Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Na zachód od Cze-wy

Dystans całkowity:6356.46 km (w terenie 1781.00 km; 28.02%)
Czas w ruchu:215:05
Średnia prędkość:20.46 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Suma podjazdów:15161 m
Suma kalorii:10645 kcal
Liczba aktywności:55
Średnio na aktywność:115.57 km i 5h 48m
Więcej statystyk
  • DST 82.59km
  • Teren 11.00km
  • VMAX 36.10km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem Wołyńskiej Brygady Kawalerii

Niedziela, 19 stycznia 2014 · dodano: 20.01.2014 | Komentarze 4

Na zachód i północ od Częstochowy, w poszukiwaniu Miejsc Pamięci oraz śladów przeszłości. Wraz ze Skowronkami wybrali się Gaweł i Robert . Opis jutro a tymczasem tutaj znajdziesz zdjęcia.

Spotkaliśmy się na, tak zwanych, kwadratach. Czyli w II Alei, przy linii tramwajowej obok sklepu Megasam.
Przybyli: Agnieszka, Bartek, Gaweł, Robert. I my nieco spóźnieni bo zapomniałam polaru i trzeba było wrócić.
Agnieszka i Bartek jadą testować nowy rower a pozostali udają się do dzielnicy Wielki Bór a następnie do Starej Gorzelni.
Potem jedziemy do Kalei a stamtąd w terenie do Grodziska.
W Grodzisku (jak sama nazwa wskazuje) znajdziemy grodzisko, które (wraz z porastającymi je dębami) chronione jest w Rezerwacie Zamczysko. A dęby to nie byle jakie bo ponad 200-letnie.
Gród pochodzi z XII wieku i był siedzibą łowczego książęcego. Chroniły go drewniano-ziemne umocnienia (te ostatnie zachowały się do dziś) oraz samo położenie – w rozlewiskach Czarnej Okszy. Wysokość wałów wynosi (liczona od dna fosy) 9 m.
Potem podążamy sobie do Kłobucka. Mieliśmy jechać bocznymi drogami ale główna jest elegancko rozkopana przez drogowców, mosty zerwane, błota sporo. W sam raz dla nas.
W Kłobucku podziwiamy pałac z przełomu XVIII i XIX wieku. Najpierw należał do pruskich hrabiów von Haugwitz, którzy stworzyli też wspaniały park, sprowadzili nawet sosny amerykańskie (ale żadnej żeśmy nie widzieli), potem do rodziny Lemańskich, następnie do cara Rosji Aleksandra II, potem był szkołą dla leśników, był nawet dyskoteką.
Obecnie należy do firmy opartej na kapitale włoskim i ma tu być ośrodek konferencyjno – szkoleniowy.
Po obejrzeniu pałacu podążamy do Mokrej. Na początek poszukamy stanowiska archeologicznego. Zaznaczone jest przy drodze Mokra - Wilkowiecko ale nic nie ma. Jest tylko wyblakła tablica, wspominająca o tym miejscu, na polu obok punktu skupu złomu.
Zatem próbujemy dostać się do lasu, ścieżek nie ma ale docieramy tam zarośniętą groblą. Na skraju nic. Panowie zostają a ja wchodzę głębiej w las ale niewiele udaje się znaleźć. Zwraca tylko uwagę: niski wał ciągnący się skrajem oraz liczne duże, omszałe skałki i kamienie, wydaje mi się, że w tutejszych lasach rzadko można takie spotkać.
Dziś trzeba już jechać dalej ale ja tu wrócę i znajdę to miejsce.
A jest czego szukać: w 1994 roku w tym właśnie lesie odkryto największe cmentarzysko z czasów kultury przeworskiej, datowane na II w.p.n.e. do V w.n.e. Była też osada, odkryto zręby chat.
Miejsce to było „eksploatowane” już od dawna, przez rabusiów, niestety. Archeolodzy, natomiast kopali tu przez lat dziesięć.
Zachowane eksponaty można zobaczyć w Izbie Pamięci przy szkole w Mokrej. Można tam także obejrzeć pamiątki związane z Bitwą Pod Mokrą. W weekendy izba jest nieczynna, więc można jedynie przykleić się do szyby. Z daleka tacy stojący w rządku, przyklejeni do szyby rowerzyści prezentować się musieli nader zabawnie.
Ale nie myśl sobie, że darujemy Izbie Pamięci. Latem przybędziemy i całą ekspozycję obejrzymy.
Potem udaliśmy się do głównego Miejsca Pamięci by zadumać się nad historią tej bitwy. Długo nie dumamy bo zimno.
Potem odwiedzamy kolejne tablice pamiątkowe i obeliski, miejsce, skąd ostrzeliwał pozycje niemieckie pociąg pancerny „Śmiały” i jeszcze pomnik w Miedznie. A także cmentarz choleryczny z XIX wieku.
Z Miedzna jedziemy do miejscowości Ostrowy a następnie do Mazówek, gdzie znajduje się przydrożny krzyż i kamienny obelisk, upamiętniające bitwę między oddziałem powstańczym a siłami rosyjskimi w 1863 roku.
Stamtąd jedziemy do jeszcze jednej tablicy poświęconej Wołyńskiej Brygadzie Kawalerii, potem leśnym duktem do kolejnego Miejsca Pamięci, gdzie spoczywa pięciu żołnierzy tej formacji.
Potem dotarliśmy do miejscowości Stary Kocin i przez Rybną i Czarny Las wracamy do Częstochowy.
Cały dzień trochę wiało ale deszcz nie padał. W terenie błoto więc trzymaliśmy się głównie asfaltu.
Pierwsza dłuższa wycieczka w okularach z wkładką korekcyjną. W terenie jeszcze dziwnie, może to kwestia cylindrów, lecz ogólnie wrażenia pozytywne.




  • DST 70.50km
  • Teren 35.00km
  • VMAX 32.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cisy nad Liswartą i Bagno w Jeziorze

Sobota, 11 stycznia 2014 · dodano: 19.01.2014 | Komentarze 1

W czeluści lasów herbskich. Wraz z nami wyruszył Tomek. Odwiedziliśmy gajówkę Kierzek, Kacapski Most, Żelazny Most, Cisy nad Liswartą, Bagno w Jeziorze oraz źródło św. Huberta. Cały dzień jeździliśmy sobie wspaniałymi, leśnymi duktami. Opis jutro a tutaj znajdziesz zdjęcia. Udała nam się wycieczka, pogoda jak marzenie i liczne miejsca ciekawe:)

Wyruszamy spod Lidla przy ul. Mickiewicza (w Cze-wie, rzecz jasna), potem obok Jasnej Góry, by dotrzeć do dzielnicy Wielki Bór a następnie do Starej Gorzelni. W dalszym etapie jedziemy przez Konradów i prosto, w las. Lasem i polami do Blachowni, po drodze mijając ruiny fabryczki czy czegoś podobnego.
Z Blachowni leśnym skrótem do Cisia a potem kolejnym leśnym skrótem do Herb.
Na tym ostatnim odcinku poszukiwaliśmy rowów przeciwczołgowych oraz okopów z czasów II wojny światowej. Z mizernym skutkiem, jest coś jakby okopy ale równie dobrze może to być stara przesieka. Może należy zagłębić się dalej w lasy.
Od tej chwili podążamy za wskazówkami pana Andrzeja Siwińskiego, wielkiego znawcy, zapalonego rowerzysty, organizatora wycieczek, autora przewodnika „Przydrożna kronika ziemi częstochowskiej”. Chyba większość z jurajskich rowerzystów ma ten przewodnik i korzysta z niego.
W Herbach wjeżdżamy na znakowany niebiesko szlak rowerowy (Szlak Lubliniecki). Mijamy ładną, drewnianą gajówkę o nazwie „Kierzek”. Opodal znajduje się most kolejowy, zwany Kacapskim Mostem . A zwany tak, gdyż mijana wcześniej gajówka była w czasie zaborów siedzibą posterunku rosyjskiego.
„Most powstał w 1928 r., gdy realizowano tu wielką inwestycję kolejową, nazwaną Magistralą Węglową”.
Nieco dalej dojeżdżamy do jeszcze ciekawszego obiektu kolejowego. „Miejsce to nosi nazwę Żelazny Most, choć dokładniej są tutaj dwa mosty: żelazny i betonowy. Obydwa pozwalają na bezkolizyjne skrzyżowanie torowisk dwóch linii kolejowych. Ponadto most betonowy daje przepust dla duktu leśnego.” A żelazny daje przepust dla leśnego strumyka. Wody dziś mało i panowie decydują się na przejście tym, dość długim i krętym, przepustem na drugą stronę nasypu.
„Linia biegnąc mostem betonowym to pierwsza Magistrala Węglowa powstała już w 1926 r.(...) prowadzi do Kalet, (…) Wieluń do Podzamcza pod Kępnem. Tu łączyła się z (…) koleją prowadzącą nad Bałtyk. W ten sposób można było wywozić węgiel ze Śląska do Gdyni, rezygnując z kosztownego i ciągle utrudnianego tranzytu przez, niemiecki wówczas, Kluczbork.”
W 1928 roku rozpoczęto budowę drugiej Magistrali Węglowej. Jej elementem jest drugi, bardzo wysoki most żelazny. „Potrzeba wykonania tak skomplikowanego węzła kolejowego wynikała prawdopodobnie z warunków terenowych, tzn. nie przeciążenia dwoma torami jednocześnie podmokłego trenu (cieki leśne spływające do Liswarty), przez który trzeba było poprowadzić nasypy kolejowe.”
Potem parę kilometrów leśnymi duktami i dojeżdżamy do rezerwatu Cisy nad Liswartą. Utworzony został w 1957 r. i chroni duże skupiska cisa pospolitego. „Wśród ponad 20 gatunków innych drzew rośnie tu ponad 570 sztuk dorosłych cisów, które już od XV wieku podlegały ochronie.”
Cisowe drewno najlepsze było na łuki, kusze i meble i cisy masowo wycinano. Byłyby wyginęły lecz król Władysław Jagiełło wydał w 1423 r. zarządzenie zakazujące ich wyrębu.
A w naszym rezerwacie rosną cisy, których wiek dochodzi do 200 lat. Wchodzimy na ścieżkę przyrodniczą i miejscami udaje się wypatrzyć jakiegoś cisa. W las się nie zagłębiamy (choć chętnie by człek te stare okazy zobaczył) w końcu to rezerwat, no i teren podmokły, a staplać się nikt ochoty nie ma.
Potem podążamy sobie do miejscowości Łebki, przy kapliczce odpoczywamy a potem jedziemy w stronę rezerwatu Cisy w Łebkach. Obok posesji pewnego rolnika, który akurat stał na drabinie na terenie owej posesji:
„-A WY KAJ???
-Do rezerwatu.
-A to w porządku”
No w końcu nikt nie lubi jak mu się obcy po polu pałętają.
A przy tym polu rośnie cosik dziwnego: coś jakby bambus czy gruba trzcina. W kępach rośnie, plantacja zadbana. Ciekawe, po co to ktoś hoduje?
Do samego rezerwatu nie dotarliśmy – brak ścieżek, teren zarośnięty i dostępu broni też strumień.
Gdy wracamy nasz rolnik wciąż pracuje (z kilkuosobową ekipą), więc Tomek zatrzymuje się i pyta go o tę roślinę. Gospodarz wyjaśnia, że to taka trzcina opałowa. Zbiera się, ją, tnie i prasuje w brykiety i te właśnie brykiety służą jako opał. Ciekawe, zawsze się człek coś nowego dowie.
Potem wracamy na leśne dukty, mijamy kolejny most kolejowy, będący elementem Magistrali Węglowej i docieramy do użytku ekologicznego Bagno w Jeziorze.
Wędkarze przybywają tu łowić szczupaki na pomostach wątpliwej jakości. Obecnie panuje zakaz połowów, więc szczupaki mają spokój. I my przy okazji też.
Miejsce jest niezwykle urokliwe, spokojne, piękne. Rośnie sporo ciekawych okazów roślin a korzenie drzew wyglądają nad powierzchnię trzęsawiska, tworząc fantastyczne kształty. Ze ścieżki strach schodzić a i na samej ścieżce bywają miejsca zdradliwe („Łaaaa! Nalało mi się do butaaa!!!”).
A na koniec jedziemy sobie zobaczyć bunkier w Cisiu (ostatnio stał w wodzie, dziś widać więcej) oraz Źródełko św. Huberta, będące jednym ze źródeł Stradomki.
Miejscowi biorą wodę z tego źródła i zostawiają tam masę śmieci, niestety.
Z Cisia do Blachowni i przez Starą Gorzelnię do Częstochowy. Towarzyszymy jeszcze Siwuchowi w drodze na dworzec i do domu.
I taka to była sobotnia wycieczka. Pogodę mieliśmy wyśmienitą i zwiedziliśmy mnóstwo miejsc o ciekawej historii, jak również cennych przyrodniczo. Warto zagłębić się w głuszy wspaniałych Lasów Herbskich.




  • DST 105.51km
  • Teren 40.00km
  • VMAX 38.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na zachód z Yackiem

Niedziela, 29 grudnia 2013 · dodano: 30.12.2013 | Komentarze 7

Bywają takie dni gdy jedziesz pośród wspaniałych lasów, pośród miejsc ciekawych, z lekkością, bez wysiłku, radośnie podśpiewując sobie pod nosem. Taki to dzień był wczoraj, gdy Yacek zabrał nas na zachód. Nas czyli EdytKę, Kasik, Alka, Gawła, Kamila, Rafała no i mnie. Miejsc ciekawych mnóstwo było a prowadził nas wspaniałymi ścieżkami, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Dziękujemy!
Zdjęcia roześlę w środę, proszę o cierpliwość. Obszerniejszy wpis także w środę.
To było tak: zbiórka 8.15 przy UM w Konopiskach. Docieramy tam asfaltem (wiatr nieco przeszkadza) by spotkać się z Yackiem. Ruszamy i od razu w teren. Na początek oglądamy resztki bunkra.
Resztki bunkra w Konopiskach
Resztki bunkra w Konopiskach © Skowronek
Potem Olszyna i stary klon jawor (Yacek opowiadał, że wieszano na nim powstańców w 1863r.) oraz diabelski kamień (który już kiedyś opisywałam.
Pomnikowy klon jawor w Olszynie
Pomnikowy klon jawor w Olszynie © Skowronek
Potem między stawami, potem pałacyk w Wierzbiu (właścicielem jest Włoch), potem Rusinowice i Piłka (posiłek w klimatycznym barze).
Pałac w Wierzbiu
Pałac w Wierzbiu © Skowronek
Potem było niezwykłe źródełko (o siarkowym zapachu) w pobliżu Bruśka i fragment rezerwatu Jeleniak-Mikuliny.
Źródło w okolicy Bruśka
Źródło w okolicy Bruśka © Skowronek
Ekipa przy źródełku
Ekipa przy źródełku © Skowronek
W pobliżu rezerwatu Jeleniak-Mikuliny
W pobliżu rezerwatu Jeleniak-Mikuliny © Skowronek
Dęby na grobli w pobliżu rezerwatu
Dęby na grobli w pobliżu rezerwatu © Skowronek
Mała Panew
Mała Panew © Skowronek
Potem odwiedziliśmy drewniany kościół św. Trójcy w Koszęcinie i chcieliśmy pałac ale wciąż w remoncie, niestety. Potem była prześliczna ścieżka przyrodnicza.
Szopka w kościele św. Trójcy
Szopka w kościele św. Trójcy © Skowronek
Pomnikowy dąb (ścieżka przyrodnicza w Koszęcinie)
Pomnikowy dąb (ścieżka przyrodnicza w Koszęcinie) © Skowronek
W Mzykach Yacek wskazuje, gdzie należy poszukiwać źródeł Liswarty, potem leśnymi ścieżkami (mniej lub bardziej dzikimi) do Okrąglika.
Jadą, jadą borem, lasem
Jadą, jadą borem, lasem © Skowronek
Tym sposobem dotarliśmy do Starczy a potem opłotkami do Cze-wy.
Przy kościele Mariawitów w Starczy
Przy kościele Mariawitów w Starczy © Skowronek
I tak to było. Większość dnia spędziliśmy jadąc przez cudnej urody lasy, Słowem, fantastyczna wycieczka:)




  • DST 62.67km
  • Teren 15.00km
  • VMAX 40.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Konopisk opłotkami

Sobota, 9 listopada 2013 · dodano: 12.11.2013 | Komentarze 0

Do południa nie padało a popołudniu padało. I nas nieco skropiło, akurat jak żeśmy do Konopisk dotarli. A może nawet nieco bardziej niż nieco.
Opis rasy i zdjęcia będą tylko ostatnio czasu brak:(




  • DST 132.90km
  • Teren 20.00km
  • VMAX 39.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Lublińca

Poniedziałek, 28 października 2013 · dodano: 28.10.2013 | Komentarze 4

Wiało, że łeb urwać chciało... Zamek, trzy pałace i próba odszukania tajemniczego schronu podziemnego...
Dzień urlopu, pogoda dobra, więc można jechać. Jedynie silny wiatr dokucza. Tak silny, że często spycha z drogi. Wieje z południowego-zachodu a my podążamy na zachód, męcząc się przy tym okrutnie. Przez Boronów i Koszęcin do Lublińca. Tam odwiedziny w zamku.
Zamek wzniesiono w XIII wieku z inicjatywy Władysława Opolczyka, co to darł koty z Jagiełłą. Poszło o antypolską politykę Opolczyka.
W wyniku sporu Opolczyk włości utracił a Lubliniec dostał Spytko z Melsztyna, potem władali nim książęta opolscy.
W XIX wieku mieścił szpital psychiatryczny i było tak do lat 70'tych XX wieku.
Potem opustoszały popadał w ruinę. W 1999 roku powołano do życia fundację Zamek Lubliniecki. Wyremontowany mieści obecnie restaurację i hotel.

Zamek Lubliniecki © Skowronek

Potem udaliśmy się do pałacu Kitzingów w Ciasnej. W przewodniku napisali, że mieści Dom Dziecka ale po dotarciu na miejsce zastaliśmy obiekt opustoszały a park zdziczały. Przez furtkę na tyłach dostaliśmy się na teren pałacowy. Zdziczały ale na szczęście nie zdewastowany, ktoś dba o ten pałac.
Pałac w Ciasnej © Skowronek

Potem udaliśmy się do Sierakowa Śląskiego, gdyż na mapie zaznaczono podziemny 3-kondygnacyjny schron. Niestety, nie udaje się go ani znaleźć ani uzyskać bliższych informacji na jego temat.
Gdzieś tu powinien być podziemny schron © Skowronek

W Sierakowie Śląskim jest też pałac. Również należał do von Kitzingów i zbudowany został w XIX wieku.
Teren wokół pałacu jest nie ogrodzony, można obejrzeć z zewnątrz. Ktoś tu mieszka bo przed wejściem są kwiaty a po niewielkim parku spaceruje kilka kur. Dlatego też nie pchamy się tam, skoro ktoś tu mieszka to nie można zakłócać jego spokoju. Zabytek powoli popada w ruinę.
Pałac w Sierakowie Śląskim © Skowronek

Potem pojechaliśmy do Patoki. Pałac znajdziemy obok punktu skupu słomy. Obok jest prywatny budynek mieszkalny, lecz pałacowe bramy są otwarte i turystów nikt nie goni.
Pałac zbudowano w XIX wieku. Należał do von Radolina. Zabytek jest opuszczony lecz nie zniszczony. Elewacja w fazie remontu a park zadbany. Jakby ktoś chciał to jest na sprzedaż.
Pałac w Patoce © Skowronek

Po obejrzeniu pałacu ruszamy dalej. W międzyczasie taka oto przygoda: spod sklepu wyjeżdża nastolatek na skuterze. Bez kasku, rzecz jasna. Myślisz, że spojrzy to-to na drogę zanim ruszy? Nic z tego, łeb pusty.
Przewidując taki obrót sprawy (ma się to doświadczenie, he he...) odbijam zawczasu tak, by mnie nie rozjechał, następnie wracam i jak mu nie ryknę prosto do ucha: "KU...WA!!! OGLĄDAJ SIĘ JAK WYJEŻDŻASZ NA DROGĘ TY... BARANIE JEDEN!!!!". A głos wciąż mam zachrypnięty, więc efekt stosowny był. Młodzieniec nie dyskutował, przeto jedziemy dalej. Uważam, że na skuter powinno być prawo jazdy, tak jak na motocykl. Gówniarze stwarzają tyle zagrożenia na drogach, że powinni im egzamin normalny robić i tyle.
Piękny dąb © Skowronek

Jedna z leśnych ścieżek © Skowronek

Przez Ługi-Radły i Wilczą Górę do miejscowości Kuleje. Tutaj podziwiamy przepiękny, wyczarowany przez wiatr zachód słońca.
Kuleje - zachód słońca © Skowronek

Jeszcze jedno ującie zachodu słońca © Skowronek

Następnie Bór Zapilski, Węglowice, Puszczew, Cisie, Blachownia i już jest Cze-wa.
Mieliśmy jeszcze skoczyć w parę miejsc ale dzień za krótki.




  • DST 61.77km
  • Teren 18.00km
  • VMAX 36.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po okolicy

Środa, 23 października 2013 · dodano: 23.10.2013 | Komentarze 3

Trudno inaczej tę wycieczkę nazwać, gdyż konkretnego celu nie było. Zatem km do pracy plus km wycieczkowe.
Najpierw pojechalim do lecznicy zobaczyć koteczkę. Potem Aleją Brzozową i polami do Ikara. Potem nad Białkę, tak jak kiedyś prowadził Bartek. Chwila wahania i szturm na rzeczkę. Przejazd przezeń wcale taki trudny nie był jak się zdawało. Potem polami, lasem i... Wydawało mi się, że to właściwa ścieżka ale chyba właściwa nie była bośmy wylądowali nie tam gdzie trzeba. To by było na tyle wojaży po bartkowych śladach, jedziemy do Kopca.
Przerwa przy śladach zameczku i potem Kamyk, Kłobuck, potem niebieskim szlakiem do Grodziska, potem polami do Kalei, stamtąd do Starej Gorzelni i już jest Wielkoborska. Rzec trzeba, że nowy asfalt tam położyli.




  • DST 58.40km
  • VMAX 34.30km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blachownia

Środa, 18 września 2013 · dodano: 19.09.2013 | Komentarze 2

Rankiem do pracy, następnie do kotków a późnym popołudniem na wycieczkę. Pojechałyśmy sobie z EdytKą do Blachowni (przez Starą Gorzelnię i Konradów). Posiedziałyśmy nad zbiornikiem, pogadałyśmy sobie. A ponieważ zmrok już blisko więc trza się było zbierać z powrotem. Kawałek główną drogą, potem do Konopisk. A stamtąd (by uniknąć towarzystwa samochodów) skierowałyśmy się na czerwony szlak rowerowy. Dojechałyśmy nim do pętli 21, potem na Busolową i tutaj coś mi się poplątało i trafiłyśmy na Konwaliową. Lecz te okolice zna EdytKa więc bez stresu jedziemy sobie dalej. I tak trafiłyśmy na Artyleryjską i Chopina, gdzie był początek wycieczki. A stąd już blisko do domu.
Bardzo fajnie się dziś jechało i gawędziło:) Od razu samopoczucie lepsze, bo stres ostatnio był spory, zwłaszcza w pracy...




  • DST 55.49km
  • Teren 5.00km
  • VMAX 37.20km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kopiec i Zamczysko

Wtorek, 27 sierpnia 2013 · dodano: 29.08.2013 | Komentarze 2

Popołudniowa wycieczka z EdytKą. Przez Białą do Kopca obejrzeć pozostałości średniowiecznego grodu, następnie przez Kamyk do Kłobucka.
Z Kłobucka szlakiem niebieskim pieszym (opanowanym przez stada gęsi) do Grodziska i wizyta w kolejnym średniowiecznym grodzie (należał do łowczego książęcego). Zmrok już blisko, więc przez Wręczycę Wielką i Kalej do Cze-wy.
Ile razy jadę przez miasto (czyli dwa razy dziennie) obiecuję sobie, że rzucę tym rowerem, koniec, mam dość dzikusów (kierowców, pieszych i rowerzystów), koniec, powtarzam, dość, powrót do piechoty i tak dalej. Ale ilekroć trafi się miła wycieczka to... No jednak dochodzę do wniosku, iż całe to rowerkowanie to jest fajna sprawa.

Kopiec na terenie dawnego grodu © Skowronek

Kopiec - kapliczka w parku © Skowronek

Kopiec - jeden z ziemnych wałów © Skowronek

Kopiec -dawny gród © Skowronek

Na niebieskim szlaku © Skowronek

Rasa szkocka © Skowronek

W Rezerwacie Zamczysko © Skowronek

Zamczysko - jeden z wałów ziemnych © Skowronek

Zamczysko - 200-letnie dęby © Skowronek




  • DST 69.43km
  • Czas 03:18
  • VAVG 21.04km/h
  • VMAX 36.20km/h
  • Kalorie 970kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Truskolasy

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 05.08.2013 | Komentarze 3

Do pracy rowerem a po obiedzie wycieczka. Celu nie wyznaczono. Tak więc na początek do Blachowni przez Starą Gorzelnię. Następnie Cisie, Puszczew, Węglowice. Potem Piła. A skoro Piła to i do Truskolas blisko, zatem tatę odwiedzić można.
Posiedzieliśmy tam trochę i przez Klepaczkę, Długi Kąt i Borowe wróciliśmy z powrotem do Węglowic.
Przy sklepie (przy którym przesiadują liczne osobistości lokalne) przerwa na uzupełnienie bidonów, coś słodkiego i powrót do Cze-wy ponownie przez Cisie i Blachownię.

Kościół św. Jacka w Borze Zapilskim © Skowronek




  • DST 189.27km
  • Czas 08:27
  • VAVG 22.40km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Kalorie 2722kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orbita czyli "Na patelni"

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 29.07.2013 | Komentarze 13

Pierwsza Orbita. Km to suma dojazdów i fragment Orbity. Trasę, w składzie czteroosobowym, pokonano w 40-stopniowym upale (tyle pokazał termometr w Tarnowskich Górach), ratując się Acidolitem, kremem SPF50 oraz polewaniem wodą. Ze względu na słabe przystosowanie do afrykańskiego klimatu trasę skrócono. Mimo, iż podpiekani z góry (słoneczko) i z dołu (od asfaltu) wszyscy cali i zdrowi. Opis "wycieczki" i zdjęcia jutro. Poprawka - z przyczyn technicznych będą w czwartek.
Oto mamy czwartek. Wytężamy pamięć i...
Na Orbitę miałam nie jechać. Ale Rafał coś tam o udziale wspominał oraz zapisał się również Mad, więc właściwie czemu by nie?
Dzięki temu poznaliśmy też głównego organizatora czyli Krzarę.
O całości (450 km) nie ma mowy. No, może gdyby szosę zakupić i sterydów połykać to by szansa była.
Wybrałam więc odcinek 245 km plus dojazdy, to by dało jakieś 260 km. Wiem, słabiutko ale formy brak.
Na start z Włoszczowy zdecydowali się również Kasik oraz mój kuzyn Jacek.
Proponowałam memu partnerowi, żeby sobie pojechał całość Orbity ale odmówił.
Prognozy na niedzielę przerażają - zapowiadają 37 stopni na plusie. No ale spróbujemy.
Tak więc porannym pociągiem dotarliśmy na miejsce i w drogę. Trasa Orbity wiedzie do Szczekocin a następnie przez pagórki do Zawiercia.
Z każdą godziną przypieka mocniej, właściwie nie wiem czy bardziej piekło z góry czy od asfaltu. Po drodze zero cienia.
Pierwszy postój robimy po 60 km, przy źródle Warty w Kromołowie. Wypiliśmy po saszetce Acidolitu (przekazanego na Orbitę dzięki uprzejmości Polpharmy) do tego polewanie wodą, trochę odpoczynku, coś na ząb i jedziemy dalej. Mijamy Siewierz i docieramy do Tarnowskich Gór, gdzie termometr wskazuje 40 stopni.
Organizm coraz gorzej znosi tropikalny upał. Kolejne postoje na nawadniacze i polewanie wodą.
Wreszcie rozsądek wziął górę i zapadła decyzja, że jedziemy na obiad do Brynka i w Tworogu odbijamy na Cze-wę. Najlepiej czuł się Rafał. I znów proponowałam, że my świetnie znamy drogę i niech on sobie jedzie całość. Znów odmowa.
W Brynku długa przerwa (z tęsknotą myślę o pałacu ale zwiedzania dziś nie będzie) a potem Tworóg i kierunek na Koszęcin. Jedzie się znacznie lepiej bo słońce chyli się ku zachodowi i na drogę wreszcie pada cień, co sprawia, że lekkości nabieramy.
Po dotarciu do Cze-wy udajemy się do Altany Żywiec, gdzie dla uczestników przygotowano grilla. Przeniesiono tam również słodki bufet. Prawdę mówiąc miałam nie jechać do Altany bo bardzo bolała mnie głowa ale po drodze wzięłam Metafen i przeszło. W Altanie liczni uczestnicy prowadzą dyskusje, posilając się przy tym.
Bylismy tam krótko, właściwie zamieniając tylko dwa słowa z Madem, Sikorem i Krzarą, po czym udaliśmy się do domu.
I tyle. Pozostaje niedosyt i kolarska opalenizna. Może za rok będzie kolejna próba.

Początek orbitowania © Skowronek

Koń trojański © Skowronek

Ciśniemy do Zawiercia © Skowronek

Źródło Warty © Skowronek

Trzeba wypić środek nawadniający © Skowronek

Trochę wody, Acidolit i gotowe © Skowronek

Obiad w Brynku © Skowronek

W pełnym składzie w Brynku © Skowronek

W drodze do Koszęcina © Skowronek

A po powrocie kolejny Acidolit. Co sobie będziemy żałować? © Skowronek