Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Na zachód od Cze-wy

Dystans całkowity:6356.46 km (w terenie 1781.00 km; 28.02%)
Czas w ruchu:215:05
Średnia prędkość:20.46 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Suma podjazdów:15161 m
Suma kalorii:10645 kcal
Liczba aktywności:55
Średnio na aktywność:115.57 km i 5h 48m
Więcej statystyk
  • DST 206.01km
  • Teren 35.00km
  • VMAX 48.90km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Św. Anny

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 27.07.2014 | Komentarze 7

Plan na dziś: Góra ŚW. Anny. Na miejsce zbiórki przybywa jedynie Tomek. Zatem ruszamy. Dziś terenowe oponki 2.1. Jeśli na nich dam radę pokonać tę trasę to uznam, że można jechać na objazd Tatr. Co do opon to rzec muszę, że może i na błoto i kamienie są lepsze ale na piach to nie nadają się te Maxxis Crossmark wcale a wcale. Rzuca na wszystkie strony. Continental Race King były pod tym względem dużo lepsze a ponieważ mam do czynienia prawie wyłącznie z piachem to po zużyciu Maxxis wracam do tamtych.
Na początek jedziemy do Konopisk a następnie Boronowa i Koszęcina drogą 907. Zwykle jest ruchliwa lecz dziś panuje spokój, zatem nie trzeba z niej zwiewać na boczne drogi (co jest w planie gdyby auta przeszkadzały). Od początku widać, że łatwo nie będzie - jedziemy pod wiatr.
W Koszęcinie wjeżdżamy na leśne dukty i jedziemy nimi do Piłki.
W Piłce
W Piłce © Skowronek
Lasem
Lasem © Skowronek
Następnie nadal terenem do Kokotka i szlakiem czerwonym rowerowym. Potem asfaltem do Krupskiego Młyna. W dawnym budynku kasyna urządzono hotel. W poszukiwaniu pieczątki weszłam do środka, jest fajnie urządzony, zbroje, tarcze, kopie obrazów Matejki, stylowe meble. Niestety w rezerwacji pusto, dzwonka nie ma i pieczątki nie będzie.
Łakomie spoglądamy na hotelową fontannę, taki upał, jak miło byłoby nogi zamoczyć...
Hotel
Hotel "Dwór Prawdzica" w Krupskim Młynie © Skowronek
Kolejne miejscowości to Kielcza, Żędowice i jesteśmy w Jemielnicy, dawnym ośrodku cysterskim. Na początek pędzimy do kościoła Wniebowzięcia NMP, będącego dawną bazyliką klasztorną. Zamknięty... Ale siostra zakonna, która układała kwiaty na ołtarzu woła nas i rzecze, że możemy wejść bocznym wejściem. Bardzo miło:) Zwiedziliśmy ten prześliczny kościół, wspaniałe wnętrze, rzeźbione w lipowym drewnie. Nawa główna ma 42m długości i 16 m wysokości. 17 ołtarzy, wspaniałe organy, figury pełne ekspresji. Naprawdę piękny.
Jemielnica - ołtarz główny
Jemielnica - ołtarz główny © Skowronek
Wnętrzek kościoła w Jemielnicy
Wnętrze kościoła w Jemielnicy © Skowronek
Jemielnica - ambona
Jemielnica - ambona © Skowronek
Jemielnica - nawa boczna
Jemielnica - nawa boczna © Skowronek
Jedna z figur
Jedna z figur © Skowronek
Po obejrzeniu kościoła udajemy się do informacji turystycznej, gdzie miłe panie obdarowują nas mapami, folderami, informatorami o regionie. Do Jemielnicy warto przybyć w niedzielę, gdyż można wtedy zwiedzić pocysterski klasztor z przewodnikiem i dowiedzieć się mnóstwa ciekawych rzeczy.
Klasztorna brama
Klasztorna brama © Skowronek
Widok na kościół Wniebowzięcia NMP w Jemielnicy
Widok na kościół Wniebowzięcia NMP w Jemielnicy © Skowronek
Brzegi klasztornego stawu są ładnie zagospodarowane (ścieżki, altana, ławeczki) i urządzamy tu przerwę na kanapki, podczas posiłku przyglądając się łabędziowi z dwójką młodych.
Z Jemielnicy podążamy polami, w jednym miejscu żeśmy się zgubili i trza było kombinować ale koniec końców odnajdujemy właściwą ścieżkę i jesteśmy w Strzelcach Opolskich. Niestety tracimy sporo czasu.
Droga do Strzelc Opolskich
Droga na Strzelce Opolskie © Skowronek
I koniec drogi
I koniec drogi © Skowronek
W Strzelcach Opolskich jedziemy zobaczyć ruiny zamku. Zbudowany w XIV wieku, za czasów księcia Alberta (syna Bolesława I). Przebudowany w XV wieku, w renesansowej postaci trwał do XIX wieku, kiedy to kolejny właściciel dobudował wieżę. W 1945 roku miasto i zamek zniszczyli czerwonoarmiści.
Obecnie znajduje się na terenie parku miejskiego, jest ruiną lecz na szczęście nie zdewastowaną a park jest bardzo zadbany.
Na murach wisi plan odbudowy zamku, lecz kiedy zostanie zrealizowany? Zniszczony zamek wciąż straszy ale budynki gospodarcze są już częściowo odrestaurowane.
Zamek w Strzelcach Opolskich
Zamek w Strzelcach Opolskich © Skowronek
Zamkowa ściana
Zamkowa ściana © Skowronek
Opuszczamy Strzelce Opolskie, przed nami długi odcinek prze pola i pod wiatr. Żar leje się z nieba i wysysa siły, w oddali widać już wygasły wulkan, na którego stokach przycupnęło sanktuarium i miasteczko ale im bardziej przykładamy się do jazdy, tym bardziej zdaje nam się, że wulkan jakby złośliwie się oddalał. Wreszcie stopniowo rośnie i jesteśmy tuż-tuż. Jeszcze podjazd (w tych warunkach uciążliwy) i znajdujemy się u stóp kościoła. 
Jest niestety już bardzo późno a przed nami jeszcze ponad 100 km. Zatem tylko krótka wizyta w sanktuarium (trwa msza i jako kulturalni turyści nie pchamy się do środka, z przedsionka jeno do wnętrza spozierając), obiad i wracamy. Jeden z szosowców wskazuje nam wygodną drogę i cóż, pozostaje tylko pożegnać Górę Św. Anny i obiecać sobie tu rychło powrócić. Atrakcji moc, bowiem nie tylko sanktuarium i kalwaria ale też muzeum, amfiteatr, rezerwat geologiczny...
Sanktuarium na Górze Św. Anny
Sanktuarium na Górze Św. Anny © Skowronek
Droga powrotna znów pod wiatr. Coś mi tu nie gra, powinno z wiatrem być, skoro poprzednio pod wiatr było. No trudno, spokojniej będzie w lasach.
Trza się starać, kręcimy żwawo i zrezygnowawszy z jednego, problematycznego odcinka terenowego rychło zjawiamy się w Jemielnicy. Skorzystać można ze ścieżki rowerowej wzdłuż ruchliwego asfaltu.
Trasę pokonujemy sprawnie, z jedną tylko przerwą w Krupskim Młynie na uzupełnienie picia. Znaleźliśmy też fajny szuterek w okolicach Kielczy.
W 4 godziny od wyjazdu z Góry Św. Anny jesteśmy z powrotem w Cze-wie (bo odpadło zwiedzanie). Pod koniec dokuczało nieco zmęczenie, na takie wycieczki lepsze jednak będą szosowe oponki.

Dawno, dawno temu, gdy świat był jeszcze młody, do Lublińca a nawet do Opola można było dojechać pociągiem. Dziś, gdy jedyny pociąg do Lublińca jedzie przez Katowice ponad 3h, a do Opola wcale, pozostaje jeno rower albo zapakować się do auta. Najlepiej będzie zostawić samochód w Strzelcach i stąd ruszyć na eksplorację okolic.




  • DST 217.35km
  • VMAX 42.30km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Orbitowanie i zwiedzanie

Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 17

Od czego by tu zacząć?... Może od tego, że Rafał pokonał ponad 500 km (dokładnie 522) w 24 h ze średnią prawie 30 km/h. Jestem z niego bardzo dumna. Niezależnie od tego, co on sam na ten temat sądzi.
Lecz skoro on miał się dobrze bawić na DO to co ja będę sama w domu siedzieć? Dołączyłam do ekipy ruszającej z Zawiercia: Agnieszki, Adriana i Marcina.
Zaplanowaliśmy, że nie będą to tylko km ale po drodze coś tam sobie jeszcze zwiedzimy. Dlatego też wyjeżdżamy z Cze-wy do Zawiercia PKP 7.17, by czasu zapas mieć spory.
A ponieważ tydzień wcześniej przejechałam całą traskę (z Agą, Tomkiem i Rafałem), toteż drogę znam na pamięć i pojedziem jak po sznurku.
8.00 - ruszamy z Zawiercia. I żwawo kręcimy przez Porębę, Siewierz drogą krajową 78. Pora wczesna a temperatura już wysoka, będzie upał, że hej... Adrian i Marcin ciągną na zmianę. A Aga i ja obijamy się na kole;)
W Nowej Wsi chwila przerwy na batonika (w cieniu, rzecz jasna).
Pierwszy postój
Pierwszy postój © Skowronek
Potem jedziemy sobie dalej i przed Tarnowskimi Górami skręcamy do XIX-wiecznego parku w Świerklańcu.
Dobra te (jak zresztą wiele innych) należały do rodziny von Donnersmarck.
Ogromnego pałacu wprawdzie już nie ma (jak łatwo się domyślić zniszczyli go czerwonoarmiści), zamek też przepadł ale zachował się Dom Kawalera (który pełnił rolę kwaterki dla cesarza Wilhelma II) oraz wspaniały 154-hektarowy park z zabytkowym drzewostanem.
Przed Domem Kawalera (autor: Marcin)
Przed Domem Kawalera (autor: Marcin)
Jedna z rzeź w parku w Świerklańcu
Jedna z rzeźb w parku w Świerklańcu © Skowronek
W parku w Świerklańcu
W parku w Świerklańcu © Skowronek
Miejsce jest fantastyczne lecz nie mamy czasu na dłuższe zwiedzanie. Mały spacer i jedziemy dalej. Sprawny przejazd przez Tarnowskie Góry (ostatnio zastanawiałyśmy się z Agą, co oznacza nazwa i chyba już wiem: Tarnowskie od nazwiska właściciela a Góry w staropolskim gory - kopalnie).
Dojeżdżamy do Brynka. Najpierw zaglądamy do XIX-wiecznego pałacu, także należącego do rodziny von Donnersmarck. Podczas wojny mieścił szkołę Hitlerjugend (właścicieli przymusowo przeniesiono), potem kolegium nauczycielskie a po wojnie nadal pozostał szkołą. Dziś mieści Technikum Leśne (z internatem).
Przed pałacem w Brynku
Przed pałacem w Brynku © Skowronek
Wieża ciśnień w Brynku
Wieża ciśnień w Brynku © Skowronek
Przy pałacu sesję miała młoda para i Marcin zrobił świetne zdjęcie:
Udane ujęcie
Udane ujęcie (autor: Marcin)
Po obejrzeniu pałacu jedziemy na obiad. Podano rozgotowany na miazgę makaron z sosem, w którym od czasu do czasu można upolować kawałek mięsa ale i tak zjedliśmy wszystko. Tymczasem przybywa dwóch szosowców. Pani zagoniła ich do altany (myśmy siedzieli na tarasie) ale i tak za chwilę przylecieli do nas ze swoimi michami makaronu. Pogadalim. Zbyszek i Tomek okazali się bardzo sympatyczni.
My już pojedzeni, przeto żegnamy się i jedziemy dalej. W Tworogu skręcamy na drogę 907. Mały ruch i cień ale pod wiatr. W miejscowości Kieleczka skręcamy na drogę 901 i pędzimy z wiatrem aż do Dobrodzienia.
Chwilka przerwy
Chwilka przerwy © Skowronek

Aga na trasie Orbity

Aga na trasie Orbity (autor: Marcin)
I jedziemy (autor: Marcin)
I jedziemy (autor: Marcin)
W Dobrodzieniu przerwa przy Biedronce (na picie, batoniki, kawę, jogurciki...) i dalej, na Olesno. W połowie drogi doszli nas szosowcy ale myśmy się jeszcze zatrzymali, więc pognali dalej. Potem znów spotkaliśmy się na trasie i już z nami zostali, ciągnąc ten mini-peleton. Humory dopisują, wszyscy śmieją się, żartują. Upał i kilometry im nie straszne.
Przerwa na Orlenie
Przerwa na Orlenie © Skowronek
Skowronek na trasie (autor: Zbyszek)
Skowronek na trasie (autor: Zbyszek)
Na trasie między Krzepicami a Kłobuckiem
Na trasie między Krzepicami a Kłobuckiem © Skowronek
Ekipa I
Ekipa I © Skowronek
Ekipa II
Ekipa II © Skowronek
Do Cze-wy już blisko (autor: Marcin)
Do Cze-wy już blisko (autor: Marcin)
Jedziemy wyjątkowo sprawnie, nie ma jak wiatr w plecy. W dodatku ruch samochodów jest niewielki, można spokojnie jechać.
W Krzepicach słodki bufet, stąd już blisko do Cze-wy. Jeszcze tylko Kłobuck, Kamyk i jesteśmy. Koniec wycieczki:) Altana Żywiec 209.35 km ze średnią 24.5km/h. Teraz pozostaje tylko czekać na bohaterów dnia dzisiejszego. Wreszcie SĄ. Rafał miał problemy zdrowotne ale dał radę dojechać.
Link do zdjęć:
https://plus.google.com/photos/1080024114600680030...




  • DST 68.60km
  • Teren 41.00km
  • VMAX 28.30km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opactwo w Jemielnicy

Poniedziałek, 14 lipca 2014 · dodano: 14.07.2014 | Komentarze 1

Dziś mamy wolne, zatem można udać się na wycieczkę. Nie za długą, bo odczuwam zmęczenie po wczorajszej trasie.
Do tego dzień jest upalny i duszny.
Autem jedziemy do Lublińca, który słynie z bogatej sieci ścieżek rowerowych i wygodnych dróg leśnych. Pod nadleśnictwem można zostawić samochód i od razu wjechać na szlaki rowerowe. Jakościowo różne: trochę błota i kałuż, gałęzi z  wycinki, trochę piachu ale i liczne drogi bite, wygodne dla każdego typu roweru. No, może poza szosowymi.
Szlak rowerowy w okolicy Lublińca
Szlak rowerowy w okolicy Lublińca © Skowronek
Korzonki
Korzonki © Skowronek
Mijamy strzelnicę wojskową a potem szlakiem jedziemy do Dziewiczej Góry (taka leśna osada), stąd dalej lasem (już bez szlaku) do miejscowości Żędowice.
Znajduje się tu wciąż czynny młyn, który wprawdzie zboża nie miele ale pracuje jako mała elektrownia wodna. Młyn zwie się "U Thiela" i jest w posiadaniu tej rodziny od 1864 roku.
Wszystkie maszyny i urządzenia zostały zachowane w oryginalnym stanie a ekspozycja jest dostępna dla zwiedzających.
Właściciele organizują też spływy kajakowe, zjazdy na linie, mają też konie (bardzo zadbane).
Otoczenie młyna jest bardzo ładne i schludne.
Młyn w Żędowicach
Młyn w Żędowicach © Skowronek
Przystań kajakowa w pobliżu młyna
Przystań kajakowa w pobliżu młyna © Skowronek
Z Żędowic asfaltem podążamy do Jemielnicy, gdzie zobczyć można kilka ciekawych rzeczy. Na początku uwagę zwraca pomnik poświęcony żołnierzom niemieckim, poległym podczas I i II wojny światowej.
Pomnik w Jemielnicy
Pomnik w Jemielnicy © Skowronek
Obok znajduje się kościół Wszystkich Świętych zbudowany w XIV wieku. Niegdyś był kościołem parafialnym.
Kościół Wszystkich Świętych w Jemielnicy
Kościół Wszystkich Świętych w Jemielnicy © Skowronek
Najcenniejszym zabytkiem jest pocysterski zespół klasztorny.
Fundacja opactwa nastąpiła w XIII wieku z inicjatywy książąt opolskich. Z tą fundacją wiązano nadzieje na podjęcie przez cystersów kolonizacji, bowiem samo opactwo wraz z okolicznymi wsiami znajdowało się w XIV w. w pobliżu wielkich pustkowi na lewym brzegu Małej Panwi.

Opactwo w Jemielnicy było jedynym klasztorem w regionie strzelecko-toszeckim.
Pod wpływem gospodarki cysterskiej znakomicie rozwinęło się w Jemielnicy młynarstwo (8 młynów w XVII w.) W dobrach klasztornych uprawiano zboża, chmiel, winorośl, hodowano owce i niewielką liczbę krów. Doskonale była rozwinięta również gospodarka rybna i pszczelarstwo. Produkowano piwo sprzedawane w licznych karczmach leżących w dobrach klasztornych.
W majątku opactwa funkcjonowały prawdopodobnie już w XIV w. kuźnice, a także smolarnia.

W klasztorze funkcjonowała szkoła i przytułek dla biednych, była też biblioteka.
W 1810 władze pruskie przejęły majątek cystersów, likwidując klasztor.

Brama dawnego opactwa cystersów
Brama dawnego opactwa cystersów © Skowronek
Młyn w opactwie
Młyn w opactwie © Skowronek
Widok na opactwo
Widok na opactwo © Skowronek
Wnętrze kościoła
Wnętrze kościoła (fota przez kraty)© Skowronek
Pospacerowaliśmy ale warto poinformować, że w Jemielnicy w poniedziałki wszystko jest zamknięte: klasztor, informacja turystyczna, restauracja. Za to w niedzielę za darmo zwiedzić można klasztor z przewodnikiem.
W pobliżu przechodzą burze, zatem rezygnujemy z wycieczki do Strzelc Opolskich i wracamy. Czarnym szlakiem rowerowym do miejscowości Barut, gdzie znajduje się pałac. Niestety, mieści szpital psychiatryczny i wstęp wzbroniony.
Obok pałacu znajduje się Polana śmierci, gdzie w 1946 roku funkcjonariusz UB zamordowali około 200 żołnierzy NSZ i partyzantów. Od 2001 roku, w każdą ostatnią sobotę września na polanie tej, nazywanej Śląskim Katyniem, odbywa się msza święta i uroczystości poświęcone poległym.
To straszne, ponure miejsce.
Barut - Polana śmierci
Barut - Polana śmierci © Skowronek
Jedziemy dalej. Leśnymi ścieżkami docieramy do Solarni a stąd do Dziewiczej Góry i znów szlakiem rowerowym do Lublińca.
Tereny niedaleko od Cze-wy ale mało nam znane. Przy bliższym poznaniu bardzo ciekawe, wokół lasy piękne, warto tu powrócić.




  • DST 217.39km
  • VMAX 45.60km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orbitowanie i wędkowanie

Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 13.07.2014 | Komentarze 9

Tomek i Aga jechali na wycieczkę po promieniu Orbity, toteż zabraliśmy się z nimi.
Czas jazdy: 10h13 min. Trasa: Zawiercie - Siewierz - Tarnowskie Góry - Tworóg - Zawadzkie - Dobrodzień - Olesno - Gorzów Śląski - Starokrzepice -  Krzepice - Kłobuck - Cze-wa.
Minęło nas dziś kilka tysięcy samochodów, jak nie więcej. Urok jazdy krajówkami. Dopiero pod koniec, zmęczeni nadmiarem aut zjechaliśmy na Starokrzepice i stamtąd do Krzepic.
Jechaliśmy spokojnym tempem, zwiedzając głównie Biedronki. Choć i w inne miejsca zajrzeliśmy: do bunkra w Sączowie, do XIX-wiecznego pałacu w Brynku i do XVI-wiecznego kościoła św. Anny w Oleśnie.
Jak na początku dnia się wszyscy spotkaliśmy i zobaczyłam, że tylko ja mam koła 26 to mi się niewyraźnie zrobiło: "czy dam radę dotrzymać im tempa?" Rafał na szosie, Tomek na trekkingu, Aga na crossie... Rafał mówi: "To proste, musisz tylko szybciej pedałować".
Jakoś dałam radę.
Pogodę mieliśmy idealną: lekki wiaterek (no dobrze, czasami był mocniejszy) oraz korzystną temperaturę 25 stopni.
Na początku wycieczki Rafał znalazł w rowie wędki i postanowił je zabrać. W razie kłopotów z zaopatrzeniem będzie łowił ryby i tym sposobem uchroni nas przed padnięciem z głodu i  wycieńczenia.
W końcu nic nie złowił ale na koniec dnia sam się złapał na haczyk. I ciężko go było uwolnić.
Dłuższy popas urządziliśmy w Dobrodzieniu. W restauracji przy rynku nie jest tanio ale za to porcje solidne a jedzenie pyszne. Warto. Spałaszowaliśmy po placku po węgiersku.
Trasa w zasadzie płaska, czasem jakieś lekkie wzniesienie, nawierzchnia rozmaita, w jednym miejscu roboty drogowe i trzeba czekać a za Olesnem widzieliśmy tira w rowie. Tak mu się spieszyło, że nie zauważył przejazdu kolejowego. A, że przejazd był zamknięty, więc pozostało mu tylko wiać do rowu.
Pierwszy posiłek
Pierwszy posiłek (autor: Tomek) © Skowronek
Bunkier w okolicach Sączowa
Bunkier w okolicach Sączowa © Skowronek
Pałac w Brynku (autor: Tomek)
Pałac w Brynku (autor: Tomek) © Skowronek
Brynek - wieża ciśnień
Brynek - wieża ciśnień © Skowronek
W Dobrodzieniu
W Dobrodzieniu © Skowronek
Dobrodzień
Dobrodzień © Skowronek
Kościół św. Anny w Oleśnie
Kościół św. Anny w Oleśnie © Skowronek
Kościół św. Anny
Kościół św. Anny © Skowronek
Ten kościół jest absolutnie wyjątkowy, to trzeba zobaczyć. To w zasadzie dwa połączo ne kościoły, z lotu ptaka wyglądają jak róża. Przepiękny. Niestety zamknięty, a szkoda, bo ołtarz zawiera pień sosny, związanej z cudownym ocaleniem w tym miejscu.
A kawałek dalej widzieliśmy ciekawe autka. Oto jedno z nich:
Ciekawy garbus
Ciekawy garbus © Skowronek
Ciekawy garbus z bliska
Ciekawy garbus z bliska © Skowronek

Ostatni postój na jedzenie urządziliśmy w Krzepicach. Ryb nie było.
Na rynku w Krzepicach
Na rynku w Krzepicach © Skowronek
Łowisko w Krzepicach
Łowisko w Krzepicach (autor: Tomek) © Skowronek
Z Krzepic pędzimy prosto do Kłobucka a stamtąd do Częstochowy. Odprowadzamy Agę pod dom a potem jedziemy wzdłuż linii tramwajowej. Potem Rafał jedzie już asfaltem a ja jadę z Tomkiem na dworzec, żegnamy się i podążam ścieżką rowerową na Błeszno.
Udany dzień, fajne towarzystwo i kolejny dłuższy dystans:)




  • DST 92.81km
  • Teren 43.00km
  • VMAX 37.30km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rezerwat Jeleniak-Mikuliny

Wtorek, 17 czerwca 2014 · dodano: 17.06.2014 | Komentarze 6

Dzisiejszego dnia zapoznamy się z kolejnym fragmentem PK Lasy Nad Górną Liswartą. Tym razem udamy się w okolice Konopisk, Boronowa, Koszęcina.
Asfaltem jedziemy do Sobuczyny i tam skręcamy na leśne ścieżki, którymi dojeżdżamy do Konopisk. Następnie jedziemy do miejscowości Jamki, kawałek bez szlaku, potem szlakiem rowerowym niebieskim, potem bez szlaku do Dębowej Góry.
A stąd lasem do Boronowa.
W okolicy Konopisk
W okolicy Konopisk © Skowronek
Jagódki
Jagódki © Skowronek
Mijamy centrum Boronowa a następnie jedziemy szutrową drogą do ciekawego przejazdu kolejowego. Takiego na domofon:
Boronów -samoobsługowy przejazd kolejowy
Boronów - samoobsługowy przejazd kolejowy © Skowronek
Potem znów wjeżdżamy w lasy. A są to cieniste, mroczne, podmokłe, prześliczne lasy. Dominuje buk i dąb. Liczne są bardzo stare drzewa. Gdzieniegdzie oczka wodne i bagienna roślinność.
400-letni buk w Koszęcinie
400-letni buk w Koszęcinie © Skowronek
Jedna z dzisiejszych dróg
Jedna z dzisiejszych dróg © Skowronek
W Koszęcinie odpoczywamy chwilę przy pałacu. Remont już prawie zakończony, turyści wciąż niemile widziani ale na teren parku zostajemy wpuszczeni.
Budynek powstał w XVII wieku ale obecny kształt nadał mu, w XIX wieku, właściciel z rodu von Hohenlohe. Obecnie jest siedzibą Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk". W przypałacowym parku znajdziemy liczne pomniki przyrody.
Pałac w Koszęcinie
Pałac w Koszęcinie © Skowronek
Pomnik Stanisława Hadyny w Koszęcinie
Pomnik Stanisława Hadyny w Koszęcinie © Skowronek

Po odpoczynku wracamy do lasu. Celem dzisiejszej wycieczki jest Rezerwat Jeleniak-Mikuliny, chroniący siedliska żurawi oraz liczne rzadkie rośliny. Rezerwat objechaliśmy dookoła, są też groble prowadzące pomiędzy zarośniętymi stawami, pozwalające lepiej przyjrzeć się temu miejscu. Żurawi nie widzieliśmy ale doskonale było je słychać i to bardzo blisko.
Licznie rosną wspaniale kwitnące grzybienie i grążele. Na krańcu rezerwatu niezwykłe spotkanie z przepięknym jeleniem. Uciekł natychmiast ale widzieliśmy go raz jeszcze, w towarzystwie łani.
Dęby na grobli pomiędzy stawem Siweniok a rezerwatem
Dęby na grobli pomiędzy stawem Siewniok a rezerwatem © Skowronek
Pierwsze spojrzenie na rezerwat Jeleniak-Mikuliny
Pierwsze spojrzenie na rezerwat Jeleniak-Mikuliny © Skowronek
Przecudny grzybień o różowej barwie
Przecudny grzybień o różowej barwie © Skowronek
W rezerwacie
W rezerwacie © Skowronek
Grzybień biały i grążele żółte
Grzybień biały i grążele żółte © Skowronek
Kolejna część rezerwatu Jeleniak-Mikuliny
Kolejna część rezerwatu Jeleniak-Mikuliny © Skowronek
Ciekawe drzewo
Ciekawe drzewo © Skowronek
Wygląda niczym jakiś dziwny stwór
Wygląda niczym jakiś dziwny stwór © Skowronek
Wspaniałe, zachwycające  miejsce lecz czas goni i musimy już wracać. Jedziemy pośród bujnej zieleni. Chwilami przychodzą na myśl dawne podania i legendy. Widzieliśmy jeszcze dużego, drapieżnego ptaka krążącego nad stawem.
Tajemny las
Tajemny las © Skowronek
Wracamy do Koszęcina, stąd do Boronowa. Znów przeprawa przez samoobsługowy przejazd kolejowy i dojeżdżamy do centrum miejscowości.
I znów przez przejazd samoobsługowy
I znów przez przejazd samoobsługowy © Skowronek

Ze względów czasowych musimy jechać spory kawałek ruchliwą drogą powiatową (błe...). W Leśniakach skręcamy na spokojniejszą drogę przez Jamki i wyjeżdżamy w Pająku. Z Konopisk terenem do Sobuczyny i asfaltem do Cze-wy.
A w Jamkach widzieliśmy kunę.





  • DST 116.81km
  • Teren 62.00km
  • VMAX 33.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

I znów lasem (nad Liswartą)

Środa, 11 czerwca 2014 · dodano: 11.06.2014 | Komentarze 3

Mamy wolny dzień a w perspektywie upał stopni 30. Należy więc uciec z miasta i wybrać miejsce chłodniejsze, zacienione, spokojne a dukty mało męczące. Gdzie to wszystko znaleźć? No gdzie?... Właśnie, to wszystko oferują nam Lasy Nad Górną Liswartą.
Zatem przez Łojki, Blachownię, Cisie jedziemy do Herb, korzystając głównie z bocznych dróg i mało uczęszczanych ścieżek.
Kacza mama z kaczątkiem
Kacza mama z kaczątkiem © Skowronek
W Herbach wjeżdżamy w leśne ostępy. Nareszcie cień... Jedziemy obok tajnej bazy (no dobrze, teraz już nie jest tajna) jako, że nie możemy sobie odmówić przyjemności jazdy singielkiem po nasypie kolejowym. Sarenkę tam spotkałam. Przez cały dzień spotykaliśmy sarny. Nie były zachwycone rowerzystami pałętającymi się po ICH lesie.
Mijamy Kacapski Most, Żelazny Most i dojeżdżamy do rezerwatu Cisy Nad Liswartą.
Leśny dukty w Herbach Nowych
Leśny dukt w Herbach Nowych © Skowronek
Miejsce zwane Żelaznym Mostem
Miejsce zwane Żelaznym Mostem © Skowronek
Przez rezerwat prowadzi ścieżka przyrodnicza. Zaś tuż przy szlabanie dostrzegam ścieżkę. Prowadzi do strumyka i małego źródełka, wypływającego spod korzeni drzewa. Miejsce jest magiczne:
Rezerwat Cisy Nad Liswartą
Rezerwat Cisy Nad Liswartą © Skowronek
Wgłąb rezerwatu nie wchodzę. Nie wszędzie trzeba się pchać, w końcu to rezerwat. Natomiast można iść swobodnie ścieżką przyrodniczą. Jest trochę zarośnięta. Na ścieżce tej rośnie sobie kukułka:
Pająk kwietnik czai się na kwiatach kukułki Fuchsa
Pająk kwietnik czai się na kwiatach kukułki Fuchsa © Skowronek
Przez rezerwat płynie bezimienny strumyk. To znaczy nie ma nazwy na mapie ale jakieś swoje imię posiada na pewno.
Strumyk w rezerwacie Cisy Nad Liswartą
Strumyk w rezerwacie Cisy Nad Liswartą © Skowronek
Potem zastanawiamy się nad dalszą drogą. Wybór pada na Wędzinę. Jest tam XIX-wieczny pałac.
Jedziemy przez miejscowość Łebki a następnie skręcamy w prawo, by leśnym duktem dotrzeć do tablicy upamiętniającej wielki pożar lasu, jaki szalał tu przez 2 tygodnie w sierpniu 1992 roku. Spłonęło wówczas ponad 450 ha lasu a okoliczne miejscowości cudem ocalały. W dowód wdzięczności ich mieszkańcy ufundowali tę kapliczkę.
Tablica upamiętniająca pożar lasu
Tablica upamiętniająca pożar lasu © Skowronek
Dojeżdżamy do Kamińska. Przy tutejszym sklepie urządzamy postój. Miejsce jest klimatyczne: zadaszenie, drewniane ławy, kanapa, na stołach zabawki, kwiaty, komoda, na komodzie kolekcja zabawek. Akurat nie ma miejscowych ale po butelkach widać, iż jest to ośrodek życia kulturalnego.
Kamieńsko
Kamińsko © Skowronek
Przy klimatycznym sklepie w Kamieńsku
Przy klimatycznym sklepie w Kamińsku © Skowronek
Dekoracja stołu
Dekoracja stołu © Skowronek
Zabawki przy sklepie
Zabawki przy sklepie © Skowronek
Po odpoczynku jedziemy dalej. Przez most na Liswarcie i leśnym duktem do miejscowości Panoszów. Jest tu na sprzedaż dwór ale wątpię by ktoś go kupił bo jest obstawiony blokami mieszkalnymi, które odcinają go od resztek dworskiego parku.
Liswarta
Liswarta © Skowronek
Panoszów - dawna zabudowa dworska
Panoszów - dawna zabudowa dworska © Skowronek
Ustalanie trasy
Ustalanie trasy © Skowronek
Na jednym z licznych mostków
Na jednym z licznych mostków © Skowronek
Wjeżdżamy na niebieski szlak pieszy (Rezerwatów Przyrody), który prowadzi do Wędziny.
Na niebieskim szlaku
Na niebieskim szlaku © Skowronek
Oglądamy miejsce po dawnym kościele. Co się z nim stało? Nie wiadomo. Przy kapliczce jest tylko informacja, że był tu do 2005 roku i nic poza tym. W internecie nie znalazłam żadnych wiadomości na ten temat.
Wędzina - miejsce po dawnym kościele
Wędzina - miejsce po dawnym kościele © Skowronek
Wędzina - jeden z domów
Wędzina - jeden z domów © Skowronek
Potem jedziemy do pałacu. Należał do rodziny von Studnitz. Otoczony sporym parkiem, w którym rosną wiekowe dęby i kryje się mauzoleum. Obecnie w rękach prywatnych. Zamknięty na cztery spusty, ale w internecie właściciele reklamują się, że organizują imprezy, wesela itp. Z zewnątrz nie wygląda to zachęcająco, pałac jest podniszczony a otoczenie zaniedbane. Na terenie parku słychać psy. Może wewnątrz jest lepiej. Niech was zdjęcie nie zmyli, w słońcu budynek pałacu dobrze wyszedł. No i nie widać bloku obok i budynków firmy zajmującej się przetwórstwem owoców.
Pałac w Wędzinie (XIX w.)
Pałac w Wędzinie (XIX w.) © Skowronek
Jeden z dębów przy pałacu w Wędzinie
Jeden z dębów przy pałacu w Wędzinie © Skowronek
Obok pałacu biegnie polna droga, wracamy nią do niebieskiego szlaku. Następnie jedziemy terenem do miejscowości Ługi-Radły. Stąd asfaltem do Wilczej Góry, gdzie znowu wjeżdżamy w lasy. A potem już tylko przyjemna jazda leśnymi duktami do miejscowości Jezioro.
W Lasach Nad Liswartą
W Lasach Nad Liswartą © Skowronek
Leśny krajobraz
Leśny krajobraz © Skowronek
Lasy Nad Liswartą
Lasy Nad Liswartą © Skowronek
Z Jeziora jedziemy do Blachowni i przez Starą Gorzelnię wracamy do Cze-wy. Jeszcze na chwilę do mojej mamy i do domu.
Na ścieżkach PK Lasy Nad Górną Liswartą w ogóle nie odczuliśmy upału.











  • DST 125.90km
  • Teren 42.00km
  • VMAX 40.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Leszcze nad Dziunią

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 5

Gmina Opatów leży pośród licznych wzniesień i pagórów, w dolinach dopływów Liswarty, Opatówki z Dziunią i Iwanówki. Na mapę spoglądając teren ów wydaje się mało ciekawy. Lecz zgłębiwszy nieco temat turysta odkryje ciekawostki liczne.
Tak więc o poranku z Cze-wy wyrusza grupa rowerzystów, by ciekawostki owe osobiście obejrzeć
. A są to: Edyta, Emilia, Kasia, Alek, Rafał, Tomek i ja.
Początkowo podążamy do Starej Gorzelni, skręcamy na Kalej a następnie terenem do Grodziska. Czyli trasą przemierzaną wielokrotnie.
Następnie niebieskim szlakiem pieszym na skraj Kłobucka.
Na jednej z posesji dostrzegamy daniele. Biegniemy je obejrzeć, a jakże. Zaraz też przychodzi właściciel. Myślałam, że nas przegoni ale okazał się bardzo miły i sporo nam o tych zwierzętach opowiedział.

Daniel
Daniel © Skowronek
Daniel z bliska
Daniel z bliska © Skowronek
Daniele i ich właściciel
Daniele i ich właściciel © Skowronek
Następnie odwiedzamy dziki i rzadko odwiedzany Rezerwat Dębowa Góra, chroniący 200-letnie dęby. Ciekawe, mroczne, leśne uroczysko.
Rezerwat Dębowa Góra
Rezerwat Dębowa Góra © Skowronek
Tak oto dojeżdżamy nad Zbiornik Zakrzew. Tutaj przerwa na posiłek oraz objazd molo.
Zakrzew
Zakrzew © Skowronek
By ominąć asfalty jedziemy szlakiem czarnym rowerowym do Złochowic. Tutaj oglądamy kapliczkę św. Nepomucena, kapliczkę św. Huberta, Księże Stawy a potem skręcamy na pola i podjeżdżamy na Górę Złochowską, kryjącą zdziczały kamieniołom.
Księże Stawy
Księże Stawy © Skowronek
Kapliczka św. Huberta
Kapliczka św. Huberta © Skowronek
Góra Złochowska
Góra Złochowska © Skowronek
Następnie polami docieramy do Wilkowiecka bo znajduje się tam rezerwat Leszcze nad Dziunią. Niestety, nie potrafimy odnaleźć doń ścieżki. By czasu nie tracić żywo podążamy dalej i w cieniu wiatraków podjeżdżamy na Opatowską Górę.
Kryje ona niewielką jaskinię a na wierzchołku znajdziem tablicę poświęconą ułanom Wołyńskiej Brygady Kawalerii. W bitwie pod Mokrą został stąd zniszczony pierwszy niemiecki czołg.
Według legendy dawno temu stał tu drewniany klasztor.
A u stóp owej góry, w 1936 roku, archeolodzy odnaleźli cmentarzysko kultury łużyckiej.
Podjazd na Górę Opatowską
Podjazd na Górę Opatowską © Skowronek
Góra Opatowska
Góra Opatowska © Skowronek
Pogaduchy na Górze Opatowskiej
Pogaduchy na Górze Opatowskiej © Skowronek
Niedaleko stąd do kolejnej góry - do Rębielskiej Góry. Na początek udajem się na dno kamieniołomu. Tutaj nieco czasu schodzi, zanim uda się odnaleźć fragment ściany dawnego systemu jaskiniowego, zniszczonego podczas wydobycia wapienia. Ponoć pod ziemią wciąż ukryte są liczne, niewielkie jaskinie. A ze szczelin wieje chłodem.
Znaleźliśmy też sporo skamieniałości oraz kryształy kwarcu. Wzięłam sobie śliczną szczotkę kryształów.
Ściana kamieniołomu
Ściana kamieniołomu © Skowronek
Pozostałość jaskini
Pozostałość jaskini © Skowronek
Kryształy
Kryształy © Skowronek
By całość obejrzeć wracamy do asfaltu i jedziemy do centrum Rębielic. Bidony uzupełnić trzeba. Przy sklepie rozmawiam chwilę z jednym mieszkańcem o wiatraku. Okazuje się, że jego konstruktor, Józef Antos zmarł i wiatrak już nigdy nie będzie pracował.
Po zakupach podjeżdżamy do wapienników a następnie na wierzchołek Rębielskiej Góry.
Wapiennik na Rębielskiej Górze
Wapiennik na Rębielskiej Górze © Skowronek
Pogaduchy przy wapienniku
Pogaduchy przy wapienniku © Skowronek
Kamienna ściana
Kamienna ściana © Skowronek

Rębielska Góra - widok na kamieniołom
Rębielska Góra - widok na kamieniołom © Skowronek
Pogaduchy na Rębielskiej Górze
Pogaduchy na Rębielskiej Górze © Skowronek
Rowerzyści na skale
Rowerzyści na skale © Skowronek
Następnie czeka frajda - fajny zjazd na dno kamieniołomu i do asfaltu.
Należy już kierować się w stronę domu. Jedziemy do Dankowa.
Fortalicjum w Dankowie
Fortalicjum w Dankowie © Skowronek
Widok na Bramę Krzepicką
Widok na Bramę Krzepicką © Skowronek
A z Dankowa szlakiem niebieskim pieszym do Krzepic. Na krzepickim rynku (ciekawostka dokładnie przez jego środek biegnie ruchliwa droga) urządzamy popas bo dają tu smaczne jadło. Przy okazji oglądamy maraton biegaczy.
Chcąc dalej podążać niebieskim szlakiem musimy kawałek jechać ostrożnie obok biegaczy. Szczęściem biegną w grupkach niewielkich a droga szeroka.
Niebieski szlak pieszy prowadzi nas do Rezerwatu Modrzewiowa Góra. To kolejny piękny, mroczny, leśny rezerwat, chroniący 100-letnie modrzewie i 200-letnie dęby.
Rezerwat Modrzewiowa Góra
Rezerwat Modrzewiowa Góra © Skowronek
Po dotarciu do asfaltu jedziemy przez Konieczki i Złochowice, gdzie skręcamy na szlak czarny rowerowy, którym już dziś jechaliśmy. Mijamy Zakrzew i wjeżdżamy na szlak zielony rowerowy, który prowadzi nas do Kalei.
Warto odnotować: piszę "szlak taki a taki". Koniecznie trzeba tu zaznaczyć, że szlaki te istnieją głównie na mapach a w terenie rowerzysta znajdzie jeno pojedyncze znaki. Jadąc nimi trzeba mieć mapę i uważać by się nie zgubić.
Wracamy na wycieczkę, z Kalei jedziemy do Wydry, stąd do Starej Gorzelni i jesteśmy z powrotem w Cze-wie. Odprowadzamy koleżanki i kolegów do znanych im terenów a sami jedziemy do mojej mamy na obiad.
I tak minęła niedziela, pogoda dopisała, pod koniec było już nieco zmęczenia lecz zwiedziliśmy dziś mnóstwo ciekawych miejsc. Mam nadzieję, że wszyscy uczestnicy są równie zadowoleni:)
Pod tym linkiem są wszystkie
zdjęcia z wycieczki.




  • DST 112.59km
  • Teren 60.00km
  • VMAX 36.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

W głuszy Lasów Herbskich

Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 31.05.2014 | Komentarze 6

Każdego roku w leśnym rezerwacie przyrody w Pawełkach zakwitają leśne różaneczniki i każdego roku jurajscy rowerzyści wyglądają, sprawdzają, nasłuchują czy to już, czy zakwitły. A jak ich słuchy dojdą, że zakwitły to pędzą tam by je zobaczyć. I tak jest każdego roku. A jak dotrą na miejsce to albo rozentuzjazmowani opowiadają, jak to pięknie albo też rozczarowani, że kwiatów mało.
Tego roku rododendrony kwitną średnio intensywnie ale i tak są śliczne.
Wycieczkę rozpoczynamy pod Jagiellończykami, w składzie: Edyta, Alek, Rafał, Tomek i my. Przez Stradom i Gnaszyn docieramy na Wielki Bór a stąd do Starej Gorzelni. I od razu skręcamy w lewo, w teren bo Rafi mówi, że tędy dojedziemy. Kałuże, błoto, mnie się podoba. Wszystkim się podoba z wyjątkiem mojego Rafała, jako, że nie cierpi on błota i kałuż.
Dojeżdżamy tak sobie do drogi zwiniętych torów i tu skręcamy w lewo by dojechać do Konradowa. Kawałek asfaltem i znów w teren. Jeden z mieszkańców krzyczy za nami: "ALE TAM JEST BŁOTOOOO!!!". Chwila wahania... E tam, jedziemy. Jedynie Rafał zawraca i jedzie do Blachowni asfaltem. Błota wcale dużo nie było, prawdę mówię.
Z Blachowni do Cisia a z Cisia leśnym duktem do Herb. A w Herbach wjeżdżamy w przecudnej urody, absolutnie wspaniałe lasy, stanowiące PK Lasy Nad Górną Liswartą.
Jedziemy przez teren dawnej bazy wojskowej, potem singlem po nasypie kolejowym, potem przez Kacapski Most, Żelazny Most, mijamy Rezerwat Cisy Nad Liswartą i tak osiągamy Braszczok.
Na terenie dawnej bazy
Na terenie dawnej bazy © Skowronek
Żelazny Most
Żelazny Most © Skowronek
Na wycieczce
Na wycieczce © Skowronek
Kawałek asfaltem i znów w las. Ten fragment lasu zwany jest Lasem Śledziona. Mijamy domek myśliwski i kamienistym duktem przybywamy nad Staw Brzoza.
Od razu wspinamy się na platformę widokową by (jak co roku) podziwiać różaneczniki. A są to 100-letnie różaneczniki.
Rok temu opisywałam ich historię. Przypomnę jeno, iż tereny te należały do hrabiego von Ballestrem, człeka spokojnego, o opinii dobrej, miłośnika przyrody, który urządził tu matecznik egzotycznych roślin, potem przesadzanych do ogrodu przy pałacu w Kochcicach.
Platforma widokowa
Platforma widokowa © Skowronek
Różaneczniki pośród lasu
Różaneczniki pośród lasu © Skowronek
Kwiaty z bliska
Kwiaty z bliska © Skowronek
Miejsce to jest pomnikiem przyrody
Miejsce to jest pomnikiem przyrody © Skowronek
Na platformie widokowej
Na platformie widokowej (autor: Tomek) © Skowronek
Widok na rododendrony
Widok na rododendrony © Skowronek
Po obejrzeniu różaneczników udaliśmy się nad Staw Brzoza, gdzie żyje wiele gatunków zwierząt, można je zobaczyć lub usłyszeć.
Sam hrabia miał w tym miejscu domek myśliwski (zabrany potem do parku w Chorzowie, gdzie spłonął), w którym spędzał letnie miesiące oraz drewnianą kaplicę św. Huberta (która obecnie znajduje się w Pawełkach). Z tą kaplicą to była heca, bo jak pałacyk spłonął to władze chciały ją wykorzystać do jego odbudowy. Ale mieszkańcy Pawełek zwinęli kaplicę, w jedną noc postawili u siebie i rzekli, że nie dadzą. Zrzucili się na mandat i dzięki temu dziś możemy ją podziwiać. A przy stawie stoi makieta.
Pod tym linkiem można zobaczyć jak niegdyś wyglądały dworek i kaplica.

Nad Stawem Brzoza
Nad Stawem Brzoza © Skowronek
Małe żabki już prawie przeobrażone (autor: Tomek)
Małe żabki już prawie przeobrażone (autor: Tomek) © Skowronek
Makieta kaplicy nad Stawem Brzoza
Makieta kaplicy nad Stawem Brzoza © Skowronek
A tu cała kaplica w Pawełkach (teraz jes MB Fatimskiej bo św. Huberta ukradli)
A tu cała kaplica w Pawełkach (teraz jes MB Fatimskiej bo św. Huberta ukradli) © Skowronek

Tutaj żegnają nas Edyta, Alek i Rafik jako, że czas ich goni i spieszno im z powrotem do domu.
Zaś Tomek i my jedziemy dalej. Właściwie zobaczyliśmy już tylko drewniany, nadal czynny, młyn i Błękitny Krzyż (ale nie udało się znaleźć, co on upamiętnia, coś się kojarzy z katastrofą lotniczą ale niestety naprawdę nie pamiętam jak to było) ale nie chodzi tak bardzo o zwiedzanie jak o jazdę leśnymi ścieżkami. Spokojne, urokliwe, pachnące mchem i paprocią, wokół ptaszyska wyśpiewują swoje terytoria. Nie ma nic lepszego po całym tygodniu siedzenia w betonowym mieście.
Rzecz jasna było też błoto i kałuże, a jakże.
Z Brzozy pojechaliśmy do kościółka w Pawełkach, następnie zielonym szlakiem (między stawami) do miejscowości Zborowskie, potem do Kamińska, skąd czarny szlak wiedzie nas do młyna. Młyn jest własnością prywatną, wprawdzie brama otwarta i chyba nikogo nie ma ale głupio tak włazić komuś na podwórko.
Wracamy w okolice Kamińska a potem leśnymi duktami, bez szlaku do Jeziora (nad jeziorko nie jedziem bo po ostatnich opadach wokół będzie ogromne bagno). Z Jeziora szutrami do miejscowości Puszczew, potem Cisie, Blachownia, Łojki i ścieżką za torami do Cze-wy.
Na zielonym szlaku
Na zielonym szlaku © Skowronek
Szlak pośród Herbskich Lasów
Szlak pośród Herbskich Lasów © Skowronek
To także na zielonym szlaku
To także na zielonym szlaku © Skowronek
Staw Nowy
Staw Nowy © Skowronek
Na trasie wycieczki
Na trasie wycieczki © Skowronek
W PK Lasy Nad Liswartą
W PK Lasy Nad Liswartą © Skowronek
Drewniany młyn
Drewniany młyn © Skowronek
Dawne cmentarzysko kultury łużyckiej w Dąbrowie
Dawne cmentarzysko kultury łużyckiej w Dąbrowie © Skowronek
Błękitny Krzyż
Błękitny Krzyż © Skowronek
Na wycieczce
Na wycieczce © Skowronek
I cóż rzec na koniec? Chyba jeno tyle, że jak ktoś, podobnie jak hrabia Ballestrem, może się nazwać Przyjacielem Cichego Lasu to okolice Herb będą dla niego wymarzonym miejscem dla odzyskania równowagi ducha w tym zwariowanym świecie.
Wszystkie zdjęcia są pod tym linkiem: Lasy Nad Górną Liswartą




  • DST 77.31km
  • Teren 43.00km
  • VMAX 36.30km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka z Jura Bike

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 13.04.2014 | Komentarze 3


Na trasie

Na trasie © Skowronek
Przy Kacapskim Moście
Przy Kacapskim Moście © Skowronek
Żelazny Most
Żelazny Most © Skowronek
Zbiórka na Placu Biegańskiego. Dużą grupą jedziemy obok Jasnej Góry, potem przez dzielnicę Wielki Bór do Starej Gorzelni. W Konradowie w teren i ścieżkami docieramy do Blachowni. Tutaj dołączają dwaj rowerzyści. Mirek prowadzi nas lasami, mijamy Bieżeń, znów lasami (ostatnio powstało sporo wygodnych dróżek) i wyjeżdżamy w Herbach. Tutaj kierujemy się do dawnej tajnej bazy wojskowej (Magazyn Paliw i Smarów), gdzie służył Rafaik1000. Potem prowadzę wygodnym singielkiem, który ostatnio odkryliśmy z Rafałem i wyjeżdżamy przy Kacapskim Moście. Potem jedziemy do Żelaznego Mostu i wracamy do Herb. Potem Kalina i powrót lasami do Blachowni. Następnie Mirek prowadzi fajnymi ścieżkami wzdłuż torów kolejowych. Dojeżdżamy do dzielnicy Gnaszyn, gdzie żegnamy chłopaków i jedziemy do mojej mamy na obiad. Dziękujemy Jura Bike za zaproszenie na wycieczkę. 




  • DST 91.39km
  • Teren 37.00km
  • VMAX 37.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Resztki tajnej bazy

Sobota, 8 marca 2014 · dodano: 10.03.2014 | Komentarze 10

"Tuż przy strategicznym węźle kolejowym, powstała w głębokim lesie rosyjska baza paliw. Na powierzchni 35 ha lasu zbudowano na początku lat 60'tych XX wieku obiekt, którego nie zaznaczono na żadnej topograficznej mapie tego rejonu. (...) Do połowy lat 90'tych ubiegłego wieku, nie mogła się w obręb tego lasu przedostać przysłowiowa mysz."
Pozostałości tej bazy chcemy dziś odszukać. Mieliśmy wprawdzie udać się w okolice Lublińca lecz muszą poczekać – forma wciąż kiepska.
Do Herb jedziemy przez Starą Gorzelnię, w Konradowie w teren i ścieżkami do Blachowni (po drodze gonią za nami dwa pieski). W Blachowni skręcamy w las, potem mijamy Cisie, potem znów leśnymi ścieżkami i wyjeżdżamy w Herbach.
By trafić na teren dawnej radzieckiej bazy trzeba Wam jechać ulicą Powstańców Śląskich do końca a przy ostatnim budynku w lewo skręcić, w las. Po około 2 km docieramy na miejsce. Budynki za ogrodzeniem to dawne koszary wojskowe. Obecnie mieści się tu firma budowlana "Fadom". Wejść nie sposób, terenu strzegą dwa agresywne psy i ogrodzenie z drutem kolczastym (pamiętającym lata 60'te wieku ubiegłego).
Lecz to nie koniec. W całym lesie znajdziemy resztki budynków (gruz pochodzący z ich rozbiórki posłużył leśnikom do utwardzania dróg przez trzęsawiska), fragmenty bram, kiosków wartowniczych, schronów. Na tym terenie ulokowano 400 podziemnych zbiorników na paliwo czołgowe i samochodowe. Strzegła ich specjalna polska jednostka wojskowa w sile 140 żołnierzy. Była to 31 tajna baza MPS (Magazyn Paliw i Smarów) zbudowana dla potrzeb Armii Czerwonej. Dostarczano je tutaj bezpośrednio ze specjalnej, kolejowej rampy (istniejącej obok stacji PKP Herby Nowe) przy pomocy kilometrowych, rozbieranych rurociągów. Chyba znaleźliśmy miejsce, gdzie przebiegał taki rurociąg.
Była też żelazna, wysoka na 30 metrów wieża z kamerą służąca do kontrolowanie terenu lecz w 2004 roku została pocięta na złom.
Dawne koszary wojskowe
Dawne koszary wojskowe © Skowronek
Obecnie prywatna firma
Obecnie prywatna firma © Skowronek
Fundamenty budynku
Fundamenty budynku © Skowronek
Gruz posłużył do utwardzania dróg leśnych
Gruz posłużył do utwardzania dróg leśnych © Skowronek
Kiosk wartowniczy
Kiosk wartowniczy © Skowronek
Gdy już zwiedziliśmy teren dawnej bazy (ciekawe, co się stało z podziemnymi zbiornikami) należało decyzję podjąć: co dalej? Wreszcie (po debacie nad mapą) padło na Rezerwat Brzoza wariantem terenowym. Rzec muszę, ze Lasy Herbskie są urody tak wielkiej, że gdy już człek tam przybędzie to niechętnie je opuszcza.
Od stacji Herby Nowe (mieszczącej ciekawe muzeum, dobrze byłoby je kiedyś zwiedzić) jedziemy szeroką ścieżką wzdłuż torów (a raczej ponad nimi), która wkrótce przechodzi w wygodny singielek prowadzący po stokach nasypu kolejowego. Po drodze widzieliśmy sarenkę.
Ścieżka wzdłuż torów
Ścieżka wzdłuż torów © Skowronek
Ścieżka ta prowadzi wprost do Kacapskiego Mostu. A od Kacapskiego Mostu podążamy za znakami szlaku rowerowego niebiesko znaczonego. Po drodze mijamy Żelazny Most i Rezerwat Cisy Nad Liswartą. Historię wszystkich tych miejsc opisywałam całkiem niedawno, 11.01.2014.
Miejsce zwane Żelaznym Mostem
Miejsce zwane Żelaznym Mostem © Skowronek
W sercu Lasów Herbskich
W sercu Lasów Herbskich © Skowronek
Potem w lewo i wzdłuż ściany rezerwatu (gdzie zauważyć można liczne okazy cisa pospolitego) by dojechać do mostu na Liswarcie.
Liswarta
Liswarta © Skowronek
Most pokonać należy a potem minąć zabudowania Braszczoka. Na skrzyżowaniu z kapliczką i przystankiem PKS skręcamy w lewo i podążamy przez las (zwanym Lasem Śledziona), wygodnym duktem (po drodze mijając dworek myśliwski, obecnie należący do koła łowieckiego Ryś z Bielska-Białej) wprost do Stawu Brzoza i rezerwatu rododendronów.
Dworek myśliwski
Dworek myśliwski © Skowronek
Na terenie dwóch arów hrabia Ballestrem założył matecznik różanecznika katawbijskiego, które to różaneczniki rosną sobie do dziś i objęte są ochroną. Można je podziwiać z platformy widokowej a najpiękniej prezentują się w pierwszej połowie maja.
Rezerwat różaneczników
Rezerwat różaneczników © Skowronek
Opodal jest Staw Brzoza i mokradła – ostoja licznych gatunków roślin i zwierząt.
Dzięcioł
Dzięcioł © Skowronek
Staw Brzoza
Staw Brzoza © Skowronek
Staw Brzoza - budki lęgowe
Staw Brzoza - budki lęgowe © Skowronek
Posiedzieliśmy tam czas jakiś, słuchając dzięcioła, który pracował na pniu sosny tuż obok. Sił na dalszą drogę nabrawszy podążamy szlakiem żółtym, do Kochanowic. Na skraju lasu rozciągają się łąki szerokie, gdzie dostrzegamy dwa żurawie. Co ciekawe, obok nich siedzi kot a ptaszyska wcale nie zwracają na niego uwagi.
Żurawie
Żurawie © Skowronek
Pałac w Kochanowicach (XIX w.)
Pałac w Kochanowicach (XIX w.) © Skowronek
Pałac w Kochanowicach wybudowany został na początku XIX wieku dla rodziny von Aulock. Pozostał w ich rękach do 1929 roku, kiedy to Okręgowy Urząd Ziemski w Katowicach zatwierdził parcelację majątku. W roku 1932 w pałacu urządzono placówkę oświatową, którą pozostał także po modernizacji budynku w 1945 roku. Obecnie znajduje się w nim szkoła podstawowa i gimnazjum.
Z Kochanowic podążamy do Droniowic (przez pola biegnie wąziutka, wygodna nitka asfaltu), skąd docieramy (częściowo terenem, częściowo asfaltem) do Olszyny. A w Olszynie znów w teren (między domami w lewo, za pomnikiem przyrody, ciężko znaleźć ten skręt) przez pola do lasu (gdzie wygodne drogi szutrowe powstały).
Gdzieś tu mieszkają bobry
Gdzieś tu mieszkają bobry © Skowronek
Namierzono jednego osobnika przy pracy
Namierzono jednego osobnika przy pracy © Skowronek
Na jednej z nowych dróg szutrowych w okolicy Aleksandrii
Na jednej z nowych dróg szutrowych w okolicy Aleksandrii © Skowronek
Dworek kryty strzechą
Dworek kryty strzechą © Skowronek
Tak oto dojeżdżamy do Aleksandrii, skąd prowadzi nas do Blachowni zielony szlak rowerowy. A z Blachowni już asfaltem przez Starą Gorzelnię wprost do Częstochowy. Pod koniec nieco dokucza nam zmęczenie.