Info
Suma podjazdów to 582241 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Maj4 - 0
- 2025, Kwiecień3 - 2
- 2025, Marzec7 - 4
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik5 - 2
- 2024, Wrzesień9 - 0
- 2024, Sierpień9 - 4
- 2024, Lipiec11 - 2
- 2024, Czerwiec17 - 16
- 2024, Maj16 - 9
- 2024, Kwiecień6 - 4
- 2024, Marzec14 - 14
- 2024, Luty7 - 3
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik15 - 0
- 2023, Wrzesień23 - 0
- 2023, Sierpień15 - 25
- 2023, Lipiec14 - 4
- 2023, Czerwiec15 - 11
- 2023, Maj16 - 4
- 2023, Kwiecień19 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń9 - 8
- 2022, Grudzień2 - 4
- 2022, Listopad14 - 3
- 2022, Październik20 - 2
- 2022, Wrzesień12 - 0
- 2022, Sierpień18 - 4
- 2022, Lipiec17 - 8
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj23 - 0
- 2022, Kwiecień19 - 3
- 2022, Marzec16 - 2
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad9 - 2
- 2021, Październik14 - 2
- 2021, Wrzesień19 - 25
- 2021, Sierpień14 - 10
- 2021, Lipiec15 - 12
- 2021, Czerwiec19 - 6
- 2021, Maj20 - 2
- 2021, Kwiecień17 - 10
- 2021, Marzec17 - 6
- 2021, Luty5 - 2
- 2021, Styczeń5 - 2
- 2020, Grudzień12 - 6
- 2020, Listopad16 - 8
- 2020, Październik12 - 11
- 2020, Wrzesień19 - 6
- 2020, Sierpień15 - 5
- 2020, Lipiec14 - 18
- 2020, Czerwiec17 - 6
- 2020, Maj18 - 10
- 2020, Kwiecień16 - 18
- 2020, Marzec12 - 33
- 2020, Luty6 - 12
- 2020, Styczeń6 - 5
- 2019, Grudzień4 - 1
- 2019, Listopad5 - 6
- 2019, Październik5 - 7
- 2019, Wrzesień7 - 3
- 2019, Sierpień9 - 2
- 2019, Lipiec11 - 4
- 2019, Czerwiec8 - 4
- 2019, Maj7 - 6
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec4 - 14
- 2019, Styczeń1 - 2
- 2018, Grudzień2 - 6
- 2018, Listopad5 - 16
- 2018, Październik8 - 4
- 2018, Wrzesień13 - 12
- 2018, Sierpień16 - 32
- 2018, Lipiec5 - 12
- 2018, Czerwiec12 - 13
- 2018, Maj13 - 13
- 2018, Kwiecień12 - 28
- 2018, Marzec3 - 7
- 2018, Luty1 - 2
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik9 - 2
- 2017, Wrzesień12 - 0
- 2017, Sierpień18 - 12
- 2017, Lipiec14 - 5
- 2017, Czerwiec9 - 21
- 2017, Maj16 - 37
- 2017, Kwiecień13 - 18
- 2017, Marzec9 - 19
- 2017, Luty2 - 4
- 2017, Styczeń1 - 4
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 9
- 2016, Październik15 - 8
- 2016, Wrzesień21 - 15
- 2016, Sierpień24 - 26
- 2016, Lipiec15 - 20
- 2016, Czerwiec17 - 17
- 2016, Maj11 - 8
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec5 - 0
- 2016, Luty2 - 2
- 2016, Styczeń3 - 12
- 2015, Grudzień9 - 10
- 2015, Listopad17 - 35
- 2015, Październik6 - 9
- 2015, Wrzesień16 - 18
- 2015, Sierpień23 - 52
- 2015, Lipiec16 - 55
- 2015, Czerwiec17 - 36
- 2015, Maj21 - 50
- 2015, Kwiecień19 - 29
- 2015, Marzec12 - 38
- 2015, Luty4 - 13
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień10 - 29
- 2014, Listopad10 - 33
- 2014, Październik14 - 40
- 2014, Wrzesień19 - 63
- 2014, Sierpień18 - 68
- 2014, Lipiec16 - 51
- 2014, Czerwiec16 - 78
- 2014, Maj21 - 52
- 2014, Kwiecień11 - 24
- 2014, Marzec13 - 43
- 2014, Luty10 - 21
- 2014, Styczeń9 - 31
- 2013, Grudzień15 - 41
- 2013, Listopad14 - 29
- 2013, Październik11 - 28
- 2013, Wrzesień19 - 82
- 2013, Sierpień22 - 55
- 2013, Lipiec15 - 60
- 2013, Czerwiec23 - 81
- 2013, Maj24 - 63
- 2013, Kwiecień24 - 77
- 2013, Marzec5 - 42
- 2013, Luty10 - 41
- 2013, Styczeń7 - 23
- 2012, Grudzień20 - 39
- 2012, Listopad22 - 81
- 2012, Październik21 - 67
- 2012, Wrzesień22 - 37
- 2012, Sierpień24 - 37
- 2012, Lipiec18 - 17
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj15 - 11
- 2012, Kwiecień9 - 0
- 2012, Marzec6 - 0
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 2
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 9
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- 2010, Sierpień2 - 0
- 2010, Lipiec5 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 0
Wyprawa
Dystans całkowity: | 25110.11 km (w terenie 6276.04 km; 24.99%) |
Czas w ruchu: | 1146:31 |
Średnia prędkość: | 17.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.70 km/h |
Suma podjazdów: | 194144 m |
Suma kalorii: | 17830 kcal |
Liczba aktywności: | 307 |
Średnio na aktywność: | 81.79 km i 4h 52m |
Więcej statystyk |
- DST 48.78km
- Czas 02:36
- VAVG 18.76km/h
- VMAX 41.00km/h
- Podjazdy 388m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Raków - Kielce
Wtorek, 21 września 2021 · dodano: 21.09.2021 | Komentarze 2
Pierwszy dzień bez deszczu... Jedziemy prosto do Kielc. Także bardzo fajny odcinek. Tylko dokucza silny wiatr prosto w paszczę. Po tylu dniach deszczu na zimno nie zwraca się już uwagi. Bez zdjęć bo spieszyliśmy się na pociąg. Udało się zdążyć na wcześniejszy o 11:50. I do domu...
- DST 109.55km
- Czas 06:15
- VAVG 17.53km/h
- VMAX 47.00km/h
- Podjazdy 802m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Obojna - Raków
Poniedziałek, 20 września 2021 · dodano: 21.09.2021 | Komentarze 3
Miało nie padać a oczywiście pada. Cały dzień mży słabiej lub mocniej ale niemal cały czas... Nareszcie świętokrzyskie... Przyznam, że przejeżdżając wczoraj obok dworca w Stalowej Woli miałam ochotę sprawdzić pociągi do domu... Ale w świętokrzyskim będzie lepiej, prawda? I jest lepiej. Po pierwsze oznakowanie zrobione z głową. Po drugie drogi naprawdę spokojne a kierowcy ostrożniejsi. Dojeżdżamy do Sandomierza. Przyznam, że trochę obawiałam się przejazdu przez miasto leżące na styku dwóch dróg krajowych i dwóch wojewódzkich ale niepotrzebnie. Wszędzie są drogi rowerowe, nawet na moście nad Wisłą szeroka rowerówka i chodnik. Sandomierz zwiedzaliśmy dokładnie kilka lat temu ale oczywiście podjeżdżamy na rynek, tutaj jest prześlicznie. Sam szlak biegnie dołem. Przerwa na zapiekanki i w drogę. Teraz piękny, długi odcinek między sadami. Wąska nitka asfaltu całymi kilometrami wije się między drzewkami jabłoni. O tej porze roku jest bardzo kolorowo. Pusto, mijają nas może ze dwa auta. I tak powinno być. Później jest świetny, bardzo konkretny podjazd o ile dobrze pamiętam w okolicy miejscowości Konary. Podjeżdżamy w lessowym wąwozie, jest jak w górach. Później także są różne podjazdy, w końcu to Wyżyna Sandomierska, ale już łagodniejsze.
Jeszcze parę kilometrów i mijamy zamek Krzyżtopór. Nie zwiedzam bo znowu mocniej pada (ale byłam tam już dwa razy). Iwaniska, Marianów, Niedźwiedź i wreszcie Raków. Zakupy (na rynku są trzy sklepy) i do kwatery, mamy w "Przy Źródełku" w Pągowcu leżącym tuż obok Rakowa, dosłownie przez most.
Na tym odcinku nie czepiam się, że brakuje dróg rowerowych bo w większości ruch jest rzeczywiście mały, rowerówki gdzie powinny być tam są a drogi, którymi poprowadzono szlak bardzo fajne.
Wisła w Sandomierzu:
Sandomierz. Zamek, ratusz, Brama Opatowska:
Między sadami:
Zamek Krzyżtopór:
Raków:
- DST 108.01km
- Czas 05:58
- VAVG 18.10km/h
- VMAX 40.00km/h
- Podjazdy 343m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Głuchów - Obojna
Niedziela, 19 września 2021 · dodano: 21.09.2021 | Komentarze 4
Trzeci dzień jazdy w deszczu... Odcinek płaski i raczej nudny.
Jedynie w okolicach Leżajska piękne lasy, szczególnie modrzewiowa aleja
wiodąca do drewnianego pałacyku w Julinie. W Leżajsku warto zobaczyć
klasztor bernardynów niestety jest tuż przed mszą i pędzą tam tłumy
ludzi. Do tego znowu pada więc odpuszczamy i jedziemy dalej. Właściwie
bez zatrzymywania Nowa Sarzyna, Rudnik Nad Sanem, Ulanów i Pysznica,
Stalowa Wola i wreszcie Obojna, gdzie mamy nocleg ("Madejówka", także
fajna kwatera).
Po trzech dniach jazdy GV mam już swoją opinię na temat tej inwestycji, kosztującej 274 miliony zł. Nie wiem na co to poszło ale na pewno nie na infrastrukturę rowerową. Może inne odcinki są lepsze ale tutaj nie bardzo... Autor jednego z blogów napisał, że dla niego istotą takiego szlaku powinno być odizolowanie rowerzystów. I z tym zdaniem się zgadzam. Na R10 90% trasy rowerzysta jest oddzielony od innych użytkowników (w sposób bardziej lub mniej udany). Tymczasem tutaj dróg rowerowych nie ma, jedynie śmiesznie krótkie odcinki. Za to cały czas jeździsz między samochodami. Niektóre drogi są bardzo ruchliwe. A kierowcy różni. No dobrze, pod koniec dnia był długi odcinek DDR wzdłuż drogi wojewódzkiej 858 i tak powinno być wszędzie.
Tej do Stalowej Woli nie liczę bo szlak tamtędy nie biegnie. Są także fajne odcinki ale ogólnie jesteśmy umęczeni. Może po prostu mam za duże oczekiwania ale spodziewałam się czegoś specjalnie dla rowerzystów, całych kilometrów dróg rowerowych lub wydzielonych pasów...
Na wszystkich MOR ta sama tablica, z tym samym tekstem, jak dla imbecyli. Powinny być tablice opisujące dany teren. W ogóle MOR powinno być mniej a fundusze przeznaczone na drogi rowerowe. I tak przerwy robi się na ogół przy sklepach. Oznakowanie w podkarpackim także pozostawia wiele do życzenia (w świętokrzyskim jest dobre). Bo nawigacja i telefony schowane (przypominam, że pada) a na wielu skrzyżowaniach brakuje znaków. Musimy często się zatrzymywać i sprawdzać. Za to za dużo słupków. Na jednym można powiesić kilka tabliczek a nie w jednym miejscu po dwa słupki na oznaczenie MOR, dwa na znak i kolejny na tablicę z kilometrażem. To już obniżyłoby koszty. A najbardziej mnie wkurzył nowiutki asfalcik dla aut a obok niego tablica o funduszach pozyskanych na budowę trasy rowerowej... Może w innych rejonach jest inaczej...
- DST 85.46km
- Teren 15.00km
- Czas 04:56
- VAVG 17.32km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dąbrówka Starzeńska - Głuchów
Sobota, 18 września 2021 · dodano: 21.09.2021 | Komentarze 5
Drugiego dnia już nie leje ale jednak pada. No nic, trzeba jechać. Zobaczyć jeszcze zamek w Dąbrówce i kierunek Dynów. Całkiem ładne miasto, położone na wzgórzu. Zakupy i jedziemy dalej, podążamy Green Velo do Rzeszowa. Fajny odcinek wzdłuż rzeki i potem skręt na starówkę. Objechaliśmy rynek, potem Zamek Lubomirskich. W jednej z uliczek obok zamku (Aleja Pod Kasztanami) są piękne, secesyjne wille o baśniowej architekturze, kawałek dalej jest odnowiony letni pałac Lubomirskich. Niestety mało zwiedzania. Z miasta wyjeżdżamy wygodną drogą rowerową i przez miejscowości Krasne i Strażów dojeżdżamy do Łańcuta. Muzeum do 18:00 ale ostatnie wejście 16:50 a jest 16:54... Szkoda, że nie sprawdziłam wcześniej i niestety nie zobaczyłam słynnej wozowni... Ale można wejść na teren parku. Prowadząc rowery obeszliśmy pałac dookoła (jest zakaz wjazdu rowerów ale do prowadzących straż parkowa nie miała uwag).
Noclegi mamy dwa km dalej, w Głuchowie (agroturystyka U Agaty, można śmiało polecić) ale po zostawieniu bagaży musimy jeszcze wrócić do Łańcuta bo tylko tam jest o tej porze otwarty sklep.
Zamek w Dąbrówce Starzeńskiej:
Okolice Dynowa:
Rzeszów:
Łańcut:
- DST 70.96km
- Czas 04:10
- VAVG 17.03km/h
- VMAX 45.00km/h
- Podjazdy 746m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Przemyśl - Dąbrówka Starzeńska
Piątek, 17 września 2021 · dodano: 18.09.2021 | Komentarze 1
Siedzę właśnie na MOR i leje. Mogę więc spokojnie opisać pierwszy dzień wycieczki... Dojechaliśmy do Przemyśla. No to w zaczynamy wyprawę. Leje więc zwiedzanie miasta zostawiamy na następną wizytę. Z tego, co czytałam na blogach u znajomych rowerzystów warto.
Przy rzece łapiemy szlak Green Velo i w drogę. Odtąd całe 70 km jedziemy w ulewie. Do tego mocno wieje w paszczę zacinając deszczem. Tak to chyba jeszcze nigdy nie jechaliśmy...
Podobno to najtrudniejszy odcinek GV ze względu na podjazdy, owszem, niektóre ścianki niczego sobie, ale wszystko do podjechania. Do tego drogi są świetnej jakości. Był też jeden fajny moment gdy luźno biegające konie postanowiły nam towarzyszyć kawałek. I tak my jedziemy drogą a kilka dużych bestii biegnie sobie dłuższy czas równolegle z nami. W sumie szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia.
Z tego co widzę tereny są bardzo ładne, liczne zalesione góry, malownicze mostki nad Sanem i sam San. Szkoda, że pogoda do bani i niewiele skorzystaliśmy. Na koniec, gdy dotarliśmy do Dąbrówki, gospodyni wyjechała nam autem na spotkanie, dostaliśmy do dyspozycji cały domek z takim prawdziwym piecem jak u Babci, napalone, cieplutko, miło. I jeszcze gospodyni dała jajka na kolację. Super.
- DST 68.96km
- Teren 15.00km
- Czas 03:51
- VAVG 17.91km/h
- VMAX 42.10km/h
- Podjazdy 265m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Swarzewo - Gdańsk
Środa, 8 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 1
Ostatni dzień wyprawy. Po pysznym śniadaniu jedziemy szlakiem R10 wzdłuż brzegów Zatoki Puckiej. W większości jest to droga szutrowa, tylko jeden, krótki odcinek bardziej wymagającego terenu. Mijamy zrekonstruowaną osadę łowców fok z epoki kamiennej w Rzucewie (wygląda ciekawie, niestety nie zwiedzamy, musimy się spieszyć, 14:48 mamy pociąg z Gdańska). Dojeżdżamy do Pucka, gdzie drogę dla rowerów poprowadzono wzdłuż morza, bardzo tam ładnie. Jest też odcinek po płytach przez rezerwat Beka (ale nawet nie uciążliwy). Sprawnie dojeżdżamy do Gdyni. Tam ekipa się rozdziela. Marcin jedzie w terenie. Rafał i ja objeżdżamy przez miasto. Początkowo jest trudno bo roboty drogowe, chodnika brak i musimy jechać kawałek ruchliwą drogą (ale bardzo szeroką, nawet ciężarówki mijają nas bez problemu). Po jakimś kilometrze pojawia się droga rowerowa i odtąd całe miasto przejeżdżamy wygodnymi rowerówkami, bardzo sprawnie, większość jest nowa. Dojeżdżamy do Sopotu, gdzie na styku Gdyni i Sopotu wjeżdżamy na drogę rowerową biegnącą wzdłuż morza i jedziemy nią do samego Gdańska. Początkowo trochę źle pojechaliśmy bo do twierdzy Wisłoujście i potem trzeba było jechać 10 km by dostać się na stare miasto ale udało się. Przy Bramie Żuraw spotkaliśmy Marcina i razem jedziemy na dworzec, który jest niedaleko. Zapakować się do pociągu (ten IC jest taki jak trzeba, znaczy lepszej klasy niż poprzedni, 7 godzin podróży szybko mija) i do domu.
Puck:
Puck:
Szlak w okolicy Rzucewa:
I tu także szlak:
Sopot:
Sopot:
Twierdza Wisłoujście:'
Kanał portowy:
Stocznia Gdańska:
Brama Żuraw (foto Marcin):
Nad Motławą:
Z Neptunem (foto Marcin):
Stare Miasto (foto Marcin):
- DST 150.90km
- Teren 20.00km
- Czas 07:20
- VAVG 20.58km/h
- VMAX 33.50km/h
- Podjazdy 245m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Łeba - Hel - Swarzewo
Wtorek, 7 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 0
Rankiem opuszczamy Łebę (nasi znajomi wolą zostać i odpocząć) i zaczynamy kolejny dzień wyprawy. Mamy dojechać na Hel a stamtąd pociągiem na nocleg do Swarzewa. Tuż za Łebą Rafał i ja źle pojechaliśmy i rozdzieliliśmy się z Marcinem. Po pewnym czasie wracamy na szlak, który nadal jest tu dość trudny. To znaczy byłby łatwy i przyjemny jadąc na dobrym rowerze i bez bagażu. Singiel między drzewami, piachy, korzenie, wertepy. Po paru km dojeżdżamy do szerokiej drogi szutrowej. I zamiast nią jechać (jak radziła jedna kobitka) to my szlakiem czerwonym pieszym. A szlakiem był mega wpych do latarni Stilo. Skąd tu takie górki??? Pamiętajcie: jechać szutrówką, potem na węższą drogę w prawo i wygodnie (choć łatwo nie będzie) podjeżdżacie pod samą latarnię. Zjechaliśmy później tamtędy. Do latarni wchodzę ja. W tym czasie Rafał dzwoni do Marcina, który znalazł piękną plażę i radzi tam przyjechać. Rzeczywiście plaża śliczna, pusta, nie wieje, morze czyściutkie, spokojne, warto wejść do wody.
Po plażowaniu zbieramy się w dalszą trasę. Ale jest tutaj tak cudnie, że żal odjeżdżać... Cała ekipa zgodnie postanawia pojechać wzdłuż brzegu. Ludzi nie ma, nie będziemy przeszkadzać. Jedziemy tak dwa kolejne wejścia na plażę. Opuszczamy ją dopiero gdy robi się tłoczniej. Nie wiem czy to zabronione czy nie, zakazu nie ma. A jest to bardzo fajne. Jedziemy oczywiście powoli, podziwiając widoki i nikomu nie wadząc.
Wracamy na szlak. Biegnie szutrową drogą leśną, później mamy już DDR-ki. Dojechaliśmy na północny kraniec Polski, do latarni morskiej Rozewie. Jednak na miejscu doczytałam, że właściwy punkt znajduje się w Jastrzębiej Górze i go minęliśmy. Chłopcy nie chcą wracać 3 km więc jedziemy dalej. A sama latarnia zamknięta, przerwa obiadowa, niestety.
Dojeżdżamy do Władysławowa gdzie i my mamy przerwę obiadową. "U Kojota", też spoko.
Wjeżdżamy na Półwysep Helski. Jest droga rowerowa ale okropnie niewygodna, z krzywej, zapadniętej kostki. Tak jest aż do Jastarni. Potem nawierzchnia się poprawia a ostatni odcinek jest bardzo dobry, szutrowa ścieżka między drzewami. Ładny jest też odcinek wzdłuż brzegów Zatoki Puckiej. Sama zatoka jest bardzo płytka, licznie trenują tam miłośnicy windsurfingu. Jak który wpadnie do wody to wystarczy, że na nogi stanie, nawet bardzo daleko od brzegu wody jedynie po kolana.
Dojechaliśmy na Hel. Nie pamiętam jak to było ale się rozdzieliliśmy z Marcinem. Rafał i ja jedziemy na plażę. Ostatnia na tym wyjeździe kąpiel w morzu (ale tutaj niestety nie jest tak ładnie jak wcześniej, raczej niezbyt czysto, na urlop lepiej wybrać się w bardziej zachodnie rejony wybrzeża). Szybko zbieramy się na dworzec, gdzie czeka już Marcin. I klops. Okazało się, że pociąg jest nabity a rowerzystów więcej nie zabiorą, chyba, że ktoś ma bilet. Bo oprócz nas jest wielu innych... Pamiętajcie: nad morzem nawet na regionalne połączenia trzeba bilety wykupić z dużym wyprzedzeniem. Nie sądziłam, że we wrześniu będą takie tłumy...
I co zrobić??? Musimy 40 km zasuwać rowerami do Swarzewa... Jest już ciemno, dojeżdżamy na 21:00... Za to kwatera super, właściciel także świetny, najlepsza kwatera na tym wyjeździe. "Zajazd Kaszub" 60 zł za osobę ze śniadaniem! A śniadanie wypasione.
Szlak tuż za Łebą wygląda tak:
Latarnia morska Stilo. Wewnątrz jest drewniana, bardzo piękna:
Widok z latarni Stilo:
Cudowna plaża, cudowna woda. Jak tu przejechać obojętnie?:
Nowiutka DDR przed Jastrzębią Górą:
Latarnia morska Rozewie:
Zatoka Pucka:
Początkowy odcinek DDR na Półwyspie Helskim:
Potem jest już lepiej:
Odcinek tuż przed Helem. Niestety na miejscu szybko, szybko i nie mam żadnego zdjęcia.
- DST 125.09km
- Teren 60.00km
- Czas 07:26
- VAVG 16.83km/h
- VMAX 38.50km/h
- Podjazdy 373m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Darłówko - Łeba
Poniedziałek, 6 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 0
Przed nami najtrudniejszy dzień. Przynajmniej tak wynika z przeczytanych wcześniej blogów. Opuszczamy zachodniopomorskie i wjeżdżamy do województwa pomorskiego. Z Darłówka jedziemy drogą po płytach (ale są tak dobrze ułożone, że w ogóle się tego nie czuje) między morzem a Jeziorem Kopań. Wiele osób pisze, że to najpiękniejszy odcinek szlaku. Krajobraz jest rzeczywiście niesamowity, dziki. Dojeżdżamy do miejscowości Jarosławiec. Jest latarnia morska ale niestety we wrześniu otwarta dopiero 15:00-17:00.
Kolejnym miastem na trasie jest Ustka. Udało się nam przejść przez kładkę dosłownie dwie minuty zanim została złożona (przesuwa się na brzeg by otworzyć wejście do portu). Ale fart. Ponowne otwarcie kładki za 45 minut...
W Ustce także jest latarnia morska, otwarta, można wejść. Potem (tak jak radził jeden rowerzysta) zamiast szlakiem pojechaliśmy DDR-ką przez park i wzdłuż brzegu, jest tam wieża widokowa a na końcu (trzeba pokonać trochę piachu) super widok na klify. Potem wracamy do asfaltu i na szlak. Dojeżdżamy do miejscowości Rowy. Pora na obiad. "U Mieszka", także polecam.
Przekraczamy bramy Słowińskiego Parku Narodowego. Po zakupie biletu, za cenę 7 zł, można wjechać na najgorszy odcinek całego wybrzeża. Początkowo szlak biegnie wygodną leśną drogą. Już wczoraj dwa razy mijaliśmy rowerową parę, dziś znów ich spotykamy, zaczynamy gadać, okazuje się, że też są z Cze-wy. Nie zamawiają noclegów, szukają po dotarciu na miejsce, polecamy im więc swój. I dobrze, bo (jak się wkrótce miało okazać) każda z ekip dotarła do Łeby naprawdę późno... Z R10 odbijamy w okolicy Czołpina. Tamci pojechali dalej szlakiem. Półtora kilometra tłuczemy się po piachu by zobaczyć zatopiony las. Niestety to nie tu powinniśmy byli zjechać... Czas goni, nie ma go już na kolejną próbę. Omal nie zgubiłam swojej kurtki, cudem tobołek z kurtką wewnątrz zawisł na błotniku i zaczął hałasować. Może to tylko kurtka ale była droga i jest rewelacyjna... Ja zwracam uwagę czy komuś coś nie spada z bagażu, inni jakoś nie... Jestem zmęczona, zła i rezygnuję z latarni morskiej. Ból dłoni i rąk robi się nieznośny. Dokucza mi od samego początku wyprawy ale z każdym dniem jest trudniej. Środki przeciwbólowe nie pomagają.
Drogą asfaltową dojeżdżamy do miejscowości Kluki a potem są słynne błota. To, co o nich mówią to prawda. Jakieś nieporozumienie. Zamiast zrobić jedną długą kładkę park narodowy zrobił jakieś króciótkie pseudokładki z bardzo stromym najazdem i zjazdem, zresztą większość ludzi i tak to objeżdża, wyboje są nieznośne. Gdzie tu sens? Lepiej żeby rowerzyści rozjeżdżali im teren? Prowadzę rower bo (jak już ostatnio pisałam) z koleinami i błotem sobie nie radzę. Dobrze, że to nie bardzo długi odcinek a komary dziwnie wyrozumiałe, żaden mnie nie ugryzł, choć zwykle jestem ich ulubionym celem. Widocznie postanowiły bardziej nie dobijać... Po błotach jedziemy jakieś 10 km po nierównych, okropnych płytach (tutaj jesteśmy poza R10). Łeba już blisko. Ale to nie koniec "atrakcji". Jeszcze 15 km piachów. Gdybym była na nowym góralu i gdyby ręce nie bolały byłabym tym odcinkiem zachwycona. Jednak teraz irytuje. O prowadzeniu nie ma mowy, co to to nie, wszystko w siodle, można to spokojnie przejechać. Jednak z bagażem i na starym rowerze jest to dość upierdliwe. No nic, pokonane. Tuż przed samym miastem jest kolejny odcinek terenowy (droga szutrowa), już nie pamiętam czy tam biegnie R10 czy nie. Marcin nim jedzie. My zaś objeżdżamy to asfaltem (do Łeby wzdłuż drogi też biegnie DDR). Zakupy w Biedronce i ulicę dalej jest nocleg. Kwatera "Boja", którą także mogę spokojnie polecić. Jest 20:00. Nasi znajomi przybyli godzinę po nas, co daje pewne wyobrażenie o tym odcinku trasy. W skrócie dróg rowerowych mało, dużo terenu i nierównych, betonowych płyt.
Latarnia morska w Darłówku:
Fajny odcinek tuż po wyjeździe z Darłówka (foto: Marcin)
Były też takie odcinki (foto Marcin):
Kładka w porcie w Ustce:
Widok z latarni morskiej w Ustce (na pierwszym zdjęciu, po lewej widać złożoną kładkę):
Klify tuż za Ustką:
Tu miał być zatopiony las...:
Kluki:
- DST 119.70km
- Teren 40.00km
- Czas 06:18
- VAVG 19.00km/h
- VMAX 34.60km/h
- Podjazdy 306m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Niechorze - Darłówko
Niedziela, 5 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 3
Pobudka, śniadanko (zakupy zrobiliśmy wczoraj), herbatka i w drogę. Początkowo długi odcinek jedziemy wygodną drogą szutrową do samego Mrzeżyna. U ujścia rzeki Regi uwagę zwraca malowniczy port. Grzech ominąć... Zjeżdżamy więc do portu i na plażę. Jest tam naprawdę pięknie. Chłopcy idą pływać, ja jeszcze nie mam odwagi. Wieje bardzo zimny wiatr. W ogóle pierwsze dwa dni mieliśmy cały czas pod wiatr. A wiało tęgo... Próbuję za to trochę jazdy brzegiem, to wcale nie jest trudne.
Następnie przez Dźwirzyno do Kołobrzegu. Różnie o nim mówią ale mnie się Kołobrzeg bardzo spodobał, nawet duża ilość ludzi nie przeszkadza. Odwiedziliśmy latarnię morską a następnie (jedną z licznych DDR ) podążamy dalej. Właściwie większość trasy podążamy drogami dla rowerów. Zwykle bitumiczne są wygodne, często bardzo szerokie. Chyba większość zachodniopomorskiego przejechaliśmy drogami dla rowerów. To jest tam naprawdę fajne. Do tego często są tak poprowadzone by bez problemu dojechać do atrakcyjnych miejsc.
Następnym etapem na trasie jest Ustronie Morskie i obiad w "Na Bogato". Pycha, miło i niedrogo, tuż obok szlaku, polecam. Po obiedzie podążamy do latarni morskiej w Gąskach. Kolejne miejscowość na trasie to Sarbinowo, Mielno, Łazy. Potem szlak ucieka od morza, objeżdżamy jezioro Bukowo. Tutaj też są DDR, jak taka gdy auta jadą po betonowych płytach a rowery mają obok asfaltowy dywanik. Szok... O zmroku dojeżdżamy do Darłówka. Zakupy na kolację i śniadanie i do kwatery. Nocleg "Siódemka". Miło, niedrogo, czyściutko, rowerzyści mile widziani.
Oto jeden z początkowych odcinków. W zachodniopomorskim sieć dróg rowerowych jest doprawdy imponująca, są nawet tam gdzie niekoniecznie są wymagane jak poniżej, zrobiona tylko dla wygody rowerzystów, jak miło:
Mrzeżyno (fota 2 i 3 od Marcina). Sami zobaczcie jak tam ładnie:
Kołobrzeg. Wszystkie foty z wyjazdu bez retuszu, naprawdę były takie kolory:
Latarnia morska w Gąskach:
A tutaj drogi dla rowerów, mniej więcej tak to wygląda. Poniżej od Marcina foto tej drogi, gdzie auta mają płyty a rowery asfalt:
- DST 76.45km
- Teren 30.00km
- Czas 04:37
- VAVG 16.56km/h
- VMAX 43.00km/h
- Podjazdy 309m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Świnoujście - Niechorze
Sobota, 4 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 2
Po 11 godzinach podróży, zdeptani i niewyspani, wysiadamy w Świnoujściu. Dworzec jest tuż przy wodzie. Ogarnąć bagaże i jedziemy. Od razu wjeżdżamy na drogę rowerową, która wiedzie do latarni morskiej. Jest bardzo wysoka a widoki świetne. Niestety wchodząc do środka zapomniałam telefonu. Następnie jedziemy szlakiem R10 do Międzyzdrojów. Szlak ów będzie osią naszej wyprawy, jednak nie trzymamy się go jakoś ściśle. Najpierw jest leśna droga, potem super szutrowa rowerówka wzdłuż plaży. W Międzyzdrojach obiad (Bar Przy Plaży, śmiało można polecić). Ogólnie Międzyzdroje okropne. Ciasno, wąsko, jednokierunkowe dziurawe ulice i pełno ludzi. Potem mieliśmy zobaczyć Baterie Artylerii Stałej na klifie ale błądzimy, gdy w końcu tam docieramy okazuje się, że zarośnięte i szkoda było czasu, jest już 16:30, w końcu ponad godzinę jedziemy ruchliwą drogą wojewódzką, później pojawia się wzdłuż niej DDR. Lądujemy w Międzywodziu i tam wjeżdżamy z powrotem na R10. Tu także tłumy, ciężko przejechać. Ogólnie w każdym kurorcie jeszcze pełno ludzi, bez dzwonka nie ma tam co jechać. Dziwnów, Pobierowo, Rewal i dojeżdżamy do Niechorza na nocleg. Kwatera "U Daniela". Spoko miejsce. Jak ktoś lubi luksusy to nie dla niego ale mnie się podobało, klimat jest fajny. Oczywiście po drodze było przywitanie z morzem, zjeżdżaliśmy na plażę, był kościół w Trzęsaczu. No i cóż... Kurczę, to morze jest całkiem ładne, Nawet bardzo, bardzo ładne. Nie byłam tam od 15 lat... Na lądzie gorzej, znaczy tłumy są okropne ale przynajmniej nie trzeba martwić się o zaopatrzenie: sklepy, sklepiki, bary, smażalnie, jest tego aż nadto.
Po wylezieniu z pociągu oczom naszym ukazało się widok taki:
Witaj morze:)
Granica parku narodowego:
Ekipa bikepackingowa (foto Marcin)
Trzęsacz (foto Marcin)
A tu my obserwujemy radosnego psa, który dokazuje na brzegu (foto Marcin)Tu także Trzęsacz (widok z pomostu):
O zmroku dojeżdżamy do Niechorza: