Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:1443.28 km (w terenie 519.00 km; 35.96%)
Czas w ruchu:74:55
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:63.00 km/h
Suma podjazdów:13999 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:90.20 km i 4h 40m
Więcej statystyk
  • DST 107.65km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:27
  • VAVG 19.75km/h
  • VMAX 36.90km/h
  • Podjazdy 492m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzy Morgi

Poniedziałek, 29 maja 2017 · dodano: 30.05.2017 | Komentarze 3

Dziś wolny dzień. Rafał wymyślił by pojeździć w okolicy Radomska. Auto zostaje w miejscowości Kodrąb. My zaś lasami i bocznymi asfaltami podążamy do kładki w Trzech Morgach. Robi wrażenie... Zwłaszcza chybotanie. Ale spokojnie da się przejść.
Tutejsze okolice są bardzo ładne ale okropnie piaszczyste, ten piach nas wykończył. I do tego stada komarów... Acha i jeszcze fest wiało. Ale wycieczka udana:)
Trasa: Kodrąb - Przerąb - Nowa Huta - Stobnica - Stara - Skotniki - Zuzowy - Dobromierz - Wielgomłyny - Niedośpielin - Karczów - Zapolice - Kodrąb.
Leśny dukt
Leśny dukt © Skowronek
Trzy Morgi. Kładka
Trzy Morgi. Kładka © Skowronek
Kładka
Kładka © Skowronek
Przechodzimy
Przechodzimy © Skowronek
Na kładce
Na kładce © Skowronek
Mała kładeczka
Mała kładeczka © Skowronek
Piaszczyste okolice
Piaszczyste okolice © Skowronek
Na szlaku
Na szlaku © Skowronek




  • DST 53.10km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 20.16km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Konsekwencje braku chusty

Niedziela, 28 maja 2017 · dodano: 28.05.2017 | Komentarze 4

Na krótką wycieczkę przed południem wybrał się z nami Andrzej. Na początek przez hutę i na pożarówkę. W tym czasie dzwoni Rafik, który jedzie z kolegą z pracy, podążamy więc do nich. I tak oto w ciemnym borze spotykają się dwie grupy rowerzystów wymieniają podejrzane pakunki, po czym każda z grup jedzie w inną stronę... Ani chybi doping.
Jedziemy do Poraja a stamtąd czarnym szlakiem pieszym przez Masłońskie. Przy stawach trochę się zmieniło, jest szlaban a szlak przechodzi przez prywatny teren, właściciel akurat siedzie na werandzie. Rafał zapytał go o szlak, czy zmienić przebieg, ale tamten rzekł, że można przechodzić, jemu rowerzyści i piesi nie przeszkadzają, byleby tylko quady itp. mu po posesji nie jeździły.
Z Zaborza podjeżdżamy na Dębowiec, gdzie szlak skręca w prawo i zjeżdża się do cmentarza. Potem podjazd w terenie i fajny zjazd. I na tym zjeździe mam pecha bo jakiś spory owad wpadł mi do ucha i nieszczęśliwie zaklinował się w przewodzie słuchowym. Jak się rusza to boli. Próbuję wypłukać go wodą z bidonu ale nic. Wobec tego podjeżdżamy z powrotem do Dębowca i dębowcówką wracamy do Cze-wy.
W domu strzykawka, ciepła woda, wkrapiać powoli i owad przemieścił się do wylotu przewodu, skąd Rafał ostrożnie wyjął go pęsetą. Okazało się, że to ćma i to duża, pojęcia nie mam jak się tam zmieściła... O dziwo przeżyła to wszystko, więc wyniosłam ją na zewnątrz. Szczęściem trafił się owad delikatnej budowy, dzięki czemu nie uszkodził nic wewnątrz przewodu słuchowego. I że udało się bez konieczności wizyty w szpitalu. Od dziś jeżdżę tylko w chuście.
Czarny szlak pieszy tuż za Masłońskim
Czarny szlak pieszy tuż za Masłońskim © Skowronek
Czarny szlak pieszy w okolicy przysiółka Skrobaczowizna
Czarny szlak pieszy w okolicy przysiółka Skrobaczowizna © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 56.54km
  • Czas 02:57
  • VAVG 19.17km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Podjazdy 453m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jezioro Nyskie

Środa, 24 maja 2017 · dodano: 28.05.2017 | Komentarze 1

Ostatni dzień pobytu. Od rana pada a nad górami siwo. Postanawiamy spakować się i jechać w stronę domu w nadziei, że znajdziemy miejsce, gdzie nie pada i tam pojeździmy. I nie trzeba było odjeżdżać daleko, bowiem już w Głuchołazach piękna pogoda. Tylko bardzo mocno wieje i na razie jest zimno (z biegiem czasu zrobiło się bardzo ciepło, wyszło nawet słońce).
Wycieczka nie może być długa bo trzeba jeszcze wrócić do domu. Na początek czeka nas dość mozolny podjazd z takimi oto widokami:
Okolice Głuchołaz (autor: Parker)
Okolice Głuchołaz (autor: Parker) © Skowronek
Następnie bocznymi drogami jedziemy w stronę Jeziora Nyskiego. Po drodze uwagę zwraca taki oto most:
Stary most kolejowy
Stary most kolejowy © Skowronek
Oczywiście Rafał zaraz znalazł doń ścieżkę. Miejsce jest naprawdę super. Tylko trochę ciężko po nim chodzić bo to jednak wysoko a odstępy między podkładami kolejowymi duże.
Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © Skowronek
Przez Biskupów, Morów, Białą Nyską dojeżdżamy nad Jezioro Nyskie. To już Nysa, jesteśmy chyba dość wysoko bo widać wieże kościołów i dachy budynków. 
Wzdłuż brzegów jeziora wiedzie wygodna ścieżka asfaltowa. Wieje tam tak mocno, że chwilami ciężko utrzymać się na rowerze... Za to widoki prześliczne, tafla jeziora a w oddali widać góry.
Ową ścieżką dojeżdżamy do ośrodków wypoczynkowych, obok których jest smażalnia, w której zatrzymujemy się na obiad. Mają smaczne jedzenie.
Nad Jeziorem Nyskim
Nad Jeziorem Nyskim © Skowronek
Jezioro Nyskie. Fale dziś wysokie
Jezioro Nyskie. Fale dziś wysokie © Skowronek
Ścieżka nad jeziorem (autor: Parker)
Ścieżka nad jeziorem (autor: Parker) © Skowronek
Schodki (autor: Parker)
Schodki (autor: Parker) © Skowronek
Tu mają smaczne rybki
Tu mają smaczne rybki © Skowronek
Po obiedzie zbieramy się w drogę powrotną. Ponownie ścieżką wzdłuż zbiornika a potem przez  miejscowości Koperniki, Nadziejów, Kijów wracamy do Głuchołaz.
Przed Głuchołazami (autor: Parker)
Przed Głuchołazami (autor: Parker) © Skowronek
Jeszcze dojechać do auta, spakować się i koniec urlopu, pora wrócić do Cze-wy. Wyjazd bardzo udany:)


Kategoria 50 - 100 km, Wyprawa


  • DST 155.70km
  • Teren 4.00km
  • Czas 08:25
  • VAVG 18.50km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 3300m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dlouhe Strane z przygodami

Wtorek, 23 maja 2017 · dodano: 28.05.2017 | Komentarze 3

Trzeci dzień wyjazdu, pora na najdłuższą trasę. W planie jest poprawa rekordu przewyższeń (ostatni to nieco ponad 3000 m).
Rankiem wyjeżdżamy z Jarnołtówka, zjazd na Zlate Hory i podjazd do Rejviz. Z tej strony podjeżdża się bardzo fajnie jest dobry asfalt a droga łagodnymi zakosami pnie się w górę. Z Rejviz zjazd do Jesenika. Teraz drogą krajową ale w ogóle tego nie odczuwamy - ruch jest bardzo mały w porównaniu z tym w Polsce. No i kultura inna.
W Jeseniku roboty drogowe, światła i ruch wahadłowy. Robi się ciasno więc po chwili zjeżdżamy na pobocze by przepuścić wlokące się za nami samochody. Skoro oni są grzeczni to my też. 
Następna miejscowość na trasie to Bela Pod Pradedem i tam rozpoczynamy podjazd na Cervenohorske Sedlo. Znaki informują, iż można dojechać tylko na przełęcz, dalej droga jest zamknięta. Liczymy, że uda się przejechać tak jak rok temu - wtedy poprosiliśmy robotników i nas przepuścili. 
Z Jesenika jedziemy na Cervenohorske Sedlo (autor: Parker)
Z Jesenika jedziemy na Cervenohorske Sedlo (autor: Parker) © Skowronek
Tak więc podjeżdżamy na przełęcz a tam... Wylewają asfalt! No to nie przejedziemy... Chwila przerwy na przystanku i debata, co robić. Wyjście jest tylko jedno: objechać parę km terenem (tak jak jechaliśmy rok temu) niebieskim szlakiem pieszym do miejsca Petrovka gdzie jest wiata i zaczyna się leśny asfalt, prowadzący do miejscowości Kouty Nad Desnou, wyjeżdża się przy końcu zjazdu z Cervenohorskiego.
Zatem przeprowadzamy rowery na drugą stronę asfaltu i mozolnie podjeżdżamy szutrem. Góralem w ogóle by się tego nie odczuło, na szosie żwir i kamyki trochę dokuczają ale dojechaliśmy do wiaty. A tam... Wycinka! Nie taka zwykła ale z rodzaju wypasionych, jak można czasem obejrzeć w amerykańskich programach typu "Megadrwale". Potężne, stalowe liny rozpięte nad drogą, schodzące w dół zbocza, ciągną kłody. Wszystko to pracuje, nijak przejechać. Jednak obsługa maszyn nas zobaczyła i za chwilę wszystko ucichło. Aż drwal z dołu przyleciał zobaczyć, co się dzieje. Zawołali, że możemy jechać, podziękowalim oczywiście.
Zjeżdżamy a tymczasem zaczyna padać i grzmieć. Na dole leje już fest, trza się schować na przystanku (który ma dziurę w dachu), gdzie siedzi już dwoje rowerzystów. Czekamy i czekamy, wreszcie przeszło.
Dojechaliśmy do miasteczka Loucna Nad Desnou a tam znowu pada i znowu czekamy na kolejnym przystanku (ten ma dach w całości). Czas płynie, wycieczka stoi pod znakiem zapytania...
Roboty na przełęczy
Roboty na przełęczy © Skowronek
Przymusowy przełaj
Przymusowy przełaj © Skowronek
Widać nasz cel
Widać nasz cel © Skowronek
Znowu pada
Znowu pada © Skowronek
Wreszcie i ta ulewa przeszła, można jechać. Zrobiło się niefajnie, człek schlapany, ciuchy wilgotne...
W sklepie uzupełniamy zapasy i rozpoczynamy główny podjazd dnia dzisiejszego. Dlouhe Strane z Loucna. Długość 12 km, średnie nachylenie 6.7%, max 15%. Wąska nitka asfaltu bardzo dobrej jakości, ruch aut żaden. Leśne kilometry były trochę mozolne, dopiero mijając ośrodek narciarski mamy pierwsze widoki a potem od skrzyżowania z drewnianą chatką mamy przepiękne panoramy. Trochę męcząco ale spokojnie podjechałam.
Rafał już zjechał do dolnego zbiornika by podjechać drugim wariantem , Marcin rezygnuje z drugiej próby. Czuję się dobrze, zatem też zjeżdżam do dolnego zbiornika by tam zawrócić i podjechać drugim wariantem. Wcześniej postanowiliśmy nie zjeżdżać do samego początku podjazdu bo tam jest 5 km po płaskim.
Przede mną około 5 km wspinaczki. Początkowo idzie dobrze, podjeżdżam na luzie ale gdy mijam chatkę zaczynają się problemy. Czegoś takiego jeszcze nie miałam: senność. Mam coraz większe problemy, niemal zasypiam na rowerze. Zostało tylko 500 m (są napisy na asfalcie) a ja po prostu śpię. Masakra...
Zatrzymuję się. Za chwilę przybyli chłopcy. Chwila wahania. Do domu jeszcze sporo km i dwa solidne podjazdy (Cervenohorske i Rejviz)... Trudno, rezygnuję.
Zjeżdżamy do chatki na posiłek. Po odpoczynku zjeżdżamy do dolnego zbiornika a za nim okazuje się, że przy elektrowni ćwiczenia ma czeska armia! Pomni negatywnych doświadczeń z naszą obawiamy się nieco potraktowania ale niepotrzebnie. Czescy komandosi są w doskonałych humorach, nawet nie próbują udawać poważnych. Bez problemów nas przepuścili przez bramki, pośmiali się, pożartowali.
Chatka na skrzyżowaniu dróg
Chatka na skrzyżowaniu dróg © Skowronek
Dlouhe Strane  zbiornik górny
Dlouhe Strane zbiornik górny (autor: Parker) © Skowronek
Z góry widać chatkę (na zakręcie)
Z góry widać chatkę (na zakręcie) (autor: Parker) © Skowronek
Dlouhe Strane - widoki (autor: Parker)
Dlouhe Strane - widoki (autor: Parker) © Skowronek
Rafał kończy drugi podjazd (autor: Parker)
Rafał kończy drugi podjazd (autor: Parker) © Skowronek
Tuż po wycofie (autor: Parker)
Tuż po wycofie (autor: Parker) © Skowronek
Zbiornik dolny (autor: Parker)
Zbiornik dolny (autor: Parker) © Skowronek
Spokojnie dojeżdżamy do początku podjazdu na Cervenohorske. A tam znów pada. Ponownie chowamy się na przystanku z dziurawym dachem i czekamy i czekamy... 
Wjazd na przełęcz z tej strony jest teoretycznie zabroniony ale liczymy, że robotnicy poszli już do domu, wszak już po 17.00. 
W końcu przestało padać. Robotnicy dalej pracują ale bez problemów przejeżdżamy. W połowie podjazdu znowu pada, trzeba schować się pod drzewami.
I pada po raz kolejny... (autor: Parker)
I pada po raz kolejny... (autor: Parker) © Skowronek
Podjazd na Cervenohorske sedlo po nowym asfalcie
Podjazd na Cervenohorske sedlo po nowym asfalcie © Skowronek
Nie wiem czy to zbiorniki tak ciągną deszczowe chmury ale jesteśmy tu trzeci raz i za każdym razem pada.
Deszcz sobie wreszcie poszedł, kontynuujemy podjazd. Po nowym asfalcie dobrze się jedzie i dość szybko jesteśmy na górze. Drogowcy w ciekawy sposób zadbali by im od drugiej strony nikt się na nowy asfalt nie ładował. Po prostu zastawili wjazd wielką ciężarówą.
Zjeżdżamy do Jesenika, mimo kurtki strasznie zmarzłam, buty mokre, ciuchy mokre, chciałabym już być w kwaterze. A tu jeszcze tak daleko... Do tego na zjeździe zostajemy dosłownie zbombardowani przez hordy tłustych, zielonych muszek. 
W Jeseniku zakupy w Kauflandzie (jeden z nielicznych sklepów otwartych o tej porze, w Czechach wszystko jest raczej do 16.00-17.00) i rozpoczynamy podjazd do Rejviz. Tutaj wróciły siły no i bardzo mocno chcę być już w ciepłej kwaterze, toteż cisnę ile tylko mocy zostało. 
Z Rejviz już blisko, panowie zostają dokręcać przewyższenia (Rafał chce mieć 3500m), ja jadę prosto do Zlatych Hor.
Zlate Hory po deszczu
Zlate Hory po deszczu © Skowronek
Stąd już tylko parę km i jesteśmy nam miejscu. Można umyć się, zmienić ubranie na suche i odpocząć.
Wycieczka na pewno udałaby się bardziej gdyby nie padało. Ale i tak udana, mnóstwo przygód po drodze, będzie co wspominać :) 


 




  • DST 92.07km
  • Czas 04:43
  • VAVG 19.52km/h
  • VMAX 56.38km/h
  • Podjazdy 1694m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pradziad

Poniedziałek, 22 maja 2017 · dodano: 22.05.2017 | Komentarze 0

Drugi dzień wyjazdu. Pora ponownie zmierzyć się z podjazdem na Pradziada. Dotychczas pokonał mnie dwa razy, to znaczy podjeżdżałam na raz ale z trudem i ledwo, ledwo... Dziś się nie dam, choćby nie wiem co...
Pradziad odwiedzany jest tłumnie przez turystów, dlatego postanowilim przybyć doń w tygodniu, licząc na spokój. 
Rano wyjeżdżamy z Jarnołtówka, zjeżdżamy do Zlatych Hor i podjeżdżamy do Hermanovic. Stamtąd zjazd do miasteczka Vrbno Pod Pradedem, gdzie z centrum wyprowadza wygodna ścieżka rowerowa. Potem jedziemy do Kralovej Studanki. Cały czas głównymi drogami, czego zwykle nie znoszę, ale tutaj jest naprawdę spokojnie a do tego kierowcy ostrożni, nie ma na co narzekać.
Jeszcze tylko minutka i widzimy początek podjazdu na Pradziada (na Przełęczy Hvezda). A tam... Na wjazd oczekuje kolejka aut (w tym dwa autokary). O rety, chyba jednak nie będziemy sami... No nic, rozpoczynamy podjazd, czeka ponad 9 km wspinaczki. Pierwsze 6 to kilometry leśne, nieco monotonne, potem dojeżdża się do parkingu Ovcarna (kilka hoteli, restauracje...) i zaczynają się widoki. Ludzi sporo się kręci ale to i tak nic w porównaniu z tym, co dzieje się w weekendy. Jednak na zjeździe trzeba uważać bo mają (zwłaszcza starsze panie) paskudny zwyczaj przechodzenia na drugą stronę asfaltu (zobaczywszy tam tablicę, źródełko itp.) bez oglądania się czy aby coś jedzie.
Jeszcze tylko ostatnia stromizna i jestem na górze. Tym razem wjechałam lekko i na luzie. Udało się.
Ponieważ mamy dużo czasu a pogoda piękna, przeto leniuchujemy na wierzchołku z godzinę albo lepiej. Słoneczko świeci, wokół piękne widoki...
Po przerwie zbieram się w drogę powrotną. Wracamy do Vrbna ale za tą miejscowością skręcamy  lewo, na leśne asfalty niedostępne dla aut. Już nimi jeździliśmy i wiemy, że nawierzchnia jest dobrej jakości. Prowadzą do miejscowości Rejvz. Stamtąd szybki zjazd na Zlate Hory i do domu.
Za Hermanovicami
Za Hermanovicami © Skowronek
Karlova Studanka
Karlova Studanka © Skowronek
Rafał podjeżdża (autor: Parker)
Rafał podjeżdża (autor: Parker) © Skowronek
Końcówka podjazdu (autor: Parker)
Końcówka podjazdu (autor: Parker) © Skowronek
Lenistwo
Lenistwo © Skowronek
Widok z Pradziada
Widok z Pradziada © Skowronek
Na wierzchołku Pradziada (autor: Parker)
Na wierzchołku Pradziada (autor: Parker) © Skowronek
Widok z Pradziada II
Widok z Pradziada II © Skowronek
Z Pradziadem
Z Pradziadem © Skowronek (autor: Parker)
Leśny asfalcik do Rejviz (szlak czerwony rowerowy)
Leśny asfalcik do Rejviz (szlak czerwony rowerowy) © Skowronek
Leśny asfalcik II
Leśny asfalcik II © Skowronek (autor: Parker)


Kategoria 50 - 100 km, Czechy, Góry


  • DST 95.30km
  • Czas 04:49
  • VAVG 19.79km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Podjazdy 1708m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Cervenohorske Sedlo

Niedziela, 21 maja 2017 · dodano: 22.05.2017 | Komentarze 5

Pierwszy dzień wyjazdu w Jeseniki. Rankiem dojeżdżamy do Zlatych Hor, gdzie zostaje samochód. My zaś podjeżdżamy do miejscowości Rejviz a stamtąd do Jesenika. Potem Bela Pod Pradedem i podjazd na Cervenohorske Sedlo. Na górze chwila przerwy, ubrać się ciepło i zjazd. Następnie jedziemy do miejscowości Vrbno Pod Pradedem i przez Hermanovice wracamy do Zlatych Hor. Okropnie dziś wiało, wiatr umęczył nas bardziej niż podjazdy. Mimo, iż poruszaliśmy się głównymi drogami ruch nie był bardzo duży. Jeździ też mnóstwo rowerzystów. I ogrom motocyklistów.
Jazda szosą wymusza poruszanie się wyłącznie asfaltami, przyznam, że chwilami brakuje mi szuterków i jazdy po lasach. Ale ma też zalety, na przykład większą prędkość. 
Po powrocie do auta Rafał prawi, że szkoda czasu na ładowanie wszystkich rowerów na dach, skoro do Jarnołtówka jest raptem parę km. Wobec tego ja i Parker jedziemy rowerami. Wszyscy dojeżdżamy do kwatery w tym samym czasie. Musimy jeszcze poczekać na gospodarzy (czekając można odpocząć w ogrodzie, przyszła też do nas kotka gospodyni) potem kolacja i odpoczynek.
Na rynku w Jeseniku
Na rynku w Jeseniku © Skowronek
Ścieżka rowerowa w Jeseniku
Ścieżka rowerowa w Jeseniku © Skowronek
Początek podjazdu na Cervenohorske Sedlo (autor: Parker)
Początek podjazdu na Cervenohorske Sedlo (autor: Parker) © Skowronek
Podjazd na Przełęcz (autor: Parker)
Podjazd na Przełęcz (autor: Parker) © Skowronek
Podjazd (autor: Parker)
Podjazd (autor: Parker) © Skowronek
Podjazd
Podjazd © Skowronek
Cervenohorske Sedlo (autor: Parker)
Cervenohorske Sedlo (autor: Parker) © Skowronek
Zjazd z Przełęczy (autor: Parker)
Zjazd z Przełęczy (autor: Parker) © Skowronek
Zjazd z Przełęczy II (autor: Parker)
Zjazd z Przełęczy II (autor: Parker) © Skowronek
W okolicach Hermanovic (autor: Parker)
W okolicach Hermanovic (autor: Parker) © Skowronek
W oczekiwaniu na gospodarzy
W oczekiwaniu na gospodarzy © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Czechy, Góry


  • DST 81.06km
  • Czas 04:07
  • VAVG 19.69km/h
  • VMAX 50.76km/h
  • Podjazdy 1786m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Mały

Czwartek, 18 maja 2017 · dodano: 18.05.2017 | Komentarze 4

Dzień wolny, pogoda piękna i Rafał wymyślił by jechać w góry. Nie wiem jak będzie z siłami, jednak w końcu daję się namówić na ten wyjazd.
Samochód został w dzielnicy Straconka, na początku podjazdu na Przełęcz Przegibek. My zaś podjeżdżamy na ową przełęcz, następnie zjazd Międzybrodzia Bialskiego, kawałek główną i do Porąbki. Stamtąd podjazd na Przełęcz Beskid (między Wielką Puszczą a Targanicami), końcówka dość stroma. Potem jest podjazd na Przełęcz Kocierską, przyznam, że trochę mnie zmęczył, cały czas 8-9% i zero wypłaszczeń.
Z Przełęczy Kocierskiej zjeżdżamy do Łękawicy i z powrotem jedziemy do Porąbki. Teraz podjazd na Górę Żar, tutaj już ciut lepiej mi się jedzie. Przy górnej stacji kolejki urządzamy dłuższą przerwę. 
Pora wracać do auta, zjazd, znowu kawałek główną i za chwilę skręcamy by znów podjechać na Przełęcz Przegibek, tym razem z drugiej strony. Zjeżdżamy do Straconki, do auta i do domu. Sił trochę mało ale wycieczka udana.
Przełęcz Beskid
Przełęcz Beskid © Skowronek
Przełęcz Kocierska
Przełęcz Kocierska © Skowronek
Pusty zbiornik na Górze Żar
Pusty zbiornik na Górze Żar © Skowronek
Góra Żar II
Góra Żar II © Skowronek
Góra Żar
Góra Żar © Skowronek
Na Górze Żar
Na Górze Żar © Skowronek


Kategoria Góry, 50 - 100 km


  • DST 102.93km
  • Teren 70.00km
  • Czas 05:47
  • VAVG 17.80km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łutowiec

Wtorek, 16 maja 2017 · dodano: 16.05.2017 | Komentarze 3

Dzień wolny zatem można znów eksplorować Jurę. Od pewnego czasu plan jest taki by odkrywać nowe ścieżki oraz podążać dawno nie odwiedzanymi szlakami.

Tak więc zgodnie z tym założeniem rankiem jedziemy do Mstowa (większość w terenie, końcówka asfaltem)  gdzie swój początek ma szlak niebieski pieszy. I tymże szlakiem podążamy aż do Łutowca. Nie byle jaki to szlak bowiem zwie się Szlak Warowni Jurajskich. Łączy większość jurajskich zamków i strażnic, jednak niektóre omija na przykład Olsztyn, Udórz, Pieskową Skałę, Korzkiew... 

Dziś mijamy Suliszowice (ale ruiny tamtejszej strażnicy znajdują się na ogrodzonym, prywatnym terenie, nie można wejść a przez płot też nic nie widać), Ostrężnik, Przewodziszowice i Łutowiec (do tej ostatniej strażnicy trzeba się wdrapać dyskretnie, tak by nie zobaczył właściciel gospodarstwa obok bo przeszkadzają mu turyści). Jednak dziś nie zwiedzamy dokładnie bo już tam byliśmy.

A w Przewodziszowicach znajdujemy przepiękne miejsce. Dokładnie naprzeciwko ruin strażnicy jest ścieżka, wiodąca do średniowiecznej studni wykutej wśród skał. Jest tam taras, ławka i przepiękny widok. Warto odwiedzić. Ma to związek z projektem "Kochajmy Jurę - pokażmy Rajcę" i niedawno powstałym tam szlakiem.

Z Łutowca jedziemy do Mirowa a następne Mirowskim Gościńcem ale tylko kawałek bo skręcamy w teren by wdrapać się na wzgórze Parchowotka zobaczyć wreszcie gniazdo bunkrów. Oprócz bunkrów są także skałki i śliczny widok na okolicę. 
Pora jechać dalej. Do Żarek zjeżdżamy w terenie, jest super ścieżka wiodąca z Parchowotki aż do cmentarza i wyjeżdża się naprzeciwko zabytkowych stodół. Z Żarek do Przewodziszowic ale tam skręcamy na polną ścieżkę (trochę piaszczystą) prowadzącą do drogi 793, potem kawałeczek (jakieś 300 m) tą drogą i zaraz skręcamy w lewo na Jaroszów. Stamtąd szlakiem zielonym pieszym do Przybynowa. Kawałek za kościołem Rafał wypatrzył kolejną nowość: ścieżkę w prawo wiodącą najpierw polami, potem lasem aż do Zaborza. Bardzo fajna, nowa opcja.
Szlak niebieski między Przymiłowicami a Zrębicami
Szlak niebieski między Przymiłowicami a Zrębicami © Skowronek
Szlak niebieski między Siedlcem a Suliszowicami
Szlak niebieski między Siedlcem a Suliszowicami © Skowronek
Jaskinia Ostrężnicka
Jaskinia Ostrężnicka © Skowronek
Strażnica Przewodziszowice
Strażnica Przewodziszowice © Skowronek
Na szlaku Rajce
Na szlaku Rajce © Skowronek
Przewodziszowice - punkt widokowy obok studni
Przewodziszowice - punkt widokowy obok studni © Skowronek
Średniowieczna studnia
Średniowieczna studnia © Skowronek
Odpoczynek
Odpoczynek © Skowronek
Szlak niebieski pieszy między Przewodziszowicami a Łutowcem
Szlak niebieski pieszy między Przewodziszowicami a Łutowcem © Skowronek
Skałki Łutowca
Skałki Łutowca © Skowronek
Schron dla armaty na Parchowotce
Regelbau 668 na Parchowotce © Skowronek
Widok z Parchowotki
Widok z Parchowotki © Skowronek
Nowa dróżka do Żarek
Nowa dróżka do Żarek © Skowronek
Zabytkowe stodoły w Żarkach
Zabytkowe stodoły w Żarkach © Skowronek
Początek nowej ścieżki z Przybynowa do Zaborza
Początek nowej ścieżki z Przybynowa do Zaborza © Skowronek
Potem lasem i polami do Choronia, Dębowiec i Dębowcówką powrót do Cze-wy. 
Bardzo fajna wycieczka, dużo jazdy w terenie, dla mnie ćwiczeń ale i frajdy z jazdy. Do tego piękne, jurajskie widoki i słoneczko.


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 48.28km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:56
  • VAVG 16.46km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szkoda gadać...

Niedziela, 14 maja 2017 · dodano: 15.05.2017 | Komentarze 2

Na wycieczkę jedziemy popołudniu, gdyż Rafał pracował. Podążamy żółtym szlakiem pieszym do Sokolich Gór, potem objeżdżamy je niebieskim rowerowym i zielonym pieszym. Między Biskupicami a Zrębicami wjeżdżamy na te nowe, niedawno odkryte leśne ścieżki wiodące do Krasawy. Stamtąd do Zrębic i dawnym zielonym szlakiem pieszym i znów w Sokole, tym razem Dróżki Św.Idziego. Do Cze-wy wracamy pożarówką. I wszystko byłoby dobrze,gdyby nie zdarzenie na koniec. Jadąc przez Michalinę mijamy kota, idącego wzdłuż posesji. Z naprzeciwka idzie facet z babą i psem. I wyobraźcie sobie, e spuścił psa ze smyczy żeby zaatakował kota!!! Myślał, że się wystraszymy i nie zareagujemy? Oczywiście zaraz skoczyłam rozdzielać zwierzęta, było ciężko ale udało się kota ocalić, nic mu się nie stało. Niestety jak na złość zapomniałam gazu, byłoby łatwiej odgonić psa. Pamiętajcie: gaz zawsze trza mieć ze sobą, nigdy nie wiadomo, co się wydarzy.
Oczywiście była przy tym mega awantura ale owi ludzie to typowa patologia, nie wiem, czy coś do tego łysego łba trafiło ale zadziwiająco prędko się wycofał. Upewniwszy się, że kot bezpieczny a typ sobie poszedł pojechaliśmy w swoją stronę. Szkoda gadać...


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 75.30km
  • Teren 60.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 15.58km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Podjazdy 970m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Desant na Pustyni

Czwartek, 11 maja 2017 · dodano: 15.05.2017 | Komentarze 0

Dzień wolny, toteż uradzilim by udać się w serce Jury.
Autem jedziemy do Podzamcza i stąd rozpoczniemy dzisiejszą wycieczkę. Na początek podążamy szlakiem niebieskim pieszym, cały czas za znakami tegoż szlaku aż do Wolbromia. Jest sporo odcinków polnych, trochę leśnych, jest malowniczy i widoków nie brakuje. Z Wolbromia rozmaitymi duktami i ścieżkami leśnymi jedziemy do ruin zamku Rabsztyn. Można już część zwiedzać (obejrzeć niedużą ekspozycję i wejść na wieżę) za niewielką opłatą 5 zł. W porównaniu do jego stanu sprzed rekonstrukcji zrobiono naprawdę dużo. Z wieży podziwiać można wspaniałe widoki.
Po zwiedzaniu jedziemy w terenie w stronę drogi 791 (tak jak częstochowscy rowerzyści znają) ale tym razem przecinamy ją i dalej jedziemy terenem, wspinamy się stromym, bardzo fajnym podjazdem do Pomorzańskich Skałek. Stamtąd zjeżdżamy do zielonego szlaku rowerowego a następnie do żółtego pieszego, który prowadzi nas do punktu widokowego Czubatka. A z Czubatki obok Zielonego Stawu (bardzo ładny) do centrum Kluczy, skąd wyprowadza nas niebieski szlak rowerowy. Jest super, bardzo fajnie się nim jedzie.
W pewnej chwili na niebie pojawia się Hercules a za chwilę wyskakują zeń spadochroniarze. Widząc to pędzimy na Dąbrówkę bo wyraźnie tam lądują.
O dziwo, nikt turystów nie przepędza, po wylądowaniu żołnierze albo idą do autokarów stojących obok albo (jeśli ich zniosło dalej) do pojazdów na środku pustyni. Obejrzeliśmy kilka zrzutów ale trzeba jechać dalej.
Nadal podążamy za znakami niebieskiego rowerowego, jest bardzo jurajsko, mamy strome podjazdy i zjazdy, w pewnej chwili, po długim piaszczysto-korzeniastym podjeździe wyjeżdżamy przy drodze 791, tam gdzie kończy się podjazd zwany podjazdem na Świniuszkę (właściwa Świniuszka jest nieco dalej), który każdy częstochowski rowerzysta zna doskonale. Tyle razy zastanawiałam się dokąd prowadzą ścieżki po obu stronach a teraz nareszcie nimi jadę, fajnie:)
W okolic Ryczowa żegnamy niebieski rowerowy i różnymi ścieżkami (Rafał wybierał) wracamy do Podzamcza. 
Bardzo jurajska wycieczka:)
Na niebieskim szlaku pieszym w okolicy Podzamcza
Na niebieskim szlaku pieszym w okolicy Podzamcza © Skowronek
Widać wieżę zamku w Smoleniu
Widać wieżę zamku w Smoleniu © Skowronek
Niebieski szlak pieszy w okolicy Smolenia
Niebieski szlak pieszy w okolicy Smolenia © Skowronek
Niebieski szlak pieszy w okolicy Wolbromia
Niebieski szlak pieszy w okolicy Wolbromia © Skowronek
Dukt przez Las Mchałowiec
Dukt przez Las Mchałowiec © Skowronek
Stołp zamku Rabsztyn
Stołp zamku Rabsztyn © Skowronek
Rafał na wieży
Rafał na wieży © Skowronek
Widok z wieży
Widok z wieży © Skowronek
Schody na wieżę zamku Rabsztyn
Schody na wieżę zamku Rabsztyn © Skowronek
Jeszcze jedno ujęcie zamkowej wieży
Jeszcze jedno ujęcie zamkowej wieży © Skowronek
Widok z Czubatki
Widok z Czubatki © Skowronek
Staw Zielony obok Pustyni Błędowskiej
Staw Zielony obok Pustyni Błędowskiej © Skowronek
Coś się będzie działo
Coś się będzie działo © Skowronek

Spadochroniarze nad lasem
Spadochroniarze nad lasem © Skowronek
DEsant IV
Desant I © Skowronek
Desant III
Desant II © Skowronek
Desant II
Desant III © Skowronek
Desant I
Desant IV © Skowronek
Desant V
Desant V © Skowronek
Kolejna grupa skoczyła
Kolejna grupa skoczyła © Skowronek
Na niebieskim szlaku rowerowym
Na niebieskim szlaku rowerowym © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura