAVG 16.83km/h
- VMAX 38.50km/h
- Podjazdy 373m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Darłówko - Łeba
Poniedziałek, 6 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 0
Przed nami najtrudniejszy dzień. Przynajmniej tak wynika z przeczytanych wcześniej blogów. Opuszczamy zachodniopomorskie i wjeżdżamy do województwa pomorskiego. Z Darłówka jedziemy drogą po płytach (ale są tak dobrze ułożone, że w ogóle się tego nie czuje) między morzem a Jeziorem Kopań. Wiele osób pisze, że to najpiękniejszy odcinek szlaku. Krajobraz jest rzeczywiście niesamowity, dziki. Dojeżdżamy do miejscowości Jarosławiec. Jest latarnia morska ale niestety we wrześniu otwarta dopiero 15:00-17:00.
Kolejnym miastem na trasie jest Ustka. Udało się nam przejść przez kładkę dosłownie dwie minuty zanim została złożona (przesuwa się na brzeg by otworzyć wejście do portu). Ale fart. Ponowne otwarcie kładki za 45 minut...
W Ustce także jest latarnia morska, otwarta, można wejść. Potem (tak jak radził jeden rowerzysta) zamiast szlakiem pojechaliśmy DDR-ką przez park i wzdłuż brzegu, jest tam wieża widokowa a na końcu (trzeba pokonać trochę piachu) super widok na klify. Potem wracamy do asfaltu i na szlak. Dojeżdżamy do miejscowości Rowy. Pora na obiad. "U Mieszka", także polecam.
Przekraczamy bramy Słowińskiego Parku Narodowego. Po zakupie biletu, za cenę 7 zł, można wjechać na najgorszy odcinek całego wybrzeża. Początkowo szlak biegnie wygodną leśną drogą. Już wczoraj dwa razy mijaliśmy rowerową parę, dziś znów ich spotykamy, zaczynamy gadać, okazuje się, że też są z Cze-wy. Nie zamawiają noclegów, szukają po dotarciu na miejsce, polecamy im więc swój. I dobrze, bo (jak się wkrótce miało okazać) każda z ekip dotarła do Łeby naprawdę późno... Z R10 odbijamy w okolicy Czołpina. Tamci pojechali dalej szlakiem. Półtora kilometra tłuczemy się po piachu by zobaczyć zatopiony las. Niestety to nie tu powinniśmy byli zjechać... Czas goni, nie ma go już na kolejną próbę. Omal nie zgubiłam swojej kurtki, cudem tobołek z kurtką wewnątrz zawisł na błotniku i zaczął hałasować. Może to tylko kurtka ale była droga i jest rewelacyjna... Ja zwracam uwagę czy komuś coś nie spada z bagażu, inni jakoś nie... Jestem zmęczona, zła i rezygnuję z latarni morskiej. Ból dłoni i rąk robi się nieznośny. Dokucza mi od samego początku wyprawy ale z każdym dniem jest trudniej. Środki przeciwbólowe nie pomagają.
Drogą asfaltową dojeżdżamy do miejscowości Kluki a potem są słynne błota. To, co o nich mówią to prawda. Jakieś nieporozumienie. Zamiast zrobić jedną długą kładkę park narodowy zrobił jakieś króciótkie pseudokładki z bardzo stromym najazdem i zjazdem, zresztą większość ludzi i tak to objeżdża, wyboje są nieznośne. Gdzie tu sens? Lepiej żeby rowerzyści rozjeżdżali im teren? Prowadzę rower bo (jak już ostatnio pisałam) z koleinami i błotem sobie nie radzę. Dobrze, że to nie bardzo długi odcinek a komary dziwnie wyrozumiałe, żaden mnie nie ugryzł, choć zwykle jestem ich ulubionym celem. Widocznie postanowiły bardziej nie dobijać... Po błotach jedziemy jakieś 10 km po nierównych, okropnych płytach (tutaj jesteśmy poza R10). Łeba już blisko. Ale to nie koniec "atrakcji". Jeszcze 15 km piachów. Gdybym była na nowym góralu i gdyby ręce nie bolały byłabym tym odcinkiem zachwycona. Jednak teraz irytuje. O prowadzeniu nie ma mowy, co to to nie, wszystko w siodle, można to spokojnie przejechać. Jednak z bagażem i na starym rowerze jest to dość upierdliwe. No nic, pokonane. Tuż przed samym miastem jest kolejny odcinek terenowy (droga szutrowa), już nie pamiętam czy tam biegnie R10 czy nie. Marcin nim jedzie. My zaś objeżdżamy to asfaltem (do Łeby wzdłuż drogi też biegnie DDR). Zakupy w Biedronce i ulicę dalej jest nocleg. Kwatera "Boja", którą także mogę spokojnie polecić. Jest 20:00. Nasi znajomi przybyli godzinę po nas, co daje pewne wyobrażenie o tym odcinku trasy. W skrócie dróg rowerowych mało, dużo terenu i nierównych, betonowych płyt.
Latarnia morska w Darłówku:
Fajny odcinek tuż po wyjeździe z Darłówka (foto: Marcin)
Były też takie odcinki (foto Marcin):
Kładka w porcie w Ustce:
Widok z latarni morskiej w Ustce (na pierwszym zdjęciu, po lewej widać złożoną kładkę):
Klify tuż za Ustką:
Tu miał być zatopiony las...:
Kluki:
- DST 119.70km
- Teren 40.00km
- Czas 06:18
- VAVG 19.00km/h
- VMAX 34.60km/h
- Podjazdy 306m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Niechorze - Darłówko
Niedziela, 5 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 3
Pobudka, śniadanko (zakupy zrobiliśmy wczoraj), herbatka i w drogę. Początkowo długi odcinek jedziemy wygodną drogą szutrową do samego Mrzeżyna. U ujścia rzeki Regi uwagę zwraca malowniczy port. Grzech ominąć... Zjeżdżamy więc do portu i na plażę. Jest tam naprawdę pięknie. Chłopcy idą pływać, ja jeszcze nie mam odwagi. Wieje bardzo zimny wiatr. W ogóle pierwsze dwa dni mieliśmy cały czas pod wiatr. A wiało tęgo... Próbuję za to trochę jazdy brzegiem, to wcale nie jest trudne.
Następnie przez Dźwirzyno do Kołobrzegu. Różnie o nim mówią ale mnie się Kołobrzeg bardzo spodobał, nawet duża ilość ludzi nie przeszkadza. Odwiedziliśmy latarnię morską a następnie (jedną z licznych DDR ) podążamy dalej. Właściwie większość trasy podążamy drogami dla rowerów. Zwykle bitumiczne są wygodne, często bardzo szerokie. Chyba większość zachodniopomorskiego przejechaliśmy drogami dla rowerów. To jest tam naprawdę fajne. Do tego często są tak poprowadzone by bez problemu dojechać do atrakcyjnych miejsc.
Następnym etapem na trasie jest Ustronie Morskie i obiad w "Na Bogato". Pycha, miło i niedrogo, tuż obok szlaku, polecam. Po obiedzie podążamy do latarni morskiej w Gąskach. Kolejne miejscowość na trasie to Sarbinowo, Mielno, Łazy. Potem szlak ucieka od morza, objeżdżamy jezioro Bukowo. Tutaj też są DDR, jak taka gdy auta jadą po betonowych płytach a rowery mają obok asfaltowy dywanik. Szok... O zmroku dojeżdżamy do Darłówka. Zakupy na kolację i śniadanie i do kwatery. Nocleg "Siódemka". Miło, niedrogo, czyściutko, rowerzyści mile widziani.
Oto jeden z początkowych odcinków. W zachodniopomorskim sieć dróg rowerowych jest doprawdy imponująca, są nawet tam gdzie niekoniecznie są wymagane jak poniżej, zrobiona tylko dla wygody rowerzystów, jak miło:
Mrzeżyno (fota 2 i 3 od Marcina). Sami zobaczcie jak tam ładnie:
Kołobrzeg. Wszystkie foty z wyjazdu bez retuszu, naprawdę były takie kolory:
Latarnia morska w Gąskach:
A tutaj drogi dla rowerów, mniej więcej tak to wygląda. Poniżej od Marcina foto tej drogi, gdzie auta mają płyty a rowery asfalt:
- DST 151.17km
- Czas 06:33
- VAVG 23.08km/h
- VMAX 51.80km/h
- Podjazdy 1133m
- Sprzęt Merida Scultura
- Aktywność Jazda na rowerze
Kostkowice
Niedziela, 15 sierpnia 2021 · dodano: 18.08.2021 | Komentarze 0
Szosowa wycieczka po Jurze. Miała być Pilica i obiad U Ryśka ale upał zniechęcił. Toteż tylko nad zalew w Kostkowicach. Rafał poszedł pływać a ja pilnowałam rowerów. Ogólnie jakoś bardzo ciężko mi się jechało.
- DST 110.21km
- Teren 90.00km
- Czas 06:44
- VAVG 16.37km/h
- VMAX 41.00km/h
- Podjazdy 817m
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Zaborski Park Krajobrazowy
Niedziela, 8 sierpnia 2021 · dodano: 17.08.2021 | Komentarze 0
Drugi dzień wyjazdu. Autem podjeżdżamy do miejscowości Swornegacie, pod szkołą jest duży parking. Na początek przez most nad Brdą i wzdłuż jeziora Witoczno. Następnie szlakiem zielonym rowerowym do jeziora Parszczenica. Następnie po drodze mamy jezioro Długie i Księże. Potem odbijamy do miejscowości Mielno, dalej Zapceń (okropne szutrówki z koleinami jakby czołg przejechał), Łubno, Hamer-Młyn, Przewóz. Jesteśmy nad Jeziorem Kłączno, które objeżdżamy dookoła. Kolejna miejscowości na trasie to Prądzonka i Skoszewo. Ta ostatnia znajduje się nad Jeziorem Somińskim. Jedziemy wzdłuż jego brzegów potem jedziemy pomiędzy nim a Jeziorem Kruszyńskim. Wzdłuż Kruszyńskiego jedziemy szlakiem żółtym pieszym. I tymże szlakiem do miejscowości Kaszuba. Stamtąd czarnym rowerowym przez Milachowo-Młyn, Robik, Widno, nad Jezioro Czarne. Kolejne jezioro na trasie to Gardliczno. I przez Kamionkę z powrotem do auta. Na koniec niestety przyszła ulewa, do auta wracamy mokrzy i brudni. Ogólnie tereny te nie podobały mi się. Wszędzie auta, pełno ludzi, mnóstwo piachu i okropne szutrówki. Oczywiście było parę fajnych odcinków ale raczej więcej tam nie przyjadę.
- DST 182.50km
- Teren 7.00km
- Czas 08:00
- VAVG 22.81km/h
- Sprzęt Merida Scultura
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Kielc w stronę Piotrkowa
Sobota, 31 lipca 2021 · dodano: 31.07.2021 | Komentarze 2
Miał być wyjazd dwudniowy ale pogoda popsuła plany. Rano pociągiem do Kielc. Aby nie tracić czasu na przejazd przez centrum wysiadamy w Piekoszowie, gdzie od razu wjeżdżamy na szlak Green Velo. Jedziemy nim aż pod Końskie (z małymi modyfikacjami: odbicie do ruin huty w Bobrzy oraz rezygnacja z jednego odcinka drogą wojewódzką), gdzie skręcamy w stronę Opoczna. O ile w świętokrzyskim drogi są bardzo dobre, o tyle łódzkie pod tym względem jest... Mocno niedoinwestowane. Ruch samochodów natomiast, jest w obu województwach odwrotnie proporcjonalny do jakości asfaltów. Także pod względem historycznych atrakcji część świętokrzyska jest bogatsza.
Plan zakładał dojazd na pociąg do Piotrkowa Trybunalskiego ale czasu jest aż nadto, jedziemy więc mniej więcej wzdłuż linii kolejowej by ostatecznie złapać pociąg w Gorzkowicach.
Ruiny pałacu w Podzamczu Piekoszowskim:
Chełmce. Dwór obronny:
Huta w Bobrzy:
Huta w Bobrzy:
Grzymałków. Tu jest ciekawa historia widziana okiem przejezdnego turysty: XIX-wieczny kościół w ruinie (nie jest wpisany na listę zabytków) miał być zburzony ale od maja mieszkańcy zbierają kasę na renowację, coś tam już działają (m.in. zabezpieczyli dach) a tymczasem po drugiej stronie drogi stoi gigantyczny nowy kościół z ogromną wieżą przywodzącą na myśl wyrzutnię promu "Discovery". Dodam, że miejscowość jest mała i taki gmach wygląda po prostu śmiesznie. Lepiej ten z historią zburzyć a postawić nie pasujące do niczego paskudztwo. Takie to gospodarowanie.
Opoczno. Ładnie zagospodarowane otoczenie Zalewu Opoczyńskiego. W Opocznie jest także zamek ale jego bryła jest... Niezbyt atrakcyjna. A muzeum i inne zabytki już zwiedzaliśmy.
Był jeszcze przystanek nad Jeziorem Sulejowskim.