Info
Suma podjazdów to 581592 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień3 - 0
- 2025, Marzec7 - 2
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik5 - 0
- 2024, Wrzesień9 - 0
- 2024, Sierpień9 - 4
- 2024, Lipiec11 - 2
- 2024, Czerwiec17 - 16
- 2024, Maj16 - 9
- 2024, Kwiecień6 - 4
- 2024, Marzec14 - 14
- 2024, Luty7 - 3
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik15 - 0
- 2023, Wrzesień23 - 0
- 2023, Sierpień15 - 25
- 2023, Lipiec14 - 4
- 2023, Czerwiec15 - 11
- 2023, Maj16 - 4
- 2023, Kwiecień19 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń9 - 8
- 2022, Grudzień2 - 4
- 2022, Listopad14 - 3
- 2022, Październik20 - 2
- 2022, Wrzesień12 - 0
- 2022, Sierpień18 - 4
- 2022, Lipiec17 - 8
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj23 - 0
- 2022, Kwiecień19 - 3
- 2022, Marzec16 - 2
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad9 - 2
- 2021, Październik14 - 2
- 2021, Wrzesień19 - 25
- 2021, Sierpień14 - 10
- 2021, Lipiec15 - 12
- 2021, Czerwiec19 - 6
- 2021, Maj20 - 2
- 2021, Kwiecień17 - 10
- 2021, Marzec17 - 6
- 2021, Luty5 - 2
- 2021, Styczeń5 - 2
- 2020, Grudzień12 - 6
- 2020, Listopad16 - 8
- 2020, Październik12 - 11
- 2020, Wrzesień19 - 6
- 2020, Sierpień15 - 5
- 2020, Lipiec14 - 18
- 2020, Czerwiec17 - 6
- 2020, Maj18 - 10
- 2020, Kwiecień16 - 18
- 2020, Marzec12 - 33
- 2020, Luty6 - 12
- 2020, Styczeń6 - 5
- 2019, Grudzień4 - 1
- 2019, Listopad5 - 6
- 2019, Październik5 - 7
- 2019, Wrzesień7 - 3
- 2019, Sierpień9 - 2
- 2019, Lipiec11 - 4
- 2019, Czerwiec8 - 4
- 2019, Maj7 - 6
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec4 - 14
- 2019, Styczeń1 - 2
- 2018, Grudzień2 - 6
- 2018, Listopad5 - 16
- 2018, Październik8 - 4
- 2018, Wrzesień13 - 12
- 2018, Sierpień16 - 32
- 2018, Lipiec5 - 12
- 2018, Czerwiec12 - 13
- 2018, Maj13 - 13
- 2018, Kwiecień12 - 28
- 2018, Marzec3 - 7
- 2018, Luty1 - 2
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik9 - 2
- 2017, Wrzesień12 - 0
- 2017, Sierpień18 - 12
- 2017, Lipiec14 - 5
- 2017, Czerwiec9 - 21
- 2017, Maj16 - 37
- 2017, Kwiecień13 - 18
- 2017, Marzec9 - 19
- 2017, Luty2 - 4
- 2017, Styczeń1 - 4
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 9
- 2016, Październik15 - 8
- 2016, Wrzesień21 - 15
- 2016, Sierpień24 - 26
- 2016, Lipiec15 - 20
- 2016, Czerwiec17 - 17
- 2016, Maj11 - 8
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec5 - 0
- 2016, Luty2 - 2
- 2016, Styczeń3 - 12
- 2015, Grudzień9 - 10
- 2015, Listopad17 - 35
- 2015, Październik6 - 9
- 2015, Wrzesień16 - 18
- 2015, Sierpień23 - 52
- 2015, Lipiec16 - 55
- 2015, Czerwiec17 - 36
- 2015, Maj21 - 50
- 2015, Kwiecień19 - 29
- 2015, Marzec12 - 38
- 2015, Luty4 - 13
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień10 - 29
- 2014, Listopad10 - 33
- 2014, Październik14 - 40
- 2014, Wrzesień19 - 63
- 2014, Sierpień18 - 68
- 2014, Lipiec16 - 51
- 2014, Czerwiec16 - 78
- 2014, Maj21 - 52
- 2014, Kwiecień11 - 24
- 2014, Marzec13 - 43
- 2014, Luty10 - 21
- 2014, Styczeń9 - 31
- 2013, Grudzień15 - 41
- 2013, Listopad14 - 29
- 2013, Październik11 - 28
- 2013, Wrzesień19 - 82
- 2013, Sierpień22 - 55
- 2013, Lipiec15 - 60
- 2013, Czerwiec23 - 81
- 2013, Maj24 - 63
- 2013, Kwiecień24 - 77
- 2013, Marzec5 - 42
- 2013, Luty10 - 41
- 2013, Styczeń7 - 23
- 2012, Grudzień20 - 39
- 2012, Listopad22 - 81
- 2012, Październik21 - 67
- 2012, Wrzesień22 - 37
- 2012, Sierpień24 - 37
- 2012, Lipiec18 - 17
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj15 - 11
- 2012, Kwiecień9 - 0
- 2012, Marzec6 - 0
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 2
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 9
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- 2010, Sierpień2 - 0
- 2010, Lipiec5 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 0
powyżej 100 km
Dystans całkowity: | 32506.07 km (w terenie 6391.00 km; 19.66%) |
Czas w ruchu: | 1368:55 |
Średnia prędkość: | 20.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 70.00 km/h |
Suma podjazdów: | 166617 m |
Suma kalorii: | 18852 kcal |
Liczba aktywności: | 270 |
Średnio na aktywność: | 120.39 km i 5h 52m |
Więcej statystyk |
- DST 104.46km
- VMAX 56.50km/h
- Podjazdy 1499m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 6. Spissky Hrad
Piątek, 6 września 2013 · dodano: 06.09.2013 | Komentarze 4
I tak oto nadszedł czas, by zobaczyć Spissky Hrad - słynne zamczysko, zabytek klasy 0, na liście UNESCO.
Autem do Kieżmarku, skąd ruszamy na trasę.Prace polowe
© Skowronek
I od razu coś jest nie tak. Chodzi o bardzo duże natężenie ruchu. Tak będzie przez cały dzień, na każdej drodze natężenie ruchu jest ogromne. Wioskowa czy krajowa, wszędzie sznur aut. W dodatku kierowcy jeżdżą jak u nas, więc niebezpiecznie. Może to fanaberie ale mnie takie coś szalenie przeszkadza i stresuje.
Z Kieżmarku przez Vrbov potem Vilkova. Podczas jazdy Rafała użądliła w rękę osa ale nie chce on rezygnować z wycieczki. Fenistil plus dwie tabletki Clemastinum i jedziemy dalej, do Nowej Wsi Spiskiej, skąd do pierwszego zamku już blisko. Jest nim Markusovsky Hrad. Zamek z XIII wieku, w ruinie, zamknięty ale ładny. Szkoda, że niszczeje.Markusovsky Hrad
© SkowronekMarkusovsky Hrad (z XIII wieku)
© SkowronekMarkusovsky Hrad - zamek niszczeje
© SkowronekKasztel w Markuszowcach
© Skowronek
Potem kręcimy do miejscowości Spisskie Vlachy i do zamku jedziemy nieco okrężnie przez Zehrę. Cały czas hopki i hopy, co trochę męczy.Ruiny kościoła po drodze
© Skowronek
Wreszcie dojeżdżamy.Widoki z drogi do zamku
© SkowronekWreszcie widać cel
© Skowronek
Stromy podjazd i jesteśmy. Dziś zwiedza Rafał a ja siedzę z rowerami.
Mimo, iż poza sezonem i w tygodniu, to jednak turystów (różnych narodowości) bardzo wielu.
Spissky Hrad powstał na przełomie XII i XIII wieku. Najpierw był warownią wojskową, potem rezydencją potem znów siedzibą garnizonu. W XVIII wieku zniszczony przez pożar i odtąd popadał w ruinę. W 1993 roku wpisany na listę UNESCO.Podjazd do zamku
© SkowronekPoczątek zwiedzania
© SkowronekNa zamku
© SkowronekZamkowa kuchnia
© SkowronekHarmaty
© SkowronekKaplica zamkowa
© SkowronekNieco uzbrojenia
© SkowronekWidok z wieży
© SkowronekPanorama okolic
© SkowronekBaszta zamkowa
© SkowronekSpissky Hrad
© SkowronekSpissky Hrad II
© SkowronekNowo budowana ścieżka do zamku
© Skowronek
Po zwiedzeniu zamku zjeżdżamy w terenie (nawet mi się udało) do miejscowości Spisske Podhrade.Widok na zamek Spissky Hrad
© Skowronek
Uzupełnić bidony i jedziemy do Lewoczy. Główną drogą bo po pierwsze czas a po drugie na wioskach i tak ruch jest duży a tu przynajmniej asfalt dobry i pas awaryjny jest.
Z Lewoczy (zwiedzanie innym razem) nadal jedziemy drogą krajową i za miejscowością Dravce skręcamy na Kieżmark. Akurat trwa koncert, więc chwilę słuchamy a następnie załadować rowery i do Polski.
Trasy tej nie polecam, ewentualnie w niedzielę, gdy ruch mniejszy.
Jeszcze PROFIL TRASY
- DST 101.73km
- Teren 13.00km
- VMAX 55.50km/h
- Podjazdy 2984m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 4. Skowronki na Kralovej
Środa, 4 września 2013 · dodano: 04.09.2013 | Komentarze 11
Kralova Hola. Na górę ową wybieraliśmy się już w czerwcu ale brak pogody i moja kiepska forma kazały wówczas zrezygnować.
A skoro obecnie jesteśmy niedaleko, więc postanowiono, że dziś będzie próba zdobycia tejże góry.
Start z Popradu, gdzie przybyliśmy autem. Na początek łagodny podjazd, pod górę Zamczysko. Następnie zjazd do miejscowości Hranovica, skąd dnem doliny wiedzie droga do Vernaru. Po lewej stronie drogi ciekawie prezentują się wygolone zbocza. Ciekawe, czy posadzą tam nowy las?
Z Vernaru podjazd na przełęcz, na naszej mapie niestety nie ma nazwy. W każdym razie poniżej jest Puste Pole (taka nazwa przełączki), gdzie można urządzić postój na batonika.
Następnie Telgart (po drodze wiadukt kolejowy z 1931 roku), Cervena Skala i rozpoczynamy podjazd na Kralovą Holę. Już wcześniej góra ta ukazywała się gdzieniegdzie. Robi wrażenie.
Mijamy miejscowość Sumiac i rozpoczyna się odcinek szutrowy.
Podjeżdżam spokojnie, bez spinu i tak sobie jadę i jadę... Czasami żwir ucieka spod kół i raz (przed samym asfaltem) zdarzyło się zakląć szpetnie.
A Rafał zdaje się w ogóle nie zauważać podjazdu - robi zdjęcia, rozgląda się na prawo i lewo i kręci bez wysiłku.
Asfalcik przynosi ulgę (bo już mnie ten żwir wnerwiał) i wraz z nim pojawiają się widoki prześliczne. Jadę sobie przeto i oglądam. I tak dojeżdżamy na sam wierzchołek. Bez postoju, bez zatrzymania, na raz wjechałam. I było się bać? Patrząc na profil wydawało się, że będzie gorzej. No, może jakby ktoś cisnął ile wlezie to byłoby ciężko ale turystycznie to jest naprawdę miły podjazd.
A z wierzchołka widoki cudne. Przychodzi do nas pracownik nadajnika, pogawędzilim chwilę. Rzekł, że mamy szczęście, bo takich dni jak dziś (bezwietrznych i słonecznych) to tu mają 4-5 w roku.
Bardzo przyjemnie siedzieć i kontemplować widoki ale trzeba nam jeszcze do Popradu powrócić. No to zjazd (spokojnie, bez szaleństw) i powrót do Popradu tą samą trasą. Załadować rowery i w drogę, do Polski.
No i Kralova zdobyta, mamy nowy rekord wysokości: 1946 m npm. Góra rzeczywiście jest warta odwiedzenia, widoki absolutnie fantastyczne.Telgart - wiadukt kolejowy z 1931 roku
© SkowronekOdcinek szutrowy
© SkowronekWyłania się cel wycieczki
© SkowronekNareszcie asfalcik
© SkowronekKralova Skala (1690 m npm)
© SkowronekI tak sobie turysta jedzie
© SkowronekI Taterki ładne widzi
© SkowronekZakręt, jak widać
© SkowronekWidoki po drodze na Kralovą
© SkowronekOto i cel
© SkowronekI oto wierzchołek
© SkowronekSkromność przede wszystkim
© SkowronekNiżne Tatry
© SkowronekWędrowcy na Kralovej
© SkowronekA Taterki tak dziś było widać
© SkowronekRazem na Kralovej
© Skowronek
Na koniec jeszcze PROFIL TRASY
- DST 101.01km
- Teren 8.00km
- VMAX 65.90km/h
- Podjazdy 1763m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 2. Lubovniansky Hrad i Holumnicky Hrad
Poniedziałek, 2 września 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 6
Poranek ładny, zatem na wycieczkę udać się można. Łatwo nie będzie, teren wszak wymagający ale dziś w planie wspaniały zamek - w Starej Lubovni.
Na początek do Sromowców Wyżnych, do Pawilonu Wystawowego Pienińskiego Parku Narodowego. Tyle, że dziś poniedziałek, zamknięte. No trudno, wystawę obejrzymy w inny dzień.Trzy Korony - widok od nas (ino ładniejszy niż wczoraj)
© Skowronek
Następnie przez kładkę na Słowację i znów podążamy Drogą Pienińską. Dziś jest jeszcze ładniej, bo w słońcu wszystko wygląda jeszcze ładniej. Na Drodze więcej ludzi, głównie rowerzystów lecz tłoku nie ma. A na Dunajcu tratwy, jako kiedyś płynęły tak i dziś płyną.Sokolica
© SkowronekSkały nad przełomem
© SkowronekPłynie tratwa
© Skowronek
Po dotarciu do końca drogi skręcamy na Leśnicę. Trakt wiedzie wzdłuż wspaniałego urwiska. Tak sobie myślę, że wspinaczy pewnie skręca gdy patrzą na wspaniałe, pienińskie ściany. A tu zakaz wspinaczki.Urwisko góry Bystrzyk
© SkowronekDroga do Leśnicy
© Skowronek
W Leśnicy jest podobno wioska Janosika, stworzona na potrzeby filmu Agnieszki Holland ale nie znajdujemy. Zatem jedziemy dalej, czeka mozolny podjazd na Przełęcz Leśnicką. Znajduje się tam bacówka, pasą się owieczki, pasterze siedzą nad piwem, psy ganiają, punkt widokowy jest...Łowiecki na Przełęczy Leśnickiej
© Skowronek
A potem przez Velky Lipnik i Kamienkę do miasta Stara Lubovna. W mieście tym znajduje się ów wspaniały zamek.
Powstał w XIV wieku. W 1412 roku Zygmunt Luksemburski za kwotę 37 000 kop groszy praskich oddał w zastaw Władysławowi Jagielle zamek oraz inne dobra ( w tym 16 spiskich miast). W XVIII wieku Spisz (a z nim zamek) przejęli Węgrzy. Potem należał do Raiszów a następnie do Lubomirskich. Po wojnie został upaństwowiony. A obecnie zwiedzić można bardzo ciekawą ekspozycję. Prace nadal trwają np. w ostatnich latach odrestaurowano część renesansową.
Zamek warto zwiedzić. Turysta kupuje bilet, dostaje mini-przewodnik i może łazić po całym zamku (według wskazówek tegoż mini-przewodnika). Obejrzeć ekspozycje (m.in. przepiękne barokowe wnętrza), spacerować po murach, zejść w podziemia, zobaczyć dawny browar, wejść na wieżę a nawet poczuć się jak zamkowy strażnik.Lubovniansky Hrad
© SkowronekOd wejścia turysta jest witany
© SkowronekMiła i zachęcająca do wejścia atmosfera
© SkowronekTu być może rycerz grał z wiadomo kim
© SkowronekWidok ze stołpu
© SkowronekWidok na skansen u stóp zamku
© SkowronekPortal typu "ośli grzbiet"
© SkowronekFragment ekspozycji
© SkowronekBrowar w zrekonstruowanej części renesansowej
© SkowronekRepliki polskich insygniów koronacyjnych (przechowywano je tu 6 lat)
© SkowronekEkspozycja
© SkowronekPrzerwa na izotonik (przy okazji werbunek do zamkowej straży)
© SkowronekNa tle zamku
© Skowronek
Z tym zwiedzaniem to było tak, że Skowronek poszedł i przepadł a tymczasem Rafał siedział przy rowerach i marzł. Bo wieje dziś tęgo. Zwiedzanie zajęło godzinę i minut trzydzieści i po tym czasie można było jechać dalej. Niestety jest tylko jedna opcja - drogą krajową. Beznadziejnie - brak pobocza (od razu przy drodze głęboki rów), brak pasa awaryjnego, dziury i duże natężenie ruchu. W dodatku Słowacy mniej uważają niż Czesi. No ale jakoś docieramy do Podolińca i dalej, do Holumnicy.
W tej ostatniej miejscowości znaleźć można ruiny zamku (przełom XV i XVI w.) prawdopodobnie należącego do rodu Berzeviczych. Lecz już w XVII wieku opuszczony (właściciele przenieśli się do bardziej reprezentacyjnej rezydencji). Niewiele o nim wiadomo, brak badań.Holumnicky Hrad
© Skowronek
Z Holmunicy wracamy do głównej drogi, przecinamy ją i podążamy już w kierunku Polski. Mijamy kolejne ruiny - kasztelu (zamknięte) i mozolnie pniemy się na Toporeckie Sedlo (pod wiatr). Na przełęczy przerwa na batonika i szybki zjazd do miejscowości Velka Lesna, skąd już bliziutko do Czerwonego Klasztoru. A potem dookoła, przez miejscowość Spisska Stara Ves na zaporę na Jeziorze Sromowskim. Ładnie stąd widać zamek w Niedzicy ale ciemnawo już i zdjęcia nie wyjdą ładne. Zjazd (specjalistycznym zjazdem rowerowym dla miejscowych) i jesteśmy na rynku. Jeszcze wizyta w Izbie Regionalnej (czytaj: ulubionym miejscu miejscowych gospodyń, gdzie plotkują przy nalewce) po pieczątkę i do kwatery.
No to tak: po Słowacji jeździ się gorzej niż po Czechach. No i prawdę mówiąc czujemy się nieswojo, bo za dużo tu Romów. Ale krajobrazy i zabytki przepiękne.
Na koniec dzisiejszy PROFIL TRASY
- DST 150.09km
- Teren 10.00km
- VMAX 58.20km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Kraków-Cze-wa trasą nieco inną
Sobota, 24 sierpnia 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 7
Jakiś czas temu ślęcząc nad przewodnikiem rzucił mi się w oczy obszar nieznany. Nieznany nam bo mieszkańcy Krakowa to tam śmigają aż miło.
Potem na blogu Roberta13 przeczytałam opis zaplanowanego fragmentu trasy i na zdjęciach wyglądało to wyjątkowo ładnie.
Dziś pogoda wreszcie rowerowa, zatem PKP 5.30 udaliśmy się do prastarego Grodu Kraka (który podobno był Awarem) i wysiedliśmy na stacji Kraków Łobzów.
Północną część Krakowa znam znacznie słabiej niż Południe ale dzięki wsparciu TrekBuddy szybko dotarliśmy do Parku Decjusza. Zobaczyć w nim można rzeźby Bronisława Chromego, jest on także autorem znanej wszystkim rzeźby Smoka Wawelskiego.
Park powstał w XVI wieku, znajduje się w nim Willa Decjusza. Just Ludwik Decjusz był sekretarzem króla Zygmunta Starego.Willa Decjusza (XVIw)
© Skowronek
W Parku napotykamy znaki szlaku ER-4 i podążamy za nimi. Po drodze odbijamy nieco by zobaczyć Fort Skała. Mieści on obserwatorium astronomiczne UJ. Wstęp wzbroniony a zza ogrodzenia niestety nie widać umocnień.Fort Skała. Obserwatorium UJ
© Skowronek
Wracamy na szlak i szutrową drogą docieramy do Kryspinowa (nad autostradą jest kładka). Znajdują się tu dwa zbiorniki Zalew Na Piaskach i Zalew Budzyński, oba zwane Kryspinowem, popularne miejsce wypoczynku Krakowian.Jeden ze zbiorników
© Skowronek"Kryspinów"
© Skowronek
Zbiorniki są ogrodzone a ponieważ godzina wczesna na plażach pusto.
Kolejny etap to Dolina Mnikowska. Porzucamy na chwilę szlak ER-4 i wjeżdżamy na pieszy niebieski. Dolinka jest naprawdę warta odwiedzenia - spokojna, malownicza, gęsta roślinność nadaje jej nieco tajemniczości. W miejscu, gdzie skałki tworzą "Cyrk" na skale zobaczyć można obraz NMP autorstwa Walerego Eliasza-Radzikowskiego (malarz, współzałożyciel Towarzystwa Tatrzańskiego, autor przewodników tatrzańskich). Właściwie to jego obraz został zniszczony, obecnie oglądać można kopię.Skałki w Dolinie Mnikowskiej
© Skowronek"Cyrk". Widoczny obraz NMP
© SkowronekObraz NMP z bliska
© SkowronekSanka
© SkowronekW Dolinie Mnikowskiej
© SkowronekSkalne maczugi
© SkowronekNieco tajemnicze miejsce
© SkowronekSzlak przez dolinę
© Skowronek
Tak więc jedziemy przez dolinkę aż wreszcie szlak wyprowadza na drogę. Tu ponownie napotykamy znaki ER-4 i jedziemy za nimi, by po pewnym czasie wjechać na zielony rowerowy. Prowadzi przez gęsty las, będący dawniej zwierzyńcem Potockich. Duży teren był ogrodzony i wiodły doń 4 bramy. Zachowała się jedna - Brama Zwierzyniecka.Brama Zwierzyniecka (XIX w.)
© SkowronekFragment Bramy Zwierzynieckiej
© Skowronek
Na zamek Tenczyn nie jedziemy, bo niedawno tu byliśmy. Dojeżdżamy do Krzeszowic. Na początek ciekawostka - samoobsługowy przejazd kolejowy.Przejazd kolejowy samoobsługowy
© Skowronek
Potem dojeżdżamy do parku (zobaczyć można Pałac Potockich), przerwa na jedzenie i dalej w drogę - do Doliny Eliaszówki. Podjeżdżamy sobie, droga wznosi się łagodnie, po obu stronach strome ściany, w dole potok Eliaszówka, mijamy ruiny Diabelskiego Mostu. Do sanktuarium nie jedziemy, bo byliśmy jesienią.Diabelski Most
© SkowronekŹródełko
© SkowronekPotok Eliaszówka
© Skowronek
Po drodze tablica ostrzega o zamknięciu drogi. Przypadkiem jest to NASZA droga. No nic, spróbujemy.
Okazuje się, że zamkniętą drogę już wyremontowano.
Docieramy do Olkusza. W knajpce na rynku jemy obiad, potem odwiedzamy bazylikę św. Andrzeja, pochodzącą z XIV wieku.Z rycerzem z Olkusza
© SkowronekRynek w Olkuszu
© SkowronekFragment bazyliki św. Andrzeja w Olkuszu
© SkowronekDzwonnica (ponad 40 m wysokości)
© SkowronekFragment drzwi bazyliki
© Skowronek
I jedziemy sobie dalej. Wybieramy rzadko uczęszczane drogi przez Bogucin Mały, Jaroszowiec, Golczowice, Kwaśniów. W tym ostatnim na mapie zaznaczono wieżę z XIV wieku. Okazuje się znajdować na prywatnej posesji i bez pomocy miejscowych turysta jej raczej nie znajdzie.Jurajski Krajobraz
© SkowronekKwaśniów - pozostałości wieży z XIV wieku
© Skowronek
Następny etap to Ryczów i pozostałości strażnicy z XIV wieku. Oto jej rekonstrukcja (ze strony www.zamkipolskie.pl:
A tak wygląda dziś:Ryczów - pozostałości strażnicy
© SkowronekRyczów - resztki murów
© Skowronek
Czas płynie a jutro Rafał musi iść do pracy, trzeba zatem nieco przyspieszyć tempo wycieczki. Żwawo kręcimy do Podzamcza. Jak w każdy weekend kłębi się tłum turystów, motocykli, samochodów, naganiacze kierują na prywatne parkingi (koszt takiego parkowania to 15 zł i więcej), słowem heca na całego.
Skowronkowi zostało przydzielone zadanie dokonania szybkiego desantu do zamkowej kasy, celem zdobycia pieczątki do książeczek. Zadanie wykonano ekspresowo i w nogi. Nie znoszę tłumu.Zamek Ogrodzieniec
© SkowronekGród na Górze Birów
© Skowronek
No to koniec zwiedzania, ciśniemy do Cze-wy. Szybko mijamy Zawiercie, Myszków i docieramy do Poraja. Tu otrzymuję z domu telefon o znalezionym na polach kocie, pogryzionym przez psy. Moja siostra dzielnie odgoniła psy i zabrała kota. Jak na złość żaden ze znajomych weterynarzy nie może przyjechać, dopiero rano. Kot jest wycieńczony, wychudzony i niestety nie udaje się go uratować, dwie godziny później odchodzi. Ale przynajmniej w godziwych warunkach.
Z Poraja najkrótszą drogą do Cze-wy.
Tak oto sprawdzono nieco inny wariant trasy Kraków-Cze-wa. Doskonale nadaje się do jazdy, mogę śmiało polecić. Szkoda tylko, że nikt ze znajomych nie mógł jechać...
- DST 117.61km
- VMAX 51.80km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 6. Karkonoska łod sąsiadów
Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 7
Kolejna wycieczka do Czech. Cel - Przełęcz Karkonoska (od strony polskiej zdobyta dwa lata temu). Dzień zaczynamy od podjazdu na Przełęcz Okraj. Po drodze rozdzielamy się nieco. Jadę pierwsza, aut sporo, ludność ciągnie w góry. Nagle jeden samochód mija mnie o jakieś 30 cm. Zapamiętuję rejestrację, tymczasem przybywa Rafał. Rzecze, że ten sam samochód prawie zahaczył go lusterkiem.
Ciśnienie rośnie a wściekłość dodaje sił. Zaraz się spotkamy, ty (...) jeden.
Wpadamy na Okraj... Jest samochód! Kierowca akurat wysiadł i z miejsca został zaatakowany przez dwójkę rozsierdzonych rowerzystów.
Skowronka (zwykle cichutkiego) słychać było chyba na całej przełęczy i w przyległych okolicach...
Po ochrzanieniu kierowcy (Warszawiak to był) jedziemy do naszych kochanych, kulturalnych sąsiadów, którzy wiedzą, co to bezpieczny odstęp.
Zjeżdżamy do miejscowości Horni Marsov a potem kierujemy się na uzdrowisko Janske Lazne.Czechy - lokalny "PKS" z przyczepą rowerową
© Skowronek
Po drodze trafia się maleńki wyścig z dwójką rowerzystów. Sami zaczęli ale w połowie podjazdu brakło im sił, podczas gdy my jechaliśmy sobie spokojnym, równym tempem.
I nadal nie rozumiem czemu to taki straszy dyshonor dla faceta gdy go pokona białogłowa.
Tak czy inaczej trafiamy do miejscowości Cerny Dul, skąd ładnie widać masyw Cernej Hory.
A potem jedziemy do miasteczka Vrchlabi, gdzie odpoczywamy na skwerku.Vrchlabi - postój na jedzonko
© Skowronek
Z Vrchlabi zaczyna się podjazd do popularnej miejscowości wypoczynkowej, jaką jest Spindleruv Mlyn. Dawniej miejscowość ta nazywała się inaczej (Święty Piotr) ale z powodu błędu urzędników została Młynem Szpindlera.To chyba ów słynny młyn Szpindlera (mieści IT)
© SkowronekDroga do Szpindlerów Młyna
© Skowronek
Jeszcze przerwa na spacer po zaporze tworzącej Labski zbiornik (z góry można pooglądać dużo rybek i kaczuszki) a potem szlakiem do centrum.Labski zbiornik
© SkowronekJak widać wszyscy obserwują rybki i kaczuszki
© SkowronekWidok z tamy
© SkowronekNa tamie
© Skowronek
Coś zjeść i atakujemy Karkonoską, stąd jest do niej 9 km.
Podjazd okazuje się być prawdziwą autostradą - wygodną, szeroką, równiutką, z małym natężeniem ruchu (tylko pks i auta ze schronisk tu jeżdżą).Asfalt na Karkonoską
© SkowronekJuż niedaleko
© SkowronekKońcówka pod Odrodzeniem
© Skowronek
Rowerzystów również mało. Sprawnie wjeżdżamy na przełęcz i od razu do Odrodzenia.
W schronisku kłębi się tłum a w kuchni panuje totalny chaos. Tak, turysta prędzej padnie z głodu niż doczeka się swego obiadu.
Po odpoczynku zjeżdżamy na stronę polską. Rzec trzeba, że jakość nawierzchni jest znacznie gorsza niż poprzednio. Więcej muld się porobiło. No i trzeba uważać na turystów pieszych, więc bez szaleństw.
Zjeżdżamy do Podgórzyna, mijamy zbiornik Sosnówka i zjeżdżamy do Mysłakowic, by zobaczyć Pałac Królewski. Zbudowany w XVIII wieku, przebudowany w XIX wieku. Stanowił letnią rezydencję króla Fryderyka Wilhelma III.
Obecnie mieści szkołę.Pałac w Mysłakowicach
© SkowronekKominy pałacowe
© SkowronekWieża pałacowa
© Skowronek
Wracamy na drogę główną, gdzie czeka prosty podjazd na Przełęcz Kowarską i Rozdroże Kowarskie. Duże natężenie ruchu ale trafiają się sami ostrożni kierowcy.
Z Rozdroża 7 km zjazdu i jesteśmy w Miszkowicach.
PROFIL TRASY
- DST 100.20km
- Teren 23.00km
- VMAX 64.10km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 4. Adrspach, Teplice, Trutnov
Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 3
Dziś dłuższa trasa, trzeba wcześniej wstać. Zbieramy się dość sprawnie i w drogę do Lubawki, by zobaczyć rynek.
Potem do Chełmska Śląskiego, gdzie na Przełęczy Chełmskiej znajduje się turystyczne przejście graniczne. Czytaj: kamienisty leśny dukt i szlaki. Tymi szlakami zjeżdżamy do drogi na Adrspach.Ku granicy
© SkowronekBunkier na granicy
© Skowronek
A w Adrspachu tłumy atakują wejście do skalnego miasta. Robimy kilka zdjęć, do środka nie wchodzimy, gdyż już tu byliśmy.Tłok w Adrszpachu
© SkowronekTory lokalnej kolejki
© SkowronekAdrszpasskie skałki
© SkowronekSkalne schody
© Skowronek
Rzec trzeba, że miejsce to należy zwiedzać poza sezonem. Wtedy jest najbardziej urokliwe.
Teraz gwóźdź programu czyli szlaki wokół obu skalnych miast - Teplickiego i Adrspaskiego. Do Teplic jedzie się łatwo a potem czeka niezły podjazd. Parę km bez wypłaszczeń.
Potem wjazd w teren i podążamy najładniejszą częścią trasy - poprzez lasy i widokowe polany.Fragment szlaku wokół Skalnych Miast
© SkowronekTeplice - Pałac Górny
© SkowronekTeplice - Pałac Dolny
© SkowronekChwila odpoczynku
© SkowronekWidok na Teplickie Skalne Miasto
© SkowronekFragment pałacu
© SkowronekPałac widok z drogi
© Skowronek
Sami nie jesteśmy - rowerzystów wielu. W dodatku 4-5-latki jeżdżą tak, że w potężne kompleksy wpaść można...
Można też zwyczajnie cieszyć się drogą i nie oglądać na innych.
Tak czy inaczej trasa warta polecenia.Pensjonat Pod Karabinkiem. Spory ten karabinek
© Skowronek
Po powrocie do Adrspachu jedziemy asfaltem do Trutnova przez grzbiet Zavora. Podjazd nietrudny ale zjazd ciekawy - seria licznych i bardzo ciasnych serpentyn.
Jedynie bardzo duży ruch samochodów irytuje nieco.Widok z drogi do Trutnova
© SkowronekSkałki
© Skowronek
Podążamy dalej, przez Petrikovice a po drodze znajduję kilka ładnych okazów kryształu górskiego.
Przerwę urządzamy na ładnym i zadbanym ryneczku w Trutnovie.
Spotkać tam można osobistości, takie jak Karkonosz i smok, który rozsiadł się na wieży.Karkonosz we własnej osobie
© SkowronekSłynny smok z Trutnova
© SkowronekRynek w Trutnovie
© Skowronek
Z Trutnova udajemy się do systemu umocnień Stachelberg. Ale nie tak prędko, najpierw długi i mozolny podjazd, bo owe umocnienia rozsiane są na górze Hrebinek.Umocnienia Stachelberg
© SkowronekWidok spod głównego budynku. Ta "kopułka" to Spicak
© SkowronekPrzeszkody bojowe
© SkowronekJeden z bunkrów
© Skowronek
Kolejna atrakcja to Zaciersky Hrad. Tyle się namęczyliśmy, żeby doń dojechać a tymczasem okazuje się zamknięty do odwołania.
Można wprawdzie przeleźć przez most nad fosą i ślady wskazują, że turyści tak właśnie zwiedzają ów zamek.
Tyle, że nie jesteśmy u siebie, w razie czego ciężko będzie się wytłumaczyć.Zaciersky Hrad
© Skowronek
Rozczarowani wracamy do drogi i wjeżdżamy na żółty szlak, który (przez Bobr) prowadzi do granicy a potem do miejscowości Niedamirów.
Stąd już tylko parę kilometrów do Miszkowic. Lecz nie zatrzymujemy się, tylko jedziemy dalej, do Jarkowic bo mają dłużej otwarty sklep. Zakupy i z powrotem do Miszkowic.
PROFIL TRASY
- DST 135.30km
- Czas 06:29
- VAVG 20.87km/h
- VMAX 42.30km/h
- Kalorie 2032kcal
- Podjazdy 510m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
W okolice Gliwic wycieczka
Niedziela, 4 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 7
W okolicach Gliwic znajdziem mnóstwo ciekawych miejsc. Tak więc zaplanowano wycieczkę, celem miały być głównie tamtejsze pałace. Informację o wyciecze zamieściłam również na forum rowerowym ale nikt więcej się nie skusił.
Już na początku wycieczki trzeba było zweryfikować nieco plany - miejsc do zwiedzenia jest tak dużo, że trzeba wybierać, co dziś, a co następnym razem.
Wraz z EdytKą i Alkiem dojechaliśmy do Gliwic pociągiem (opóźnionym o minut dwadzieścia pięć) i po odrobinie kluczenia dotarliśmy do tak zwanego Zamku Piastowskiego (z XV w.). Powstał jako "budowla dworska o charakterze obronnym" a prawidłowa nazwa to Dwór Cetryczów.
Mieści muzeum miejskie i informację turystyczną, niestety czynne dopiero od 11.00. Szkoda, liczyłam na dokładną mapę okolic ale nie ma sensu czekać prawie godzinę.Zamek Piastowski w Gliwicach
© Skowronek
Tak więc udajem się (drogą nr 78, mijając radiostację z 1932 r.) do XVIII-wiecznego pałacu w Szałszy. Obecnie jest remontowany (docelowo chyba hotel) i wstęp wzbroniony. W Szałszy można również zobaczyć zabytkowy, drewniany kościół z XVII w. Wygląda na niedawno odrestaurowany.Radiostacja z 1932 r
© SkowronekKościółek w Szałszy (z XVII w.)
© SkowronekPałac w Szałszy (wstęp wzbroniony)
© Skowronek
Temperatura rośnie i panuje nieco męczący upał (ale mniej męczący niż tydzień temu).
Następnie (już spokojniejszą drogą) podążamy do miejscowości Ziemięcice, by zobaczyć ruiny gotycko-barokowego kościoła. Próbowaliśmy dostać się za ogrodzenie ale do ruin można dojść chyba tylko od strony plebanii.Ruiny gotycko-barokowego kościoła w Ziemięcicach
© Skowronek
A potem (bocznymi drogami) do pałacu w Pławniowicach. Po drodze spotkaliśmy takich oto wesołych kolarzy:Kolarze wyglądają kwitnąco
© SkowronekSpotkalismy fajnych kolarzy
© Skowronek
Kręcimy żwawo i dość szybko dojeżdżamy do Pławniowic. Pałac (z XIX w.) prezentuje się nader okazale. Obecnie mieści się w nim Ośrodek Edukacyjno-Formacyjny Diecezji Gliwickiej. Można również go zwiedzać - w niedzielę 14.00-17.00, wejście o pełnych godzinach.Rowerzystki
© SkowronekPałac w Pławniowicach
© SkowronekPałacowa kaplica
© SkowronekPławniowice
© SkowronekPałacowy dziedziniec
© SkowronekFragment pałacu
© SkowronekPławniowice - zabytkowy spichlerz
© Skowronek
Miałam również nadzieję zobaczyć w pałacowym parku kwitnącego tulipanowca ale nic z tego, chyba już dawno przekwitł.
Urządzamy przerwę, jedzonko, spacer po parku i nagle dobre humory psuje nadchodząca burza. Zatem szybko wiejemy, może zdążymy dojechać do Toszka...
Mocny wiatr bardzo przeszkadza ale zdążyliśmy, tyle cośmy dotarli na miejsce, rozpadało się na dobre. Trza przeczekać a czas ów najlepiej wykorzystać na obiad. Zjedliśmy w "Złotej Kaczce" i czekamy. I czekamy, czekamy... Bliscy już odwrotu ale po dwóch godzinach przechodzi. Trochę marudzimy, że przecież miało nie padać, ale w sumie spragnionej ziemi przyda się trochę wody. Plus też taki, że zrobiło się nieco chłodniej.
Udajemy się przeto zwiedzić zamek. W ruinę popadł on po pożarze w 1811 r. Gdzieś wśród jego murów wciąż spoczywa rodowy skarb von Gaschinów - srebrny koszyk ze złotą kaczką wysiadującą 11 złotych jaj wypełnionych drogimi kamieniami, ukryte przez Gizel von Gashin. O mocy tej legendy świadczy fakt, że Leopold von Gaschin sprzedając Toszek zastrzegł w dokumentach, że rodzinny klejnot nadal pozostaje własnością rodu.
Na dziedzińcu ustawiono również obrazki do zdjęć i dyby, można więc pożartować nieco.Zamek Toszek
© SkowronekToszek - legendarna złota kaczka
© SkowronekWygłupy na zamku
© SkowronekNajpierw on rządzi
© Skowronek...a za chwilę ona
© SkowronekZamkowa wieża
© Skowronek
Z Toszka podążamy do miejscowości Tworóg a stamtąd do Brynka, by zobaczyć zespół pałacowo - parkowy. Mieści on obecnie Technikum Leśne i internat.Pałac w Brynku
© SkowronekWieża zegarowa (będąca jednocześnie wieżą ciśnień)
© SkowronekŻabie oczko w parku
© Skowronek
Z Brynka wracamy do Tworogu. Tamtejszy zamek ładnie odnowiono, kapliczki jeszcze nie.Odnowiony zamek w Tworogu
© Skowronek
A potem do Koszęcina (pałac w remoncie) i przez Boronów, Konopiska, Wygodę do Cze-wy.
Okolice Gliwic bardzo ciekawe, jest co zwiedzać, jest gdzie jeździć. Kilka miejsc zobaczyliśmy a i inne może wkrótce uda się odwiedzić.
Trasa: Gliwice - Szałsza - Ziemięcice - Czechowice - Łabędy - Brzezinka - Kleszczów - Taciszów - Pławniowice - Słupsko - Toszek - Tworóg - Brynek - Tworóg - Koszęcin - Boronów - Dębowa Góra - Konopiska - Cze-wa
- DST 189.27km
- Czas 08:27
- VAVG 22.40km/h
- VMAX 46.10km/h
- Kalorie 2722kcal
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Orbita czyli "Na patelni"
Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 29.07.2013 | Komentarze 13
Pierwsza Orbita. Km to suma dojazdów i fragment Orbity. Trasę, w składzie czteroosobowym, pokonano w 40-stopniowym upale (tyle pokazał termometr w Tarnowskich Górach), ratując się Acidolitem, kremem SPF50 oraz polewaniem wodą. Ze względu na słabe przystosowanie do afrykańskiego klimatu trasę skrócono. Mimo, iż podpiekani z góry (słoneczko) i z dołu (od asfaltu) wszyscy cali i zdrowi. Opis "wycieczki" i zdjęcia jutro. Poprawka - z przyczyn technicznych będą w czwartek.
Oto mamy czwartek. Wytężamy pamięć i...
Na Orbitę miałam nie jechać. Ale Rafał coś tam o udziale wspominał oraz zapisał się również Mad, więc właściwie czemu by nie?
Dzięki temu poznaliśmy też głównego organizatora czyli Krzarę.
O całości (450 km) nie ma mowy. No, może gdyby szosę zakupić i sterydów połykać to by szansa była.
Wybrałam więc odcinek 245 km plus dojazdy, to by dało jakieś 260 km. Wiem, słabiutko ale formy brak.
Na start z Włoszczowy zdecydowali się również Kasik oraz mój kuzyn Jacek.
Proponowałam memu partnerowi, żeby sobie pojechał całość Orbity ale odmówił.
Prognozy na niedzielę przerażają - zapowiadają 37 stopni na plusie. No ale spróbujemy.
Tak więc porannym pociągiem dotarliśmy na miejsce i w drogę. Trasa Orbity wiedzie do Szczekocin a następnie przez pagórki do Zawiercia.
Z każdą godziną przypieka mocniej, właściwie nie wiem czy bardziej piekło z góry czy od asfaltu. Po drodze zero cienia.
Pierwszy postój robimy po 60 km, przy źródle Warty w Kromołowie. Wypiliśmy po saszetce Acidolitu (przekazanego na Orbitę dzięki uprzejmości Polpharmy) do tego polewanie wodą, trochę odpoczynku, coś na ząb i jedziemy dalej. Mijamy Siewierz i docieramy do Tarnowskich Gór, gdzie termometr wskazuje 40 stopni.
Organizm coraz gorzej znosi tropikalny upał. Kolejne postoje na nawadniacze i polewanie wodą.
Wreszcie rozsądek wziął górę i zapadła decyzja, że jedziemy na obiad do Brynka i w Tworogu odbijamy na Cze-wę. Najlepiej czuł się Rafał. I znów proponowałam, że my świetnie znamy drogę i niech on sobie jedzie całość. Znów odmowa.
W Brynku długa przerwa (z tęsknotą myślę o pałacu ale zwiedzania dziś nie będzie) a potem Tworóg i kierunek na Koszęcin. Jedzie się znacznie lepiej bo słońce chyli się ku zachodowi i na drogę wreszcie pada cień, co sprawia, że lekkości nabieramy.
Po dotarciu do Cze-wy udajemy się do Altany Żywiec, gdzie dla uczestników przygotowano grilla. Przeniesiono tam również słodki bufet. Prawdę mówiąc miałam nie jechać do Altany bo bardzo bolała mnie głowa ale po drodze wzięłam Metafen i przeszło. W Altanie liczni uczestnicy prowadzą dyskusje, posilając się przy tym.
Bylismy tam krótko, właściwie zamieniając tylko dwa słowa z Madem, Sikorem i Krzarą, po czym udaliśmy się do domu.
I tyle. Pozostaje niedosyt i kolarska opalenizna. Może za rok będzie kolejna próba.Początek orbitowania
© SkowronekKoń trojański
© SkowronekCiśniemy do Zawiercia
© SkowronekŹródło Warty
© SkowronekTrzeba wypić środek nawadniający
© SkowronekTrochę wody, Acidolit i gotowe
© SkowronekObiad w Brynku
© SkowronekW pełnym składzie w Brynku
© SkowronekW drodze do Koszęcina
© SkowronekA po powrocie kolejny Acidolit. Co sobie będziemy żałować?
© Skowronek
- DST 100.04km
- Teren 15.00km
- Czas 04:56
- VAVG 20.28km/h
- VMAX 45.50km/h
- Kalorie 1395kcal
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Ziółka, Zwierzyńce i Modrzewiowa Góra
Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 23.06.2013 | Komentarze 8
Dziś przypada super-pełnia. Księżyc o 14% większy i 33% jaśniejszy niż zwykle. Warto zerknąć w niebo.
Dziś przypada wigilia św. Jana. Od tego dnia wodne licho śpi i można pływać w miarę bezpiecznie.
A 21 była Noc Kupały, o czym pewno każdy wie. Można było poszukać kwiatu paproci, tyle, że szczęściem jakie daje nie wolno się dzielić. Phi...
Dama mogła też spleść wianek z magicznych ziół by potem przeprowadzić wodowanie tegoż wianka celem złowienia kawalera.
Choć taki wianuszek mógłby sobie spokojnie być w domu i odganiać różne złości. Tak więc muszą być odpowiednie ziółka, na przykład dziurawiec, czyli ziele świętojańskie. Mocy wielkiej - odgania złe duchy. Czemu dziurawcem się zwie? Wystarczy na jego listek spojrzeć pod światło i już wiadomo. To są zbiorniczki z olejkiem.
Co ciekawe, jeśli potraktujemy ziele wodą otrzymamy napar na wątrobę. A jeśli sporządzi się intrakt, podziała na depresję. Tylko nie wolno go stosować z innymi lekami, uczula też skórę na światło.Ziele Świętojańskie
© Skowronek
Po drodze mijamy sporo dziurawca. A oprócz niego bławatki, macierzankę, wiesiołki, rumianki, złocienie, babki, wrotycz, bylicę i tysiąc innych. A wszystkie mocy wielkiej, nie tylko sobótkowej. Weźmy taką skromną babkę - jak się na stopie zrobi pęcherz to wystarczy zrobić okład z umytych, rozgniecionych liści i od razu ulga.
Albo olej z nasion wiesiołka - łykany dłuższy czas fantastycznie łagodzi alergie skórne.
Jadąc pośród zboża rozglądam się za kąkolem. Coraz o niego trudniej bo i niebezpieczny jest. W średniowieczu często zdarzały się zatrucia mąką zanieczyszczoną kąkolem. Dla zwierząt także śmiertelnie niebezpieczny. Wreszcie znalazłam okazy w Zwierzyńcu. Cały trujący - tak więc podziwiamy ale nie tykać.Kąkol Polny
© Skowronek
A skąd się wzięliśmy w Zwierzyńcu? Ano, dziś chcieliśmy odwiedzić rezerwat Cisy Nad Liswartą. Cis objęty jest ochroną już od XV w. bo był dobry na łuki i kusze (wysoce elastyczny) i masowo go wycinano. Poza tym jest trujący jak nie wiem, garść igieł zawiera tyle taksyny (od Taxus) by dorosłego wyprawić na tamten świat. Zatem podziwiamy ale nie tykać. To znaczy chcieliśmy podziwiać bośmy tam dziś nie dotarli, tak więc skierowaliśmy kierownice do Rezerwatu Modrzewiowa Góra w Zwierzyńcu właśnie.
A było to tak: rano burza i ulewa. Zatem wyjazd w południe. Początkowo przez Starą Gorzelnię i Blachownię do Cisia. W Cisiu odwiedziny przy Źródełku św. Huberta. Woda musi być dobra, bo co chwilę rowerem podjeżdża jakiś miejscowy z baniakami 5 L. Rekordzista wiózł ich siedem.Cisie - Źródełko św. Huberta
© Skowronek
Z Cisia podążamy lasem do Herb i jadąc za znakami szlaku niebieskiego rowerowego mamy nadzieję dotrzeć do rezerwatu. Niestety po trzech km wjeżdżamy w błoto, rozlewiska i tym podobne.Kacapski Most
© Skowronek
Limit taplania na ten miesiąc wykorzystano na Podhalu, zatem powrót do Herb. Stąd przez Puszczew, Węglowice, Piłę do Truskolas, na grób taty. Trochę tam posiedzieliśmy a potem w dalszą drogę do Panek (przez Zamłynie i Kawki). W Pankach skręcamy na Zwierzyniec i wjeżdżamy na niebieski szlak pieszy, który ma nas doprowadzić do Rezerwatu Modrzewiowa Góra.Pomnikowa Lipa koło Klepaczki
© SkowronekModrzewiowa Góra
© SkowronekW rezerwacie
© SkowronekSzlak przez rezerwat
© SkowronekWrota rezerwatu od strony Krzepic
© Skowronek
W XIV i XVII wieku istniał tu potężny zwierzyniec (m.in. 1600 jeleni) i dlatego miejscowości okalające ten obszar nazwano Zwierzyniec (są trzy).
W rezerwacie Modrzewiowa Góra rosną 100-letnie modrzewie i 200-letnie dęby. Miejsce niesamowite, mroczne i piękne. W każdym razie jestem zachwycona.
Z rezerwatu wyjeżdżamy obok leśniczówki. Dziś są imieniny mamy więc kierunek już na Cze-wę. Przez Zwierzyniec Trzeci, Konieczki do Hutki.Kłobuck widziany od strony Hutki
© Skowronek
A z Hutki do Kłobucka (dziś są dni Kłobucka i impreza na rynku) i przez Kamyk i Białą do Cze-wy. Zajrzeliśmy jeszcze na festyn parafialny.
Trzeba dodać, że cały dzień walczyć trzeba było ze stadami wygłodniałych komarów. W ruch szły plasterki i "szpreje" a mimo to bestie i tak cięły. Wyjątkowo zjadliwe tego roku. A od jutra znów maraton w pracy...
- DST 102.44km
- Teren 23.00km
- Czas 05:32
- VAVG 18.51km/h
- VMAX 56.50km/h
- Kalorie 1384kcal
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Udórz - zapomniane Orle Gniazdo.
Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 5
Udórz. Oto cel dzisiejszej wycieczki. Lecz i inszych atrakcji nie brakowało.
Porannym pociągiem do Łaz. Stąd zielonym pieszym do miejscowości Hutki Kanki. Stamtąd czerwonym pieszym (piaszczystym) do Chechła, gdzie przy tamtejszym kościółku wysłuchaliśmy mszy. Następnie kierunek na Pustynię Błędowską.
Najładniej wygląda z dawnego punktu obserwacyjnego z czasów II w.ś., widać morze piasku. Bo z Czepurki mamy widok na fragment zalesiony.Na Pustyni Błędowskiej
© Skowronek
W Kluczach przerwa a potem terenem do Rabsztyna. Turystów sporo lecz zamek jest zamknięty - remont. Murowany zamek pochodzi z XIV wieku, wcześniej był drewniany. Zniszczony przez wojska szwedzkie powoli popadał w ruinę. Zamek dolny zamieszkany był do XIX wieku. Z ciekawostek to hodowano tu kilka lwów dla Stefana Batorego.Zamek Rabsztyn (obecnie w remoncie)
© SkowronekRabsztyn - fragment zamku dolnego (zamieszkany był do XIX w.)
© Skowronek
Z Rabsztyna udajemy się czerwonym szlakiem rowerowym do zamku Bydlin.
Są nowości: porządne, wapienne schody i taras. Natomiast mury wreszcie zabezpieczono. Bydlin być może od zawsze był obronnym kościołem. A może był strażnicą tylko właściciele przebudowali go później na kościółek? Nie wiadomo.Zamek Bydlin
© SkowronekMożliwe, że Bydlin od początku był obronnym kościołem
© Skowronek
Z Bydlina przez Domaniewice do miejscowości Kąpiele Wielkie (ciekawe skąd nazwa) a stąd czarnym szlakiem pieszym pod mury zamku Udórz. Rafał zostaje z rowerami na dole, ja zaś wdrapuję się na strome (naprawdę strome) wzgórze nad rzeką Udorką, gdzie ukryło się zapomniane Orle Gniazdo.
Dawniej było tu grodzisko a w XIV wieku rozpoczęto budowę murowanego zamku, wykorzystując pierwotne umocnienia ziemne. Nie wiadomo dlaczego go nie ukończono, według badań nigdy nie był zamieszkany.
Mimo to warto odwiedzić Udórz, miejsce odludne, pośród gęstego lasu, spod murów rozciąga się ładny widok i panuje tu ciekawa atmosfera.Zamek Udórz
© SkowronekUdórz - fragmenty murów obwodowych
© SkowronekUdórz. Zamek prawdopodobnie nigdy nie został ukończony
© Skowronek
Wracamy na czarny szlak i jedziemy nim do zabudowań Udorza a stąd przez Sławniów do Pilicy.
Serce dyktuje by wracać rowerami do Cze-wy lecz rozsądek nakazuje skrócić wycieczkę. W domu czeka praca - zaległości ciąg dalszy. Zatem przez Karlin (częściowo asfaltem i częściowo szutrami) do Zawiercia i PKP do Cze-wy.
Jura. Za każdym razem miło powracać do krainy białych skał i urokliwych zameczków. Dzisiejszy dzień był nieco duszny i gorący, jakoś ciężko się jechało. Na drogach wielu rowerzystów, korzystają z pogody.
Dawno nie było wycieczki w serce Jury, miło będzie wkrótce znów tam powrócić.
Trasa: Łazy - Hutki Kanki - Chechło - Klucze - Rabsztyn - Jaroszowiec - Golczowice - Cieślin - Bydlin - Kąpiele Wielkie - Udórz - Sławniów - Pilica - Karlin - Zawiercie.