Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyżyna Wieluńska

Dystans całkowity:2726.77 km (w terenie 831.00 km; 30.48%)
Czas w ruchu:106:33
Średnia prędkość:19.63 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Suma podjazdów:5489 m
Suma kalorii:8623 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:104.88 km i 5h 19m
Więcej statystyk
  • DST 90.40km
  • Teren 13.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • Kalorie 1189kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostrowy

Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 14.07.2013 | Komentarze 5

Wszystko było zaplanowane. Miał być Kraków z ekipą sławetnych rowerzystów. Od tygodnia planowałam trasę, zbierałam ciekawe informacyje, ślęczałam nad mapami i przewodnikami. I co? I nic. Stacje pogodowe grzmiały o deszczu i burzach i w końcu padła decyzja o rezygnacji. Nie cierpię podejmować takich decyzji.
Tak więc od rana humor podły, zwłaszcza, że za oknem nic z zapowiadanych deszczów. Czyli słoneczko i piękna pogoda. Jedynie bardzo wieje.
W końcu żeśmy się wybrali do Ostrów, niedaleko, by w razie deszczu było blisko.
Ostrowy nad Okszą powstały w XIII w. Nazwa stąd, iż pierwsi osadnicy założyli swe siedliska na wysepkach w rozlewisku rzeki (ostrów=wyspa).
Posiedzieliśmy nad zalewem, powstałym w 2003 roku, rozprawiając o różnych, poważnych sprawach. O dziwo, komarów nie było.

Zalew w Ostrowach © Skowronek

Jako, że pogoda wciąż stabilna więc postanowiono udać się na obiad do mamy Rafała. Fakt, że moja również proponowała obiadek. Wybór trudny.
Lasem do Cykarzewa a stamtąd do Kruszyny. Pałac wciąż zamknięty. Podczas objazdu ogrodzenia stwierdzono brak jakichkolwiek ubytków. Z jednej strony szkoda. Lecz z drugiej, dobiegające z głębi ogrodu szczekanie pozwala wnioskować, iż tabliczki "zły pies" wiszą nie bez przyczyny. Zatem jeśli nawet ewentualny turysta sforsuje ogrodzenie to i tak natychmiast zostanie przegoniony.
Kruszyna - staw w parku i fragment pałacu (fota oczywiście przez płot) © Skowronek

Ktoś zostawił swój pojazd... © Skowronek

Widok na pałac i park z lotu ptaka:

Z Kruszyny do Borowna, po drodze zatrzymując się obok Kolumny Denhoffa (jej historię opisałam przy okazji wycieczki 28.IV.2013).
Kolumna Denhoffa © Skowronek

A z Borowna Szlakiem 7 Szkół (znakowany niebiesko) do Mstowa.
Na terenie obronnego klasztoru w Wancerzowie © Skowronek

Jedna z baszt © Skowronek

Mury zewnętrzne © Skowronek

A z Mstowa asfaltem do Srocka i czerwonym rowerowym a potem lasem do Cze-wy.
A na Jagiellońskiej trafił się widok ciekawy - zabytkowe samochody.
Ciekawy samochód © Skowronek

Jeszcze ciekawszy samochód © Skowronek


Trasa: Cze-wa - Biała- Kopiec - Ostrowy - Cykarzew - Kruszyna - Borowno - Chorzenice - Przybyłów - Wancerzów - Mstów - Srocko - Cze-wa.




  • DST 57.67km
  • Teren 11.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 19.55km/h
  • VMAX 41.30km/h
  • Kalorie 748kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Szeptunowa Jaskinia" i 1300 km w czerwcu.

Niedziela, 30 czerwca 2013 · dodano: 30.06.2013 | Komentarze 6

"Kopalnia przywrócona naturze" to nazwa ścieżki przyrodniczej w dawnym wyrobisku wapienia w Rudnikach. Oddana do użytku w maju tego roku.
Rudniki chwalą się również Jaskinią Szmaragdową (Szeptunową), odkrytą w 1990 roku.
Kryje ona w swych korytarzach przepiękne, podziemne jezioro. Takie duże (długość kilkanaście m, szerokość 4 m, głębokość 5 m) jeziorko jest rzadkością. Przeczytałam, że stanowi "problem do rozwiązania" dla nurków - pod wodą są korytarze ale woda bardzo łatwo ulega zmąceniu.
Wyjazd dopiero późnym popołudniem. Na początek leśnymi duktami, potem Mstów, Latosówka, Rudniki. Początkowo wjazd na polne ścieżki ale wyprowadzają one na skraj kamieniołomu, skąd nie ma jak zejść. Zatem poszukiwania innej drogi - w końcu trafiliśmy na boisko (na dnie kamieniołomu), gdzie zaczynają się ścieżki. Słabo oznaczone a nasza mapa pokazuje jakieś herezje. Szczęściem przechodzący wędkarz pokierował nas do jaskini. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że otwór wejściowy był kiedyś zabezpieczony kratą ale ukradli. Potem wstawiono mocne metalowe drzwi ale i te ukradli.
Dla szarego turysty wstęp jest (teoretycznie) zabroniony ale przyznam, że jeziorko kusi. Spróbujemy je zobaczyć podczas kolejnego "dnia jaskiniowego". O ile znów jaskini nie zamkną.
Udaliśmy się jeszcze do Skalnego Jeziora i na Dobry Widok, pozwiedzaliśmy nieco.
Potem Rafał wykonał telefon do Krzary w sprawie Orbity lecz nie wiem, co myśleć o tym, co rzekł.
Z Rudnik przez Mariankę Rędzińską i Wierzchowisko do Cze-wy.
I tak stuknęło 1300 km w czerwcu. Nie jest to mój rekord ale i tak powód do zadowolenia.

Rudniki - kamieniołom © Skowronek

Widok na wejście do Jaskini Szmaragdowej (Szeptunowej) © Skowronek

Jurajski kontrast © Skowronek

Skalne Jezioro (ryby są) © Skowronek

I znów Skalne Jezioro © Skowronek

Widok z Dobrego Widoku © Skowronek




  • DST 100.04km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:56
  • VAVG 20.28km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Kalorie 1395kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ziółka, Zwierzyńce i Modrzewiowa Góra

Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 23.06.2013 | Komentarze 8

Dziś przypada super-pełnia. Księżyc o 14% większy i 33% jaśniejszy niż zwykle. Warto zerknąć w niebo.
Dziś przypada wigilia św. Jana. Od tego dnia wodne licho śpi i można pływać w miarę bezpiecznie.
A 21 była Noc Kupały, o czym pewno każdy wie. Można było poszukać kwiatu paproci, tyle, że szczęściem jakie daje nie wolno się dzielić. Phi...
Dama mogła też spleść wianek z magicznych ziół by potem przeprowadzić wodowanie tegoż wianka celem złowienia kawalera.
Choć taki wianuszek mógłby sobie spokojnie być w domu i odganiać różne złości. Tak więc muszą być odpowiednie ziółka, na przykład dziurawiec, czyli ziele świętojańskie. Mocy wielkiej - odgania złe duchy. Czemu dziurawcem się zwie? Wystarczy na jego listek spojrzeć pod światło i już wiadomo. To są zbiorniczki z olejkiem.
Co ciekawe, jeśli potraktujemy ziele wodą otrzymamy napar na wątrobę. A jeśli sporządzi się intrakt, podziała na depresję. Tylko nie wolno go stosować z innymi lekami, uczula też skórę na światło.

Ziele Świętojańskie © Skowronek

Po drodze mijamy sporo dziurawca. A oprócz niego bławatki, macierzankę, wiesiołki, rumianki, złocienie, babki, wrotycz, bylicę i tysiąc innych. A wszystkie mocy wielkiej, nie tylko sobótkowej. Weźmy taką skromną babkę - jak się na stopie zrobi pęcherz to wystarczy zrobić okład z umytych, rozgniecionych liści i od razu ulga.
Albo olej z nasion wiesiołka - łykany dłuższy czas fantastycznie łagodzi alergie skórne.
Jadąc pośród zboża rozglądam się za kąkolem. Coraz o niego trudniej bo i niebezpieczny jest. W średniowieczu często zdarzały się zatrucia mąką zanieczyszczoną kąkolem. Dla zwierząt także śmiertelnie niebezpieczny. Wreszcie znalazłam okazy w Zwierzyńcu. Cały trujący - tak więc podziwiamy ale nie tykać.
Kąkol Polny © Skowronek

A skąd się wzięliśmy w Zwierzyńcu? Ano, dziś chcieliśmy odwiedzić rezerwat Cisy Nad Liswartą. Cis objęty jest ochroną już od XV w. bo był dobry na łuki i kusze (wysoce elastyczny) i masowo go wycinano. Poza tym jest trujący jak nie wiem, garść igieł zawiera tyle taksyny (od Taxus) by dorosłego wyprawić na tamten świat. Zatem podziwiamy ale nie tykać. To znaczy chcieliśmy podziwiać bośmy tam dziś nie dotarli, tak więc skierowaliśmy kierownice do Rezerwatu Modrzewiowa Góra w Zwierzyńcu właśnie.
A było to tak: rano burza i ulewa. Zatem wyjazd w południe. Początkowo przez Starą Gorzelnię i Blachownię do Cisia. W Cisiu odwiedziny przy Źródełku św. Huberta. Woda musi być dobra, bo co chwilę rowerem podjeżdża jakiś miejscowy z baniakami 5 L. Rekordzista wiózł ich siedem.
Cisie - Źródełko św. Huberta © Skowronek

Z Cisia podążamy lasem do Herb i jadąc za znakami szlaku niebieskiego rowerowego mamy nadzieję dotrzeć do rezerwatu. Niestety po trzech km wjeżdżamy w błoto, rozlewiska i tym podobne.
Kacapski Most © Skowronek

Limit taplania na ten miesiąc wykorzystano na Podhalu, zatem powrót do Herb. Stąd przez Puszczew, Węglowice, Piłę do Truskolas, na grób taty. Trochę tam posiedzieliśmy a potem w dalszą drogę do Panek (przez Zamłynie i Kawki). W Pankach skręcamy na Zwierzyniec i wjeżdżamy na niebieski szlak pieszy, który ma nas doprowadzić do Rezerwatu Modrzewiowa Góra.
Pomnikowa Lipa koło Klepaczki © Skowronek

Modrzewiowa Góra © Skowronek

W rezerwacie © Skowronek

Szlak przez rezerwat © Skowronek

Wrota rezerwatu od strony Krzepic © Skowronek

W XIV i XVII wieku istniał tu potężny zwierzyniec (m.in. 1600 jeleni) i dlatego miejscowości okalające ten obszar nazwano Zwierzyniec (są trzy).
W rezerwacie Modrzewiowa Góra rosną 100-letnie modrzewie i 200-letnie dęby. Miejsce niesamowite, mroczne i piękne. W każdym razie jestem zachwycona.
Z rezerwatu wyjeżdżamy obok leśniczówki. Dziś są imieniny mamy więc kierunek już na Cze-wę. Przez Zwierzyniec Trzeci, Konieczki do Hutki.
Kłobuck widziany od strony Hutki © Skowronek

A z Hutki do Kłobucka (dziś są dni Kłobucka i impreza na rynku) i przez Kamyk i Białą do Cze-wy. Zajrzeliśmy jeszcze na festyn parafialny.
Trzeba dodać, że cały dzień walczyć trzeba było ze stadami wygłodniałych komarów. W ruch szły plasterki i "szpreje" a mimo to bestie i tak cięły. Wyjątkowo zjadliwe tego roku. A od jutra znów maraton w pracy...




  • DST 58.60km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 33.10km/h
  • Kalorie 720kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rezerwat Zamczysko

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 12.06.2013 | Komentarze 0

Rano do pracy rowerem. I miało to być wszystko bo popołudniu byłyśmy umówione z kumpelą na spacer ale odwołała. A ponieważ pogoda dobra, więc późnym popołudniem udaliśmy się na wycieczkę do Rezerwatu Zamczysko we Wręczycy Małej.
Ochroną objęte są stare dęby (wiek 190-210 lat) porastające wały grodziska z XII-XIII wieku. Można obejrzeć pozostałości dwóch wałów ziemnych, rozdzielonych fosą.
Gród prawdopodobnie stanowił siedzibę łowczego książęcego. Obronność (poza umocnieniami) zapewniała również lokalizacja - w dolinie Czarnej Okszy, otoczony mokradłami.
Natomiast w miejscowości Cisie poszukiwaliśmy schronu bojowego. Tuż przy leśnej drodze ale ukryty, ciężko było.
Trasa: Cze-wa - Stara Gorzelnia - Wydra - Kalej - Lgota - Pierzchno - Grodzisko - Wręczyca Mała - Wręczyca Wielka - Borowe - Węglowice - Puszczew - Jezioro - Cisie - Blachownia - Stara Gorzelnia - Cze-wa.

Ścieżka do rezerwatu © Skowronek

Rezerwat Zamczysko © Skowronek

Fragment ziemnych umocnień © Skowronek

200-letnie dęby © Skowronek

Na jednym z dwóch wałów obronnych © Skowronek

W Rezerwacie Zamczysko © Skowronek

Cisie - schron bojowy © Skowronek




  • DST 136.32km
  • Teren 7.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 20.20km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Kalorie 1907kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szachownica, Węże i dziadziusiowe "wczasy"

Sobota, 4 maja 2013 · dodano: 04.05.2013 | Komentarze 1

Zdjęć nadal dodać nie mogę, strona wciąż u mnie nie działa. Co za pech:(
Dnia dzisiejszego odrobinkę Jury Wieluńskiej oraz coś niecoś po okolicach.
Początki zwyczajne: do Blachowni. A stamtąd do Panek, korzystając z dróg w mniejszych miejscowościach. Po drodze drewniany kościół św, Jacka w Węglowicach. A raczej chyba w Czarnej Wsi. W każdym razie kiedyś, na zaproszeniu, napisali nam "w Węglowicach" i były problemy, co by tę świątynię odnaleźć.
W Pankach krótki postój nad stawem i kierujemy się do Krzepic.
W Krzepicach był niegdyś zamek. Powstał w XIV w. Do XVII w. jakoś się trzymał ale już w XIX niewiele zostało - tylko ziemne obwarowania bastionowe. I tyle przetrwało do dziś, w dodatku na prywatnym terenie. Chcesz się, turysto, zakraść, by owe obwarowania ujrzeć? Nic z tego, wstępu kamera strzeże, usytuowana dokładnie na wprost bramy. Co za niefart...

Krzepice - pozostałości zamku © Skowronek

Fragment drzwi koscioła św. Jakuba w Krzepicach © Skowronek


Oto próba rekonstrukcji krzepickiego zamku.

Kolejnym ciekawym obiektem w Krzepicach są ruiny synagogi, pochodzącej z XIX w.

Ruiny synagogi w Krzepicach © Skowronek

Wnętrze synagogi © Skowronek

Następnie odwiedzamy kościół św. Jakuba. Niegdyś był tu zespół klasztorny Kanoników Regularnych.
Podobno podczas jednej z ostatnich nawałnic została uszkodzona dzwonnica i podczas remontu znaleziono coś cennego. Tylko nie wiadomo dokładnie, co. I czy to tylko plotka czy prawda?...
Krzepice zachowały średniowieczny układ urbanistyczny.

Kolejny etap to Danków i ruiny fortalicjum. Miejsce to już opisywałam. Od ostatniej wizyty minęło pół roku ale nie widzę by rozpoczęto jakiekolwiek prace. Chyba Brama Krzepicka nie doczeka się renowacji.

Próba rekonstrukcji zamku w Dankowie.

Brama Krzepicka © Skowronek

Brama Krzepicka i fragment murów © Skowronek

Fortyfikacje w Dankowie © Skowronek


Teraz Lipie. W miejscowości tej znajduje się dworek, którego początki sięgają XVIII w. Teren prywatny, zatem tylko zdjęcie przez bramę.
Lipie - dwór © Skowronek


Następnie Rezerwat Szachownica, z pewną ciekawą jaskinią. Jest pochodzenia polodowcowego. To znaczy wapienie już były spękane ale wody topniejącego lodowca zrobiły swoje i utworzyły spory system. Była jedna ale w wyniku obrywów wapienia powstało kilka jaskiń (pięć) a wejść jest 12. Gdyby nie prace kamieniołomu byłaby najdłuższa na Jurze, jako, że łączna długość korytarzy wynosi około 2 km, zatem o wiele więcej od Wiernej.
Zimuje tu ponad 1000 nietoperzy.
Przybędziemy tu jeszcze, z dokładnymi mapami jaskiń, dziś pobieżne oglądanie.
Wejście do jednej z jaskiń systemu Szachownica © Skowronek

Korytarz w jednej z jaskiń © Skowronek

Szachownica © Skowronek

Jaskinia jest niestabilna. Na suficie widoczne miejsca oberwania fragmentów skalnych © Skowronek


Wracamy na asfalt i jedziemy do Parzymiech. Znajduje się tam ośrodek, w którym zdarzyło się "wczasować"dziadziusiowi. Ano, takie to były czasy, że bez alkoholu ani rusz.
Miejscowość Napoleon © Skowronek

Makieta pałacu Potockich w Parzymiechach. Wykonana przez pacjentów ośrodka © Skowronek

Planowaliśmy postój w parku otaczającym ośrodek (pałac został zniszczony podczas II w.ś.) ale atmosfera jest tam niezbyt zachęcająca.
Przeto ruszamy dalej, po drodze mijając Rezerwat Stawiska. Jest bardzo zarośnięty, ścieżek nie widzę ale może są.
Czas nas już goni, zatem szybko do Rezerwatu Węże. Podążamy niebieskim szlakiem, początkowo wjechaliśmy na niewłaściwą górę ale wreszcie znaleźliśmy tę z jaskiniami. Jaskiń też nie mogliśmy znaleźć (na mapie są zaznaczone gdzie indziej niż są) ale pomógł pewien sympatyczny rowerzysta. Mówił też, że w Jaskini Za Kratą usunięto drabiny, które niegdyś umożliwiały turystom zwiedzanie.
Natomiast Jaskinię Stalagmitową zamknięto blachami.
Obejrzeliśmy coś niecoś ale na eksplorację jaskiń będzie osobny dzień. O ile będą dostępne bez sprzętu.
Rezerwat ma jakby dwa oblicza. Po jednej stronie wzgórza jasny, ciepły, słoneczny. Po drugiej mroczny, kamienny świat mchu, porostów i bukowych liści. To takie moje odczucie.
Nie jestem pewna, czy opisy jaskiń na zdjęciach są poprawne.
Jaskinia Zanokcica © Skowronek

Wejście do Jaskini Stalagmitowej © Skowronek

Jaskinia Za Kratą © Skowronek

W Rezerwcie Węże © Skowronek


Zjeżdżamy zatem tym mrocznym lasem, by po pewnym czasie dotrzeć do czerwono znakowanego Szlaku Jury Wieluńskiej. Prowadzi brzegami Warty, rozlanej szeroko, meandrującej i opływającej liczne wysepki. Piękne miejsce, to chyba fragment Wielkiego Łuku Warty.

Warta w okolicy Działoszyna © Skowronek

Wyspy na Warcie © Skowronek

To chyba robota bobrów © Skowronek


Niedaleko znajdują się również Granatowe Źródła ale muszą poczekać na kolejną wycieczkę...
Dojeżdżamy do miejscowości Lisowice (kamieniołom) a następnie do Działoszyna. Odwiedzamy zespół pałacowo - parkowy. Pałac pięknie odrestaurowano. Wieść niesie, iż wcześniej był tu zamek ale stare podania, jak dotąd, nie znalazły potwierdzenia w badaniach. Warto porównać wygląd sprzed remontu z obecnym.
Pałac w obecnym kształcie wzniósł (lub raczej wznoszenie nadzorował) kasztelan Andrzej z Kurozwęk Męciński w XVII w.

Kamieniołom w Lisowicach © Skowronek

Pałac w Działoszynie © Skowronek


Z Działoszyna podążamy do Popowa a stamtąd do Mokrej. Odwiedzamy Miejsce Pamięci Narodowej, miejsce bitwy. A wcześniej, przy drodze uwagę zwraca coś nowego - izba pamięci. To znaczy nie było jej, gdy byliśmy tu ostatnio. Dziś zamknięta ale w piątki jest do 20.00, zatem jeszcze odwiedzimy.

Krótki opis bitwy pod Mokrą © Skowronek

Miejsce Pamięci Narodowej w Mokrej © Skowronek

Z Mokrej jedziemy do Kłobucka a następnie przez Kamyk i Białą do Cze-wy.
Do południa było chłodno i pochmurno, nawet odrobinę kropiło ale z biegiem godzin temperatura rosła a późnym popołudniem wyszło słońce.
Czyli nie ma tego złego. Planowaliśmy dziś buszować w okolicy Zawiercia ale z powodu remontu torów, pomiędzy Porajem a Myszkowem, wprowadzono zastępczą komunikację autobusową, więc trzeba było zweryfikować plany. Okazuje się, że tam padało a u nas, kilkadziesiąt km dalej, słoneczko. Ale fart:) Jest nawet takie przysłowie...

Trasa: Cze-wa - Stara Gorzelnia - Konradów - Blachownia - Cisie - Węglowice - Piła I - Zamłynie - Kawki - Panki - Jamki - Krzepice - Danków - Lipie - Rezerwat Szachownica - Napoleon - Parzymiechy - Grabarze - Draby - Młynki - Węże - Rezerwat Węże - Lisowice - Działoszyn - Popów - Mokra - Kłobuck - Kamyk - Biała - Cze-wa.




  • DST 54.09km
  • Czas 02:33
  • VAVG 21.21km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Kalorie 730kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kłobuck

Wtorek, 9 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 4

Rankiem rowerem do pracy, po raz pierwszy od czasów niepamiętnych. Rafał zadbał o trasę i motywację.
A późnym popołudniem wycieczka do Kłobucka. Na początek do Blachowni przez Konradów, następnie do Wręczycy Wielkiej i przejazd przez Wręczycę Małą. W tej ostatniej miejscowości znajdziem grodzisko z wieku XII. Teren zwie się Rezerwat Zamczysko. I przybędziem do owego grodziska, gdy tylko przyroda w owym miejscu ukaże się w wiosennych barwach. Już się doczekać nie mogę.
Następnie drogą powiatową do Kłobucka. Ilość ubytków w asfalcie wprost proporcjonalną jest do natężenia ruchu, zatem radujemy się, iż żywymi z tego wyszliśmy.
Kłobuck już w 1334 r. był miastem. I wstyd przyznać, ale historię jego znam słabo. Lecz zmieni się to po lekturze tego opracowania: "Kartki z historii Kłobucka". I dowiem się skąd mają kapalin w herbie (nie, to nie UFO), od którego nazwę swą wzięli.
W czasach dzisiejszych miasteczko jest nieco senne, lecz rynek stanowi doskonałe miejsce na krótki odpoczynek. Rozlokowane na niewielkich wzgórzach bardzo ładnie prezentuje się od strony miejscowości Hutka.
Wspomnieć należy, iż mieszkańcy gminy Kłobuck uważani są przez mieszkańców Cze-wy za beznadziejnych kierowców. Rejestrację SKL tłumaczy się jako: "Słoneczna Kalifornia" czy "Stłuczka-Kolizja-Laweta". Za to kierowcy częstochowscy są doskonali, podobnie jak nasi, szeroko znani, lekarze.
I jeszcze zasłyszane na kłobuckim rynku: spacerujący starszy pan z pieskiem spotyka sąsiadkę. Chwila rozmowy i fragment:
-podobno w niedzielę ma być 20 stopni!
-no, chyba jak se odkręcę centralne...
Powrót w domu progi przez Kamyk i Białą.

Herb Kłobucka. © Skowronek

Kościół św. Marcina w Kłobucku. © Skowronek

Żeby nie było, jest i Skowronek. © Skowronek