Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 114352.59 kilometrów w tym 31071.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 581884 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 115.30km
  • Teren 60.00km
  • Czas 08:19
  • VAVG 13.86km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Podjazdy 1564m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Narodowy Krka

Środa, 20 marca 2024 · dodano: 24.03.2024 | Komentarze 2

Park Narodowy Krka utworzono w 1985 roku. Ma powierzchnię ponad 100 km2 i jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w Chorwacji. Rzeka Krka płynie głębokim, długim na ponad 70 km kanionem tworząc wodospady, kaskady, bystrza a wszystko w otoczeniu niesamowitych, wapiennych skał.
Wycieczkę rozpoczynamy dróżką obok ruin bazylik oraz przeprawą przez most (poszło gładko bo pojechaliśmy po części wyłączonej z ruchu, której robotnicy jeszcze nie zdążyli zdemolować) i dojeżdżamy do Šibenika. Potem musimy pokonać długi odcinek ruchliwą drogą ale nawet udało się bez stresu. Dojeżdżamy do miejscowości Lozovac, gdzie znajduje się główne wejście do parku. Rowery musimy zostawić przy wejściu. Nie wolno zjechać na dół (jest droga). Trochę nam to nie w smak ale cóż... Przypinamy mając nadzieję, że będą jak wrócimy. Parking dla rowerów jest obok budki strażniczek parku mam nadzieję, że to wystarczy. Kupujemy bilety (7 euro) i schodzimy na dół (niecały km) można też zjechać darmowym busem ale trochę się zagapiliśmy. Oczywiście oberwało mi się za zbyt długie zastanawianie się i taką stratę czasu (zejście do wodospadów zajęło kilkanaście minut).
Na poniższym zdjęciu pierwsze spojrzenie na rzekę Krka. Uwagę zwraca jedna rzecz: jesteśmy na wysokim płaskowyżu, jadąc górą widać tylko wielki, płaski teren. Zwłaszcza krążąc tam rowerem jest to widoczne. Ani do głowy nie przyjdzie, że gdzieś tam jest taki ogromny, głęboki kanion, jakby rozpadlina. A to dzieło rzeki.


Zwiedzanie odbywa się po drewnianych kładkach. Trasa ma 2 km długości. Mamy szczęście, poziom wody jest bardzo wysoki, tak bardzo że czasem zahaczy o ścieżkę. Wody krystalicznie czystej, turkusowej, przepięknej. Płynie z ogromną prędkością, wrażenie jest niesamowite. Prawdziwy żywioł.
Turystów niewielu, tylko kilka osób. Fantastyczne miejsce.





A oto Skradinski Buk. Najsłynniejszy wodospad Parku. Ma 400 m szerokości i na długości 800 m pokonuje 17 stopni. Kładka prowadzi schodami wzdłuż wodospadu na samą górę gdzie znajduje się kolejny punkt widokowy. Porównywałam ze zdjęciami w internecie i dzięki wysokiemu poziomowi wody wodospad jest teraz dwa razy większy niż zazwyczaj. Ale fart:     


Trasa turystyczna zatacza koło i wychodzimy obok średniowiecznych, kamiennych młynów (można zwiedzać, mieszczą ekspozycję). Następnie korzystając z busa wracamy na parking. Rowery szczęśliwie stoją nienaruszone. Za parkingiem skręcamy w lewo i wjeżdżamy na szlak rowerowy (świetna, szutrowa ścieżka) a potem w miejscowości Konjevrate znowu kawałek główną drogą. Stoi przy niej pomnik wojenny, czołg T-55. Upamiętnia Bitwę Pod Pakovacką 20.09.1991, część Bitwy obronnej o Szibenik, zakończonej zwycięstwem sił Chorwackich. W wielu miejscach widzieliśmy echa niedawnej wojny... Za czołgiem ogrodzony drutami teren i informacja, że to pole niewybuchów, jeszcze nie oczyszczone do końca, więc lepiej tam nie spacerować...

W miejscowości Djelo skręcamy w lewo i praktycznie nie uczęszczaną (choć doskonałej jakości drogą) zjeżdżamy do głębokiego kanionu rzeki Čikola (dopływ Krka) a potem trzeba stamtąd wyjechać długim i dość wymagającym podjazdem. Ale to nic bo droga wśród skalnych ścian jest fantastyczna a na górze czeka wspaniały widok.


A oto nagroda. Widok na kanion rzeki Čikola. Na skalnych ścianach przygotowana jest via ferrata a w poprzek kanionu rozciągnięto liny do zjazdów.

Widać też drogę, którą przyjechaliśmy:

Potem jeszcze kawałek asfaltem a potem szlakiem rowerowym (nawierzchnia okropna, same luźne kamienie i żwir) zjazd do kanionu Krka:


W pobliże wodospadu Roski slap. Kawałek jedziemy wzdłuż rzeki a potem prowadzimy rowery kładką i drewnianymi pomostami. Widoki i tutaj są przecudne a szeroko rozlana rzeka na wyciągnięcie ręki.







Teraz czeka długi i stromy podjazd by wydostać się z kanionu, na szczęście drogą asfaltową a nie po tonach osuwających się kamieni. W planie mamy jeszcze dwa punkty widokowe. W miejscowości Laskovica skręcamy w teren by świetnymi, terenowymi dróżkami dojechać najpierw na pierwszy (Dracevica):

A kawałek dalej na drugi, znacznie lepszy punkt widokowy. Nazywa się chyba Rogovo. Na czwartym zdjęciu widać XV-wieczny klasztor franciszkanów na wyspie Visovac.





Później jeszcze kawałek w terenie a potem bocznymi drogami szutrem i asfaltem przez Rupe, Dubravice, Skradin, Vrulje wracamy do Szibenika i tak jak rano do Srimy.





  • DST 57.50km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:08
  • VAVG 13.91km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Podjazdy 404m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Plaża Vrtiluka

Wtorek, 19 marca 2024 · dodano: 24.03.2024 | Komentarze 2

Luźniejszy dzień celem odciążenia bolącej nogi. Płaska trasa wzdłuż wybrzeża z eksplorowaniem malowniczych zakątków wyspy Murter (pominiętych w sobotę ze względów czasowych) oraz dłuższą przerwą na niezwykle malowniczej plaży Vrtiluka. Kilometrów niedużo ale zdjęć sporo bo dzisiejsze tereny były naprawdę przepiękne. Dodam jeszcze, że wyspa Murter jest zamieszkana od czasów starożytnych. Na całej wyspie znajdują się kamienne kopce starożytnego plemienia Liburnów (Ilirów) a u stóp góry Gradina znajdują się częściowo zatopione ruiny rzymskiego miasta Colentum, zniszczonego prawdopodobnie w wyniku trzęsienia ziemi.
Jechaliśmy sobie niespiesznie podziwiając widoki, zaglądając w uliczki i poszukując pięknych dróżek wzdłuż wybrzeża (znaleźliśmy jeszcze lepsze niż pierwszego dnia). W sumie dobrze nam zrobił taki luźniejszy dzień. Zwłaszcza, że jutro bardzo wymagająca trasa.


Osiołek w miejscowości Tribunj. Osioł jest jednym z symboli Dalmacji. Przeczytałam też, że corocznie odbywa się tutaj wyścig tych zwierząt.

Tribunji. Malownicza promenada tuż nad brzegiem morza. O tej porze roku puściutko, w sam raz na rower:

Widok na Tribunj. Na wierzchołku wzgórza widać kościół św. Mikołaja:

Nasza szutróweczka z Tribunj do Sovlja. Jest tak malownicza, że jeździmy nią kiedy tylko się da:


Potem kawałeczek asfaltem, potem szutrówką stokiem góry Telengrad i lądujemy w Tisno:

Przejeżdżamy most i jesteśmy na wyspie Murter. I tutaj jest piękny, długi odcinek nadmorską promenadą w sosnowym lesie:


Promenada się kończy a my uparcie jedziemy brzegiem morza miejscami walcząc ze żwirem aż wreszcie dojechaliśmy do miejsca gdzie nie było już żadnych ścieżek i trzeba się było wdrapać na szczyt Maca. Całe 59 m n.p.m. A na wierzchołku znów jazda między gajami oliwnymi i winnicami. Wkrótce szutrowa droga się kończy i przechodzi w wąski singiel prowadzący wprost na naszą plażę. Jedyny minus to śmieci po drodze. Pod tym względem w Chorwacji jest niestety jak w Polsce...


Plaża Vrtiluka. Rafał poszedł pływać ale o tej porze roku woda jest bardzo zimna. No i trzeba bardzo uważać na jeżowce. Najlepiej mieć buty do wody. Miejsce jest absolutnie przepiękne, można tam sobie siedzieć godzinami.



Godzinami czyli godzinka na jedzenie, pływanie (tylko Rafał) podziwianie owadów, ptaków i morskich żyjątek i w drogę. Wdrapujemy się z powrotem na górę gdzie czeka przepiękna szutrówka:

Promenadą wracamy do Tisno a potem do kwatery tak samo jak przyjechaliśmy oczywiście podziwiając widoki. Bardzo udany dzień.





  • DST 97.92km
  • Teren 65.00km
  • Czas 06:18
  • VAVG 15.54km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Podjazdy 873m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Przyrody Jezioro Vransko

Poniedziałek, 18 marca 2024 · dodano: 24.03.2024 | Komentarze 2

Celem dzisiejszej wycieczki jest Jezioro Vransko, największe jezioro Chorwacji i rezerwat ornitologiczny. Całość jest chroniona jako Park Przyrody.
Z kwatery jedziemy do Vodic gdzie wjeżdżamy w teren. Jedziemy świetnymi szutrowymi dróżkami. Biegną po wzgórzach, w labiryncie malowniczych, kamiennych murków oddzielających oliwne gaje. Kamienie ułożone są bez zaprawy (suhozid). W niektórych miejscach Chorwacji murki mają po kilka tysięcy lat. Poza oddzielaniem gajów, winnic czy pastwisk pełnią też dodatkowe funkcje: stabilizują zbocza i zapobiegają wymywaniu cennej gleby, której jest tutaj bardzo mało. No i gdzieś trzeba było układać zbierane z pól kamienie.


Dojeżdżamy nad brzeg jeziora. Wspomnę jeszcze, że świat zwierzęcy jest bardzo bogaty widzieliśmy na przykład ważki wielkości wróbli. Poniżej miejsce zwane Jugovir. Gdy wieje silny, południowy wiatr słona woda morska dostaje się w tym miejscu do jeziora. Były tu też chyba termy ale nie jestem pewna czy dobrze doczytałam. W każdym razie są też zabytkowe, kamienne budynki.

Następnie jedziemy do wieży widokowej. Jest też przystań i ławeczki. Oraz kanał łączący jezioro z morzem.

Zjeżdżamy na wybrzeże. Jedziemy przez miejscowości Drage i Pakoštane. Ponownie mamy wspaniałe, malownicze odcinki tuż nad brzegiem morza. Albo nisko nad albo wysoko nad morską taflą. Jest przepięknie:




Urządzamy też przerwę na plaży:

Następną atrakcją jest ścieżka dydaktyczna "Ptaki Jeziora Vrańskiego". Drewniany pomost długości 450 m i dwie czatownie. Rowery prowadzimy.

Teraz dłuższy odcinek asfaltowy wzdłuż północnych brzegów jeziora wprost do miejscowości Vrana i ruin zamku templariuszy z XI w. Wstęp wolny.


Teraz wjeżdżamy na naprawdę fantastyczny odcinek. Szutrowa droga (szlak rowerowy) wspinający się na okoliczne wzgórza, z widokami na jezioro, jest zupełnie jak w górach.



Szlak trawersuje stoki Zverinac i Standarac,  biegnąc wspaniałą, niezwykle widokową drogą. Jest trochę kamieni ale nie przeszkadzają zanadto. Widoki są fenomenalne. Po drodze wieża widokowa.







Wszystko super ale teraz czeka nas bardzo ciężki podjazd by dostać się na drugą stronę wzgórz. Jest bardzo stromy ale nie to jest problemem. Problemem są osuwające się i uciekające spod kół kamienie. Istne piarżysko. Na szczęście całość podjechałam bez problemu choć było niełatwo. Potem jeszcze tylko bardzo kamienisty zjazd (właściwie zsuw bo jest tak jakby ktoś wywrotką zrzucił parę ton kamieni i tak zostawił) do miejscowości Kašic. I tu nastąpił pewien kłopot. Po tym zjeździe w lewej nodze, nad kolanem pojawił się silny ból. Musiałam naciągnąć jakiś mięsień. A tu jeszcze ponad 30 km do kwatery... Na szczęście to już tylko jazda między murkami, jest łatwo i mimo bólu jadę. Na koniec nadeszły deszczowe chmury i trochę zmokliśmy. Dobrze, że były w większości zjazdy to jakoś dojechałam. Mimo końcówki bardzo udany dzień.




  • DST 103.48km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:34
  • VAVG 15.76km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Podjazdy 951m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Primošten

Niedziela, 17 marca 2024 · dodano: 24.03.2024 | Komentarze 2

Drugi dzień wyjazdu. Pogoda dziś jest wymarzona na rower. Słońce, ciepło (ale nie gorąco) i zero wiatru. Celem jest Primošten. Ufortyfikowane średniowieczne miasteczko na wyspie (obecnie jest półwyspem), podobno jedno z ładniejszych w Chorwacji.
Tuż za kwaterą wjeżdżamy w teren i fajnymi dróżkami dojeżdżamy do miejsca Srima - Prižba. To ruiny bliźniaczych (połączonych) bazylik z VI w.



A stąd widać nasz kłopot. Most nad zatoką Šibenik. JEDYNY most nad zatoką, którym biegnie bardzo ruchliwa droga, barierki są niziutkie a most baaardzo wysoko nad wodą... By gdziekolwiek się dostać w tamtym kierunku trzeba go pokonywać. A w Chorwacji nie przewiduje się: A-chodników. B-dróg rowerowych... W dodatku przed mostem są roboty drogowe i długie zwężenie, boję się tam jechać ale cóż zrobić... Tym razem mieliśmy szczęście. Ruszyliśmy na światłach razem z autami, kilka nas minęło ale kolejny pojawił się chorwacki kierowca, który uznał, że bezpiecznie nas przez ten odcinek przeprowadzi. Cały odcinek przejechał za nami blokując innych i ominął dopiero za mostem gdy zrobiło się szeroko. Oczywiście podziękowaliśmy. Miło też, że za nim nikt nie trąbił, co on tam, durny, wyprawia bo podobno to się często zdarza, z tego co mówili koledzy na szosach...

Zaraz za mostem skręcamy w teren i bezpiecznie dojeżdżamy do miasta Šibenik. Po mieście średnio jeździć rowerem ze względu na bardzo duży ruch. Podjeżdżamy do XV-wiecznej twierdzy św. Michała. Zniechęceni ruchem jedziemy prosto do następnej atrakcji.

A następną atrakcją jest promenada wzdłuż kanału św. Antoniego. Ścieżka nad kanałem kojarzy się z płaską i raczej nudną jednak tutaj wspina się na wzgórza i jest bardzo, bardzo malownicza. Można nią jeździć rowerem, jednak jest jedno miejsce z zakazem jazdy, który to odcinek grzecznie przeprowadzamy. Widoki są fantastyczne, sami zobaczcie:

Na zdjęciu poniżej widać fragment naszej ścieżki:

Widok ze ścieżki na Šibenik:


Promenada kończy się przy XVI-wiecznej twierdzy św. Mikołaja wpisanej na listę UNESCO:

Teraz musimy pokonać dłuższy odcinek ruchliwą drogą asfaltową. Innej możliwości nie ma bo są do pokonania dwa mosty. Na szczęście nie jest źle, kierowcy nawet ok. Po drodze zjeżdżamy do Bedem Grebastica, muru obronnego na półwyspie Oštrica, wzniesionego w XV wieku celem obrony przed napadami tureckimi.


Dojeżdżamy do miejscowości Grebaštica, gdzie wjeżdżamy w teren. Początkowo jest bardzo ciężko. Droga jest rozjeżdżona przez ciężki sprzęt usuwający spalone drzewa. Podłoże jest bardzo luźne a nachylenie spore. Męczymy się tak ponad kilometr, wreszcie wdrapaliśmy się na górę (bardziej wpełzliśmy walcząc z osuwającymi się kamieniami, żwirem i ziemią)  potem jest już super a widoki nieziemskie. Dróżka trawersuje wzgórza i jest niezwykle widokowa:



Dojeżdżamy do miejscowości Bilo, gdzie przecinamy drogę i lądujemy na nadmorskiej promenadzie. O tej porze roku jest zupełnie pusto a widoki świetne:

Promenada wiedzie aż do Primošten, celu dzisiejszej wycieczki:

Przerwa na jedzenie i wracamy do Sibenika, gdzie zjeżdżamy na stare miasto i na punkt widokowy:

Do Srimy wracamy tą samą drogą, co rano. Most udało się sprawnie przebyć a reszta to dróżki w terenie. Udany dzień.




  • DST 90.53km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:47
  • VAVG 15.65km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Podjazdy 782m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Murter

Sobota, 16 marca 2024 · dodano: 24.03.2024 | Komentarze 2

Pierwszy dzień wyjazdu do Chorwacji. Jesteśmy na wyjeździe zorganizowanym przez Rowerową Częstochowę. Pozostali uczestnicy jeżdżą na szosach. My wybraliśmy rowery MTB, które zapewnią większą swobodę jeśli chodzi o zwiedzanie. Jak się miało później okazać to był dobry wybór gdyż kultura na chorwackich drogach pozostawia bardzo wiele do życzenia... Natomiast całą okolicę oplata gęsta sieć szutrowych dróżek. Łączą gaje oliwne, wspinają się na okoliczne wzgórza i góry. Są idealne na górala. Trzeba mieć jednak na uwadze, że szutry są bardzo luźne, "płynne" pełne żwiru i ostrych kamieni. Często jest to po prostu gruzowisko. Niszczą opony w ekspresowym tempie, po tym wyjeździe Rafał musi wymienić obie w swoim rowerze.
Pogoda jest idealna na rower. Kilkanaście stopni na plusie i przez cały wyjazd tylko jeden dzień był wietrzny. Noclegi mamy w miejscowości Srima.
Cel na dziś to wyspa Murter. Ze stałym lądem łączy ją most a właściwie mostek (zwodzony) bo od lądu dzieli ją tylko 36 m. Na początek jedziemy bulwarami tuż nad morzem. O tej porze roku są niemal zupełnie puste. W ogóle nadmorskie miasteczka sprawiają wrażenie jakby większość domów było tylko pod wynajem w sezonie. Mnie to oczywiście bardzo odpowiada. Jedziemy przez Vodice i Tribunj gdzie wjeżdżamy na rewelacyjną szutróweczkę biegnącą między wodą a skałami.
  

Następnie kawałeczek asfaltem i wjazd na kolejną świetną dróżkę. Bardzo miło jest jeździć między kamiennymi murkami okalającymi oliwne gaje. Nastepnie wspinamy się na punkt widokowy Gračina. Podjazd jest męczący ale widoki bardzo ładne.



Następnie zjazd do miejscowości Jezera. I objazd całej wyspy Murter trzymając się jak najbliżej wody. Większość trasy to bardzo ładne dróżki, jedynie miejscami jazdę utrudnia gruzowisko. Pamiętajmy jednak, że teren tutaj nie jest płaski i często trzeba się nieźle namęczyć. Przyrodniczo i widokowo jest naprawdę przepięknie. I do tego niemal zupełnie pusto. Tylko pojedyncze osoby. 






Do kwatery wracamy taką samą trasą jak przyjechaliśmy. Jest w porządku bo widokowa a w dodatku odizolowana od aut a po spotkaniu z jednym kretynem wolimy unikać dróg. Pierwszy dzień udany, bardzo tu ładnie. O wiele ładniej niż w Calpe. Na koniec chcieliśmy jeszcze zrobić kółko po lokalnych pagórkach ale nadeszła burza i trzeba było prędko zmykać. Na szczęście zdążyliśmy przed deszczem.




  • DST 76.37km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:27
  • VAVG 17.16km/h
  • VMAX 33.20km/h
  • Podjazdy 396m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czepurka

Niedziela, 10 marca 2024 · dodano: 24.03.2024 | Komentarze 0


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 101.46km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:29
  • VAVG 18.50km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koziegłowy

Sobota, 9 marca 2024 · dodano: 24.03.2024 | Komentarze 0


Kategoria powyżej 100 km


  • DST 70.76km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:52
  • VAVG 18.30km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Podjazdy 590m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siedlec

Czwartek, 7 marca 2024 · dodano: 08.03.2024 | Komentarze 0

Wolny dzień. Pochmurno i zimno ale sucho, można wyjść. Początkowo planowałam krótszą trasę ale na powrocie wpadło dodatkowe kółko przez Przymiłowice i Turów. W Przymiłowicach Dazer II przydał się do odpędzenia psa, który zaatakował szczeniaka goldena (z którym spacerowała młoda dziewczyna. Kompletnie nie wiedziała co robić, stała nieruchomo podczas gdy tamten atakował jej psa. Dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Cokolwiek w rękę: ziemię, piach, gałąź i atakować takiego robiąc mnóstwo hałasu a nie czekać aż pogryzie naszego czworonoga). Akurat nadjechałam, włączyłam Dazer i tamten uciekł. A gdyby nie uciekł jest jeszcze woda w bidonie oraz inne środki.
Na razie wszystko asfaltem, drogami rowerowymi i w sumie trasy bez polotu. Po prostu korzystam z lokalnych rowerówek. Nawet ich trochę jest a robią kolejną od parkingu w Sokolich Górach do Biskupic. Czekam aż będzie można wreszcie wjechać w teren. Na razie wszędzie wycinki i tony błota. Niedługo mało co zostanie z jurajskich lasów. Wszystkie moje ulubione dróżki zostały zniszczone. Przyjdzie znaleźć sobie inne... Wycieczka spoko jedynie lodowaty wiatr niezbyt miły.



Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 33.34km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 18.70km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Podjazdy 231m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Janów

Poniedziałek, 4 marca 2024 · dodano: 08.03.2024 | Komentarze 0

Do pracy na drugą zmianę.




  • DST 100.46km
  • Czas 04:15
  • VAVG 23.64km/h
  • VMAX 57.30km/h
  • Podjazdy 741m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łutowiec

Niedziela, 3 marca 2024 · dodano: 04.03.2024 | Komentarze 0

Pierwsza szosa w tym roku. Ogólnie nie bardzo chciało mi się iść na szosę ale mimo początkowej niechęci później jechało mi się bardzo fajnie. Powoli bo Rafał wciąż ma problemy z kolanem. Ruch dziś był ogromny ale mimo to nikt nas nie zdenerwował, oby tak zawsze. Jednak na Jurę radzę przyjeżdżać w tygodniu. Naprawdę, gdy jeżdżę w dni powszednie (mam często wolne za soboty lub nadgodziny) do południa nawet na drogach jest praktycznie zupełnie pusto.
Dzisiejsza trasa do Żarek przez Turów, Zagórze, Lusławice, Piasek, Śmiertny Dąb, Janów, Złoty Potok, Ludwinów, Moczydło, Łutowiec, Mirów. Powrót Wysoka Lelowska, Przybynów, Choroń, Poraj, Kamienica, Zawodzie, Słowik. Bez zdjęć bo nie chciało mi się zatrzymywać. Fajnie mamy tu na Jurze, drogi równiutkie i wygodne.


Kategoria Powyżej 200 km